Ilekroć pada pytanie, co powinno się zobaczyć w nowym miejscu przypomina mi się cytowany już wcześniej fragment Barbarzyńcy w ogrodzie Herberta. Jeśli kogoś bogowie uchronili od wycieczek, jeśli ma za mało pieniędzy lub za dużo charakteru, aby wynająć się przewodnikom, pierwsze godziny w nowym mieście należy poświęcić na łażenie wg zasady prosto, potem trzecia w lewo, znów prosto i trzecia w prawo. Można też jak sierpem rzucił. Systemów jest wiele i wszystkie dobre. Uliczka, którą idę, jest wąska, bystro spada, potem pnie się w górę, kamienny przeskok, chwila równowagi i znów ostry spadek. Łażę przeszło pół godziny i jeszcze nie natrafiłem na żaden zabytek. (str.71 Barbarzyńcy w ogrodzie. Wydawnictwo czytelnik rok 1964).
Bezwiednie skorzystałam z tej rady, kiedy wysiadając z pociągu w Sienie postanowiłam zrobić sobie mały spacer, aby dotrzeć do celu pielgrzymki – Il Duomo. Szłam blisko godzinę, meandrując uliczkami bez poboczy, aby po wspięciu się stromą - jak lizbońskie – uliczką trafić w końcu na architekturę noszącą ślady wieków średnich. Upał, zmęczenie, brak tchu, wszystko to znikło, jak tylko znalazłam się na szczycie. Gdyby ktoś mnie zapytał, co należałoby obejrzeć w Sienie nie umiałabym doradzić. Mnie przyzywała Katedra, której opisy czytałam choćby u Herberta czy Muratowa. (ale nie tylko. Tak wielu bardziej i mniej znanych podróżników wyrażało swój podziw dla tej gotyckiej świątyni, że pobudziło to ciekawość i stało się niespełnionym przez lata pragnieniem).
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjjJLPW4fj9GLx5QUWBdoE-rxvkeUegAf7tP0x2lUZ9G6571f2pdXRMFdvTzuyU3bIyoYKt7sjYMeee4oVCwBerOCN1bHulc5K1UJ_broUmMUYmp0s0EYJW0-HEPWvxTrwMHXkiQdtBrHs/s640/20180915_131640.jpg)
![]() |
Ambona Pisano |
Finalnie wyrzeźbił cztery postacie (świętych Piotra i Pawła oraz Grzegorza i Piusa). Może nie są to arcydzieła, ale moich zdaniem całkiem niezłe rzeźby. Zresztą, czy z rąk takiego geniusza mogło powstać coś niegodnego mistrza.
I choć dla mnie ten ołtarz już sam w sobie byłby wystarczającą zachętą do odwiedzenia katedry, to większość pielgrzymujących tutaj podróżników przybywa tu z zupełnie innego powodu.
Tym, co zwróciło moją uwagę, zaraz po wejściu, były kolumny z biało – czarnego marmuru. Sprawiały wrażenie znajomych, majaczyły w pamięci choćby pasiaste fasady marsylskiej katedry La Major, choć tamte oprócz bieli i czerni miały jeszcze pasy zielone. Te wyróżniały się majestatem i dostojeństwem, dwie podstawowe barwy dawały wrażenie elegancji i prostoty zarazem. I jak wspaniale konweniowały z otoczeniem, w tym przypadku przecudnej urody mozaikową posadzką czy niezwykle barwnymi freskami na ścianie ołtarzowej oraz przy wejściu do biblioteki Piccolominich.
![]() |
Mozaikowa posadzka |
Mozaikowe arcydzieło na podłodze przedstawiające kilkadziesiąt obrazów scen biblijnych wykonane zostało przez liczne grono sieneńskich artystów. Artyści sieneńscy pracowali tu przez dwa stulecia […] w tego rodzaju pracy nie mogło być ani wspólnego zadania, ani jakiegoś ściśle określonego z góry planu, lecz mimo to osiągnięto tu zdumiewającą jednolitość. Taką jednolitość można było uzyskać tylko w Sienie, stanowiącej nigdzie więcej niespotykany przykład wierności tradycjom artystycznym. […] Chociaż nad tą posadzką pracowali niemal wszyscy wybitniejsi artyści Sieny, w znacznej mierze jest to jednak dzieło mniejszych mistrzów i zwykłych rzemieślników. (str. 62-63 Muratow Obrazy Włoch. Toskania i Umbria Zeszyty Literackie rok wydania 2010).
Spędziłam w tej świątyni mnóstwo czasu, ale nie mogło być inaczej. Każda wyczarowana na posadzce scenka to była odrębna całość, każda domagała się uwagi. I znowu mistrzostwo prostoty, przewaga bieli, czerni i barwy ceglanej daje efekt niezwykle ciekawej grafiki. O ile posągi Michała Anioła po raz kolejny wzbogaciły moje prywatne zbiory Florentyńczyka, o tyle rzeźby Berniniego w Kaplicy Madonny del Voto skradły moje serce. Wydawało mi się, iż Św. Hieronim (najbardziej rozpowszechniony wizerunek ascety wszech czasów) i barok to dwa odległe od siebie bieguny, tymczasem okazuje się, iż można przedstawić postać tego świętego w bogato zdobionej scenerii nie odzierając jej z dostojeństwa i nie pozbawiając skromności. Jest ten Hieronim bogaty swoim ubóstwem, a skromna szata wydaje się królewskim odzieniem. Maria Magdalena przypomina mi La Veritę z rzymskiej Galerii Borghesse. Czyżby to miało oznaczać, że nawrócona
Spędziłam w tej świątyni mnóstwo czasu, ale nie mogło być inaczej. Każda wyczarowana na posadzce scenka to była odrębna całość, każda domagała się uwagi. I znowu mistrzostwo prostoty, przewaga bieli, czerni i barwy ceglanej daje efekt niezwykle ciekawej grafiki. O ile posągi Michała Anioła po raz kolejny wzbogaciły moje prywatne zbiory Florentyńczyka, o tyle rzeźby Berniniego w Kaplicy Madonny del Voto skradły moje serce. Wydawało mi się, iż Św. Hieronim (najbardziej rozpowszechniony wizerunek ascety wszech czasów) i barok to dwa odległe od siebie bieguny, tymczasem okazuje się, iż można przedstawić postać tego świętego w bogato zdobionej scenerii nie odzierając jej z dostojeństwa i nie pozbawiając skromności. Jest ten Hieronim bogaty swoim ubóstwem, a skromna szata wydaje się królewskim odzieniem. Maria Magdalena przypomina mi La Veritę z rzymskiej Galerii Borghesse. Czyżby to miało oznaczać, że nawrócona
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiaxTMTDgGPw3xly5BuMaEcdQUK8N0BvxIlfxxgMKm_SAwiO86u3m1wmJn-tn4ug4a1MXhR_DFyky-Dodpb8Iy167zHFkoliPNolocI0F-8C8GkDzjU1HbAaVPEMFN8_4u-MSbSeiSRVqM/s640/20180915_131412.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEim6ysFkxRLN3cXvC6Vn1F10qW5P__q9fUtld2xcYbj6yRuQEyfCUkylSvmcpU5PGjLjy0IoKsU2StudI49EG6X9wGWJuyuTdz78wbWByEno5lBZXVHBm7YYNAyCR2DJAfyEyNqcIHOgYQ/s640/20180915_125827.jpg)
Przyznam się, iż gdyby wstęp do Biblioteki Piccolominich był dodatkowo płatny (wejście do Katedry jest płatne i wymaga dość długiego czekania w kolejce po bilety) myślę, że zrezygnowałabym z tej atrakcji. Ale nie był. Wiedząc, iż wnętrze salki zwanej biblioteką zdobią freski Pinturicchia, będącego nadwornym malarzem rodziny Borgiów, nie mogłam wykrzesać w sobie zainteresowania Biblioteką. Moje historyczne sympatie i antypatie chadzają dziwnymi ścieżkami. Otóż, o ile sama rodzina Borgiów budzi ciekawość, o tyle już praca dla nich degraduje w moich oczach artystę. Do dziś nie rozumiem, jak Leonardo mógł szukać zleceń u Cezara Borgii. Freski zdobiące wnętrze Biblioteki nie są oceniane zbyt wysoko wśród znawców; Muratow pisze, iż jaskrawe barwy sprawiają przykre wrażenie, a zwłaszcza nie wywołują w nas uczucia uroczystej wzniosłości – na którym- jak się zdaje zależało malarzowi. Mimo tych jaskrawych barw, nadmiaru złota i naturalnego, ze względu na temat przepychu Pinturicchio pozostaje tu bladym i przeciętnym prowincjuszem (str.62 Obrazy Włoch. Toskania i Umbria).
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEju6Q0ygjSYK_UB_YWthwZOPy8Orcljk6AiPVUpm4xOBB42koTPL0SZY5tK-ZpFcdun-kmbqTiaCPOqqbIVvirSvPv5gAomUKrQTY0Ch_T2uei8X6728HT4nkfU9afet1enSwXzP30Q2DM/s400/20180915_123248.jpg)
W niedokończonej katedrze podziwiałem piękną Eleonorę Portugalską na fresku Pinturicchia. Na posadzce kościoła sceny z Biblii, sybille. Rzeź niewiniątek przywodziła mi na myśl lekcje łaciny. (str. 48 Włoskie miniatury Adam Szczuciński. Zeszyty Literackie, rok wydania 2008).
A nawiązując do tytułu wpisu chcę wierzyć, iż dane mi będzie wrócić do Sieny, aby poznać też inne jej oblicze.
A nawiązując do tytułu wpisu chcę wierzyć, iż dane mi będzie wrócić do Sieny, aby poznać też inne jej oblicze.