Łączna liczba wyświetleń

sobota, 28 października 2017

Deszczowe wakacje w Opolu

Most Groszowy z 1903 r.
Tegoroczny wrześniowy urlop nie rozpieszczał pogodą. Dni dzieliły się na te, w których mżyło, te w których padało od czasu do czasu i te, w których lało. Takie zakrapiane deszczem dni mogą mieć swój urok. Przede wszystkim na ulicach  jest mniejszy tłok, a zdjęcia stają się ciekawsze, choć mniej folderowe. I jeśli tylko opadom nie towarzyszą wichury, a deszcz nie siecze po twarzy spacer może być przyjemnością, zwłaszcza, gdy w perspektywie czeka filiżanka aromatycznej kawy i pyszne ciacho w klimatycznej knajpce. Drugim (po Białymstoku) etapem mojego urlopu było Opole (Warszawy w zasadzie nie liczę, była jedynie krótką przerwą na spotkanie z Melpomeną). O ile Białystok mnie nie urzekł, o tyle Opole przypadło do gustu, pomimo tego, że przywitało lejącymi się z nieba strugami deszczu. Walizka w jednym ręku, parasol i notesik z informacjami dotyczącymi dojazdu do hotelu w drugim ręku - w takiej chwili raczej trudno o stoicki spokój. Jednak zaraz po zakwaterowaniu się i wypiciu kubka gorącej herbaty z cytryną wybrałam się na spacer. 
Opolska Wenecja nad Młynówką

Pierwszym miejscem, jakie zobaczyłam idąc gdzie nogi poniosą była leżąca nad Młynówką - starym korytem Odry kolorowa zabudowa nazywana Opolską Wenecją. Oczywiście nazwa mocno na wyrost, ale miejsce rzeczywiście urokliwe. Wygląda równie pięknie za dnia, jak i po zmierzchu, kiedy światło nocy nadaje kamieniczkom większej wyrazistości. Początek ciągu kamieniczek daje budynek Szpitala Św. Aleksego. Jest to najstarsza opolska lecznica, której historia niezwykle ciekawa i burzliwa sięga 1400 roku. Wówczas to opolski mieszczanin przekazał należące doń słodownię wraz z podwórzem pod budowę szpitala. W archiwach miejskich znajduje się dokument wystawiony przez Władysława Opolczyka, który potwierdza fundację. Przez ponad 600 lat w tym miejscu pełniono podobne funkcje - sprawując opiekę na chorymi i potrzebującymi. Zobowiązywał do tego Święty Aleksy, patron ubogich włóczęgów, pielgrzymów. Sam budynek wielokrotnie padał ofiarą pożarów, kilkakrotnie podlegał rozbiórkom i był przebudowywany. W swoich
Na pierwszym planie po lewej stronie dawny szpital Św. Aleksego
murach gościł zarówno schorowanych staruszków, dziewczęta pobierające nauki, weteranów napoleońskich kampanii, jak i radzieckich żołnierzy. Nieopodal w pobliskim domu parafialnym mieszkał papież Pius XI, który przed objęciem pontyfikatu przebywał w Opolu, jako urzędujący w Warszawie nuncjusz watykański. Odprawiał wówczas nabożeństwa w pobliskiej świątyni. Dzisiaj wśród zabudowań nad Młynówką sprawia wrażenie najmniej efektownego budynku z najbardziej imponującą historią. 
Opolska Wenecja od strony ul. Piastowskiej z budynkiem dawnego szpitala w głębi.

Obecnie mieści się w tutaj Dom Pomocy Społecznej. Minąwszy Młynówkę wchodzi się na ulicę Katedralną, przy której za fragmentem dawnych murów obronnych znajduje się kościół katedralny pod wezwaniem Świętego Krzyża. Według tradycji ustnej pierwsza świątynia drewniana została wzniesiona w tym miejscu w 1005 r. jako fundacja Bolesława Chrobrego. Nazwa jej miała upamiętniać otrzymane przez polskiego władcę od wrocławskiego biskupa relikwie świętego krzyża. Pierwsze pisemne źródła potwierdzają istnienie w tym miejscu romańskiej świątyni z początku XIII wieku.  Dziś ma ona charakter gotycki i jest remontowana. Najbardziej spodobał mi się zapraszający do niej szyld Mój Dom jest też twoim domem. Przyjdź. Jakkolwiek niestosownie to zabrzmi skojarzył mi się z przepięknym utworem śpiewanym przez Quasimodo Mój dom jest domem twym
Zaproszenie do odwiedzenia katedry
Spiżowe drzwi katedry



Z Katedry na Rynek idzie się kilka minut. A tam oprócz neorenesansowego budynku Ratusza wzorowanego na florenckim Palazzo Vecchio  cały ogrom ciekawych architektonicznie i kolorystycznie kamieniczek. Nawiasem mówiąc to przyrównywanie Opola do włoskich pierwowzorów jest trochę na wyrost, co nie przeczy temu, iż jest to ładne i ciekawe miasto. I choć opolskiemu ratuszowi daleko do florenckiego Palazzo to nie można mu odmówić podobieństwa. 




Rynek opolski stanowi wdzięczny obiekt fotografii, a także chętnie przez turystów uczęszczane miejsce. Nawet przy niepogodzie.








Idąc ulicą Świętego Wojciecha można dotrzeć do barokowego gmachu dawnego kolegium jezuickiego, w których mieści się dziś Muzeum Śląska Opolskiego, a w nim niezwykle ciekawe zbiory. Mnie zainteresowała zwłaszcza porcelana, a także galeria malarstwa polskiego z przełomu wieków (XIX i XX). Sam gmach wygląda niezwykle smakowicie, koloru kremu z dodatkiem białych i czerwonych dekoracji. Minąwszy go kierując się schodkami do świątyni Matki Boskiej Bolesnej i Św. Wojciecha można dojść na wzgórze uniwersyteckie. Uważam je za najważniejsze odkrycie mojego pobytu w Opolu. Zwane Górą (Górką) Wapienną stanowi oazę zieleni w centrum miasta, przyozdobioną pięknymi rzeźbami i pomnikami. A sąsiedztwo Uczelni i świątyń stanowi ciekawe tło dla otaczającego je niewielkiego parku. Jest to niezwykle klimatyczne miejsce z widokiem na dziedziniec Collegium Minus oraz Mały Rynek. 
Mnie urzekła wąziutka alejka z posągami czterech pór roku oraz zakątek z rzeźbami muz.





Podobały mi się także pomniki artystów siedzących na ławeczkach i krzesełkach. Zdecydowanie bardziej do mnie przemawia ten sposób upamiętnienia ludzi, którzy schodząc z cokołów stają się bliżsi potomnym. Jako ostatni w parku pojawił się pan Wojtek Młynarski, usiadł na przeciwko Agnieszki Osieckiej i myślę, że mają sobie wiele do powiedzenia. Gdyby jednak zabrakło tematów całkiem niedaleko przysiedli Starsi Panowie dwaj a także Marek Grechuta, a w zasięgu głosu przystanęli Czesław Niemen z gitarą i Jerzy Grotowski.

Lubiłam także przechadzać się wzdłuż Młynówki w okolicy Mostu Groszowego, zwanego też Zielonym, albo Mostem Zakochanych (przymykam oko na szpecące go kłódki, które szybko pokryją się rdzą. Udaję, że ich nie dostrzegam.) Położona w pobliżu Mostu Crepeteria Grabówka to kolejny malowniczy punkt na mapie Opola. 



A kiedy już wędrowiec przemoknie do suchej nitki snując się uliczkami i pobrzeżem Młynówki




dobrze jest udać się do jakiejś miłej knajpki na małe co nieco. 
Moim odkryciem jest kawiarenka Lwowska, gdzie oprócz przepysznych ciastek można też czasami wieczorami posłuchać muzyki. Jest trochę oddalona od historycznego centrum, ale była na mojej trasie do hotelu. Niestety nie załapałam się na koncert w kawiarni, gdyż w dniu występu artysty uczestniczyłam w koncercie Edyty Geppert w Filharmonii Opolskiej. Bo to on był pretekstem do odwiedzenia Opola. I jedno i drugie było tych odwiedzin warte. 




28 komentarzy:

  1. Nigdy nie byłam w Opolu. Muszę tam kiedyś wpaść i posiedzieć z Grechutą. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachęcam do odwiedzin. Sama nie przypuszczałam, że to takie ładne miasto. I pewnie gdyby nie koncert, na który się wybierałam nawet nie pomyślałabym o Opolu.

      Usuń
  2. Z wielką przyjemnością przeczytałam Twoją relację z Opola, tym bardziej że nigdy w tym mieście nie byłam.
    Całkowicie się z Tobą zgadzam, że zwiedzanie miasta w leciutkim deszczyku i przy zachmurzonym niebie może byc bardziej ciekawe a nawet pasjonujące niż przy bezchmurnym niebie. Pokazałaś na zdjęciach urocze zaułki Opola no i ten wspaniały ratusz - prawie taki sam jak we Florencji.
    A jeśli chodzi o Białystok - to zwiedzałam go w ub. roku przez kilka godzin i też mi się podobał. A najbardziej Pałac Branickich.
    Pozdrawiam serdecznie.
    stokrotkastories.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pałac Branickich udało mi się zwiedzić jedynie z zewnątrz i wejść na moment do środka (ekipa telewizyjna zaanektowała wnętrze na swoje potrzeby), ale ogród otaczający pałac jest przepiękny. Nawet będąc tam w połowie września można wyobrazić sobie jego bogactwo w porze kwitnienia wszystkich kwiatów.

      Usuń
  3. W Opolu byłam pewnie ze dwanaście lat temu. Pamiętam, że nie tylko samo miasto ale także i całe województwo urzekało mnie zabudową, przydomowymi ukwieconymi ogródkami, na widok których wydawałam okrzyk zachwytu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I dla mnie zadziwiające było to, że miasto spodobało mi się od razu i nawet spacerując tymi samymi uliczkami wciąż odkrywałam coś nowego, nie czułam się znużona. I to właśnie zasługa tamtejszej zabudowy (architektury), a także wody (jako zodiakalny wodnik uwielbiam rzeki, strumyki, morze, oceany, wszelkie akweny wodne) oraz miejsc zieleni z rzeźbami, pomnikami, fontannami.

      Usuń
  4. Miło spacerowało się z Tobą po Opolu! Zachęciłaś mnie do odwiedzenia tego miasta. Masz dar do czułego obserwowania architektonicznych detali. Podoba mi się bardzo sposób upamiętniania artystów w pozie siedzącej albo spacerującej (w tej ostatniej pozie i z gitarą w dłoni jest uwieczniony Tadeusz Nalepa w Rzeszowie - bardzo lubię ten pomnik).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz zapanowała moda na sadzanie ludzi, których chce się uhonorować na ławeczkach i krzesełkach. Ale ta moda, wyjątkowo, mi się podoba. To mi uświadomiło, iż nie widziałam jeszcze ławeczki Gintera Grassa w Gdańsku, gdzie siedzi razem z bohaterem swego najgłośniejszego utworu Blaszanego bębenka.

      Usuń
  5. Dla mnie to bardzo ważne miejsce, w którym spędziłem kilka fajnych lat. Lubię jeździć do Opola i patrzeć jak pięknieje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim wypadki powroty bywają jeszcze przyjemniejsze. Choć i ja z chęcią odwiedzę to miasto ponownie.

      Usuń
  6. Podobał mi się spacer z Tobą po Opolu. To nic, że padało. I w deszczu można zobaczyć mnóstwo pięknych rzeczy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak się nie ma co się lubi, to się lubi to co się ma :) Nie jestem masochistką i na dłuższą metę wolałabym aby raczej nie padało, ale ...

    OdpowiedzUsuń
  8. Drobna uwaga - Młynówka to stare koryto Odry, nie kanał. Niby różnica nieduża, ale kanał to dzieło sztuczne, a koryto natury ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo dziękuję za sprostowanie. Jakoś intuicyjnie nie pasował mi ten kanał. Korzystałam z opracowania Spacerem po Opolu, gdzie podaje się Kanał Młynówka. Zaraz dokonam poprawek. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. W Opolu byłam wieki temu. Teraz wypiękniało. Mnie również podobają się tego rodzaju pomniki - ławeczki. W Międzyzdrojach podziwiałam Holoubka, Kolbergera i Machulskiego. Szkoda, że pogoda wrześniowa nie specjalna była.

    OdpowiedzUsuń
  11. Trudno mi ocenić zmiany Opola, ponieważ byłam tam pierwszy raz, ale skoro kolejna osoba to podkreśla, to musi być prawda.

    OdpowiedzUsuń
  12. Odwiedziłam Opole w tym roku i muszę przyznać, że miasto bardzo mi się spodobało, szczególnie kamieniczki podobne do tych z Wenecji oraz Katedra. Oczywiście poszwędałam się troszkę po mieście, ale zdecydowanie za krótko. Chciałam wejść na Wieżę Piastowską - niestety była nieczynna.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I mnie nie udało się wejść na wieżę, z powodu deszczowej pogody stwierdziłam, iż widoczność będzie kiepska, więc oszczędziłam siły na inne atrakcje.

      Usuń
  13. Że wstydem przyznaję, że nie znam Opola. Byłam chyba raz, przejazdem. Muszę się tam wybrać na dłużej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ to żaden wstyd. To miejsce nieoczywiste i gdyby nie koncert pani Edyty pewnie nawet nie wpadłoby mi do głowy, aby odwiedzić Opole.

      Usuń
  14. Zanim Opole, to muszę podczas najbliższego lata rowerowo spenetrować bliższą okolicę :P Z drugiej strony, wędrując z Twoimi wpisami i zdjęciami, prawie jakbym tam był :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdroszczę rowerowej pasji, bo to i zdrowo i przyjemnie. Ja niestety zraziłam się do roweru od chwili, kiedy źle dokręcone koło sprawiło wielkie bum pod koła ruszającego auta. Na szczęście upadek okazał się niegroźny, do kolizji nie doszło, ale uraz pozostał. Mam nadzieję, że kiedyś go przełamię.

      Usuń
    2. Po wielkim bum w górach, parę lat temu, też miałem opory przed powrotem na siodełko, ale dałem radę. Jednakowoż ze stromych leśnych zjazdów zrezygnowałem. Na prośbę Żony :P

      Usuń
    3. To znaczy, że i dla mnie jest szansa:)

      Usuń
  15. Opole, wstyd przyznać ale jeszcze nie postawiłam tam nogi. Może następnym razem nie będzie tak deszczowo. Zresztą cały ten rok a dziwną pogodę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To żaden wstyd. Jeszcze dwa miesiące temu też tam nie byłam.

      Usuń
  16. Z przyjemnoscia przeczytalam Twoj wpis o Opolu. Mieszkalam tam kilka lat, bywam przynajmniej raz na rok. Lubie wedrowac dokladnie tymi samymi sciezkami, co Ty sie przechadzalas. Z dziecmi lubimy rowniez wyspe Bolko.

    OdpowiedzUsuń
  17. Żałuję, że nie dotarłam do wyspy, bo czytałam o niej dużo dobrego, ale mam nadzieję kiedyś wrócić do Opola, więc nic straconego. Ja dopiero teraz odkrywam takie miejsca nieoczywiste, które mają dużo uroku.

    OdpowiedzUsuń

Jestem bardzo rada z każdego komentarza, ale nie będę tolerować komentarzy agresywnych, wulgarnych, czy obrażających moich gości (innych komentatorów).