Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 25 lipca 2023

Złote jajo Donna Leon (lato z kryminałem odc.2)

wydawnictwo Noir sur blanc 2016
To co w powieściach Donny Leon mnie ujmuje to oczywiście bez dwóch zdań Wenecja, jej uliczki, kanały, knajpki. Polubiłam komisarza Guido Brunnetiego  i jego żonę Paolę. Oboje uwielbiają czytać, tak więc jak tylko komisarz znajduje chwilkę czasu oddaje się lekturze, zapominając o bożym świecie i przenosząc się do tego opisanego na kartach księgi świata. Żona jest w tej kwestii  zdecydowanie uprzywilejowana (akademickie pensum daje sporą ilość wolnego czasu). Kiedy komisarz wraca z pracy do domu można być pewnym, że ujrzy ją albo zajętą przygotowywaniem obiadu (którego opis sprawia, że czytelnik  zaraz robi się głodny), albo też pogrążoną w lekturze.

Na pokładzie (vaporetto) zauważył, jak niewiele osób czytało gazetę; jak niewiele, w gruncie rzeczy, czytało cokolwiek. Oczywiście przesuwające się koło nich powoli najpiękniejsze na świecie widoki mogły odciągać je od zamieszczanych w Il Gazzetino zdawkowych opisów i błędnych analiz wydarzeń na świecie, ale mimo wszystko stale go zaskakiwało, jak niewielu ludzi lubiło czytać. On czytał, Paola czytała, dzieci czytały, ale uświadomił sobie, jak rzadko rozmawiał o książkach lub spotykał osobę, która wydawała się nimi żywo zainteresowana. (str. 133).
Na szczęście wśród moich znajomych nam parę osób, które lubią czytać i z którymi mogę o książkach pisać lub rozmawiać.

W książce Złote jajo Brunetti na prośbę żony prowadzi dochodzenie w sprawie śmierci człowieka pracującego w pralni. Czterdziestoletni mężczyzna, którego uważano za głuchoniemego i upośledzonego intelektualnie pomagał pracownicom pralni. Właścicielka zatrudniła go z litości, chcąc dać mu jakiekolwiek zajęcie. Prowadzone przez komisarza dochodzenie wykazało, iż człowiek, który jak uważano zmarł w wyniku nieszczęśliwego wypadku (połknięcia kolorowych tabletek nasennych) nie mógł zostać pochowany, ponieważ oficjalnie nigdzie nie istniał. Nie miał aktu urodzenia, karty identyfikacyjnej, nie korzystał z usług służby zdrowia, nie pobierał zasiłku od państwa, nie chodził do szkoły, a utrzymująca go matka nie chciała niczego wyjaśnić.
Jak to się często w książkach Donny Leon dzieje choć sprawca zostaje wykryty to nie zostaje postawiony przed wymiarem sprawiedliwości. Żeby nie zdradzić puenty zacytuję przykład przywołany na kartach książki dotyczący zdarzenia mniejszej wagi ilustrującego zjawisko kradzieży sklepowej nie znajdujące epilogu na sali sądowej.

Żona znanego prawnika, przyłapana w drzwiach butiku Armaniego w krótkiej skórzanej kurtce ze starannie odciętą metką, twierdziła, że ma „poważne problemy z akceptowaniem arbitralnego rozróżnienia prawa własności pomiędzy sklepem a klientem”, a jednocześnie zapewniała, że tak czy owak zamierzała tylko wyjść na calle, żeby zobaczyć, jak kolor będzie wyglądał w świetle dziennym. To, że torba, którą miała na ramieniu, zawierała pięć T-shirtów i dwie pary spodni, nie ułatwiało zrozumienia jej retorytki, choć ułatwiało zrozumienie sytuacji. Jej mąż potrzebował niecałych dwóch godzin, by pojawić się w komendzie z opinią od psychiatry, zaświadczającego o stwierdzonych u niej problemach z „akceptowaniem arbitralnego rozróżnienia prawa własności”, co spowodowało, że została zwolniona. (str. 51)


Oczywiście najważniejsza w kryminale jest zbrodnia, znalezienie sprawcy, wyjaśnienie motywów. Jednak dla mnie istotne są też takie wstawki dotyczące na przykład scharakteryzowania postaci za pomocą stroju. Prym w tym wodzi signorina Elettra która zadziwia oryginalnością strojów komisarza Brunettiego i zapewne całą komendę. Tym razem jednak to Patta zastępca komendanta i bezpośredni przełożony Brunettiego oszałamia elegancją.
Patta miał na sobie kaszmirowy garnitur, tak wyśmienicie skrojony, że gdyby tylko znały przeznaczenie swojej wełny, całe stada rzadkich i zagrożonych kóz kaszmirskich walczyłyby o to, by zostać ostrzyżone jak najszybciej. Bawełniana koszula była oślepiająco biała i rozjaśniała odbitym światłem wciąż opaloną twarz vice-questore. (str. 22)

A na zakończenie kwestia wieku emerytalnego, która budzi wielkie emocje nie tylko w Polsce, czy we Francji. Naszym nowym obowiązkiem jest pracować, dopóki nie padniemy, pamiętasz? Zanim zdążymy tego dożyć, oni wydłużą czas pracy do osiemdziesiątki - Urwała na chwilę i dodała: - Nie nie jestem niesprawiedliwa wobec naszych przywódców. Zlitują się nad kobietami i pozwolą nam przejść na emeryturę w wieku siedemdziesięciu ośmiu lat. (str. 132).
Jedyną wadą tych kryminałów jest to, że są wciągające. Ale to też ich zaleta. 


21 komentarzy:

  1. Nie dla mnie kryminały za to Wenecja i owszem, chociaż zdecydowanie chętniej jako cel podróży ( chociaż byłam dwa razy ) niż tło literackich historii. Byłam dwa razy i pojechałabym kolejne dwa chociaż Wenecja bardzo długo nie była nawet moim podróżniczym marzeniem. No ale pojechałam raz, później drugi, i zakochałam się po uszy :).
    Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też do niedawna tak twierdziłam, ale jakoś wsiąkłam w cykl o Brunettim, chyba z początku dzięki Wenecji, a potem już polubiłam komisarza, jego żonę, kolegów z pracy oraz te wstawki o delektowaniu się rozkoszami smaku, a także spostrzeżenia dotyczące otaczającego ich świata. A Wenecję kocham bardzo, byłam w niej kilka a może kilkanaście razy, ale wciąż za rzadko, bo chciałabym częściej. I nawet tłumy turystów z roku na rok większe nie przeszkadzają mi w tym smakowaniu Wenecji.

      Usuń
  2. Muszę wreszcie znaleźć czas na jakiś kryminał. Może właśnie ten?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest to pewna odmiana od moich dotychczasowych lektur, wśród których przeważały biografie.

      Usuń
  3. Nie jestem fanką seriali ale jest jeden, który oglądam z ogromną przyjemnością. To właśnie jest Donna Leon. Obsada jest fantastyczna a komisarz Guido Brunetti, którego gra niemiecki aktor Uwe Kockisch jest urzekający. Jestem też oczarowana panną Elettrą Zorzi. Zaś Wenecja, to superbohaterka.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie miałam okazji oglądać filmu, bo nie dysponuję telewizją, a i w internecie nie mogę tego obejrzeć, ale żałuję, bo jestem bardzo ciekawa i Wenecji i komisarza, choć koleżanki twierdzą, że jest przedstawiony - mało męsko, taki nierozgarnięty, a wg lektury jedyną oznaką braku nadmiaru testosteronu może być fakt, iż Guido ma inne zainteresowania niż oglądanie sportu w telewizji, czy przesiadywanie w barach (choć od delektowania dobrych trunków nie stroni).

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie jest to Wenecki finał, a Wenecki spisek z 2004. Być może Cię zainteresuje https://www.cda.pl/video/17009208e

    OdpowiedzUsuń
  6. O dzięki, obejrzę dziś wieczorem z przyjemnością, opis brzmi ciekawie, a że jest i Wenecja i obrazy to może być niezłe

    OdpowiedzUsuń
  7. Nieco usypiającą muzyka i niezbyt dynamiczna akcja, ale Wenecja jest, dzieła sztuki też... Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Chętnie bym przeczytała, bo już zetknęłam się z kilkoma powieściami tej autorki i wywarły na mnie dobre wrażenie, poza tym ciekawią mnie losy tego pracownika pralni, ciekawa też jestem, o jakie złote jajo chodzi w tytule. A jeśli chodzi o ten pierwszy cytat, brakuje mi informacji, ile osób tkwiło z nosem w smartfonie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Losy pracownika pralni są rzeczywiście ciekawe, ale i tragiczne i nie chodzi o jego zejście z tego świata, ale całe jego istnienie i los, jaki go spotkał. Jeśli państwo się nami za bardzo interesuje nie wróży to nic dobrego, ale jeśli dla państwa nie istniejesz to chyba jeszcze gorzej. Autorka nie pisze o osobach z nosem w smartfonie, ale muszę przyznać, że podróżując wielokrotnie vaporetto stwierdziłam, że smartfon był w rękach większości turystów, ale służył im jako aparat fotograficzny. Wenecja, jest jak muzeum sztuki, które aż kusi, żeby robić zdjęcia. Sama oparłam się tej chęci tylko w dniu, w którym padła mi bateria i jechałam kupić ładowarkę (zagubioną w podróży).

      Usuń
  9. Ciekawe, nigdy nie czytałem żadnej książki Donny Leon, widzę że warto spróbować a nasza biblioteka ma ich wiele.
    Osobna sprawa to Wenecja, w tym mieście może się wydarzyć najbardziej niesamowita historia. Dla mnie taką historia Lorenzo da Ponte, librecisty najlepszych oper Mozarta. To co , da Ponte wyrabiał w Wenecji ,wydaje mi się bardziej sensacyjne niż każdy kryminał.

    OdpowiedzUsuń
  10. Zainteresowałeś mnie osobą autora librett, muszę koniecznie o nim poczytać, to przyznaję, że po raz pierwszy usłyszałam to nazwisko. Pewnie wykazuję się dyletanctwem, ale w tej dziedzinie jestem tabula rasa. Zauważyłam, że jest on też autorem pamiętników. Mam nadzieję, że lepszym niż Casanova, którego zainteresowania i przechwałki były dość monotematyczne.

    OdpowiedzUsuń
  11. Uwielbiam takie ciągi słów "akceptowanie arbitralnego rozróżnienia prawa własności"-sprzedam ten tekst Jarkowi to się uśmieje! Na pewno przeczytam, bo widzę że autorka weszła na wyższą orbitę:) I niestety kwestia z emeryturą w Europie "zbliża się" do XIX wieku - po prostu ich wtedy nie było i ludzie pracowali, aż padli - to bardzo smutne.

    OdpowiedzUsuń
  12. I jak to nie można skreślać od razu gatunku literackiego, bo nawet w takim sobie kryminale można znaleźć coś ciekawego. Chyba dal wyłapywania takich smaczków lubię tę autorkę. Lubię jej uwagi wypowiadane ustami bohaterów i lubię to ich zainteresowanie sztuką i literaturą. Komisarz Brunetti nie dość, że lubi czytać, odwiedzać świątynie, czy muzea, to jeszcze uwielbia operę. Facet, policjant lubiący operę- no cudo. Choć sama za nią nie przepadam tak bardzo (mimo, że ostatnio nawet sprawia mi przyjemność) to jestem pełna podziwu dla jej wielbicieli- bo jak się ją określa to sztuka wysokich lotów. Choć moja siostra już teatr (nie muzyczny) uważa za sztukę wysokich lotów, nawet za wysokich dla niej (to jej słowa:) Dłuższy wiek emerytalny wymusza dłuższy okres życia - a z drugiej strony jak wymagać od sześćdziesięcio pięcio latka sprawności zarówno fizycznej, psychicznej jak i umysłowej - równej sprawnościom trzydziesto - czy czterdziestolatków. Oczywiście są wyjątki - osoby o świetnej pamięci i sprawności intelektualnej prowadzące wykłady w wieku 80 plus, ale to jednak zjawisko dość rzadkie. Może kiedyś znajdą na to rozwiązanie, a może będziemy jako społeczeństwa padali w pracy jak muchy i problem emerytalny rozwiąże się sam, bo mało kto do niej dożyje. Czyli wychodzi na to, że Paola wcale nie przesadzała mówiąc o pracy do osiemdziesiątki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A w tle pozostaje smutne pytanie: w imię czego człowiek nie ma iść na zasłużony odpoczynek po przepracowaniu kilku dziesiątków lat, skoro wielu korzysta z jego pracy samemu nie brudząc sobie nią rączek. Problem dotyczy całej Europy i jak dotąd ta niesprawiedliwość nie odnalazła się jeszcze na żadnym forum publicznym, gdzie prawnicy czy politycy broniliby skrzywdzonych ludzi pracy - chyba były tłumne protesty, ale to są tylko gorące zrywy zdesperowanych ludzi na zasadzie: pokrzyczą i pójdą do domu. Cieszę się zatem, że są pisarze - nawet jeśli są to kryminały, a nie powiedzmy epopeje narodowe - którzy pochylają się nad tym zjawiskiem i nie boją się mówić wprost, co o tym myślą.

      Usuń
    2. Może kiedyś problem doczeka się rozwiązania, ale my już tego nie dożyjemy. W tej chwili świat czekają dużo bardziej ważkie sprawy do rozwiązania, więc ...

      Usuń
  13. Dla mnie do niedawna kryminały nie należały do poważnej literatury. Zaczęłam czytać, gdy miałam rózne, natrętne rozmyślania rodzinne, bardziej kłopoty, żeby się zrelaksować . I czytam teraz namiętnie, szczególnie skandynawskie. Pisałam już kiedyś u Ciebie, że zabiorę się za twojego Brunettiego, ale nie mają w mojej wiejskiej bibliotece. Spytam w powiecie.
    Tymczasem pozdrawiam serdecznie. Nie zaglądałam do laptopa prawie dwa miesiące, w smartfonie za małe literki, i najpierw do Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
  14. Bo kryminały nie są poważną literaturą, aczkolwiek jak widać i ona dotykają poważnych problemów. I choć raczej zalicza się je do literatury lekkiej, to przecież bywają bardzo dobre kryminały, średnie i takie sobie. Jak każdy inny rodzaj literatury. W mojej bibliotece na szczęście całkiem sporo książek Donny Leon, choć ze smutkiem stwierdzam, że przeczytałam już większość i teraz muszę jeździć do filii położonych daleko od miejsca zamieszkania, aby dostać nową jeszcze nieczytaną pozycję. W księgarniach też nie ma, a znowuż kupować na allegro to trochę szkoda, bo jednak kryminał to raczej nie jest literatura do której się wraca. Choć może są i tacy wielbiciele, którzy lubią powroty, zwłaszcza, jak ktoś i tak nie pamięta kto był sprawcą (jak ja).

    OdpowiedzUsuń
  15. Autorkę kojarzę, ale książki nie czytałam, chyba muszę to w końcu zmienić. Uwielbiam kryminały, a jeszcze jak akcja toczy się we Włoszech to bardzo bardzo chętnie. Interesujące i wciągające, to zdecydowanie wielka zaleta. Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego wieczoru.

    OdpowiedzUsuń
  16. Jeśli uwielbiasz kryminały i Wenecję to gorąco polecam tę autorkę i cykl dochodzeń komisarza Brunettiego.

    OdpowiedzUsuń

Jestem bardzo rada z każdego komentarza, ale nie będę tolerować komentarzy agresywnych, wulgarnych, czy obrażających moich gości (innych komentatorów).