Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 29 lipca 2012

Baltazar i Blimunda Jose Saramago

Do tej pory moja znajomość z literaturą półwyspu iberyjskiego była znikoma i prawdę powiedziawszy, taką by pewnie została, gdyby nie Saramago. Pisarz zaskoczył mnie zarówno formą, jak i treścią. Zaskoczył pozytywnie.
Portugalią na początku XVIII wieku rządzi król Jan V, który słynie nie tylko z zamiłowania do zabawiania się z zakonnicami i układania małych replik słynnych świątyń, ale także marnotrawienia ogromnych sum pieniędzy napływających z zamorskich kolonii. Pragnąc potomka składa franciszkanom uroczystą obietnicę wybudowania nowego klasztoru w Mafrze, jeśli jego królewska małżonka szczęśliwie znajdzie się w stanie błogosławionym. Maria Anna bogobojna córka Habsburskiego rodu, za namową spowiednika, nie zdradza się przed małżonkiem, iż w chwili składania królewskiej obietnicy słowo już stało się ciałem. Kiedy więc okazuje się, iż królowa urodzi dziecko król nakładem tysięcy przymusowych robotników buduje klasztor, który z czasem przekształca się w ogromną, pełną przepychu barokową katedrę. Katedrę, którą do dzisiaj można podziwiać. 
Tymczasem w kraju panuje inkwizycja, która tłumi każdy przejaw wolnej myśli, na stosy trafiają zarówno heretycy, jaki i osoby, które miały nieszczęście zostać o herezję oskarżone. Zaprzężeni do niewolniczej pracy, królewską zachcianką wybudowania repliki Bazyli Św. Piotra w Rzymie, robotnicy bez sprzeciwu dźwigają swój los cierpiąc nędzę, choroby, upokorzenie.

Największa mądrość życiowa polega właśnie na obojętnym przyjmowaniu tego, co zsyłają niebiosa, słońce czy deszcz, byleby nie w nadmiarze, ale nawet i wtedy, bo przecież ani w czasie potopu nie zginęli wszyscy ludzie, ani nie było jeszcze takiej suszy, żeby nie przetrwała choćby jedna trawka lub nadzieja na jej odnalezienie. [str.130 ze 182]
Baltazar i Blimunda to historia jednostek, których życie splotło się nierozerwalnie z budową klasztoru. Budowa jest ogromnym, morderczym przedsięwzięciem, które pochłania nie tylko wiele środków, ale przede wszystkim wiele istnień ludzkich. Wydawać by się mogło, że tak przytłaczająca budowla przytłoczy też życie bohaterów. Tymczasem okazuje się, iż z pozoru niewiele znacząca jednostka obdarzona może być nadludzką siłą, jeśli jej motorem są miłość i pasja. Ksiądz Bartłomiej-Wawrzyniec, posiadający ogromne marzenie, aby przy pomocy passaroli (maszyny latającej) wzbić się w powietrze i przenieść do innego, szczęśliwszego świata spotyka na swej drodze dwoje ludzi, którym decyduje się zaufać i powierzyć swój sekret. Są to Baltazar, były żołnierz bez lewej ręki oraz obdarzona zdolnością widzenia rzeczy dla innych niedostrzegalnych – córka czarownicy - Blimunda. Przygody tej niezwykłej trójki to nie tylko historia księdza - pasjonata (postaci mającej swój pierwowzór w rzeczywistości) i dwójki kochanków, ale też wyraz siły, jaką daje człowiekowi uczucie i szlachetne pragnienia, to historia zwycięstwa mądrości nad głupotą, uczucia nad siłą, pasji nad powszedniością. 
„bo czymże w rzeczywistości jest człowiek, którego człowieczeństwo mierzy się siłą mięśni, otóż jest ucieleśnieniem strachu, boi się, że ta siła okaże się niewystarczająca, by powstrzymać potwora, który go bezlitośnie ciągnie za sobą, wszystko zaś z powodu kamienia, który wcale nie potrzebował być aż tak wielki, taras można by przecież zrobić z trzech czy dziesięciu niniejszych, lecz wówczas nie moglibyśmy się pysznić wobec Jego Królewskiej Mości, Jest to jeden kamień, i wobec zwiedzających, nim przejdą do innej sali, Jest to jeden kamień, właśnie tego rodzaju pycha jest źródłem wszelkiego zakłamania, zarówno w skali ogólnej, jak i jednostkowej, o czym świadczy chociażby takie oto stwierdzenie z podręczników historii, Klasztor w Mafrze zawdzięczamy królowi Janowi V który ślubował zbudować go, jeśli będzie miał potomka, a gdzie tych sześciuset mężczyzn, którzy wszak nie zrobili żadnego dziecka królowej, a jednak to oni spełniają ślubowanie, niech to, proszę wybaczyć anachroniczne powiedzonko, cholera weźmie” [str.128 ze 182].

Saramago w sposób niezwykle prosty - za pomocą ludowej opowieści (używając jednocześnie dość zawiłego stylu) opisuje historię determinacji, z jaką dążą do realizacji swych marzeń bohaterowie, którzy muszą przezwyciężyć nie tylko przeszkody zewnętrze, ale także własne słabości i ograniczenia. 
Język Saramago wymaga od czytelnika dużego skupienia. Zdania się niezwykle rozbudowane, często pozbawione znaków przestankowych, zdarza się, iż w jednym zdaniu występuje dwóch narratorów. Jednocześnie narrator będący człowiekiem z XVIII wieku dysponuje często wiedzą człowieka współczesnego. Wszystko to sprawia, iż lektura nie należy do lekkich i łatwych. Z jednej strony utrudnia to czytanie, ale z drugiej strony pozbawiona owego stylu książka, myślę, że straciłaby sporo ze swej oryginalności. 
… bo zawsze kimś się jest, czy się tego chce czy nie, gdyż prawdę mówiąc, od wszystkiego można uciec, tylko nie od siebie samego” [str.31 ze 182]
Mnie książka urzekła. 
A swoją drogą, ilekroć oglądam te wszystkie piękne świątynie przychodzi mi do głowy pytanie, które pozostaje bez odpowiedzi, czy były one warte swojej ceny. 
Zdjęcia: 1 Okładka, 2-3. Katedra w Mafrze
Książkę przeczytałam w formie e-booka. Zaliczam ją do wyzwania z półki.

8 komentarzy:

  1. Gosiu, niestety nie znam tej książki.
    Zapisałam sobie tytuł i autora. Teraz nie mam zbyt dużo czasu na czytanie, ale jesienią...
    Muszę ją wtedy znaleźć bo zachęca Twoja recenzja i bardzo wysoka ocena.
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostrzegam jednak, że czyta się ciężko, ale moim zdaniem warto się pomęczyć. A ty czytaj teraz przewodniki po Francji szczęściaro

      Usuń
  2. ciekawe spostrzeżenia, gratuluję kolejnego dobrego wpisu

    OdpowiedzUsuń
  3. Twoje ostatnie pytanie bardzo akuratne. Dokładnie tak samo myślę, gdy staję przed monumentalną budowlą.
    A tak ponadto, to z Amsterdamem miałaś rację:(

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam do tej pory dwie książki Saramago - obie mi się podobały, choć nie są proste w odbiorze, wymagają od czytelnika trochę skupienia. Tak jak piszesz - specyficzna jest interpunkcja, zdania są rozbudowane, ja spotkałam się także z dość niekonwencjonalnie oznaczonymi dialogami. Ale jak dla mnie i tak recenzja "Baltazara i Blimundy" brzmi bardzo zachęcająco :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dla mnie na pewno nie będzie to ostatnie spotkanie z Saramago. Przyznam, że były chwile, kiedy mnie wkurzał tym swoim stylem, tymi zdaniami, tymi dialogami, które nie wiadomo, kto wygłasza, bo zaczyna kto inny, a kto inny kończy. Ale suma sumarum bardzo mi się podobało, choć kto wie, czy to co podoba się jako nowum, przy drugim czytaniu nie będzie drażnić. Mam nadzieję, że nie.

    OdpowiedzUsuń

Jestem bardzo rada z każdego komentarza, ale nie będę tolerować komentarzy agresywnych, wulgarnych, czy obrażających moich gości (innych komentatorów).