 |
Autoportret w zielonym bugatti
|
Życie
jest jak podróż. Spakuj tylko to, co najbardziej potrzebne, bo musisz zostawić
miejsce na to, co zbierzesz po drodze. Tamara Łempicka
Nie wiem czy to normalne, ale
strasznie mnie kręci oglądanie ładnych obrazów. Kiedy przeczytałam informację o wystawie Tamara Łempicka Kobieta w podróży odbywającej się w Muzeum Narodowym w
Lublinie poczułam nieodpartą ochotę jej obejrzenia. Widziałam wcześniej kilka
obrazów Tamary, ale wystawa w Lublinie jest największą, jak dotąd w Polsce
wystawą dzieł malarki. W drodze do Lublina przeczytałam
biografię Łempicka Tryumf życia Małgorzaty Czyńskiej, byłam zatem uzbrojona w
podstawową wiedzę na temat orędowniczki wolnej miłości i przyjemności życia,
uwodzicielki, skandalistki, kobiety Sfinks, której życie owiane było legendą,
jaką sama sobie tworzyła. Tamara uwielbiała się wyróżniać na tle innych i jej
obrazy też wyróżniają się na tle pozostałych; mocno nasyconą, intensywną barwą i ostrymi wyrazistymi
konturami. Bardziej niż obrazy przypominają mi plakaty, czy okładki gazet (niektóre
zresztą w tym celu powstawały). Na pewno przykuwają wzrok.
Mam wrażenie, że nawet ci,
którzy niezbyt dobrze znają obrazy Łempickiej kojarzą takie, jak Autoportret w
zielonym bugatti czy Młoda dziewczyna w zielonej sukience. Zieleń jest ich
wspólnym mianownikiem i jednym z ulubionych kolorów Tamary. Zieleń to wiosna, młodość, uroda, witalność. Nawet,
jeśli jest to życie na pokaz, bo ich bohaterki są mocno odrealnione, zblazowane
i zdecydowanie wyróżniają się z tłumu.
 |
Tamara
|
Autoportret w zielonym bugatti przedstawia nowoczesną, elegancką Wenus w luksusowym, sportowym aucie. Tamara
nie jeździła bugatti, choć zapewne by chciała, lubiła otaczać się luksusem, a
był to wówczas najmodniejszy pojazd dla bogaczy. I choć pochodziła z zamożnej
polsko-rosyjskiej rodziny o korzeniach żydowskich jeździła „tylko” żółtym renault,
do którego zakładała żółte sukienki z czarnymi dodatkami. Kiedy
powstawał obraz ona była już po rozwodzie z Tadeuszem Łempickim, który porzucił
ją dla innej. Tadeusz
miał już dość romansów żony, w tym z Gabrielem d`Annunziem włoskim poetą-playboyem
obrzydliwie bogatym typem. Tadeusz nie rozumiał, że artystka potrzebuje wolności
i nieskrępowania. Może tym obrazem
mówiła byłemu mężowi - popatrz, co straciłeś, a może już wabiła kolejnego
kochanka, jej przyszłego męża barona Raula Kurffnera. A na pewno chciała być rozpoznawalna, być w
centrum uwagi, chciała, aby o niej mówiono i aby ją podziwiano. Obraz jest kolejną z jej kreacji samej siebie. Zdjęcia pięknych
kobiet w sportowych samochodach często w latach dwudziestych i trzydziestych
zdobiły okładki gazet, Tamara wykorzystała ten pomysł i przedstawiła siebie,
jako jedną z nich. W skórzanej czapce i rękawiczkach, jedwabnym szalu,
z czerwonymi ustami wygląda jak gwiazda kina. Kreowała się na aktorkę i
schlebiało jej, kiedy ktoś brał ją za Gretę Garbo.
Jak pięknie współgra z tym
obrazem Młoda dziewczyna w zielonej sukience. Na wystawie oba obrazy wiszą naprzeciwko
siebie. Zieleń sukni wygląda jak mokra materia opinająca ponętne kształty
kobiety niczym ze stali, nowoczesnej, walecznej, silnej, zdobywczyni świata,
której nic i nikt nie jest w stanie się oprzeć, tak doskonałej, że aż
nieludzkiej. Loki włosów wiją się, jak serpentyny metalu, prześwitujące przez
suknię piersi są jak pancerna zbroja, uzbrojone w rękawice dłonie jak palce
robota.

Całkiem inny wizerunek
przedstawia Matka przełożona. Oczywiście i wokół tego obrazu Tamara zbudowała
legendę. Kiedy chora na depresję, po rozwodzie z Tadeuszem i po rozstaniu z kochanką chciała uciec od świata i zamknąć się w
klasztorze zobaczyła gdzieś niedaleko Parmy matkę
przełożoną, na której twarzy odbijało się cierpienie całego świata, które było
tak przerażające, tak smutne, że z miejsca wyjechała. Chęć uwiecznienia tej
twarzy, powrotu do malarstwa okazała się tak silna i nieodparta, że uleczyła
Tamarę z depresji. Po przybyciu do Stanów z pamięci namalowała tę twarz. Podobno
Tamara uważała ten obraz za najlepszą ze swoich prac.
Ponieważ kojarzymy jej malarstwo
ze sztuką dekoracyjną, przyjemną wizualnie pewnym zaskoczeniem będą obrazy
powstałe na przełomie lat trzydziestych i czterdziestych. W 1931 roku powstał
obraz Uchodźcy. Tamara mająca za sobą doświadczenie utraty majątku w wyniku rewolucji 1917 roku i konieczność ucieczki z Rosji dobrze rozumiała los uchodźców i wiedziała, jaka to
trauma.
Pod koniec lat trzydziestych tuż
przed wojną czytając i słuchając opowieści o nagonkach na Żydów, Murzynów czy
homoseksualistów zaczęła odczuwać strach i przygotowywać się do podróży, której
nie nazywała wówczas ucieczką, bo a jedynie wyjazdem na jakiś czas, bo to
lepiej brzmiało. Powstał wówczas przejmujący obraz Ucieczka przedstawiający
kobietę z dzieckiem na rękach. Kobieta ma przerażony wzrok, strach w oczach,
twarz pełną boleści. To niezwykle przejmujący obraz.
 |
Matka przełożona |
|
 |
Uchodźcy | |
 |
Ucieczka |
Łempicka całe życie sporo podróżowała, czasami z konieczności (ucieczka przed skutkami rewolucji, czy ucieczka przed wojną), ale też często z potrzeby (dla odreagowania depresji, bólu istnienia, twórczego spleenu, bo przecież nic nie koi lepiej duszy artysty niż piękne dzieła sztuki). Już jako młoda dziewczyna dużo podróżowała po Europie (głównie po Włoszech, do których wracała przez całe życie). Po raz pierwszy pojechała tam z babką, która oprowadzała ją po galeriach sztuki i po świątyniach. Czerpanie wzorców ze sztuki renesansu zaowocowało takimi obrazami jak: Portret młodzieńca z książką (hołd uznania dla Botticellego czy Rafaela, których sztukę bardzo ceniła)
 |
Portret młodzieńca z książką (podarowany Irze Perol- przyjaciółce i kochance
|
 |
Kobieta w kapeluszu (mająca w sobie coś z madonny) |
|
 |
Graziella |
|
 |
Portret rudowłosej dziewczyny
|
Choć na wystawie przeważały portrety to z przyjemnością wyłuskałam dwa obrazki z podróży z ulubionych Tamary i moich Włoch. Pierwszy przedstawia Wenecję w deszczu (miasto do którego wielokrotnie wracała) W tym obrazie widać wpływ impresjonistów na jej malarstwo. Drugi to Klasztor w Toskanii.

Zaskakujące dla mnie są obrazy martwej natury, to kolejny rodzaj malarstwa którego się po Tamarze nie spodziewałam.
No i nie mogło zabraknąć portretów córki zwanej Kizette, do której się nie przyznawała przedstawiając ją jako siostrę. Dziewczynka wygląda na nich jak młoda kobieta, a nie jak dziecko, bardziej lolitka, młodociany wamp, niż uosobienie niewinności.
 |
Wbrew tytułowi Komunia Święta dziewczyna bardziej wygląda na kusicielką niż niewinną dzieweczkę
|
Na wystawie sporo jest zdjęć Tamary z różnych okresów życia. Oczywiście najwięcej jest tych, na których wyglądem przypomina filmową gwiazdę, ale moją uwagę przyciągnęło to, na którym jest już starą kobietą, która za wszelką cenę stara się zachować resztki dawnej świetności, z pomalowanymi paznokciami, obwieszona biżuterią, z papierosem w dłoni i nieodłącznym pierścieniem z topazem-pożegnalnym prezentem od dawnego kochanka D`Annunzio.
Źródła:
Łempicka Tryumf życia Małgorzata Czyńska,
Rozmowy obrazów Tom 1 Grażyna Bastek - rozdział Kobiety malarki w poszukiwaniu tożsamości
Tamara Łempicka Kobieta w podróży Muzeum Narodowe Lublin- przewodnik z okazji wystawy
Jeśli ktoś chciałby obejrzeć wystawę powinien się pospieszyć, jest czynna jedynie do 14 sierpnia tego roku. A naprawdę warto. Poza obrazami Łempickiej znajdują się tam obrazy paru twórców tworzących w tym samym okresie. Mnie najbardziej zainteresowały rysunki Mojżesza Kislinga oraz portret Kiki z Montparnasse, czyli Misi Godebskiej pędzla Maurycego Mędrzyckiego. Ponadto znajdują się tam meble, rzeźby i zastawa stołowa czy szkło z okresu.
Dla mnie to jedna z lepszych wystaw, jakie oglądałam w Polsce.