Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 22 grudnia 2019

Przedświątecznie, czyli pomiędzy zakupami, gotowaniem i sprzątaniem

Na Wyspie Spichrzów
Święta od paru lat spędzam poza domem. W tym roku czekają mnie tradycyjne, rodzinne święta. Tak więc miast oddać się relaksowi, spokojnej zadumie i radości  oddaję się listom zakupów, gorączce przyrządzania  posiłków i   harmonogramowi sprzątania. Są zapewne tacy, którym sprawia to przyjemność, niestety ja do nich nie należę. Aby uprzyjemnić sobie te chwile delektuję się świątecznie udekorowanymi ulicami mojego pięknego miasta. Od jakiegoś czasu jestem szczęśliwą mieszkanką Śródmieścia, najbardziej reprezentatywnej dzielnicy mojego miasta. Korzystam z tego niemal codziennie. A to wracając z pracy, a to idąc na zakupy zahaczam o drogę królewską, aby nacieszyć oczy kolorowymi światełkami. Ponieważ nie lubię tłoku najczęściej spaceruję wcześnie rano w weekendy, albo późnym wieczorem w dni robocze. I choć świąteczne decorum nie jest wysublimowane ani proekologiczne to wywołuje dziecięcą radość.
Jarmark Bożonarodzeniowy (ósma rano sobota)
W okolicy kościoła Mariackiego wieczór
Długi Targ przed świtem
Galeria Forum godzina ósma rano

Choinka pod Neptunem
Wszystkim, którzy lubią tę przedświąteczną bieganinę i tym, którzy już odliczają dni do piątku po świętach życzę czasu dla swoich rodzin, dla przyjaciół i dla siebie, życzę umiejętności jego wspólnego spędzania oraz czerpania z  tego radość. Życzę też wszystkim wiernym czytelnikom, zaglądającym sporadycznie i tym, którzy zajrzeli przez przypadek znalezienia pod choinką dużej dawki spokoju, naładowania akumulatorów, aby wystarczyło choćby do ... Nowego Roku. I życzę, abyśmy wszyscy spotkali się w tym samym gronie za rok. 
Ten Rok był wyjątkowo dla mnie ciężki, gdyż pożegnałam dwoje moich rówieśników oraz trójkę młodszych kolegów.
I życzę wszystkim możliwości delektowania się poranną kawą z widokiem ... choćby na zapłakaną ulicę
A ponieważ to może być ostatni wpis w tym roku króciutkie podsumowanie. W pierwszym tegorocznym wpisie postanowiłam  powrót do pisania. I choć sama w to nie wierzyłam, udało się. Nie osiągnęłam spektakularnych wyników, ale cieszy mnie, że częstotliwość moich wpisów rośnie. 
To był dla mnie dobry rok, jeśli chodzi o oddawanie się moim pasjom. Zarówno ilość muzycznych przedstawień, w jakich udało mi się uczestniczyć, jak i ich ładunek emocjonalny była zadowalająca.  W sumie obejrzałam i wysłuchałam osiemnastu muzycznych spektakli (koncertów, musicali, a w tym nawet jednej opery). O niektórych wrażeniach udało mi się napisać, o innych być może napiszę w przyszłości, jak choćby o koncercie Davida Garretta w Ergo Arenie, czy kameralnych występach w Filharmonii Bałtyckiej artystów, którym jestem wierna od lat - Michała Bajora i Edyty Gepert. Nie jedna szpulowa kaseta została parędziesiąt lat temu wkręcona przez magnetofon. Miałam okazję ponownie uczestniczyć w musicalu Jekyll & Hyde w Teatrze Muzycznym w Poznaniu a także ponownie choć w nowej odsłonie w Cabarecie w Teatrze Dramatycznym w Warszawie (wcześniej spektakl oglądałam w Poznaniu). Krzysztof Szczepaniak w roli konferansjera robi ogromne wrażenie, a pieśń na koniec I aktu wbija w fotel i powoduje przerażającą ciszę na widowni. Przenosi w czasie i nasuwa niebezpieczne skojarzenia.
Przeczytanych książek nie sumowałam. Było ich mniej, niż chciałabym, aby było. Największym literackim odkryciem była Zbrodnia Sylwestra Bonnard Anatola France. I zauważyłam pewną prawidłowość - częściej sięgam po książki już wcześniej czytane, niż po nowe. To zapewne kolejny objaw dojrzewania (żeby nie napisać starzenia się).
Udało mi się obejrzeć kilka ciekawych wystaw. Ostatnią zupełnym przypadkiem w Filharmonii Bałtyckiej przy okazji koncertu Michała Bajora, gdzie artyści pracujący wcześniej przy filmie Twój Vincent w podziękowaniu dla miasta za gościnę stworzyli cykl obrazów, których tematem były impresje gdańskie. Wystawa nosi tytuł Gdańsk przez pryzmat i została przygotowana pod kierunkiem Joanny Śmielowskiej. 

Powyższe obrazy bardzo mi się spodobały. Może uda mi się jeszcze kiedyś wspomnieć więcej o wystawie w Muzeum Kasprowicza w Inowrocławiu, gdzie miałam okazję oglądać młodopolskich twórców.  

sobota, 14 grudnia 2019

Miłość jest warta starania Justyna Dąbrowska, czyli jak radzić sobie z upływem czasu.


Cykl wywiadów przeprowadzonych z artystami i naukowcami, który powstał dzięki pracy psycholog, dziennikarki i felietonistki w jednym - nasuwa skojarzenie z wywiadami, których autorką była Barbara Łopieńska (Męka twórcza, czy Książki i ludzie). Skojarzenie jest jak najbardziej uzasadnione, gdyż autorka w 2011 roku została uhonorowana za najlepszy wywiad prasowy nagrodą wspomnianej wyżej Barbary Łopieńskiej.
Tematem rozmów jest to, co w życiu najważniejsze; uczucia, wiara, sens życia, radzenie sobie z upływem czasu. A tym, co łączy wszystkich rozmówców jest ich mocno dojrzały wiek.
Spojrzenie na życie z punktu widzenia seniora ma tę zaletę, że jest spojrzeniem osoby, której bagaż doświadczeń jest na tyle bogaty, że pozwala patrzeć z większej perspektywy. Co do uczuć rozmówcy są zgodni: miłość jest warta starania i ona jako jedno z niewielu uczuć nadaje życiu sens. Przy czym od razu należałoby zacytować wypowiedź jednego z bohaterów - nie ma co doszukiwać się sensu w czymś co z założenia jest bez sensu, albo inną wypowiedź, zgodnie z którą sensem życia jest życie właśnie, a nie doszukiwanie się jakiegoś logicznego uzasadnienia dla faktu, że rodzimy się, uczymy, pracujemy, chorujemy i odchodzimy. A jednak, jak głębiej poszukać, niemal każdy odnajduje sens istnienia, taki sens, który nazwałabym sensem na własny użytek.
Szukałam wspólnego mianownika, który łączyłby osoby z tak różnych dziedzin życia społecznego Tym mianownikiem okazała się radość ze spowolnienia, radość z bycia z boku, radość, z tego, że nic już nie musi się robić, a można robić co się chce. Pogodzenie się z ograniczeniami wieku pozwala na czerpanie radości z tego, co się ma. Dojrzałość to suma życiowych doświadczeń, które z wiekiem prowadzą do stoicyzmu. Wszystkich rozmówców łączy pasja poznawcza. Mimo zaawansowanego wieku większość jest czynna zawodowo. Dzięki temu czują się potrzebni. Mając świadomość, iż organizmy zaczynają szwankować robią wszystko, aby być samodzielnymi, nie chcąc stać się obciążeniem dla bliskich.
Większość rozmówców przeżyła traumatyczne doświadczenia wojenne, co nie przeszkodziło im w zachowaniu pogody ducha. Autorka prowadzi rozmowy z osobami, które są wybitnymi w swoich dziedzinach, a które nie epatują dydaktyzmem, nie są rozmówcami ex katedra. Mają oni świadomość, iż mądrość nie chroni człowieka przed popełnianiem błędów, a wiek nie upoważnia do pouczania, czy dawania rad. Każdy będzie musiał znaleźć swój sposób na przemijanie. Doświadczenie życiowe nauczyło rozmówców także i tego, że trzeba rewidować swoje poglądy i trzeba umieć wysłuchać każdego człowieka.
Wywiady należałoby sobie dawkować, aby nad każdym móc się zatrzymać i każdą rozmową przemyśleć, wywieść z niej coś dla siebie. Rozmówcy są interesujący, albo to prowadząca wywiady potrafi z nich wydobyć to, co najbardziej interesujące. Dłużej zatrzymałam się przy pani Irenie Hausmanowej - Petrusewicz. 93 - letnia profesor medycyny i filolog twierdzi, że dopiero teraz potrafi czerpać radość z życia, kiedy „nie musi już wygłaszać swoich opinii, nie musi uważać, że jest najmądrzejsza, nie musi mówić, co myśli". O przemijaniu nie chce myśleć, to zresztą pewna prawidłowość, większość rozmówców mając świadomość upływu czasu, odsuwa od siebie myśl o upływie czasu. I dopóty zdrowie w miarę dopisuje to się udaje. Pomaga zanurzenie się w życiu, ratuje literatura. Większość rozmówców wskazuje, jak dużą rolę pełnią w ich życiu książki (dla przykładu dla pani profesor książką, którą może czytać bez końca są Noce i dnie, a będąc na medycynie opuściła tydzień zajęć, aby przeczytać pierwsze wydanie Prousta).
Książka ma podtytuł - rozmowy z mistrzami. Rozmowy dały mi nadzieję, że moje przeczucia, iż starość nie musi być przykra i pełna zgorzknienia znalazły potwierdzenie na kartach książki.
Rozmówcami Dąbrowskiej są między innymi: Kazimierz Kutz, Danuta Szaflarska, Wanda Wiłkomirska, Jerzy Jedlicki, Ryszard Horowitz, Karol Modzelewski, Joanna Gomułka.
Książka przeczytana w ramach listopadowego stosikowego losowania u Anny.