National Galery Londyn olej na desce 108x80,7 cm zdjęcie własne |
Mam jakiś szczególny sentyment do tego portretu. Rafael sprawił, że dałam się ponieść ułudzie, malarskiej wizji, w której nazbyt ambitny książę kościoła, despota, wybuchowy awanturnik, znawca raczej wojennych taktyk walki niż teologii jawi się, jako człowiek. Ten zdobywca urzędu dzięki symonii, ten „il terrible” (straszny człowiek), jak go nazywają niektórzy historycy za wyniszczające kampanie wojskowe, pędzlowi malarza zawdzięcza, iż przekazana została potomności jego ludzka twarz, jest to wizerunek dobrodusznego staruszka, zmęczonego życiem, człowieka silnego i władczego, ale nie pozbawionego pewnej zadumy. Juliusz II na obrazie Rafaela przypomina dobrego i sprawiedliwego dziadka, któremu każdy wnuczek chętnie wdrapałby się na kolana. Nawiasem mówiąc wnuki Juliusza II nie miały chyba takiej okazji, bowiem córka po wyborze ojca na stolicę Piotrową wyprowadziła się z Rzymu (źródło informacji -wikipedia- nie do końca wiarygodne, ale o dość swobodnym zachowaniu młodego kardynała czytałam także u Paula Stratherna w książce Medyceusze Mecenasi sztuki –tyrani – kochankowie, tyle, że w przeciwieństwie do swego znienawidzonego poprzednika Borgii potrafił Juliusz zachowywać większą dyskrecję). Juliusz II nie był wyjątkiem, w jego czasach podobnie postępowali niemal wszyscy zwierzchnicy kościoła. Zasługą tego papieża poza dobrym administrowaniem papieskim skarbcem oraz odbudową wizerunku stolicy Piotrowej był mecenat, jaki roztaczał nad artystami, choć prawdę mówiąc, jeśli intencją mecenasa jest wyłącznie chęć zapisania się w pamięci potomnych to nieco osłabia to zasługę. Najlepszym sposobem wpisania się w pamięć przyszłych pokoleń jest zdobycie lub odzyskanie spłachetka ziemi, bądź zlecenie wybudowania mauzoleum, pomnika, czy namalowania portretu. Mimo wszystko należy docenić, pewnego rodzaju mądrość w historycznym patrzeniu papieża (człowieka dość kiepsko wykształconego), przejawiającą się w zatrudnieniu na swym dworze takich artystów jak Michał Anioł, Rafael czy Bramante.
Juliusz II jak każda historyczna postać, jak każdy mąż stanu ma tyleż przeciwników, co zwolenników. Dla mnie jest on przede wszystkim osobą, której Michał Anioł zawdzięczał wiele upokorzeń i nadludzkiego trudu oraz przekleństwo swego życia Mauzoleum papieskie. Dziś można by powiedzieć, że stosował papież mobbing wobec giganta; dawał zbyt krótkie terminy realizacji, zlecał nowe prace nie dając czasu na skończenie poprzednich, zwlekał z zapłatą, praca dla niego była prawdziwą udręką dla niepokornego artysty. Przedstawiona w Udręce i ekstazie Stone kłótnia Michała Anioła (nawiasem mówiąc i artysta nie miał łagodnego usposobienia) z Juliuszem II cały czas pozostaje mi przed oczyma, nawet, jeśli jest tylko literacką fikcją. O ironio losów, oglądając dziś Mojżesza niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, iż jest to część pomnika nagrobnego poświęconego Juliuszowi II, a niemal każdy wie, kto był autorem dzieła. Złośliwy chichot historii, sprawia, iż w pamięci zostają dzieła, a ich mecenasi często popadają w zapomnienie.
Portretów Juliusza II namalowano kilka, z czego najbardziej znany jest ten londyński pędzla Rafaela. I myślę, że powierzenie utrwalenia swego wizerunku temu malarzowi powinien Juliusz II uważać za jedną z najlepszych decyzji, jakie podjął w życiu, bo to dzięki temu obrazowi nie tylko przetrwał w pamięci potomnych, ale także przetrwał jako dobroduszny papa.
Obraz został namalowany w 1511-12 roku, kiedy Juliusz II miał 68-69 lat, na rok przed śmiercią.
Stary, zmęczony, zamyślony sprawia wrażenie zbolałego, niedawno utracił Bolonię, na znak upokorzenia zapuścił brodę. Nie sprawia wrażenia zdobywcy, zwycięzcy, a jednak nie sprawia też wrażenia pokonanego. Gdzieś w dal patrzy człowiek silny, odważny, a nawet mimo zdecydowania łagodny. Może rzeczywiście na starość nieco złagodniał, a może to wyraz pokory malarza, który takiemu zleceniodawcy nie potrafi nie schlebiać. Choć bardziej prawdopodobne jest to, że i Rafael uległ uczuciom połączenia podziwu i lęku, jakie często budził Juliusz II.
Wyraziste kolory w barwach flagi włoskiej (zbieżność zupełnie przypadkowa, trójkolorowa flaga pojawiła się pod koniec XVIII wieku) nadają obrazowi życia. Zielona tapeta kontrastuje z czerwoną pelerynką (mozettą) i czerwonym nakryciem głowy (camauro), a biała broda, batystowa chusteczka, sutanna oraz atłasowe rękawy rozświetlają obraz. Znawcy (historycy sztuki) odczytali sposób ułożenia rąk papieża, jako wyraz oddania jego zmiennego charakteru (dłoń trzymająca chusteczkę swobodnie opierająca się na oparciu ma ukazywać łagodność, dłoń ściskająca oparcie fotela ma symbolizować gwałtowność i wybuchowość.
Pewne cechy obrazy można dostrzec (a przynajmniej lepiej dostrzec) dopiero stojąc przed oryginałem. Trzeba mocno się wpatrywać w reprodukcję, aby dostrzec wzór z odwróconych kluczy papieskich oraz potrójnych koron wytłoczony na zielonym tle tapety. Na reprodukcji trudno też dostrzec odbijające się w gałkach fotela okna. Gałki te o kształcie żołędzi nawiązują do nazwiska zleceniodawcy. Roverre oznacza po włosku dąb. Nietypowość portretu polega na odwróceniu malowanego człowieka bokiem, co pozwala z jednej strony zachować oficjalny charakter urzędu, a z drugiej przedstawić nie tylko dostojnika, ale i człowieka. Obraz ma w sobie coś, co sprawia, iż przykuwa wzrok. Postać na obrazie sprawia wrażenie tak realistyczne, jakby siedzący na nim człowiek miał zaraz wstać i obrugać oglądających za brak należnego majestatowi szacunku.
Pierwotnie powieszony w Santa Maria del Popolo, dzisiaj znajduje Juliusz II jak każda historyczna postać, jak każdy mąż stanu ma tyleż przeciwników, co zwolenników. Dla mnie jest on przede wszystkim osobą, której Michał Anioł zawdzięczał wiele upokorzeń i nadludzkiego trudu oraz przekleństwo swego życia Mauzoleum papieskie. Dziś można by powiedzieć, że stosował papież mobbing wobec giganta; dawał zbyt krótkie terminy realizacji, zlecał nowe prace nie dając czasu na skończenie poprzednich, zwlekał z zapłatą, praca dla niego była prawdziwą udręką dla niepokornego artysty. Przedstawiona w Udręce i ekstazie Stone kłótnia Michała Anioła (nawiasem mówiąc i artysta nie miał łagodnego usposobienia) z Juliuszem II cały czas pozostaje mi przed oczyma, nawet, jeśli jest tylko literacką fikcją. O ironio losów, oglądając dziś Mojżesza niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, iż jest to część pomnika nagrobnego poświęconego Juliuszowi II, a niemal każdy wie, kto był autorem dzieła. Złośliwy chichot historii, sprawia, iż w pamięci zostają dzieła, a ich mecenasi często popadają w zapomnienie.
Portretów Juliusza II namalowano kilka, z czego najbardziej znany jest ten londyński pędzla Rafaela. I myślę, że powierzenie utrwalenia swego wizerunku temu malarzowi powinien Juliusz II uważać za jedną z najlepszych decyzji, jakie podjął w życiu, bo to dzięki temu obrazowi nie tylko przetrwał w pamięci potomnych, ale także przetrwał jako dobroduszny papa.
Obraz został namalowany w 1511-12 roku, kiedy Juliusz II miał 68-69 lat, na rok przed śmiercią.
Stary, zmęczony, zamyślony sprawia wrażenie zbolałego, niedawno utracił Bolonię, na znak upokorzenia zapuścił brodę. Nie sprawia wrażenia zdobywcy, zwycięzcy, a jednak nie sprawia też wrażenia pokonanego. Gdzieś w dal patrzy człowiek silny, odważny, a nawet mimo zdecydowania łagodny. Może rzeczywiście na starość nieco złagodniał, a może to wyraz pokory malarza, który takiemu zleceniodawcy nie potrafi nie schlebiać. Choć bardziej prawdopodobne jest to, że i Rafael uległ uczuciom połączenia podziwu i lęku, jakie często budził Juliusz II.
Wyraziste kolory w barwach flagi włoskiej (zbieżność zupełnie przypadkowa, trójkolorowa flaga pojawiła się pod koniec XVIII wieku) nadają obrazowi życia. Zielona tapeta kontrastuje z czerwoną pelerynką (mozettą) i czerwonym nakryciem głowy (camauro), a biała broda, batystowa chusteczka, sutanna oraz atłasowe rękawy rozświetlają obraz. Znawcy (historycy sztuki) odczytali sposób ułożenia rąk papieża, jako wyraz oddania jego zmiennego charakteru (dłoń trzymająca chusteczkę swobodnie opierająca się na oparciu ma ukazywać łagodność, dłoń ściskająca oparcie fotela ma symbolizować gwałtowność i wybuchowość.
Pewne cechy obrazy można dostrzec (a przynajmniej lepiej dostrzec) dopiero stojąc przed oryginałem. Trzeba mocno się wpatrywać w reprodukcję, aby dostrzec wzór z odwróconych kluczy papieskich oraz potrójnych koron wytłoczony na zielonym tle tapety. Na reprodukcji trudno też dostrzec odbijające się w gałkach fotela okna. Gałki te o kształcie żołędzi nawiązują do nazwiska zleceniodawcy. Roverre oznacza po włosku dąb. Nietypowość portretu polega na odwróceniu malowanego człowieka bokiem, co pozwala z jednej strony zachować oficjalny charakter urzędu, a z drugiej przedstawić nie tylko dostojnika, ale i człowieka. Obraz ma w sobie coś, co sprawia, iż przykuwa wzrok. Postać na obrazie sprawia wrażenie tak realistyczne, jakby siedzący na nim człowiek miał zaraz wstać i obrugać oglądających za brak należnego majestatowi szacunku.
się w National Galery w Londynie.
Informacje zaczerpnęłam z książek Raphael Cristof Thoenes, Arcydzieła z National Gallery (zakupione w Muzeum Londyńskim), Medyceusze Mecenasi sztuki –tyrani – kochankowie Paula Stratherna, Krótkie biografie Wszyscy papieże od Świętego piotra do Benedykta XVI (zakupione w Watykanie)
Na zakończenie fragment z książki Udręka i ekstaza Stone. Kiedy Juliusz II nalegał na zdjęcie rusztowania i ukazanie tej części Kaplicy, która już została ozdobiona Michał Anioł tłumaczył, iż jeszcze wiele pozostało do ukończenia nie chcąc oddawać czegoś niedokończonego, niedoskonałego.
...Kiedy będzie skończone? zapytał z uporem papież.
Michał Anioł zdenerwował się. Rzucił krótko:
- Jak się skończy!
Juliusz poczerwieniał i naśladując zachrypnięty głos Michała Anioła, zawołał; Jak się skończy! Jak się skończy!- wściekły podniósł laskę i uderzył Michała Anioła po ramieniu.
Zapadła cisza i dwóch przeciwników patrzyło na siebie płonącymi oczami. Michała Anioła przeniknął chłód, był zbyt wstrząśnięty, aby czuć ból w ramieniu. Skłonił się i rzekł oficjalnym tonem, pozbawionym wszelkich uczuciowych akcentów:
-Stanie się, jak wasza świątobliwość sobie życzy. Jutro rusztowania zostaną zdjęte, kaplica gotowa do oglądania.
Cofnął się, robiąc papieżowi przejście do drabiny.
-Nie do ciebie, Buonarotti, należy odprawiać papieża! Możesz odejść.
Michał Anioł zszedł po drabinie, niemal nie dotykając stopni, i opuścił kaplicę. A więc takie jest zakończenie! Gorzkie, poniżające zakończenie! Uderzono go kijem jak chłopa. Jego, który zaprzysiągł sobie, że wyniesie artystę z szeregu wykwalifikowanych rzemieślników na najwyższy stopień. ...
Źródło zdjęcia |
Dziś, kiedy jesteśmy poddawani mobbingowi (zbyt dużo
pracy, zbyt krótkie terminy i ciągłe odwoływanie od jednej roboty do
drugiej, brak poszanowania dla wykonywanej pracy i ciągłe pytanie, kiedy
będzie skończona, jeszcze zanim zdąży się zacząć) doskonale rozumiem Michała
i nieraz sama czuję się, jakby dostała kijem po plecach.