Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 20 stycznia 2019

Podróże z Herodotem Ryszard Kapuściński



Na co liczę-nie wiem.
Trochę na szczęście, więcej na ludzi,
którzy są wokół, a najwięcej na to,
że świat się zmieni na lepsze.
To oczywiście abstrakcja, ale w coś wierzyć muszę.

Tak pisze Kapuściński w  Podróżach z Herodotem; podróżach odbywanych równolegle w przestrzeni podczas swych reporterskich wypraw do Indii, Chin, Egiptu, Konga, Iranu, Etiopii, Tanzanii, Algierii, Senegalu, jak i w czasie, kiedy towarzyszy mu lektura Dziejów Herodota, pierwszego greckiego dziejopisa, którego możemy nazwać też pierwszym autorem reportaży. Autor wspomina, iż od najwcześniejszych czasów interesowało go przekraczanie granic, pragnął zobaczyć, co znajduje się po drugiej stronie i jak to jest, kiedy przekracza się granicę. I nieważne którą, chodziło o sam moment przekroczenia. Wybrał profesję dziennikarza, pracował, jako korespondent zagraniczny dla Polskiej Agencji Prasowej, co pozwalało mu na przekraczanie wielu granic. Odbywał sporo podróży, często niezwykle niebezpiecznych, obserwował wydarzenia i ludzi i studiował Herodota, aby zrozumieć historię i człowieka. Do każdej podróży przygotowywał się solidnie, bo „kultura nie odsłoni nam swoich tajemnic na proste skinienie ręki”. Już podczas pierwszej podróży do Indii dostrzega, że bez znajomości języka tubylców nie będzie mógł ich zrozumieć. „Rozumiałem, że im więcej będę znał słów, tym bogatszy, pełniejszy i bardziej różnorodny świat otworzy się przede mną.” Uczy się słówek i czyta książki o miejscach, które odwiedził oraz  książki napisane przez ludzi, którzy z tamtej wyrośli ziemi. Dzięki temu odbywa kolejne podróże „znacznie bardziej wielowymiarowe niż ta pierwotnie odbyta”. Podróże z Herodotem zawierają tak duży materiał będący wynikiem wnikliwych studiów, iż nie sposób przytoczyć tutaj choćby cząstki tych obserwacji. Studiując Dzieje Herodota odnajduje analogie ludzkich zachowań, ich powtarzalność na przestrzeni dziejów. Okrucieństwo przodków znajduje swe odbicie w okrucieństwie współczesnych. Ale pisząc o dawnych władcach, którzy czynili rzeczy okrutne, pisze też, że „zdarzają się wśród nich tacy, którzy czasem robią coś jeszcze, i że to „jeszcze” może być pożyteczne i dobre.”  U Herodota Kapuściński podziwia poza pasją odkrywcy,  poczuciem obowiązku spisania dziejów także rzecz niezwykle istotną poszanowanie dla  wielokulturowości. Stara się poznać, opisać i zrozumieć odmienność, jaką spotyka po przekroczeniu granicy.
Podróże z Herodotem to nie tylko zbiór reportaży, to także poemat o pięknie podróżowania, rozumianego, jako odkrywanie i utrwalanie.
Podróż przecież nie zaczyna się w momencie, kiedy ruszamy w drogę, i nie kończy kiedy dotarliśmy do mety. W rzeczywistości zaczyna się dużo wcześniej i praktycznie nie kończy się nigdy, bo taśma pamięci kręci się w nas dalej, mimo, że fizycznie nie ruszamy się z miejsca. Wszak istnieje coś takiego jak zarażenie podróżą i jest to rodzaj choroby w gruncie rzeczy nieuleczalnej.(str.79-80). To rodzaj podróży, jakich nie odbywają turyści, którzy podróżują, aby odpocząć. O nieskończoności podróży pisze „wyprawy takie można przedłużać, powtarzać, zwielokrotniać przez lektury książek, studiowanie map, oglądanie obrazów i fotografii. Co więcej- mają one pewną przewagę nad tą w rzeczywistości i realnie odbywaną, a mianowicie- w takiej podróży ikonograficznej można się w jakimś punkcie zatrzymać, spokojnie popatrzeć, cofnąć do obrazu poprzedniego itd., na co często w podróży prawdziwej nie ma czasu ani możliwości.” (str. 51-52).
Herodot staje się autorowi niezwykle bliski, bo łączy ich ciekawość świata i ludzi, zamiłowanie do poznawania obcych kultur, bo te „inne światy, inne kultury to są zwierciadła, w których przeglądamy się my i nasza kultura”. Dzięki nim „lepiej rozumiemy samych siebie, jako że nie możemy określić swojej tożsamości, dopóki nie skonfrontujemy jej z innymi” (str.249).
Takich zapaleńców, jak Herodot, czy Kapuściński nie rodzi się wielu, przeciętny człowiek nie jest specjalnie ciekaw świata, bo ta ciekawość wymaga wysiłku, wymaga otwarcia się na innych i ich odrębność, a łatwiej jest zamknąć się w kokonie własnych przekonań i uprzedzeń. Jak często powtarzamy „boimy się tego, czego nie znamy”, boimy się poznać, bo to mogłoby zniszczyć nasz uporządkowany świat, kiedy okazałoby się, że ten człowiek przed którym się bronimy jest w gruncie rzeczy takim samym, jak my człowiekiem, a może nawet lepszym od nas.
Takich ludzi jak Herodot i Kapuściński wciąż zadziwia świat, bo „człowiek, który przestaje się dziwić, jest wydrążony, ma wypalone serce. W człowieku, który uważa że wszystko już było i nic nie może go zdziwić, umarło to co najpiękniejsze - uroda życia”. (Str. 253).
Pozwalając sobie na małą konkluzję dodam, iż w ostatnim dniach poza tym, co zszokowało i pogrążyło w ogromnym smutku było też coś, co zadziwiło, wielka wspólnota ludzkich serc i wyzwolone dobro. Być może krótkotrwałe, ale ogromne i napawające nadzieją). Kapuściński uciekając w historię, w której odnajduje to, przed czym chciał uciec zastanawia się czy robił słusznie. Ja nie mam wątpliwości, bo dzięki tej ucieczce, dzięki tej podróży uświadamia, iż istnieje jeszcze jedna granica, nazwana przez niego granicą prowincjonalności myślenia, mówiąca, iż ważne jest tylko tu i teraz.
A jak powtarzała moja polonistka żyć trzeba zarówno przeszłością, teraźniejszością, jak i przyszłością. 
Książka przeczytana w ramach losowania stosikowego u Anny

10 komentarzy:

  1. Przeciętny człowiek nie jest specjalnie ciekaw świata. Ot, żyje, musi jakoś się z tym faktem uporać, im będzie go to kosztowało mniej wysiłku - tym lepiej. A przecież poznawanie świata zakłada wysiłek, i to wielki, pochłaniający człowieka. Większość ludzi raczej rozwija w sobie zdolności przeciwne, zdolność, aby patrząc - nie widzieć, aby słuchając - nie słyszeć - pisał Ryszard Kapuściński w Podróżach z Herodotem.
    Nie tak dawno w poście "Funchal - z portu kolejką górską na Monte" zacytowałam ten fragment jak i jeden z tych które Ty umieściłaś dzisiaj u siebie. Pasowało mi to wówczas do posta o podróżach...

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Korciło mnie, aby ten fragment zacytować w całości, ale moje pisanie bywa sztuką wyboru, piszę, skracam, wykreślam, dodaję. Znałam Podróże już wcześniej, ale poprzednio był to audiobook, więc trudno było o cytaty. Kiedy w Cafe Cytat w Krakowie delektując się kawą wypatrzyłam na półce Kapuścińskiego, zaczęłam go przeglądać i bez wahania zakupiłam.

      Usuń
  2. "Podróże z Herodotem" czytam po raz drugi i absolutnie się nie nudzę.
    W miarę możliwości utożsamiam się z bohaterem i co rusz wypisuję w notesiku fajne cytaty.
    Podróżowanie w czasach Herodota to dopiero był wyczyn, w czasach Kapuścińskiego zresztą też.
    Indie czy Chiny leżały poza zasięgiem zwykłego śmiertelnika, a teraz świat stoi przed nami z rozpostartymi rękoma:)
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak wspomniałam wyżej poznałam go wcześniej w formie audio, co nie zmieniało mojej decyzji, aby książkę zakupić i po prostu mieć w biblioteczce. Dziś świat stał się bardziej dostępny, za to ludzie bardziej wygodni, zamiast jechać, podejmować wysiłek nie tylko związany z fizycznym pokonywaniem odległości, ale i tym, o czym pisał Kapuściński- przygotowywaniem się do podróży i dalszymi studiami po powrocie - wolą po prostu zaliczać kolejne punkty na mapie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Małgosiu, być może znasz tę moją historię. Jakiś czas temu byłam w Cortina d'Ampezzo we Włoszech. Jak zawsze udaliśmy się do Informacji Turystycznej. Poprosiłam po włosku o mapę miasteczka. Rozłożyliśmy ją na stoliku i zaczynamy rozmawiać co chcemy zobaczyć i jak mamy pójść. Oczywiście, gadamy po polsku.
    Wtedy podchodzi do nas młoda osoba z Informacji i łamaną polszczyzną pyta czy jesteśmy z Polski.
    I wiesz co ona nam odpowiada? jest tak bardzo zachwycona Kapuścińskim, że dla niego uczy się języka polskiego. Przeczytała wszystkie jego wydania przetłumaczone na język włoski. Teraz pragnie go czytać w oryginale. Gdy to usłyszeliśmy, łezka zakręciła się w naszych oczach.
    Małgosiu, jak pewnie zauważyłam często używam na swoim blogu cytatów Kapuścińskiego. Lubię sięgać do ""Podróży z Herodotem".
    Serdecznie Cię pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. To budująca historia. I tak sobie myślę, że wiele naszych rodaczek nie czytało w ogóle Kapuścińskiego, a tam w dalekiej Italii, ktoś z fascynacji zaczyna uczyć się obcego języka. To wspaniałe.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy ta książka pojawiła się w spisie lektur w liceum kilka lat temu, bardzo się ucieszyłam. Myślałam, że da mi ona szansę porozmawiania z uczniami o wartościowym podróżowaniu. Niestety rzadko kto chce ją przeczytać, bo to lektura szkolna...

    OdpowiedzUsuń
  7. Muszę zapytać przy okazji siostrzeńców, jak im się podobała, choć z tego co pamiętam mieli przeczytać wyłącznie jeden rozdział pt.Zając. Obawiam się jednak, że usłyszę, że to nudziarstwo, a to i tak będzie łaskawa opinia, czasami słyszę bardziej wyraziste i mniej łagodne wyrażenia. Z siostrą zastanawiałyśmy się, czy młodzież z szóstej klasy to dobry adresat Kapuścińskiego.

    OdpowiedzUsuń
  8. Pdziwiałam pana R. K, chętnie sięgnę po tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja muszę wrócić do innych książek Kapuścińskiego. Czytałam sporo, ale dość dawno temu.

    OdpowiedzUsuń

Jestem bardzo rada z każdego komentarza, ale nie będę tolerować komentarzy agresywnych, wulgarnych, czy obrażających moich gości (innych komentatorów).