Łączna liczba wyświetleń

sobota, 4 października 2025

W Gnieźnie (nad jeziorem i w bazylice)

Znad jeziora widok na Katedrę

Po raz pierwszy byłam w Gnieźnie osiem lat temu. Wpadłam na dwie godzinki przejazdem z Poznania, żeby zobaczyć Drzwi gnieźnieńskie. Drzwi nie zobaczyłam, bo trzeba się było gdzieś zgłosić, umówić, zaczekać, nie pamiętam. Byłam bardzo zawiedziona. Poddenerwowana nie zdążyłam się zainteresować Bazyliką, jak należy. Ponieważ nie byłam przygotowana do tych odwiedzin przeszłam główną ulicą (zapewne Chrobrego albo Mieszka, bo tam co druga ulica nosi królewskie miano) nie znalazłszy miejsca w restauracji i głodna opuściłam miasto.

W tym roku postanowiłam ponownie odwiedzić pierwszą stolicę Polski. Jakież było moje zdziwienie, iż miejscem, które mnie zachwyciło nie była Bazylika, muzeum czy drzwi gnieźnieńskie, a coś, czemu mały przewodnik po mieście nie poświęca nawet zdania uwagi.
Pomnik Lecha nad Jeziorem Jelonek

A było to Jezioro Jelonek. To niewielkie jeziorko o powierzchni ok 15 ha sprawiło iż pobyt w Gnieźnie stał się dla mnie niezapomniany. Może to przesyt wspaniałymi dziełami architektury, może moja percepcja poznawcza chwilowo zastrajkowała i potrzebowałam chwili pobycia na łonie natury. Po prostu pobyć, posiedzieć, pozwolić czasowi przepływać przez siebie. Nie analizować, nie myśleć, nie starać się zapamiętać. Pozwolić się zauroczyć czymś zwyczajnym, a tak pięknym.

Słońce odbijające się w wodach jeziora

Spodobała mi się znajdująca się wokół jeziora infrastruktura w postaci chodników, ścieżek rowerowych, placów zabaw dla dzieci, miejsc wspinaczki, siłowni na powietrzu, a przede wszystkim ławek, leżanek i hamaków. A do tego kilka pomników.
Nad jeziorem

Spędziłam tu miłe chwile wylegując się w słonecznych promieniach wrześniowego przedpołudnia. Fantastyczny wypoczynek pomiędzy zwiedzaniem Drzwi gnieźnieńskich i Muzeum Powstania Państwa Polskiego. Czas pomiędzy okazał się czasem najistotniejszym i najmilszym. To rzadkie chwile w czasie moich podróży, kiedy mimo upominania samej siebie wciąż gdzieś gnam, wciąż chcę zobaczyć coś nowego. Tu miałam tyle piękna przed oczami, że mogłam już tylko je oglądać. A tę krótką chwilę zawdzięczałam wylaniu się wody w torebce i konieczności jej wysuszenia na słońcu. Nagle okazało się, że nic nie muszę, nigdzie się nie spieszę i że jest dobrze tak sobie po prostu posiedzieć, a nawet poleżeć w towarzystwie ptasiego śpiewu. Zapewne takich jezior jest w Polsce cała masa i na pewno są one ładniejsze, ciekawsze, lepiej zagospodarowane. Mnie jednak w tej chwili i w tym czasie urzekło to właśnie Jezioro.

Hamaki nad jeziorem

Był początek września, pogoda piękna, słoneczna i ciepła, taka na całodzienne wędrówki. To co jest w mieście punktem obowiązkowym każdej wizyty czyli Bazylika – świątynia o ponad tysiącletniej historii, miejsce pochówku szczątków Św. Wojciecha i miejsce koronacji pięciu polskich królów nie wywołała żadnego szybszego bicia serca, olśnienia, zachwytu. Zdziwiło mnie to, bo to druga po wawelskiej dla historii naszego kraju najważniejsza ze świątyń.
Bazylika (sanktuarium Św. Wojciecha)

Żadna z kaplic nie przyciągała mojej uwagi, a napisy informacyjne pisane na przezroczystych tabliczkach z pleksi na zmianę z napisami w języku Braile`a kompletnie nieczytelne nie zachęcały do ich studiowania. W dodatku niemal wszystkie kaplice zasłonięte były kratami. Chciałam nabyć jakiś nieduży przewodnik po świątyni, niestety jedyny dostępny był w języku angielskim.

Srebrna trumna ze szczątkami Św. Wojciecha (dzieło gdańszczanina)

Nie byłabym sobą gdybym nie wypatrzyła paru godnych uwagi dzieł sztuki w gnieźnieńskiej katedrze. Przede wszystkim bardzo podobała mi się srebrna trumna, w której umieszczono szczątki Św. Wojciecha. Dzieło pochodzi z końca XVII w. i zawiera wewnątrz skrzynkę z drewna cedrowego (wiek XII). Srebrna trumna świeci się i połyskuje. Przepięknie wykonane dzieło z dużą ilością szczegółów, aż szkoda, że nie można go obejrzeć z bliska. Relikwiarz wykonany przez gdańskiego złotnika Petera von den Rennen (o którym wspominałam przy wpisie o relikwiarzu Św. Stanisława w Katedrze wawelskiej) został pod koniec XX w (1986 r.) skradziony i przetopiony. Na szczęście złotnik, u którego chciano sprzedać kruszec powiadomił organy ścigania, a gdańscy złotnicy odtworzyli relikwiarz tak, aby był zgodny z pierwowzorem. Stąd ten blask nowości. Na skrzyni spoczywa w pozycji półleżącej święty. Skrzynia wsparta jest na sześciu orłach a całość unoszą figury symbolizujące cztery stany. Trumna znajduje się pod pozłacanym baldachimem wzorowanym na konfesji Berniniego w Bazylice św. Piotra w Rzymie. Spuśćmy zasłonę milczenia na ową kopię sprawiającą wrażenie dość nieudolnej imitacji (mnie przypomina plastik pomalowany złotą farbką, ale ja jestem tylko amatorem, który się nie zna). Za relikwiarzem znajduje się marmurowa płyta nagrobna na tumbie - dzieło innego gdańskiego mistrza Hansa Brandta. Płyta jest mało widoczna, bo dostęp do niej jest zagrodzony. Jest to zrozumiałe, bowiem całość znajduje się za ołtarzem głównym.
(j.w)

Innym ciekawym dziełem jest płyta nagrobna wykonana przez Wita Stwosza a dedykowana arcybiskupowi Oleśnickiemu. Powstała pod koniec XV wieku na zlecenie brata zmarłego i jednego z krewnych.
Płyta nagrobna arcybiskupa Oleśnickiego (Witt Stwosz)

Jako że mam słabość do lekko nadgryzionych zębem czasu dzieł zwróciłam uwagę też na inną płytę nagrobną arcybiskupa Jakuba z Sienna zmarłego pod koniec XV w. I tu znowu pojawia się ślad gdański – płytę nagrobną zamówił sam arcybiskup u gdańskiego rzeźbiarza i architekta Hansa Brandta. To co się zachowało jest albo niedokończonym dziełem, albo dziełem wyblakłym z biegiem lat. Gdańszczanie mogą podziwiać Św. Jerzego tego rzeźbiarza w Dworze Artusa. A święty Jerzy jak wiadomo jest mi szczególnie bliski, bowiem jest patronem mojego taty (a pisze to ateistka wrząca w dobre duchy i anioły).
Płyta nagrobna arcybiskupa Jakuba z Sienna (Hans Brandt)

No ale w końcu do Gniezna jedzie się obejrzeć Drzwi Gnieźnieńskie. Miałam duże szczęście, że trafiło mi się oglądanie indywidualne z panią przewodnik tylko do mojej dyspozycji. Mogłam więc zadać parę pytań (które mogłabym też zadać i w większym gronie, ale jako osoba niezwykle nieśmiała bym ich nie zadała).

Drzwi zostały wykonane za panowania Mieszka III Starego (przełom XII i XIII wieku). Przedstawiają życiorys Św. Wojciecha. Początkowo znajdowały się w otworze drzwiowym, prowadzącym do wschodniego wejścia do nawy głównej, zaś pod koniec XIX w. zostały osadzone w wejściu zachodnim. Wykonane zostały ze stopu miedzi, cyny i ołowiu.
Drzwi Gnieźnieńskie

(j.w)

Kiedy pani przewodniczka opowiadała historię świętego naszły mnie dwie refleksje. Po pierwsze nie dziwię się, że spotkał go taki los, jaki spotkał, skoro ośmielił się odprawiać nabożeństwo w miejscu świętym dla pogan tj. w ich świętym gaju. Po drugie - poganie pozbawili świętego głowy, co jest okrutnym bestialstwem, ale chrześcijanie poćwiartowali jego szczątki tak, aby każdemu dostała się cząstka tej świętości I tak dziś w Gnieźnie w trumnie za ołtarzem znajdują się kości długie świętego, większa część korpusu znajduje się w Pradze, wykradziona przez czeskiego księcia Brzetysława w XI w. a głowa oraz ….. tu przestałam słuchać odpowiedzi na zadane przez siebie pytanie, bowiem wydała mi się zbyt makabryczna i wolałam już tego nie wiedzieć co ludzie ludziom mogą uczynić i to ludziom uważanym przez nich za świętych.

Same drzwi gnieźnieńskie są bardziej pamiątką historyczną niż dziełem artystycznym. Ich twórca czy też twórcy nie są znani. Być może jednak to, iż nie można do nich podejść zbyt blisko sprawia, że nie byłam w stanie docenić kunsztu wykonania. Za to doceniam ich wiekowość.

Ja chyba naiwnie spodziewałam się drzwi w rodzaju tych Floreńskich do Baptysterium, a to przecież i inny czas i materiał i artyści innego kalibru.

Reasumując nie żałuję, iż Gniezno odwiedziłam, choć spodziewałam się większych przeżyć. Ale potrzebne są i mniejsze, aby potem docenić te większe.
I tradycyjnie parę zdjęć z Gniezna

Pomnik Bolesława Chrobrego przed Bazyliką


Pomnik Św. Wojciecha


Pomnik Bolesława II Szczodrego

Posąg Przemysła II

Muzeum Początków Państwa Polskiego

Kopia wg rysunków Matejki Insygniów Królewskich


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jestem bardzo rada z każdego komentarza, ale nie będę tolerować komentarzy agresywnych, wulgarnych, czy obrażających moich gości (innych komentatorów).