Po Quo vadis Henryka Sienkiewicza sięgnęłam spontanicznie. Przeczytawszy krótką (encyklopedyczną niemal) biografię noblisty (seria Portrety Polaków) nabrałam ochoty na powrót do sienkiewiczowskiej prozy. Chciałam sprawdzić, czy Sienkiewicza da się dzisiaj czytać. Wiele młodych ludzi pisze, iż jego proza jest nie do strawienia. Ujrzawszy zatem Quo vadis u znajomych na półce stwierdziłam, że jest to znak, którego nie mogę zlekceważyć. Zaczęłam czytać w piątek wieczorem, skończyłam w niedzielę rano.
Quo vadis to powieść historyczna o czasach cesarza Klaudiusza Nerona. Powstała ona na skutek fascynacji autora starożytnością. Na miejsce akcji wybrał Sienkiewicz Rzym, dzięki swej dogłębnej znajomości topografii miasta. Kiedy odwiedzał je po raz czwarty (a było to wiosną 1893 roku) pomysł powieści kiełkował już w jego głowie. Cicerone Sienkiewicza był wówczas malarz Henryk Siemiradzki, który zaprowadził go do mieszczącej się na Via Appia kapliczki Quo vadis. Legenda mówi, iż powstała ona w miejscu spotkania Chrystusa ze Św. Piotrem opuszczającym Rzym. Quo vadis Domine?, czyli Dokąd idziesz, Panie? - tymi słowy miał się zwrócić pierwszy apostoł do Chrystusa, kiedy zobaczył go idącego do Rzymu. Apostoł nie mógł zrozumieć, dlaczego Pan wraca do miasta, w którym niepodzielnie rządził wszechwładny i okrutny Neron, do miasta bezprawia i rozpusty, miasta, w którym przelano krew tylu niewinnych chrześcijan.
Zarówno Siemiradzki, jak i Sienkiewicz interesowali się starożytnością, czytywali Roczniki Tacyta i opowiadania Swetoniusza. Zainspirowały one między innymi Siemiradzkiego do namalowania słynnego obrazu Pochodnie Nerona (ukazującego oczekiwanie cesarskiej świty na ukaranie chrześcijan za spowodowanie pożaru Rzymu), a Sienkiewicza do napisania dzieła, które zapewniło mu światowy rozgłos. Quo vadis zostało przetłumaczone na kilkadziesiąt języków i jest chyba najbardziej znanym utworem noblisty.
Fabułę utworu stanowi historia miłości rzymskiego patrycjusza Marka Winicjusza do słowiańskiej królewny Ligii, będącej zakładniczką cesarza. Ligia za namową Petroniusza, krewnego Marka, zostaje sprowadzona na dwór Nerona, aby stamtąd być odesłaną do domu Winicjusza i zostać jego kochanką. Ligia, będąca wyznawczynią nowo szerzącej się religii, mimo rodzącego się w jej sercu uczucia do młodego patrycjusza, woli ucieczkę i perspektywę życia w ukryciu, wśród swoich współwyznawców, niż zhańbienie i życie w dostatku w jego domu. Jak to często bywa w życie jednostek wkracza historia i polityka. Walka o zwiększenie strefy wpływów pomiędzy Tygellinem (prefektem pretorianów) a Petroniuszem (doradcą Nerona) wplątuje młodych bohaterów powieści w liczne opresje. Porwanie, ukrycie, aresztowanie, osadzenie w więzieniu i skazanie na śmierć dziewczyny. W Rzymie wybucha wielki pożar, który niszy sporą cześć miasta i pozbawia życia wielu jego mieszkańców. Sprawcą pożaru z 64 r. n.e. (ostatniego, tak wielkiego pożaru Rzymu) czyni Sienkiewicz samego Nerona, który postanawia spalić miasto, aby czerpać z tego faktu natchnienie dla tworzenia swojej poezji. Historycy nie są zgodni, co do faktycznej przyczyny pożaru, ale w większości przeważa pogląd, iż był on zdarzeniem losowym, spowodowanym między innym nieodpowiednim sposobem zabudowy miasta oraz brakiem sprzętu gaśniczego. Pragnąc uspokoić wzburzony lud Neron rozpoczyna poszukiwania winnych i znajduje ich w postaci wyznawców nowej sekty (tak wówczas nazywano chrześcijan, przypisując im przy okazji szereg niegodziwości, w tym mordowanie dzieci czy zatruwanie studni).
Dla złagodzenia niekorzystnych nastrojów Neron urządza igrzyska, w których zamierza przykładnie ukarać chrześcijan.
Opisy tortur, jakim poddano pierwszych męczenników budzą grozę i wstręt. Miałam ochotę opuścić co bardziej „malownicze” obrazy bestialstwa i zezwierzęcenia.
Fabuła stanowi tło dla przedstawienia rządów despotycznego cesarza Nerona oraz trudnych początków chrześcijaństwa w Rzymie. Opis męczeństwa pierwszych wyznawców Chrystusa wystawia świadectwo barbarzyństwa tamtych czasów.
Nie leżący w kręgu moich historycznych zainteresowań okres starożytności, dzięki lekturze Sienkiewiczowskiej Quo vadis rozbudził mój apatyt na bliższą znajomość z tym okresem dziejów, a Rzym starożytny (a raczej to, co z niego pozostało) będzie przedmiotem kolejnych poszukiwań podczas kwietniowej wycieczki.
Stworzony przez Sienkiewicza obraz starożytnego miasta urzeka barwami i wyrafinowanym smakiem. Sienkiewicz pisząc o Rzymie korzystał między innymi z dzieła Petroniusza, którego uczynił jednym z bohaterów powieści (rzymskiego patrycjusza, pisarza, polityka i filozofa) Uczta Trymalchiona. Może dlatego czytelnik odnosi wrażenie, iż wsiadł w machinę czasu, cofnął się kilkanaście wieków wstecz i stał się obserwatorem życia na dworze cesarza, w patrycjuszowskich domach, czy czynszowych kamienicach (zwanych insulami). Sienkiewicz opisuje bardzo dokładnie codzienność miasta; od architektury, poprzez stroje, obyczaje, potrawy, a nawet to, co stanowiło przedmiot rozmów.
Powieść napisana jest pięknym, literackim językiem, z tym cudownym, sienkiewiczowskim – jakowoż. Czytając jakowoż natychmiast pojawia mi się przed oczami koniec I tomu W pustyni i w puszczy (Jakowoż byli wolni, ale w samym sercu afrykańskiej puszczy). Lektura dosłownie wsysa do wewnątrz. Tacy bohaterowie jak Neron, Chilon, czy Petroniusz pozostają na zawsze w pamięci czytelnika, ze względu na ich wyrazistość. Natomiast sama Ligia i Marek Winicjusz na ich tle wypadają dość blado, podobnie zresztą, jak postaci pierwszych chrześcijan z pokorą idących na śmierć.
Mnie czytało się fantastycznie. Moim zdaniem jest to bardzo dobra książka, do której warto wrócić i którą powinno się przeczytać. Filmowe adaptacje stanowią jedynie erzac.
Zdjęcia z internetu: 1. okładka, 2. Pochodnie Nerona Siemiradzkiego, 3. Kaplica Qvo vadis na Via Appia w Rzymie
Rzeczywiście powinno się wracać co jakiś czas do lektur. Jakowoż...czasu mało:)
OdpowiedzUsuńChyba kiedyś zbyt skwapliwie śledziłam wątek miłosny, bo szczegółów związanych z Rzymem prawie nie pamiętam. Okrucieństwo książkowe i filmowe też przeżyłam dzięki zamkniętym oczom. I miłe te Twoje wycieczki pozalekturowe.:)
Za młodu także bardziej interesowało mnie to, czy Ligia i Marek Winicjusz będą razem, niż polityka Nerona, kwestie ideologiczne, a Chilon, Petroniusz ... Po latach inaczej odczytuje się lektury, dlatego czasami miło doń wrócic, ale wszystko zależy od tego, do czego się wraca
UsuńPrzyznam się szczerze, że samej książki nie czytałam, ale film z Peterem Ustinowem i Deborą Kerr znam na pamięć. Miałam dwa ulubione filmy na video (Quo Vadis i Za Horyzontem) i za każdym razem jak byłam chora, w kółko je puszczałam.
OdpowiedzUsuńA muszę dodać, że byłam chorowita;)
Jak przez mgłę pamiętam film z Ustinowem, ale wydaje mi się, że była to najlepsza ekranizacja powieści. Natomiast mało przypadła mi do gustu polska wersja z Pawłem Delągiem. Mam nadzieję, że z chorowitości wyrosłaś
UsuńCzytałam "Quo Vadis" w gimnazjum (jakieś 10 lat temu), bo było lekturą. A zaraz potem przeczytałam drugi raz - tak bardzo mi się ta książka podobała. I właśnie zaczęłam się zastanawiać, czy nie przeczytać jej po raz kolejny.
OdpowiedzUsuńTo ciekawe, że chrześcijanie byli oskarżani o te wszystkie straszne rzeczy - takim kozłem ofiarnym od zawsze są też Żydzi. Te rytualne mordy dzieci i zatruwanie wody... Czytałam ostatnio "Cmentarz w Pradze", więc spiski mam na świeżo ;)
Cmentarz w Pradze przede mną, ale z racji zaległości styczniowych postanowiłam (hmmm) nie kupowac nic nowego, dopóki nie przeczytam zaplanowanych na styczeń książek.
UsuńKsiążkę czytałam bardzo dawno temu, ale przyznam szczerze wtedy jej nie rozumiałam.
OdpowiedzUsuńJesli chodzi o Rzym starożytny, to polecam "Ja, Klaudiusz".
UsuńCo do obaw książkowca- wygląda na to, że nie takie lektury straszne, skoro taką cegłe można przeczytać w 2 dni:).
Zapewne do niektórych doświadczeń, przeżyc, poglądów trzeba dojrzec, a na to bywa, że trzeba lat, choc niektórym i lata nie pozwalają zrozumiec pewnych kwestii :) Do książki Ja Klaudiusz też się przymierzam. pamiętam, że serial zrobił na mnie ogromne wrażenie
UsuńJak już nie mam co czytać, to biorę Quo Vadis. Wiem, że zarówno książka jak i film nigdy mi się nie znudzą.
OdpowiedzUsuńChłonę dosłownie wszystko co dotyczy starożytnego Rzymu.
Pozdrawiam
Sara-Maria
Saro-Mario- zazdroszczę, że bywa czas, kiedy nie masz co czytac. Ja wciąż mam jakieś zaległości, a planów tyle, że i kilku istnień byłoby za mało :)
UsuńSpośród przeczytanych książek Sienkiewicza, ta podobała mi się najbardziej :-)
OdpowiedzUsuńJa musiałabym przypomniec sobie Trylogię, aby dokonac porównania. Bardzo miło natomiast wspominam dziecięcą lekturę W pustyni i w puszczy
Usuń"Quo vadis" dostałam w ósmej klasie w nagrodę za pierwsze miejsce w szkolnym konkursie ortograficznym :) Potem przeczytałam ją dwa razy, dzięki temu w pierwszej liceum dostałam pierwszą w życiu szóstkę (to był pierwszy rok sześciostopniowej skali ocen) za wypracowanie na temat "Quo vadis" właśnie. I jakoś to wcale nie wątek Ligii i Winicjusza mnie interesował, a właśnie traktowanie chrześcijan, pamiętam, że najbardziej poruszyły mnie "pochodnie Nerona" i postać Chilona.
OdpowiedzUsuńCo do filmów, to niestety dobrej ekranizacji wciąż brak. Ta z Ustinowem to nie jest to, taka sobie po prostu hollywódzka wersja, a polska to raczej karykatura ekranizacji. Szkoda, bo historia przepiękna!
No właśnie ja nie bardzo pamiętam tę hoolywódzką wersję, ale jeśli miałabym wybrać z tego co jest, to ona byłaby najlepsza. Może kiedyś doczekamy się naprawdę dobrej ekranizacji.
Usuń