Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 29 sierpnia 2023

Wenecja w Sopocie w towarzystwie Tony Cragga

Pulpo Xawery Wolski
W poprzednim poście wspominałam o słabości do szkła z Murano. W sopockiej Galerii sztuki BWA odbywa się właśnie wystawa Glasstres Sopot- odsłonięte rzeczywistości, na której prezentowane są wyroby artystyczne ze szkła weneckiego. Wystawa jest niewielka mieści się na jednej dużej sali z przyległościami. Jeśli ktoś spodziewa się zalewu koloru, jakim witają nas weneckie sklepiki z pamiątkami pełnymi wyrobów made in China to będzie rozczarowany. Są tu prezentowane wyroby artystów powstałe we współpracy z weneckimi mistrzami szkła. Kiedy ogląda się dzieła sztuki pojawia się niedowierzanie, iż surowcem, z którego one powstały jest tak krucha materia.
O tworzywo, z którego powstało co najmniej kilka dzieł spierałam się z moim gościem, który opowiadał się za kamieniem lub jakimś rodzajem metalu. Szkło, które uważane było do tej pory za materiał użytkowy czy dekoracyjny stało się tutaj dziełem sztuki. Prezentowane tu ekspozycje należą do świata sztuki współczesnej, ale nie sposób im odmówić (przynajmniej niektórym z nich) nawiązań do sztuki dawnej (jak choćby Lustro Jazona, czy Sukienka z chmur, albo Obraz dziewczyny ze świecą, który pojawia się i zanika, zupełnie, jakby ktoś na nim gasił światło). Udział w wystawie wzięli artyści z całego świata, nie będę udawać, że znałam wcześniej te nazwiska. Poza jednym wyjątkiem Ai Weiwei chiński architekt i artysta (a przy okazji opozycjonista, który musiał wyemigrować z ojczyzny bez prawa powrotu), jego ogromną instalację żyrandola z czarnego szkła złożonego z różnych detali fauny (w postaci szkieletów i czaszek) miałam okazję oglądać w Termach Dioklecjana w Rzymie. Przyznaję, że wywarła na mnie spore wrażenie. Nazwana Comedia umana. Memento mori przypomina o skończoności żywota ludzkiego. W Sopocie oglądałam ten sam żyrandol w mniejszej wersji. Wyeksponowany w przeszklonej sali tarasu galerii w korespondencji z żyrandolem z białego szkła złożonego z detali flory (gałązki, pączki, kwiaty, listki) stanowił harmonijne połączenie życia i śmierci, dnia i nocy, brzydoty i piękna.

Comedia umana w Termach Dioklecjana

Czarny Żyrandol w Sopocie

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Biały żyrandol (Czarny w tle) Ai Weiwei
Gdybym miała wskazać mojego faworyta byłaby to ekspozycja Pulpo Xawerego Wolskiego. Szaro-zielono-akwamarynowa ośmiornica została zainspirowana przez rzeźbę z brązu tegoż artysty znajdującą się w Meksyku. Pomysł jej wykonania zaczerpnął on z filmu o życiu ośmiornic, które skazuje się na wegetację na podwodnych fermach pozbawiając przestrzeni i wolności. Jednak nawet bez znajomości inspiracji dzieła urzeka ono elegancją, finezją i kolorem. Nic dziwnego, że to ono reklamuje wystawę.

Tre 2015 Elmar Trenkwalder
Szkło jako tworzywo jest piękne samo w sobie, szkło barwione zachwyca kolorystyką (na wystawie wzrok przyciągają zielony i pomarańczowy wąż Maurycego Gomulickiego czy przepiękna niebiesko-fioletowa instalacja Tre 2015 Elmara Trenkwaldera- austriackiego rzeźbiarza). Ta inspirowana katedrą w Chartres rzeźba stanowi połączenie wykwintnej, niezwykle złożonej formy, światła i koloru - wręcz niebiańskiego. Oczywiście piszę to jako osoba, mająca słabość do wszelkich odcieni niebieskości, który symbolizuje dla mnie niebo, wodę, przestrzeń, wolność, czyli wszystko to, bez czego nie ma życia.

Jeśli jednak pominie się kolor, który nadaje atrakcyjności każdemu dziełu i zostaje czysta forma to najbardziej subtelnym dziełem jest Sukienka z chmur. Leżąca na posłaniu (tu niedookreślonym) pusta forma, bez ciała, kobieca suknia przypomina barokowe rzeźby pięknych kobiet. Tu nie ma kobiety, choć nie mamy wątpliwości, że jest ona, choć nieobecna ciałem, to obecna duchem. Dzieło jest tworem Karen Lamonte (pełna nazwa to Sukienka z chmur, sukienka ze światła). Połączenie obecności i nieobecności, rzeczywistości i iluzji jest przepiękne. Karen to amerykanka, która tworzy także z ceramiki, brązu, marmuru - często są to właśnie suknie bez ciała.

Sukienka z chmur (Karen Lamonte)
Najbardziej kruchym dziełem i najbardziej zmienną pod wpływem padania światła jest instalacja T.22 12.2019 powstała, jak inne dzieła niemieckiej artystki Josephy Gasch-Muche na skutek rozbicia szkła na setki kawałeczków i układania z nich prostych form geometrycznych.

T.22 12.2019 Josephy Gasch-Muche
Niezwykle spodobało mi się lustro Jazona - takie barokowo, weneckie. Pełne elegancji, bogactwa, ukrycia się za maską, a jednocześnie mające w sobie coś z Jagonowskiego podżegania do zła. W pierwszym odruchu skojarzeń pomyślałam, czemu to lustro nie jest z ciemnozielonego szkła - przecież sam Szekspir nazwał zazdrość, którą podsyca Jagon w Otellu "zielonookim potworem". Jednak czerń będąca symbolem zła, ciemności jest bardziej odpowiednia. Autorem lustra jest Amerykanin Fred Wilson.

Lustro Jazona Fred Wilson
I jeszcze jedna rzeźba - płaskorzeźba szklana o kolorze zgaszonego różu - Relief śmiertelności Judy Chicago. Twarz postaci przypomina maskę pośmiertną (Dantego). W starczych dłoniach postać trzyma piękny, żywy kwiat. Mimo, iż przedstawiona tam postać to mężczyzna, jest w tej rzeźbie coś kobiecego; kolor i kwiat w dłoniach, który bardziej przystoi kobiecie, niż mężczyźnie. Ta płaskorzeźba to kolejne dzieło przykuwające wzrok. Piszę o kilku zaledwie dziełach, które zwróciły moją uwagę i mnie zainteresowały. 

Relief śmiertelności Judy Chicago
Każde z dzieł posiada poza nazwiskiem autora i tytułem także opis, z którego można dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy. Jedna duża sala z trzema mniejszymi, a wrażeń cała moc.



Wystawa potrwa do 22 października 2023 r. (Galeria sztuki BWA przy ul. Monte Casino).

 

 

 

Przy okazji warto obejrzeć drugą wystawę (w tyj samej galerii) poświęconą małej formie w twórczości Tonego Cragga. Są to także rzeźby ze szkła, więc dobrze korespondują z wystawą szkła weneckiego. Wystawa potrwa do 15 października 2023 r. Będąc w Sopocie zajdźcie koniecznie do Parku Łazienki Północne, gdzie znajdują się wielkogabarytowe rzeźby tego artysty. Te kolosy z brązu mają ciekawe kształty i przyciągają wzrok. Doskonale też wpasowują się w zieloną przestrzeń parku. Mam nadzieję, że zostaną tam na dłużej.

Parę rzeźb Tonny Cragg z Parku Łazienki Północne




I poniżej z wystawy


 











Lato się kończy, zaczyna się dla mnie sezon wyjazdowy, którego nie mogę już się doczekać. W przeciwieństwie do większości społeczeństwa podróżującego latem ja podróżuję przez dziesięć miesięcy roku wyłączając okres lipiec-sierpień, którego mój organizm z powodu pogody nie toleruje. Dlatego właśnie na czas letni oddałam się lekturze nadrabiając zaległości czytelnicze. I typowo letnio leniuchuję odbywając krótkie wycieczki po mieście (wystawy, parki, morze, świątynie).

poniedziałek, 7 sierpnia 2023

Gdańskie spacery- muzeum bursztynu

Zamiłowanie do bursztynu jakoś mnie ominęło. Jako dziecko nie szukałam go na plaży, nie marzyłam o koralach, wisiorkach, broszkach czy pierścionkach z żywicy. Może dlatego, że biżuteria w ogóle mnie interesowała. Nie dla mnie złoto, srebro, czy kamienie szlachetne. Jedynie dla szkła weneckiego robię wyjątek.
Mam jednak wrażenie, że nie ma kobiety, której oczy nie zaświeciłyby się na widok przepięknych wyrobów artystycznych prezentowanych w Wielkim Młynie. Nie trzeba ich nosić, ale z przyjemnością się je ogląda.

Muzeum Bursztynu wcześniej znajdowało się w budynku dawnej katowni. Od 2016 roku przeniesiono je do Wielkiego Młyna. Średniowieczny młyn wodny został wzniesiony przez krzyżaków w 1350 roku (kiedy podstępem zdobyli Gdańsk w 1308 roku rozpoczęli tu swoje rządy). Gdańszczanie należący do antykrzyżackiego sprzysiężenia Związek Pruski wystąpili przeciwko Krzyżakom w 1454 roku i wówczas Kazimierz Jagiellończyk przekazał im młyn w użytkowanie. Młyn pełnił swe funkcje do końca II wojny światowej, podczas której został częściowo zniszczony. Odbudowany w latach 60 tych zeszłego stulecia miewał różne przeznaczenia. Osobiście najlepiej pamiętam czasy, kiedy został zaadaptowany na dom handlowy. Był tam świetnie zaopatrzony sklep obuwniczy z obuwiem z zachodniej Europy. Wiele par pantofelków pochłonął mój domowy budżet. Bo obuwie w przeciwieństwie do biżuterii zdecydowanie bardziej mnie interesowało.
Wielki Młyn - nowa siedziba muzeum bursztynu


Od chwili przeniesienia muzeum do nowej siedziby podnosiły się głosy krytyki dotyczące sposobu ekspozycji zbiorów, że nie wykorzystano przestrzeni, że źle zaaranżowano, że bez pomysłu… Nie podzielam tych sądów. Dla mnie pobyt w muzeum bursztynu to była przyjemność oglądania piękna w czystej postaci. No może nie każdy eksponat był dziełem sztuki, bo znajdują się tam zarówno te nieoszlifowane, wyrzucane przez morze na brzeg kawałki żywicy, jak i te przecudnie gładkie, które iskrzą się tak, jakby nie żywica w nich zastygła a słoneczne promienie. Ciekawe są szczególnie te, w których zastygły żyjątka sprzed tysięcy lat; muszki, pajączki, komary, motyle a także fragmenty roślin.

Bursztynowy bochen chleba (8,2 kg)
Mój ukochany eksponat wygląda jak wyrośnięty bochenek chleba, mocno popękany z chrupiącą skórką. Jego waga to nieco ponad 8 kg. Daleko mu do największego okazu w Polsce, który od zeszłego roku znajduje się w Muzeum Gdańskim i waży ponad 68,2 kg i został wpisany do księgi rekordów Guinessa. Jest to ciemnobrązowa bryła bursztynowa pochodząca z Sumatry. Nie jest ona jednak tak widowiskowa i dla oglądającego nie koniecznie przypomina bursztyn.
Piękne eksponaty lepiej pokazać, niż o nich pisać, a zatem parę zdjęć tych, które mnie najbardziej urzekły.
Zastygłe ciała obce w bursztynie -inkluzje (żyjątka, roślinki)
 


Tryptyk O bursztynie w księgach pisano Bogdan Mirowski (drewno, srebro, bursztyn)

Bursztynowy Starodruk Bogdan Mirowski rzeźba (mosiądz, bursztyn, pergamin, cyna, skóra)

Taki mleczny bursztyn to jeden z moich ulubieńców, choć poniższe zestawienie srebra z bursztynem też jest fantastyczne



Czy młodsze pokolenie pamięta jeszcze Bursztynowego Słowika- prestiżowa nagroda na festiwalu piosenki w Sopocie.


Bursztynowo szklany anioł- takiego chętnie bym przytuliła, jak mawia młodzież o mamonie. 
To oczywiście tylko parę zdjęć z bogatego zbioru gdańskiego muzeum bursztynu- tak na zachętę, gdybyście nie mieli pomysłu na zwiedzanie miasta podczas tegorocznego pogodowo dziwnego lata.