Połączenie wszystkich tajemnic na raz, zarówno tajemnicy kosmosu, jak i tajemnicy fatum, przytłacza mózg ludzki.
Człowiek w obliczu nocy czuje się niepełny w swym człowieczeństwie. Widzi ciemność i odczuwa swą ułomność. Czarne niebo to ślepy człowiek. Mierząc się oko w oko z nocą, człowiek ugina się, pada na kolana, na twarz, czołga się po ziemi, pełznie do jakiejś nory lub szuka skrzydeł. Prawie zawsze pragnie uciec od bezkształtnej obecności Nieznanego. Zastanawia się, co by to miało być, drży, chyli czoła, nie wie, a czasami pragnie wyjść jej naprzeciw. Pójść? Dokąd?
Tam.
Tam, co to znaczy? I co tam się znajduje?
Ciekawość taka jest niewątpliwie ciekawością rzeczy zakazanych, gdyż od tej strony wszystkie mosty wokół człowieka są zerwane. Brakuje przęsła łączącego z nieskończonością. Lecz to, co zakazane pociąga, ponieważ jest przepaścią. Gdzie stopa nie dotrze, dotrzeć może spojrzenie, gdzie wzrok nie sięga, duch próbuje sięgnąć.
Przywołany wyżej fragment pochodzi z najbardziej osobistej z powieści Hugo (Pracownicy morza) z jednego z najpiękniejszych rozdziałów książki Sub umbra (We władzy mroku). Opis nocy, ciemnej, rozgwieżdżonej i tajemniczej stanowi tło dla snutych po omacku rozmyślań bohatera. Rozmyślań, które towarzyszą człowiekowi od jego zarania; rozmyślań nad sensem, istotą, przeznaczeniem, największą zagadką i tajemnicą życia. Rozmyślań, które zawsze będą jedynie błądzeniem w mroku, będą stawianiem pytań bez odpowiedzi.
A jednak Pracownicy morza to też najbardziej optymistyczne z dzieł Hugo, bowiem wyraża nadzieję.
Być cząstką nieskończoności, przypisywać sobie dzięki temu nieśmiertelność, a kto wie? Może i wieczność, odczuwać w tym cudownym nurcie wszechświata swoje ja, nie dające się zatopić w żadnej fali! Wpatrywać się w gwiazdy i mówić „Jestem otchłanią, tak jak ty.
Ten bezmiar to noc. Wszystko to wzmożone przez samotność, przytłaczało Gilliata.
Czy to rozumiał? Nie.
Czy to odczuwał? Tak.
Umysł jego był wielki i mglisty, a serce wielkie i pierwotne.
Te dwa wersy (Czy to rozumiał? Nie. Czy to odczuwał? Tak) to dla mnie kwintesencja pojmowania świata (wszechświata).
Małgosiu to co podziwiam na Twoim blogu to nieomylne wyczucie w doborze cytatów i wspaniałe puenty. Niejednokrotnie przytaczasz utwory, które niegdyś czytałam ale kiedy je ponownie napotykam u Ciebie mam wrażenie, że widziałam surowy diament, który ktoś mi ponownie pokazuje lecz tym razem jako brylant najczystszej wody...Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńGdybym to ja mogła przypisać sobie autorstwo cytowanych tu wypowiedzi chodziłabym dumna, jak paw, a że tylko wyszukuję te, które są mi bliskie to pokornie schylam głowę mówiąc - dziękuję. A dziękuję też za obecność
OdpowiedzUsuńRozkosz sama w sobie czytac taki wpis w srodku nocy wlasnie wspominajac zarazem jedna z najpiekniejszych nocy mojego zycia, gdy posrodku Australii, setki kilometrow od cywilizacji, przy dogasajacym ognisku lezalem w grubym spiworze wpatrzony w niebosklon. Nigdy w zyciu nie widzialem tylu gwiazd, ogromu tak nisko-zdawaloby sie- zawieszonego wszechswiata...Wtedy moglem odczuc jak jestem maly i znikomy wobec kosmosu, choc z drugiej strony wlasnie wtedy jak nigdy dotad poczulem sie jego czastka, zupelnie nie rozumiejac tego bezkresu istnienia...
OdpowiedzUsuńKsiazke musze przeczytac chocby po to, by wywolac te wspomnienia:)
:) Uśmiecham się, bo ja spędziłam taką piękną noc w na egipskiej plaży przy szumie fal spoglądając w gwiazdy i czując się trochę tak, jakbym z jednej strony była sama w kosmosie, a z drugiej jakbym to ja była kosmosem. Co prawda nie byłam setki, ani nawet dziesiątki kilometrów od cywilizacji, ale ponieważ, jak okiem sięgnąć nie było żywej duszy a siostra imaginacja pozwalała puścić wodze wyobraźni czułam się, jakbym tam była tylko ja i niebo gwiaździste nade mną. Dziękuję za podzielenie się ze mną czymś tak osobistym i tak pięknym. I mam nadzieję, że książka nie zawiedzie oczekiwań (choć momentami bywa nużąca), ale mimo wszystko warto ją poznać.
UsuńTo ja dziękuję za wywołanie swym wpisem pięknych wspomnień, możliwość wyemigrowania choć na chwilę ze zgiełku i pośpiechu, który otacza mnie w pracy w bezkres australijskich przestrzeni. Tamta noc pod gwiazdami sprawiła między innymi,że od tamtej pory więcej czytam takich książek, z których staram się zrozumieć, że faktycznie jesteśmy pyłem gwiazd,że te same pierwiastki które tworzyły ciała niebieskie, są częścią nas samych, naszych ciał. Nawiążę jeszcze do innego wpisu, bo wracając rano z pracy z głośników w aucie płynęły tak dobrze znane słowa:
OdpowiedzUsuń"Nikt nie zna ścieżek gwiazd,
Wybrańcem kto wśród nas?"...
Cieszę się niezmiernie, że trafiłem na Twój blog! Skarbiec inspiracji, kopalnia myśli, bezmiar przemiłych wrażeń i emocji, mnóstwo klasyki, która- niestety- leży u mnie odłogiem i...odbieranie świata na podobnych falach:) Pozdrawiam cieplutko!
Twój komentarz jest odpowiedzią na pytanie, jakie zadaję sobie od jakiegoś czasu, czy jest sens dalej pisać. Zawsze powtarzałam, że mogłabym pisać nawet dla jednej osoby, pod warunkiem, że widziałabym, że mogę się z nią podzielić odczuciami/wzruszeniami/ przemyśleniami. Świadomość, że jest ktoś, kto podobnie odbiera świat lub kto zechce podzielić się ze mną swoim odczuwaniem świata jest dla mnie ogromnie ważna. Ten blog powstał właśnie z tego powodu, aby móc się dzielić radością odkrywania świata z innymi, nie po to, aby kogoś przekonać do swoich poglądów, nie po to, aby epatować nienawiścią, nie po to, aby z kimś, czy z czymś walczyć, a po to, aby zarażać pasją (jakąkolwiek, pod warunkiem, że nikomu nie szkodzi, nikogo nie rani, nikogo nie szkaluje, nie eliminuje tych, którzy myślą inaczej). A także po to, aby dowiedzieć się, czy są gdzieś we wszechświecie osoby podobnie odczuwające życie. Nie jestem filologiem, nie zajmuję się zawodowo pisaniem, dlatego też nie zamierzam pisać profesjonalnych opinii, nie zamierzam oceniać książek, a piszę jedynie to, czy książka mi się spodobała i dlaczego. Dziękuję Ci za ten komentarz, który pojawił się w najodpowiedniejszej chwili; chwili zmęczenia pisaniem, pracą i chwili zwątpienia w sens dalszego pisania. I z wielką przyjemnością będę Cię nadal gościć.
UsuńZ jeszcze większą przyjemnością będę sczytywać wszystko, co napiszesz i pragnę Cię zapewnić, że osoby podobnie odczuwającej i odbierającej życie nie musisz aż szukać we wszechświecie. Wciąż na tej samej Ziemi, nieco dalej na zachód, na pięknych, choć deszczowych wyspach:)
OdpowiedzUsuńCieszy mnie to bardzo, gdy "poznaję" dzięki pisaniu "pokrewne dusze".
OdpowiedzUsuńA że na wyspach leje-tu także nie zawsze świeci słońce (i dosłownie i w przenośni).