Musical NDdP, powstał na podstawie powieści Victora Hugo Katedra Najświętszej Marii Panny w Paryżu, znanej także pod tytułem Dzwonnik z Notre-Dame. Muzykę skomponował Richard Cocciante, a słowa napisał Luc Plamondon. Premierę miał trzynaście lat temu w Paryżu (1998 r.). Po raz ostatni został zagrany w 2005 r. Dwa lata temu i rok temu odbyło się kilka koncertów u naszych wschodnich sąsiadów z udziałem francuskich wykonawców.
W musicalu wystąpili Garou, Bruno Pelletier, Helena Segarą, Daniel Lavoie, Patrick Fiori. Wiem, że dla osób nie interesujących się muzyką francusko-kanadyjską te nazwiska, może poza Garou nic nie mówią. Zresztą i dla mnie były pustym dźwiękiem, dopóki nie trafiłam przypadkiem na reklamę widowiska Notre Dame de Paris w Gdyni. Takie widowiska miały miejsce w kilku miastach Polski. Od tego czasu popadłam w kolejną obsesję, po Upiorze, Tańcu Wampirów przyszedł czas na Notre Dame.
Do obejrzenia i wysłuchania historii zaprasza nas poeta Gringoire (w tej roli znakomity Bruno Pelletier). W powieści jest on jedną z równorzędnych postaci, raczej epizodem niż bohaterem, tutaj jest narratorem, który tłumaczy i wprowadza w akcję. Pierwszy utwór to zapowiedź tego, czego za chwilę będziemy świadkami; miłosnej historii rozgrywającej się u schyłku średniowiecza. Historii, której akcja dzieje się w murach pięknej katedry. Katedra jest domem oszpeconego dzwonnika i schronieniem biedaków (ich azylem).
Musical ten urzekł mnie, poza muzyką oczywiście, także tym, że przenosi do piętnastowiecznego Paryża. Wiek piętnasty – schyłek średniowiecza i narodziny nowych idei - renesansu. Czasy okrutne, w których nie chciałabym żyć, ale czasy z historycznego punktu widzenia bardzo ciekawe. Okres odkryć geograficznych, wynalezienie druku, a tym samym początek wielkiej przygody człowieka z myślą, okres, w którym człowiek na nowo odkrywa mądrość starożytnych myślicieli i twórców.
Pieśń Le temps des Cathedrales (Czas Katedr) to nie tylko wprowadzenie do historii miłosnej z Paryżem w tle, to także hołd dla wysiłków wielkich budowniczych katedr. Powody, dla których wznoszono ogromne, coraz większe i wspanialsze katedry nie były oryginalne i chlubne. Ale ja chcę w nich widzieć także poza chęcią przesłania o potędze i chwale, może irracjonalne, ale jakże piękne, dążenie sięgnięcia do gwiazd. Odczuwam dumę wielkich budowniczych i małych rzemieślników, z tego, że ich dzieło będzie trwać, kiedy ich już nie będzie. Pięknie byłoby, gdyby każdy mógł robić coś, co przetrwa, coś twórczego, coś wzniosłego. Bruno śpiewa także inną piękną pieśń Lune (Księżyc), to pieśń o uczuciu silniejszym od wszelkich przeciwności losu, silniejszym nawet od śmierci. Moją ulubioną, choć właściwie lubię wszystkie utwory z tego musicalu jest pieśń Florence – pieśń o renesansie i pięknej Florencji. Tutaj można posłuchać tej cudownej muzyki i jeszcze piękniejszych słów.
Pieśń, której słowa są wydawałoby się mało interesujące, cóż ciekawego może być w pieśni o Dante, Bramante, Gutenbergu i Lutrze. Ale to właśnie mi się w tej pieśni podoba, to odkrywanie nowych lądów i nowych idei, to wypieranie rzeczy starych przez nowe. Zapewne dla człowieka okresu schyłku wieków, zmiany epok, było to równie przerażające doświadczenie, jak dla nas pędzące lotem światła tempo zmian.
I dlatego i my obawiamy się, że z tego postępu nic dobrego nie będzie i nam wydaje się, że świat zmierza w ślepą uliczkę, tak jak nasi poprzednicy z okresu schyłku średniowiecza obawiali się, że to co nadejdzie zniszczy to co istnieje.
Ten musical to dla mnie nie tylko banalna historia pożądania i miłości do pięknej Cyganki, to także hołd złożony sztuce (Les cathedrales, Florence).
W oryginalnym francuskim wykonaniu jest fantastyczna piosenka Belle (Piękna), śpiewana przez Garou (Quasimodo), Daniela Lavoie (Frollo) oraz Patrica Fiori Phoebus). Tutaj można posłuchać Belle i zakochać się w głosie Garou, a także pozostałej dwójki. Śpiewają tak cudownie, że trudno mi dokonać wyboru, który najładniej, który najbardziej mi się podoba.
Podobają mi się prawie wszystkie utwory. Dla przykładu jedynie kilka;
-wspaniały liryczny duet Esmeraldy i Quasimodo Mój dom jest twoim domem (kiedy śpiewają o Katedrze, będącej domem, schronieniem i azylem Quasimodo, do którego dzwonnik zaprasza Esmeraldę, kiedy tylko będzie tego potrzebowała),
- fantastyczna przepiękna modlitwa (prośba o opiekę) Ave Maria w wykonaniu Esmeraldy;
-śpiewane przez Frollo piosenki o trawiącym go pożądaniu,
-duet Esmeraldy i Fleur – de –Lys Soleil (pełen miłości ku obiektowi ich westchnień- wcale tej miłości niegodnego),
- przejmująca pieśń „Rozdarty”, w której Phoebus skarży się na swój los, który skazał go na miłość dwóch kobiet, nieszczęsny chciałby mieć i żonę i kochankę.
Muzyka, którą otrzymałam (wielkie dzięki „ofiarodawcy” raz jeszcze) zawiera także aplauz podczas finalnego utworu. Słuchając tego aplauzu przenoszę się dwanaście lat wstecz do Pałacu Kongresowego w Paryżu i czuję te emocje, jakie towarzyszyły widowni, tę eksplozję radości i to uniesienie. Wyobrażam sobie, jak ciężko byłoby po takim spektaklu wrócić do hotelu. Zapewne musiałabym wybrać się pod Katedrę i głowę daję, że nie byłabym jedyna.
Katedra Notre Dame de Paris- widowisko muzyczne
Co do widowiska muzycznego w Sali widowiskowo-sportowej w Gdyni (listopad 2010 r.) miałam mieszane uczucia. Z jednej strony ciekawość i mimo wszystko oczekiwanie na przyjemne przeżycia, z drugiej spore obawy co do widowiska w otoczeniu tak niesprzyjającym musicalowi.
Musical jest rodzajem sztuki, która wymaga pewnego rodzaju intymności (klimatu), natomiast sala służy raczej do występów sportowych i występów muzyków obliczonych na tłumy na widowni.
Czy hala przesycona potem zawodników drużyn sportowych i podnieceniem kibiców okaże się właściwa dla tego rodzaju widowiska.
Przeważyło jednak moje uwielbienie dla musicalu i ciekawość, jaki pomysł mieli realizatorzy na jego przedstawienie nie mając praw licencyjnych do wystawienia całego musicalu. Poza tym była we mnie ciekawość polskiego tłumaczenia i wykonania. A występ artystów z Teatru Muzycznego Roma Edyty Krzemień (Eponine z Nędzników) i Marcina Mrozińskiego (Mariusa z Nędzników oraz Raula z Upiora w Operze) też był dobrą rekomendacją.
Duże obawy budziła także kwestia nagłośnienia Sali, co do której słyszałam wiele głosów krytycznych.
Było….. chyba po raz pierwszy zabrakło mi słów, aby opisać wrażenie.
Było magicznie, zjawiskowo, było cudownie, było bosko. Podczas pierwszego utworu jeszcze przez chwilę przeszkadzała mi aura miejsca, kompletnie nieodpowiedniego dla tego typu spektaklu.
Już jednak podczas drugiego utworu zapomniałam, gdzie jestem i przeniosłam się w gotyckie mury paryskiej Katedry i w towarzystwie wyimaginowanych gargulców śledziłam z zapartym tchem losy garbatego dzwonnika i pięknej Cyganki, zupełnie, jakbym nie znała ich na pamięć, wysłuchawszy wcześniej każdej z pieści po kilkanaście, a może nawet kilkadziesiąt razy.
Jeśli przeszkadzałoby mi otoczenie zimnej, bezdusznej sali wystarczyło zamknąć oczy i tylko słuchać i słuchać i zatopić się w muzyce. I znowu rosły mi skrzydła, a muzyka unosiła mnie pod dach katedry i dalej pod niebiosa, aż do gwiazd.
Muszę przyznać, że nie spodziewałam się takiej eksplozji przeżyć. Nasi rodzimi wokaliści spisali się doskonale. Co do artystów z Romy nie miałam wątpliwości, że sobie poradzą z rolą. Natomiast zaskoczyli mnie Marcin Kołaczkowski jako Quasimodo i Paweł Tucholski jako Frollo. Niesamowite, mocne głosy, które poradziły sobie nawet z niedoskonałą akustyką Sali. Małym rozczarowaniem były partie wykonywane przez Michała Rudasia (Gringoire), którego momentami słabo było słychać. Nie wiem, czy to wina akustyki, nagłośnienia, czy zbyt słabego głosu. Jednak w pieśni Lune był tak przekonywujący i wzruszający, że za tę jedną pieśń mogę wybaczyć mu wszystkie pozostałe.
A pieśń rozpaczy Quasimoda po stracie ukochanej była tak pięknie wzruszająca, że nie jedna łza spłynęła na widowni.
To niemożliwe, żebym nie mogła tego przeżyć jeszcze chociaż raz.
Oczywiście mogę podpisać się pod głosami wszystkich tych, którzy oponowali przeciwko wystawianiu musicalu, czy też widowiska w Sali widowiskowo-sportowej w Gdyni. Mogę tylko wyobrazić sobie, jak cudownym byłoby przeżyciem obejrzenie i wysłuchanie tego w Romie, w Sali Kongresowej albo w Teatrze Muzycznym im. Baduszkowej, ale mimo niesprzyjających okoliczności przeżycia były fantastyczne.
Kilka dni temu zauważyłam, iż 3.12.2011 r. w Sali Kongresowej w Warszawie odbędzie się ponownie widowisko Notre Dame de Paris (z tą samą obsadą, którą miałam okazję podziwiać w Gdyni). Mam nadzieję, że tym razem nic nie stanie na przeszkodzie, jak miało to miejsce w przypadku koncertu Bruno Pelletiera, który został przeniesiony na przyszły rok i "musical" się odbędzie. Podaję link na stronę z informacją o koncercie oraz drugi
Gdyby nie to, że 16 grudnia będę miała szczęście uczestniczyć w koncercie NDdP w Paryżu (Bercy) z udziałem Garou, Peletiera i całej obsady musicalu (relacja tutaj) już zarezerwowałabym bilety.
Osobom lubiącym musicale, którym "po drodze" do stolicy mocno polecam koncert, bo nie wiadomo, czy trafi się jeszcze taka okazja.
Zdjęcia: 1. Okładka płyty DVD z musicalem, 2. Garou w roli Quasimodo, 3. Garou, 4. Reklama koncertu na Bercy (16-18.12.2012 r.)
Kiedy to pisałam nie miałam pojęcia, że będzie mi dane uczestniczenie w koncercie Notre Dame de Paris w Paryżu z pierwotną obsadą. Tutaj relacja.
Dopisane w 2016 roku. Z ogromną przyjemnością mogę poinformować iż we wrześniu br. odbędzie się premiera musicalu Notre Dame de Paris w Teatrze Muzycznym w Gdyni. Zainteresowanie jest chyba dość duże co odnotowuję po ilości wejść na ten wpis w ostatnim czasie. A zatem do zobaczenia w Gdyni.
Recenzja z NDDP w Teatrze Muzycznym w Gdyni tutaj
Kiedy to pisałam nie miałam pojęcia, że będzie mi dane uczestniczenie w koncercie Notre Dame de Paris w Paryżu z pierwotną obsadą. Tutaj relacja.
Dopisane w 2016 roku. Z ogromną przyjemnością mogę poinformować iż we wrześniu br. odbędzie się premiera musicalu Notre Dame de Paris w Teatrze Muzycznym w Gdyni. Zainteresowanie jest chyba dość duże co odnotowuję po ilości wejść na ten wpis w ostatnim czasie. A zatem do zobaczenia w Gdyni.
Recenzja z NDDP w Teatrze Muzycznym w Gdyni tutaj