Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 2 listopada 2025

Na szlaku architektury ceglanej Grudziądz

 

Spichlerze grudziądzkie

Kilka lat temu zobaczyłam na portalu społecznościowym zdjęcia mojej koleżanki. Byłam przekonana, że przedstawiają one jedno z małych włoskich miasteczek. Zdziwiłam się ogromnie, kiedy okazało się, że jest to Grudziądz. Najwięcej zdjęć pochodziło z ulicy Kolorowej oraz spod murów spichlerzy, pełno było tam kwiatów, roślin doniczkowych, no i te kolorowe parasolki. Te, co prawda spotyka się i w innych miejscach, ale nigdzie wcześniej nie wydawały mi się tak urokliwym połączeniem koloru, flory i cegły. Zdjęcia są może złudne, bo kiedy przybędzie się do miasteczka, okazuje się, że po zrobieniu niedługiego spaceru zwiedziło się całą historyczną zabudowę i zobaczyło, wszystko to co przewodniki polecają obejrzeć. Nie mniej mimo niesprzyjającej pogody (w dniu przyjazdu) Grudziądz wywarł na nas dobre wrażenie. Poza tym byłam z moją przyjaciółką, więc nie narzekałyśmy na nudę, spacery, rozmowy, knajpki i czego trzeba więcej. No trochę słoneczka by nie zawadziło, ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma.
ulica Kolorowa w Grudziądzu

Nazwa miasta pochodzi prawdopodobnie od średniowiecznego określenia cegły (gruda) i trzeba przyznać, iż jest bardzo adekwatna do tego co można tutaj obejrzeć. Grudziądz leży na Europejskim Szlaku Gotyku Ceglanego. Najlepiej widać to przechodząc od Wieży Klimek ulicą Spichrzową do Bramy Wodnej. Wg przewodników miasto najpiękniej prezentuje się wieczorem, kiedy ogląda się oświetlone mury miejskie stojąc po drugiej stronie Wisły. Nie miałyśmy okazji tego sprawdzić, bowiem bez samochodu trudno (i chyba mało bezpiecznie) byłoby nam znaleźć dobry punkt widokowy, ponadto w dobie oszczędzania energii nie miałyśmy pewności, czy mury będą oświetlone. Nie mniej widok dzienny też był całkiem przyjemny. Dodatkowo drugiego dnia pobytu trafiłyśmy na moment startu balonów. Po raz pierwszy miałam okazję obejrzenia tego zjawiska z dość bliska i przyznam iż palący się gaz wywarł na mnie groźne wrażenie i bałabym się wsiąść do kosza. Choć zapewne widok z góry jest bajeczny.
Wznoszące się balony

My zadowoliłyśmy się widokiem z wysokości trzydziestu metrów, na które prowadzi dwieście spiralnych, ale dość szerokich schodków. Wieża Klimek to jedyna pamiątka (obok fragmentu fundamentów) po pochodzącym z XIII w. zamku krzyżackim. Po bitwie grunwaldzkiej został on zajęty przez wojska polskie, po inkorporacji Prus Królewskich do Polski stał się siedzibą starostów grudziądzkich, a zniszczony podczas potopu szwedzkiego oraz kolejnych wojen został pod koniec XVIII wieku rozebrany. Zamek za czasów jego świetności gościł zarówno królów polskich, jak i cara Piotra I czy króla szwedzkiego Karola X Gustawa. O paradoksie - tego samego, który potem zdecydował o najechaniu na Polskę (zwanym przez potomnych potopem) i spowodowaniu zniszczeń, równych tym, które spowodowała II wojna światowa.
widok z wieży Klimek


ja już wieżę zdobyłam

Kiedy mowa o zamku krzyżackim wspomina się znajdujący się w zamkowej kaplicy poliptyk grudziądzki z końca XIV wieku. Znajduje się on w Muzeum Narodowym w Warszawie. Tak mnie ta informacja zainteresowała, iż podczas najbliższej wizyty w muzeum muszę go obejrzeć i wówczas uzupełnię wpis o zdjęcie poliptyku.

Dzisiejsze pozostałości po zamku krzyżackim są może niewielkie (odbudowana Wieża Klimek), ale to i tak dużo więcej, niż fragment muru zamkowego w Gdańsku.

Tym co wyróżnia Grudziądz spośród innych miast są spichlerze. Ja przyznam, po raz pierwszy zetknęłam się z taką ich ilością i takim ulokowaniem, że stanowiły one część fortyfikacji obronnej miasta. Dziś (odbudowane po części, po części nadal czekające na odbudowę) pełnią funkcję Muzeum Miejskiego, a częściowo magazynów.
Pomnik ułana i dziewczyny na murach miejskich

Odwiedziłyśmy dwa muzea; muzeum malarstwa (ks. dr Łęgi) oraz muzeum historii miasta. Mnie jako wielbicielce sztuki malarskiej bardziej spodobało się muzeum malarstwa. Dostępne były jedynie zbiory mieszczące się na parterze z powodu odbywającego się na piętrze koncertu. Nie byłabym sobą, gdybym nie wynalazła sobie przynajmniej jednego artysty, o którym chciałam dowiedzieć się czegoś więcej poza nazwiskiem. Otóż trafiłam na kilka obrazów pana Gustava Breuninga. Był to malarz niemiecki mieszkający przez 42 lata w Grudziądzu i tu tworzący. Malował głównie portrety, weduty, a także obrazy o tematyce sakralnej do kościoła ewangelickiego. 
Widok na Bramę Toruńską Gustav Breuning 1901 r.

Posiadał atelier i sklep z przyborami malarskimi i tapetami. Był raczej dobrym rzemieślnikiem, niż wybitnym malarzem, ale zdołał utrwalić parę widoków miasta z końca XIX wieku. Malarz był niemiecki, bowiem na początku XX wieku zgodnie z polityką germanizacyjną (Grudziądz w wyniku rozbiorów trafił pod zabór pruski) miasto zamieszkiwało ponad 85 % Niemców. Nie mniej można go nazywać malarzem grudziądzkim, bowiem najwięcej jego dzieł pochodzi z czasów kiedy zamieszkiwał to miasto. Utrwalił on między innymi widok na nieistniejącą dziś Bramę Toruńską. Niedawno archeolodzy odkryli pozostałości ziemne owej bramy.
Brama Wodna

Architektura ceglana jest bardzo ciekawa i miło się na nią patrzy, nie mniej ogromnie lubimy spacery po parkach i ogrodach, dlatego jak tylko dowiedziałyśmy się, że Grudziądz takowe posiada pojechałyśmy je obejrzeć. Park Miejski jest dość rozległy i przy sprzyjającej pogodzie można by spędzić tam sporo czasu, natomiast Ogród botaniczny, albo raczej ogródek botaniczny mimo niewielkich rozmiarów zachwycał mnogością barw i uporządkowaniem.
W parku miejskim

W ogrodzie botanicznym

I jeszcze parę zdjęć z Grudziądza;

Ulubiona uliczka Kolorowa i parę poniżej detali










Pierwszy dzień deszczowy 


Widoki spod parasola (Wieża Klimek)



ulica spichrzowa


Drugi dzień bez deszczu (hurra), ale słońca ani widu:

w parku



W ogrodzie


Gustav Breuning kolejny z pejzaży Grudziądza 


Przerwa na kawę (jedna z nas może sobie pozwolić na słodkości, druga popija wodę