Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 13 lipca 2014

Książki i ja (zapraszam chętnych do zabawy)


Moja nowa (sprzed dwóch lat)biblioteczka
Czytając cykl wywiadów Barbary Łopieńskiej zebranych w książce zatytułowanej Książki i ludzie wpadłam na pomysł, aby wykorzystać zadawane przez autorkę pytania do przeprowadzenia pewnej zabawy. Są wakacje i jak widzę nasz zapał „twórczy” nieco osłabł, więc może zainteresuje kogoś pomysł na wpis "książki i ja", a jeśli nie chcecie brać udziału w zabawie to może zechcecie poczytać.
Jak wiadomo właściwie zadane pytanie to połowa sukcesu, więc udzielenie odpowiedzi nie powinno nastręczyć trudności; o książkach i czytaniu każdy z nas może wiele opowiedzieć.

1.Jak powstała twoja biblioteka? Mojej biblioteki nie odziedziczyłam. Mój tata sporo czytał, ale były to głównie książki marynistyczne, do których z przyjemnością zaglądałam, sporo ich przeczytałam, ale to nie jest rodzaj książek, jaki chciałabym mieć w swojej bibliotece. Pierwsze książki, które kupowałam sobie z kieszonkowego przywoziłam z wakacji u babci w Ustce. Były tam dwie nieźle zaopatrzone księgarnie, z których korzystało niewielu mieszkańców kurortu. Pamiętam, jak wielką radość sprawiała mi zawsze ta pierwsza wizyta (rozpoznawcza) w księgarni. Oglądałam, brałam do ręki, niemal wywąchiwałam papier, wybierałam jedną i szłam na plażę z nową lekturą, aby wracając kupić następną. Z tego co pamiętam, książki nie były wówczas drogie, większy kłopot był z możliwością ich zakupu, niż z ceną. Każdy wyjazd wiązał się z kupnem od kilku do kilkunastu nowych egzemplarzy. Potem dużą ich część, podobnie, jak te zakupione podczas studiów zostawiłam „w spadku” młodszej siostrze, czego dziś nie mogę odżałować. Obecną bibliotekę tworzą książki, które zaczęłam kupować będąc na własnym rozrachunku, częściowo zdobywane dzięki znajomej pani Basi, która pracowała w księgarni we Wrzeszczu, kupowało się wówczas nie tylko to co się chciało, ile to co rzucili. Niedawno odkryłam antykwariat na Kowalskiej w Gdańsku, z którego pochodzi spora część ostatnich nabytków. Sporo też kupuję na allegro oraz z księgarni internetowych. Staram się kupować książki, które znam, oglądałam w księgarni, czytałam wypożyczone z biblioteki. Przy zakupie nowych pozycji najczęściej polegam na własnym osądzie (rodzaj literatury, autor), a od kiedy prowadzę bloga często ulegam podpowiedziom koleżanek i kolegów „po łączu”.
2.Czy jest jakiś ład w twojej bibliotece?
Kiedy prawie dwa lata temu zakupiłam nowe regały biblioteczne miałam nadzieję, że uda mi się w końcu zaprowadzić ład na półkach. Jak dotąd udało się jedno, moje książki nie stają w dwuszeregu, więc w zasadzie wystarczy kilka minut, aby odnaleźć to, czego akurat potrzebuję. Natomiast ładu nie ma w niej żadnego, poza tym, że książki z dziedziny sztuki oraz książki podróżnicze sąsiadują ze sobą, pozostałe stoją raczej według wysokości. Osobną półkę posiada Agata Christie.
3.Czy pozbywasz się książek, a jeśli tak to w jaki sposób?
Bardzo ciężko jest mi się rozstawać z książkami definitywnie. Nawet, jeśli książka nie przypadła mi do gustu mam nadzieję, że kiedyś do niej wrócę, a wtedy być może odnajdę w niej coś wartościowego, wzruszającego, inspirującego. Niezwykle rzadko zdarza się, iż przeczytawszy książkę, lub jej nie przeczytawszy wiem, że było to ostatnie czytanie. W takim przypadku robię rozeznanie wśród znajomych, czy nie znajdzie wśród nich chętny, jeśli to nie daje rezultatu oddaję do biblioteki. Niestety ostatnio biblioteka nie chce przyjmować wszystkich książek. Od czasu pisania bloga pojawiła się zakładka Oddam w dobre ręce (będę musiała ją niedługo uaktualnić). Jeśli na książkę nadal nie ma amatora to nadal zalega na moich półkach, jestem przeciwniczką niszczenia, palenia, wyrzucania książek; wyjątek stanowią zdezaktualizowane wydawnictwa podręcznikowe, stare kodeksy prawnicze, magazyny i gazety, które oddawałam dawniej na makulaturę. Teraz prawie nie kupuję tego typu wydawnictw.
4.Ile wydajesz miesięcznie na książki?
Kiedyś robiłam takie podliczenia; sumowałam wydatki na kulturę (książki, kino, teatr, koncerty, muzea) i wynosiło to około jednej trzeciej uposażenia. Dziś nie podliczam, więc trudno powiedzieć. Na same książki wydaję dużo mniej niż dawniej, ponieważ częściej korzystam z biblioteki publicznej, sporo kupuję tanich książek (allegro i tanie internetowe księgarnie, dostaję też w prezencie od koleżeństwa z pracy kupony prezentowe do jednej z księgarni). Z miesiąca na miesiąc obiecuję sobie, iż nie kupię nic nowego dopóty nie przeczytam powiedzmy pięciu książek z własnych zasobów. Niestety rzadko dotrzymuję tej obietnicy.
5.Jakie książki musisz kupować?
Albumy o sztuce, książki o sztuce i biografie. Jest biografia Da
Ulubiona półka z książkami

Vinci, wokół której chodzę już od dawna, oglądam, kartkuję i odkładam na półkę czekając obniżek cen. Kiedy byłam w Warszawie w Dedalusie widziałam ją w niższej cenie, wówczas pomyślałam, że zamówię przez Internet, aby nie dźwigać w podróży, kiedy wróciłam okazało się, że książki nie ma w ofercie internetowej. Ale wiem, że w końcu ją zdobędę. Właściwie to nie mam pojęcia, czemu się tak na nią uparłam, podobnie, jak na biografie Goyi i Szekspira. Chyba nawet nie czytałam żadnych opinii na ich temat, ale są to książki z cyklu muszę mieć. Podobnie, jak kolejne tomy Malarstwa białego człowieka, mam ich trzy (dostałam w prezencie, więc liczę, że kiedyś dostanę kolejne). Są jeszcze dalsze części Gawęd o sztuce pani Bożeny Fabiani, które muszę sobie dokupić. No i zapomniałabym o tym, co najważniejsze Vassariego żywoty malarzy, rzeźbiarzy i architektów. Nie pogardziłabym też książkami Hugo i Zoli, z tym, że o ile tego pierwszego mam największe dzieła (Nędznicy, Katedrę, Pracowników morza), to Zoli posiadam jedynie Nanę (kiepsko wydaną) i Kartkę miłości. Niestety dziś zdecydowanie za mało (moim zdaniem) wydaje się klasyki.
6.Czy pożyczasz swoje książki?
Jeśli wiem, że ktoś lubi czytać to chętnie pożyczam. Mam koleżankę, która szalenie lubi książki quasi biograficzne o artystach, pożyczam je z przyjemnością, bo widzę, jaką sprawiają jej radość. Mam to szczęście, iż osoby, którym pożyczam zawsze książki oddają i to w takim stanie, jak je otrzymały. Jest tylko jedna książka, której bym nie pożyczyła. Są to Nędznicy Hugo. Wiem, że to żaden biały kruk, wiem, że można ją kupić, ale wiem też, jak mało osób jest w stanie przebrnąć przez nią w przeciągu kilku dni, a ja nie potrafiłabym się z nią rozstać na dłużej. Podobnie rzecz ma się z Proustem (mam dwa tomy, czekam na wydanie kolejnych) i nie pożyczam.
7. Ile czytasz książek jednocześnie? Kiedyś czytywałam do pięciu, dziś coraz trudniej mi przeskoczyć z jednego świata do drugiego, więc najczęściej czytam dwie książki (jedną grubszą w domu i jedną cieńszą w podróży) a w miejscach, w których nie mogę czytać słucham audiobooka.
8.Co jest dla ciebie podstawą lektury? Klasyka, bez niej trudno mi się obejść; Hugo, Proust, Szekspir, Zola, Dostojewski. Ostatnio przeczytałam Zbrodnię i karę, Braci Karamazow, Idiotę. Nie napisałam nic na temat lektury, bo nie czuję się na siłach, są takie lektury, wobec których staję bezradna, nie dlatego, że nie zrobiły na mnie wrażenia, a raczej z tego powodu, że zrobiły zbyt duże wrażenie. Zapewne przed napisaniem paru słów na ich temat (bardzo chcę je napisać) będę musiała (będę chciała przeczytać to jeszcze raz). Bardzo lubię Remarqua. A jedną z ukochanych książek jest Mistrz i Małgorzata Bułhakowa. Z polskich pisarzy lubię Dąbrowską (Noce i dnie), Reymonta (Ziemię obiecaną i Chłopów), Herberta (Barbarzyńcę w ogrodzie, Mistrza z Delf, Naturę z wędzidłem). Z przyjemnością czytałam Sienkiewicza (zwłaszcza Quo vadis). Mało znam literaturę współczesną; podobają mi się książki Jacka Dehnela oraz Romy Ligockiej.
9.Czy masz emocjonalny stosunek do książek?
Ja mam emocjonalny stosunek do życia, więc i do książek także.
10.Co leży u ciebie przy łóżku?
Książki, które aktualnie czytam, książki, z którym korzystam przygotowując wpisy na bloga, jakiś album z reprodukcjami. One leżą przy łóżku, na nocnym stoliczku i na stoliku dziennym. Generalnie wstając z łóżka trzeba bardzo uważać, aby nie nadepnąć na książkę, bo trochę ich tam leży.
11.Czytasz kryminały, thrillery, romanse, fantastykę, beletrystykę?
Kryminały czytałam dawniej, przeczytałam całkiem sporo Agaty, w zasadzie to moja ulubiona pisarka kryminałów. Ponieważ mam dość sporą kolekcję jej książek zdarza się, że od czasu do czasu coś sobie odświeżę i muszę przyznać, iż mimo, że czytuję je po kilka razy nigdy nie pamiętam, kto był mordercą; poza dwoma sztandarowymi pozycjami (Dziesięcioro urzynków oraz Morderstwo w Orient Ekspresie, które zresztą przeczytałam wczoraj z wielką przyjemnością). Beletrystyki czytałam więcej za młodu, dzisiaj troszkę szkoda mi na nią czasu, bowiem nie znajduję w niej przyjemności, zwyczajnie mnie nudzi. Co do thrillerów i fantastyki nie przeczytałam w życiu ani jednej pozycji (no chyba, że zrobiłam to nieświadomie, albo jeśli za fantastykę uznać Akademię Pana Kleksa). Moja koleżanka bawiła się kiedyś w pisanie opowiadań fantastycznych, czytałam je, aby sprawić jej przyjemność, ale mnie one jej nie sprawiały, nie dlatego, że były słabe, ale kompletnie nie mogłam wykrzesać dla nich zainteresowania. Jeśli chodzi o Romanse czytuję od czasu do czasu coś z klasyki gatunku; wszelki inne mnie nużą.
Co dziś leżało przy łóżku
12.Czy robisz notatki w książkach (bazgrzesz, piszesz, zaginasz rogi)?
W pożyczonych (od znajomych) nigdy. W bibliotecznych i własnych zaznaczam ołówkiem ciekawsze fragmenty. Kiedyś naklejałam karteczki, ale od czasu, kiedy jedno opakowanie karteczek przestało wystarczać na jedną książkę, kiedy nie wiedziałam, do czego dana karteczka się odnosi, zaczęłam zaznaczać ciekawsze spostrzeżenia ołówkiem. Po zakończeniu lektury wertuję książkę raz jeszcze i wybieram z tych zaznaczonych fragmentów te godne utrwalenia i przepisuję. Jeśli nie mam ołówka pod ręką – to przyznaję się, iż zdarza mi się zaginać rogi. Bardzo się tego wstydzę.
13.Jak szybko czytasz?
Teraz coraz wolniej. Dawniej czytałam ponad sto książek rocznie (co dawało średnią na miesiąc 9-10 książek), ostatni rok zakończyłam mało imponującą liczbą 68 książek (co daje zaledwie 5-6 książek na miesiąc), a pewnie i w tym nie będzie lepiej. Jeśli mnie to martwi, to jedynie w kontekście zbyt szybko uciekającego czasu. Obawiam się, że nie zdążę przeczytać wszystkiego, na co mam ochotę, choć powoli zaczynam się z tym godzić. Czytam wolniej, bo z wiekiem inaczej przyswaja się tekst czytany, czytam wolniej, bo bardziej zwracam uwagę na klimat, opisy niż fabułę, czytam wolniej, bo więcej chcę zapamiętać, zanotować, bo wiem, iż coraz mniej mam czasu na powtórki.
14.Czy wracasz do książek raz przeczytanych?
To kolejne pytanie, które uzmysławia, jak ważny jest czynnik czasu. Za młodu czytałam po kilkanaście razy książkę, która mi się spodobała. Taka Ania z Zielonego Wzgórza jeszcze do czasu skończenia studiów czytywana była rok rocznie przed sesją letnią. Jeszcze kilka lat temu często wracałam do już przeczytanych książek. Dzisiaj robię to sporadycznie, jeśli wracam to wyszukując fragmentów, czytając wybrane rozdziały. Obecnie najczęściej wracam do Hugo. Ostatnią książką, którą przeczytałam (w zasadzie wysłuchałam) ponownie był Germinal Zoli. Marzę też o powrocie do Herbarta.
15.Ile piszesz dziennie?
Zdecydowanie mniej niż kiedyś. Na początku mej przygody z pisaniem bloga potrafiłam napisać trzy kilkustronicowe wpisy w ciągu jednego dnia (potem mocno się namęczyłam z ich skracaniem). Tak powstały pierwsze wpisy zatytułowane Moje nudne wakacje w Rzymie, Florencji, Wenecji. Z czasem zaczęłam czytać wszem i wobec, iż szybkie pisanie to grafomania, że pisanie to krew, pot i łzy i chyba się tym przejęłam. Nadal uważam się za grafomankę, mimo zmiany nazwy bloga (który na wirtualnej brzmiał Z dziennika grafomanki w średnim wieku). Piszę wolniej, pisanie idzie mi ciężej, ale to co tak długo powstaje rzadko mnie satysfakcjonuje. Najlepiej lubię wpisy tworzone ad hoc, z pasji, emocji, potrzeby przelania na ekran komputera tego, co w duszy gra. I choć są one niedopracowane, choć potem często je poprawiam to do nich mam największy sentyment; tak powstawały wpisy o Brodskim, Herbercie, Hugo, Zoli czy moich ukochanych musicalach.

Mam nadzieję, że choć ktoś dotrwał do końca. Jeśli jest chętny do udziału w zabawie serdecznie zapraszam. Można sobie wybrać pytania, ja korzystałam z pytań zadanych przez panią Łopieńską.
O wzięciu udziału w zabawie poinformowały;
Ardiola  tutaj
kaye tutaj 
książkowiec tutaj 
O biografiach i innych drobiazgach tutaj

29 komentarzy:

  1. Bardzo fajny pomysł! Jeśli wrócę do mojego książkowego świata, to może się zabawię. O biblioteczkach i ich mieszkańcach mogę czytać i czytać. Mam nadzieję, że zabawa zatoczy szersze kręgi:)
    Och, jak ja nie cierpię pożyczać komuś moich skarbów! itd... :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Byłoby mi miło, gdyby ktoś zechciał podzielić się swoimi relacjami z książkami:) O książce i ludziach Łopieńskiej, będącej zapisem rozmów między innymi z Marią Janion, Pawłem Hertzem, Januszem Tazbirem, Julią Hartwig, Hanną Krall, Andrzejem Wajdą, Gustawem Holoubkiem i wieloma, wieloma innymi napiszę i to pewnie nie raz, bowiem zawierają wiele bliskich sercu spostrzeżeń i wskazują na różnorodność naszych zachowań, gustów, zainteresowań, niektórych sporo dzieli, ale łączy wszystkich miłość do książek.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dużo tych pytań, więc króciutko:
    Ad.1. Książki kupuję od podstawówki. Także nic nie odziedziczyłam (poza kilkoma od dziadka ostatnio). Najwięcej kupiłam chyba na studiach, bo jeszcze wtedy były tanie, a ja przez rok miałam stypendium i całe prawie wydawałam na książki:) I tak pomalutku uzbierałmo się tego. Na szczęście od paru lat mieszkam w domu, gdzie cały strych adaptowałam na bibliotekę.
    Ad.2. Układałam je... kolorystycznie. Na tej półce w żółtych okładkach, na tej w brązowych... Ale nie da się tak do końca. Są też ułożone autorami. Miałam ambicję skatalogować wszystko, ale nigdy nie mam czasu...
    Ad. 3. Nie.
    Ad. 4. Nie liczę, ale obecnie niezbyt dużo.
    Ad.5. Ostatnio wywiady z Osho.
    Ad. 6. Tak, ale rzadko, bo nie wracały.
    Ad.7. Różnie, 2-3, staram się nie przesadzać:)
    Ad.8. Coś, co poszerza moje horyzonty, świadomość.
    Ad.9. Tak.
    Ad.10. Te dwie, trzy, które obecnie czytam:)
    Ad.11. Rzadko. Nie mam na to czasu.
    Ad.12. Nie. Boli mnie fizycznie, jak książka jest pomazana. Czasami zakreślam ołówkiem lekko na marginesie, albo na początku piszę strony, do których warto wrócić. Za zakładkę służy mi kartka papieru, na której notuję różne rzeczy lub strony.
    Ad.13. Nie lubię czytać szybko, wolę się delektować:)
    Ad.14. Czasami, ale musi być powód. Jako polonistka wracam do lektur, bo mam już sklerozę, a muszę sobie odświeżyć szczegóły przed omawianiem w klasie.
    Ad.15. Na blogu raz w tygodniu zabieram się do nowego wpisu. Po dniu czy dwóch poprawiam go lub uzupełniam i dopiero publikuję. Dużo zależy od wolnego czasu.

    Mam nadzieję, że choć trochę sprostałam zadaniu:) Pozdrawiam wszystkie blogierki tu zaglądające:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Agnieszko bardzo się cieszę, że zechciałaś się podzielić swoimi doświadczeniami. O kolorystycznym układaniu książek nie pomyślałam, ale czemu nie, to też jest jakiś pomysł. Ja także kilkakrotnie zabierałam się do skatalogowania moich zasobów, ale nie było czasu, a poza tym, czy to coś zmieni, poza ich spisaniem. Jestem bałaganiarą i książkę wyciągniętą z jednej półki nie zawsze odłożę w to samo miejsce. Zazdroszczę całego strychu na bibliotekę. U mnie są dwie (ta bardziej reprezentacyjna i półki w drugim pokoju, na których książki stoją w kilku szeregach, stoją, leżą, są upchnięte. Z tym pożyczaniem książek to ja chyba mam szczęście, bowiem nie zdarzyło mi się (poza jednym wyjątkiem Chama Orzeszkowej) aby książka do mnie nie wróciła, lub wróciła w gorszym stanie niż wypożyczyłam. Ja czasami sama wpycham komuś książki, bo cieszy mnie, kiedy znajomi przeczytają coś co znam, wtedy możemy o nich porozmawiać, choć z tym bywa ciężko. Skleroza? pisząc tego posta przypaliłam kolejny garnek, bo zapomniałam, że nastawiłam jajka do gotowania, zorientowałam się, jak zaczęło coś w kuchni podskakiwać.:) Podziwiam systematyczność, ja jestem strasznie chaotyczna. Zadaniu sprostałaś wyśmienicie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam tę książkę i miło ją wspominam. Z uwagi na temat doszłam do smutnej konkluzji, że obecnie taka seria wywiadów chyba nie miałaby prawa się ukazać. Miło Cię poznać bliżej od strony "książkowej", postaram się zapamiętać, żeby nie myśleć o pożyczeniu od Ciebie "Nędzników";)))
    Jeśli się "zbiorę w sobie" , to postaram się napisać parę słów w odpowiedzi na zadane pytania.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłoby super, gdybym mogła poczytać o twojej biblioteczce i twoich zbiorach. Myślę, że trochę już wiem, ale wciąż pozostało parę białych plam. Myślę, że i dziś miło byłoby poczytać o preferencjach czytelniczych znanych ludzi, bo nawet jeśli dzieli ich wiele to miłość do książek mogłaby połączyć. Nędzników rzeczywiście wolałabym zachować dla siebie i nie dzielić się nimi z nikim, a czynię to bez żadnych skrupułów, bo wiem, że nie jest to książka jakaś szczególnie trudno dostępna, więc jeśli ktoś byłby zainteresowany bez problemu do niej dotrze. Bałabym się pewnie też rozczarowań ze strony potencjalnych czytelników.

      Usuń
  6. Wytrwałam do końca :) cieszę się, że napisałaś o swojej biblioteczce. Wiele nas łączy: a to, że rownież tworzyłam biblioteczkę zupełnie od poczatku, a to, że kocham klasykę i często do niej wracam (choć w życiu drugi raz nie przeczytam "Zbrodni i Kary" i nie rozumiem dlaczego wszyscy fascynują się "Mistrzem i Małgorzatą"); kupuję-kolekcjonuję - czytam - zbieram : biografie, albumy, książki o sztuce i te poświęcone historii :) Z wiekiem też czytam mniej, obecnie więcej słucham, i nie piszę o wszystkim. Są jeszcze inne podobieństwa :)
    Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak na pewno łączy nas zamiłowanie do sztuki, biografii, albumów :) No i miłość do książek. A że nie w twoim guście Mistrz i Małgorzata, Zbrodnia i kara, czy Proust, a w moim romanse to nic nie szkodzi :) Jeden z rozmówców pani Łopieńskiej wyznał, iż w ogóle nie rozumie literatury rosyjskiej i tego nad nią zachwytu, nie czytał, bo to nie jego krąg kulturowy, on obraca się w literaturze klasycznej oraz literaturze angielskiej, i żadne Dostojewskie, Bułhakowy czy Sołżenicyny nie są mu do niczego potrzebne. No i w porządku, ja nie czuję mięty do literatury innych kręgów kulturowych, czy literatury hiszpankiej, więc rozumiem, że ktoś inny może nie przepadać za francuską, czy rosyjską. A nawiasem mówiąc Zbrodnię i karę czytałam raz w liceum, potem próbowałam wrócić i nie mogłam przebrnąć, a potem przeczytałam szybciutko i od razu chciałam czytać kolejny raz.

      Usuń
    2. Mój krąg kulturowy zdecydowanie w klasyce polskiej, angielskiej i francuskiej. Reszta jakoś poza nawiasem, choć to brzydko i banalnie :)

      Usuń
    3. To również i mnie bliski krąg kulturowy. Ostatnio nawet literatura polska nie odstaje w lekturze, jak jeszcze dwa lata temu

      Usuń
  7. Fragment mojej biblioteczki można zobaczyć, ponieważ stanowi tło na moim blogu http://mojepodrozeliterackie.blogspot.com/ Brakuje na tym zdjęciu mojej ulubionej półki żółtej. Widać tylko kilka książek w tym kolorze postawianych "w serii" wydawniczej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biblioteczka na twoim blogu wygląda imponująco, zresztą zawsze, kiedy stanowi ona tło lubię się jej bacznie przyglądać i próbuję odczytywać tytuły na okładkach.

      Usuń
  8. Chetnie bym sie pobawila, ale moj blog chyba sie do tego nie nadaje. Moze tylko maly komentarz. Zawsze marzylam o przeogromnym pokoju bibliotecznym z najlepiej jednym fotelem do czytania, przez mysl przechodzil mi tez kominek, bo zmarzluch ze mnie, ale obawialabym sie iskier przy takiej ilosci papieru :) Marzenie ciagle aktualne... W rodzinnym domu bylo dosc sporo ksiazek, jednak daleko tym zbiorom do biblioteki z moich marzen. Tez pamietam czasy, ze kupowalo sie to co bylo, ale przynajmniej zawsze na urodziny dostawalm ksiazke i zawsze to byl prezent trafiony. Pozniej juz jako dorosla kupowalam co moglam i na co bylo mnie stac, bo czasy sie zmienilo i zaczelo byc, ale znowu drogo bylo. Czasy hiszpanskie to znowu fortuna wydawana na ksiazki, bo tam to dopiero bylo drogo, a mieszkalam zbyt blisko ksiegarni, zeby kolo niej przejsc obojetnie. Opuszczajac Hiszpanie, niestety wiekszosci nie moglam zabrac ze soba, oddalam znajomym. W Anglii sie wycwanilam i staram sie nie kupowac nic, no dobra zdarzalo sie i czasem z Hiszpanii tez cos sobie przywozilam, ale juz nie chcialam skladac, zeby pozniej mi zal nie bylo, ze musze sie ich pozbyc. Czytnik elektroniczny jest rozwiazaniem, choc marzen o bibliotece z prawdziwego zdarzenia nie spelnia. Niestety nie umiem utrzymac porzadku nigdzie, ani na polce z ksiazkami ani w szafie z ubraniami, mimo okresowych (bardzo dlugie sa te okresy) porzadkow, przedmioty i tak zyja swoim zyciem. Szczesliwie kojarze gdzie czego szukac:) Nie lubie pozyczac ksiazek, bo boje sie ze ktos nie poszanuje ich nalezycie. Tak samo nie pisze po ksiazkach, ewentualnie lekko olowkiem w podrecznikach. Cesto wracam do ksiazek, ktore mi sie podobaly, sczegolnie do Dzieci z Bullerbyn, tak, tak do tej pory, Imienia Rozy i czuje ze Czarodziejska Gora mnie wzywa po bardzo dlugiej przerwie. Ksiazka, ktora zawsze mnie bawi i ktora znam na pamiec, jest Lesio Chmielewskiej, smieje sie na glos za kazdym razem kiedy ja czytam. Raczej nie czytam wiecej niz jedna ksiazke na raz i ostatnio staram sie praktykowac czytanie wylacznie w drodze z pracy do pracy, na plazy jak sie na takowej znajde, w podrozy, poczekalni, byle nie w domu, bo ni jak sie dorwe to czesto mnie rano zastaje, a niestety nie samym czytaniem czlowiek zyje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dołączam do marzeń o wielkiej bibliotece z fotelem i kominkiem. Moja to namiastka, ale i tak się z niej cieszę. Czasy, kiedy kupowało się co rzucili do księgarni- a nie to, na co się miało ochotę, człowiek nawet nie miewał ochoty, bo byłaby ona, jak marzenie ściętej głowy. O konieczności pozostawiania zbiorów przy przeprowadzkach z kraju do kraju też opowiadali rozmówcy Łopieńskiej. Rzeczywiście sytuacja, w której nie ma dobrych rozwiązań. Porządku to ja także nie umiem utrzymać ani tu, ani tam. Na szczęście w biblioteczce książki raczej nie mają dużych wymagań, poza tym, że szybko się kurzą. Staram się przynajmniej raz w roku je odkurzyć, ale nie zawsze mi to wychodzi. Kiedy przychodzi weekend i mam do wyboru posprzątać mieszkanie lub poczytać nie ma wątpliwości co wybiorę; sprzątanie ograniczam do niezbędnego minimum twierdząc, że nie urodziłam się po to, aby sprzątać. Dzieci z Bulerbyn wspominam bardzo mile, podobnie jak z sentymentem myślę o Imieniu róży. Czarodziejskiej góry Manna nie czytałam, a jest to książka o której wspomina wielu rozmówców i są to wspomnienia zdecydowanej temperatury; niektórzy z zachwytem inni z rozczarowaniem. Lesio śmieszył mnie ogromnie, kiedy czytałam po raz pierwszy, po latach już tylko momentami. Co do miejsca, w którym czytam, ilekroć myślę o weekendzie, planuję go, rozmawiam jawi się w tych planach wielkie czytanie, które potem rzadko zamienia się w rzeczywistość, chyba najwięcej czytam pomiędzy domem a pracą, w podróży, w poczekalni, więc siłą rzeczy jest to takie czytanie fragmentaryczne, ale zdarza mi się czytanie w domu i to jest najpiękniejsze przeżycie, bo w ciszy i spokoju mogę się delektować, bez konieczności odgradzania się od towarzystwa muzyką płynącą z słuchawek. Dziękuję bardzo za podzielenie się swoimi refleksjami czytelniczymi.

      Usuń
  9. Nie tylko wytrwałem ale i zainteresowaniem przeczytam, jednak gdybym miał uczciwie odpowiedzieć na Twoje pytania to odpowiedź byłaby pewnie tak długa jak Twój post, więc wolę Cię oszczędzić :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli kiedyś zdecydujesz się zamieścić taki wpis u siebie, nawet dłuższy z chęcią poczytam. Cieszę się, że cię zainteresowałam :)

      Usuń
  10. Kolekcję malarzy dostrzegam i muzeów :)
    Też może się skuszę, ale czekam teraz na nowy regał, dlatego jeszcze się wstrzymam, ponieważ i tak inaczej poukładam sobie książki, ale do koca wakacji może się z tym wyrobię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zabawa nie ograniczona czasem ani pomysłem, więc proszę korzystać, kiedy tylko przyjdzie ochota, a w towarzystwie zdjęć nowego regału wpis będzie idealnie na miejscu :)

      Usuń
  11. Bardzo fajnie było poczytać trochę więcej o Tobie, uwielbiam takie posty na blogach i zawsze czytam z zainteresowaniem, nawet jeśli są długie :)
    Ja mam książki ustawione alfabetycznie, bo to jedyna opcja, żeby mieć szansę na odnalezienie konkretnych tytułów ;) Plus osobno: poezja, religijne, humanistyczne, reportaże.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też lubię takie wpisy, zwłaszcza latem, kiedy bywamy trochę wymęczeni całym rokiem i mamy ograniczoną percepcję i nie tylko wpisy tworzy się trudniej, ale i koncentracji do czytania czasami brakuje.
      Alfabetyczne ustawienie (system biblioteczny) jest dobrym pomysłem, mnie by tylko denerwowała różna wysokość książek :) Ja tematycznie układam podróże, sztuka, biografie, kryminały.

      Usuń
  12. Zabawa świetna. Dzięki za obfite i szczere wynurzenia, czułam się, jak bym z Tobą prowadziła rozmowę, a nie czytała gdzieś w internecie :)

    Myślę zresztą, że raczej chodziło Ci o to, by ci z Twoich czytelników, którzy też prowadzą blogi, napisali posty na ten temat - a nie, żeby dzielili się odpowiedziami na pytania tutaj w komentarzach :)
    Postanawiam więc wziąć udział w "wyzwaniu" i opowiedzieć coś na temat KSIĄŻKI I JA przy najbliższej okazji - muszę sobie zapewnić odpowiedni materiał ilustracyjny :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Cała zasługa należy się pani Łopieńskiej, która potrafi zadawać odpowiednie pytania, niby takie prościutkie i niewyszukane, a jednak ciągną pytanego za język i prowokują do dłuższej wypowiedzi. Choć jak widać Agnieszka poradziła sobie z nimi bez wdawania się w szczegóły. Miałam nadzieję, że osoby zainteresowane zamieszczą u siebie podobny wpis, ale wiem, że nie zawsze jest na to czas i możliwości, każdy ma swoje plany, dlatego cieszy mnie także i taka komentarzowa reakcja i zdawkowe wypowiedzenie się. Jeśli zdecydujesz się pokazać swoją biblioteczkę i poopowiadać o relacjach z książkami to będzie mi bardzo miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biblioteczkę już trochę podejrzałam na blogu, ale chętnie poczytam. Książki to wdzięczny temat i nie ma jednej słusznej odpowiedzi. :)

      Usuń
  14. Miło było Cię bliżej poznać.
    Trochę cech wspólnych jeżeli chodzi o książkoholizm by się znalazło.
    Niestety taki post jak na razie przekracza moje możliwości czasowe. Bo to nie tylko napisać, ale i zastanowić się nad tym co napisać by trzeba było.
    Ale fajnie jest poczytać o tym jak to z innymi jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może kiedyś wykorzystasz pomysł:) Kiedy czytałam te wywiady ze znanymi i mniej znanymi ludźmi (głównie) kultury to choć odpowiedzi były różne, a bo to jedni lubią pożyczać, a inni nie cierpią, jedni układają, a inni pozwalają na chaos, jedni kochają Prousta, a inni są nim zmęczeni, to niemal z każdą osobą odnajdywałam jakieś styczne. I tak jest z większością blogerów, chociaż różnimy się poglądami, światopoglądem, zasadami, to wiele nas łączy i ogromnie cieszy, jeśli umiemy tak pięknie różnić się między sobą, jak śpiewała Budka Suflera

      Usuń
  15. Witam, zainteresowałas mnie bardzo tym wywiadem ksiązkowym, bardzo chętnie coś u siebie napiszę i dam Ci znać. Jestem w bardzo kiepskim nastroju z powodów osobistych, ta ucieczka w ksiązki będzie doskonałym sposobem na poprawę nastroju. Zwłaszcza, że mam ciekawe doświadczenia filologiczne w sensie wyksztalcenia, czytam w kilku językach, kocham literaturę klasyczną i dziesiątki wierszy znam na pamięć. Byłam czołową recytatorką kiedyś na wszystkich etapach kształcenia i uczyłam się tez dla siebie. O poezji rzadko kto mówi, ze ją lubi, a mnie ona ukształtowała, chyba na moją zgubę niestety. Zważywszy na moje ostatnie rozczarowania życiowe. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  16. Będzie mi bardzo miło, jeśli ktoś wykorzysta mój pomysł. Jak na razie parę osób się zadeklarowało, ale jeszcze nie udało mi się przeczytać takiego wywiadu u koleżeństwa, a myślę, że byłyby to ciekawe wynurzenia. Poezją rzeczywiście interesuje się dużo mniej osób, aczkolwiek widzę często wpisy i na temat poezji na blogach. Myślę, że wyczucie poezji bardziej uwrażliwia człowieka na piękno, choć z drugiej strony być może powoduje większy dystans pomiędzy przyziemnością a duchowością, ach sama nie wiem, jak to ująć, ale myślę, że może powodować rozczarowanie, kiedy rzeczywistość tak dalece odstaje od oczekiwań. Trzymam kciuki za to, aby udało ci się pozbierać i jeśli wpis na temat książek pomoże to cała przyjemność po mojej strony. Daj znać, jak napiszesz. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  17. I ja dotrwałam do końca :) Też dołączam do grupki "zadeklarownych", ale posta napiszę w czasie bardziej sprzyjającym przyjemnemu blogowaniu - nie teraz, w czasie tych koszmarnych upałów.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Upały nieziemskie. Ja też nie wytrzymuję, a jeszcze trzeba do pracy łazić :( Będzie mi miło, jeśli dołączysz w jakimkolwiek czasie :)

      Usuń

Jestem bardzo rada z każdego komentarza, ale nie będę tolerować komentarzy agresywnych, wulgarnych, czy obrażających moich gości (innych komentatorów).