Łączna liczba wyświetleń

środa, 20 listopada 2013

Czas aniołów Iris Murdoch


Po pozytywnej recenzji u Kasi (Moja pasieka) miałam przekonanie, że książka nie powinna mnie rozczarować. I nie myliłam się. Było to pierwsze spotkanie z prozą Iris Murdoch, ale na pewno nie ostatnie.
Zarówno miejsce akcji (zamykające się niemal wyłącznie w granicach plebani londyńskiej parafii położonej przy zrujnowanej świątyni), czas (zima, której oprócz mrozu i śniegu towarzyszą opary mgieł), jak i zamknięci w sobie i w murach domostwa bohaterowie, kreują mroczną, tajemniczą i niepokojącą atmosferę. Właściwie od pierwszej strony wiadomo, iż bohaterów czeka coś bardzo nieprzyjemnego. Czytając miałam wrażenie, jakbym oglądała teatralny dramat.
Mieszkańcy plebanii tworzą ciekawe zbiorowisko niejednoznacznych postaci, powiązanych więzami krwi, wzajemnych zależności oraz chorych relacji. Akcja toczy się wokół stroniącego od ludzi pastora Karela, który wygłaszanymi tezami na temat nieistnienia Boga odwraca (świadomie bądź nie) uwagę od skrywanych, wstydliwych (?), amoralnych, paskudnych sekretów. Czy pastor, który z ambony zadaje parafianom pytanie "A co będzie, jeśli wam powiem, że Boga nie ma?" oczekuje odpowiedzi, pomocy, pragnie wzbudzić zainteresowanie, czy też liczy na to, że zszokowani wierni skupią się na kwestiach natury filozoficzno-moralnej, a nie na jego osobie, a może tak naprawdę nie obchodzi go wcale, co myślą inni, skoro on odkrył, że nie ma Boga, a skoro nie ma Boga to nie ma też moralności, nie ma Dobra i Zła. Bezwzględny i okrutny pastor uzależnia od siebie najbliższe otoczenie, wywierając na mieszkające z nim kobiety jakiś niesprecyzowany czar, urok (?), przymus, które sprawiają, iż zarówno córka, jak i bratanica i gosposia postępują zgodnie z jego życzeniami, a te są nieludzkie, krzywdzące, a nawet przestępcze. W kręgu zależności od pastora pozostają głównie kobiety (choć nie da się ukryć, że jego szatańskie oddziaływanie odnosi wpływ także na brata pastora Marka).
Pozbawiona urody i talentu, niekochana przez Karela córka Muriel zajmuje się pisaniem wierszy i opieką nad chorą kuzynką. Piękna, eteryczna, pełna powabu, częściowo sparaliżowana bratanica pastora, (czas pokaże, jakie więzy pokrewieństwa łączą ją z bohaterami dramatu), Elżbieta popada w coraz większą apatię, jest bezwolna i obojętna na wszystko co wokół niej i co z jej udziałem dzieje. I najciekawsza z trzech kobiecych bohaterek; ciepła, budząca macierzyńskie uczucia i sympatię czytelnika, Pattie, czarnoskóra służąca o trudnej przeszłości i braku widoków na przyszłość, kochanka Karela, broniąca doń skutecznie dostępu licznym parafianom.
Postacie są ciekawe i wyraziste, i choć Elżbieta wydaje się nijaka, to czas pokazuje, iż jej apatia i bezwolność mogą być uzasadnione okolicznościami.
Cała akcja rozciąga się na przestrzeni kilku dni i właściwie to nie ona jest tu najważniejsza, jest jedynie tłem dla ukazania rozważań na temat toksycznych relacji międzyludzkich, wzajemnych zależności, różnic pokoleniowych, wpływu warunków zewnętrznych na psychikę człowieka, istnienia moralności / niemoralności w świecie, w którym ludzie nie wierzą w Boga.
Czyta się lekko (dzięki ciekawym, zwięzłym i trafnym opisom oraz sporej ilości dialogów), choć treści w niej prezentowane lekkie nie są.
A zasadnicze pytanie czy moralność w świecie, w którym Bóg nie istnieje jest możliwa – pozostaje bez odpowiedzi, bowiem każdy z bohaterów prezentuje inny pogląd (pastor Karel oddaje się rozpaczy i szaleństwu, nurza się w bluźnierczych praktykach), jego brat Marek uzasadnia, iż należy postępować zgodnie z zasadą „carpe diem”, syn rosyjskiego emigranta próbuje uchodzić za cynika bez zasad, który zarówno z Bogiem, jak i bez Boga nie widzi potrzeby posiadania sumienia i przejmowania się jego wyrzutami, jego ojciec szuka ratunku w miłości, tyle, że ona nie przynosi szczęśliwego finału.
Autorka w sposób odważny (powieść powstała w latach 60-tych ubiegłego wieku) i bardzo subtelny podejmuje drażliwe i kontrowersyjne tematy wykorzystywania seksualnego, przy czym dotykając ich nie popada w bulwarowość, czy sensację.
Czas aniołów stawia wiele pytań, nie dając odpowiedzi, a tym samym zmusza do przemyśleń. Lektura pozostawia pewien niepokój i zamęt.

Moja ocena- 4+/6

30 komentarzy:

  1. Miło mi, że na tyle Cię zainteresowałam lekturą, że po nią sięgnęłaś :-) Zgadzam się, że powieść pozostawia sporo pytań bez odpowiedzi, ale ten zamęt, który wywołuje Murdoch szalenie mi się podoba i generalnie tylko mam ochotę na więcej :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie również się spodobał ten zamęt i ten klimat a także ciekawi bohaterowie i chętnie sięgnę po inne jej książki. Bo książka daje do myślenia i niezależnie od tego, czy się jest osobą wierzącą czy nie każdy szuka odpowiedzi na najważniejsze egzystencjalne pytania. Ku sprawiedliwości to o książce dowiedziałam się od Izy (filety z Izydora) i to od niej ją dostałam (bądź wylicytowałam w akcji charytatywnej na allegro)-nie pamiętam dokładnie, w każdym razie od niej książka do mnie dotarła i cieszę się, że po nią sięgnęłam. A twoja pozytywna recenzja była kroplą przeważającą szalę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. O, proszę, a ja tu wszystko sobie chciałam przypisać ;)
    Na razie mam za sobą lekturę czterech powieści Murdoch, a na półce czekają jeszcze bodaj dwie. Ale lubię przeciągać w czasie lekturę lubianych pisarzy :) Na razie chyba nadal traktuję "Czas aniołów" jako tę najlepszą, choć "Dzwon" niemal jej dorównał :) Zatem jeśli miałabyś ochotę na coś więcej to polecam w następnej kolejności właśnie "Dzwon" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak mam, że dawkuję sobie ulubionych autorów, rozkładam w czasie przyjemność, podobnie mam z innymi rzeczami :) Skoro uważasz Czas aniołów za najlepszą to miałam szczęście, że od niej zaczęłam znajomość. Zapamiętam tytuł Dzwon.

      Usuń
    2. Wpiszę się tutaj, skoro zostałam tak jakby wywołana do tablicy:) Widzę zresztą, że Kasia ma u siebie prawdziwą skarbnicę recenzji.
      A ja Murdoch zaczytywałam się jako ok. 20 - latka, ale bardziej dla warstwy obyczajowej i literackiego kunsztu. Tej filozoficznej dokońca nie rozumiałam. Jakieś 2 lata temu próbowałam do niej wrócić. Ale tak, jak "Przypadkowego człowieka" przełknęłam w miarę gładko, to Anioły jednak mnie prztyłoczyły swoim chaosem (nie fabularnym, tylko chyba duchowym). Ja już chyba nie chcę sobie zadawać tych wszystkich pytań podsuwanych przez autorkę.

      Plany co do Iris _ może jeszcze kiedyś wrócę do Machiny miłości czystej i wszetecznej - kiedyś to była moja niemal ulubiona książka, chcę sprawdzić dlaczego.
      No i kuszą mnie wspomnienia Johna Baileya - o chorobie Alzheimera pisarki.

      Usuń
    3. A i jeszcze link do moich wrażeń:).

      http://filetyzizydora.blogspot.com/search/label/Iris%20Murdoch

      Usuń
    4. Filozoficzne rozważania są wg mnie słabszą stroną powieści (nieco nużą), ale cała reszta zrobiła na mnie dobre a nawet więcej niż dobre wrażenie. Chaos duchowy jest chyba przynależny duchom poszukującym, a zdaje się taką osobą była pisarka i myślę, że takie osoby w pewnym sensie "zazdroszczą" uporządkowania i pewności osobom, które odnalazły uzasadnienie swego istnienia. Ale ja nie bardzo nadaję się do filozoficznych dysput, zdecydowanie bardziej odpowiadała mi warstwa psychologiczna oraz literacki, jak to nazywasz kunszt. Nie mam skali porównawczej z innymi powieściami, czas pokaże, czy kolejne książki przyniosą radość z lektury czy raczej rozczarowanie. A do recenzji zaraz zajrzę, tylko wrzucę coś na ząb.

      Usuń
    5. Guciamal,
      ponieważ już kolejny raz coś mi przeszkadza a pisaniu komentarza, napiszę krótko parafrazując Casablankę -mam nadzieję, że będzie to początek pięknej przyjaźni:), oczywiście literackiej.

      Usuń
    6. Ja także mam taką nadzieję :) bardzo trafna parafraza

      Usuń
  4. Czytałam tylko "Dzwon" Murdoch, który wprawdzie chwilami mnie irytował, ale bez wątpienia nazwałabym autorkę jedną z najciekawszych brytyjskich pisarek. Zgadzam się z Tobą, że tematów do przemyśleń multum

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Irytacja podczas lektury ma różne oblicza, czasami to efekt mistrzostwa pióra, czasami wręcz przeciwnie jego mizeria. No i zawsze lepiej jak irytuje (to przynajmniej jakieś gorące uczucia/emocje) niż jak nudzi. Cieszę się, że odkryłam autorkę

      Usuń
    2. Zapomniałam, że przecież czytałam jeszcze "W sieci", które było przedmiotem dyskusji w klubie Ani.

      Usuń
    3. Czyli zapominanie to nie tylko moje drugie imię :) pocieszające, bo nie wypominając młodsza jesteś. :)))

      Usuń
    4. Zdecydowanie moje imię też. :) Dziś np. odkryłam, że mam 2 egzemplarze tej samej książki, choć zupełnie nie pamiętam, żebym ją wcześniej kupowała. :)

      Usuń
    5. Ja czasami mam w drugą stronę, zaczynam zamawiać książki, czasami zamówienia nie dokończę. Po jakimś czasie zamawiam książki i nie pamiętam, czy ja już kupiłam .... np. biografię Goyi, czy nie kupiłam.

      Usuń
  5. A u mnie "Czas aniołów" z niewytłumaczalnych powodów od dwóch lat czeka nieruszony. Nie widziałam wcześniej recenzji Kasi (to było jeszcze długo przed narodzinami mojego bloga), ale Twoja notka tak zaostrzyła mi ochotę na lekturę, że chyba pociągnę dalej ten czytelniczy łańcuszek z Murdoch w roli głównej :-) Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie też swoje odczekał, więc może to jakaś prawidłowość :) Mam nadzieję, że lektura nie rozczaruje cię i dołączysz do grona zadowolonych z lektury.

      Usuń
  6. Mnie "czas aniołów" rozczarował. Mam wrażenie, że książka źle zniosła upływ czasu, przynajmniej w moim odbiorze dywagacje o Bogu trąciły myszką.
    Ale np. taka rozmowa braci w ciemnościach była genialna.;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może miałaś zbyt duże oczekiwania w stosunku do książki, mnie się podobał i klimat i opis relacji i nie tyle same rozważania na temat związku wyznawanego światopoglądu z kwestiami moralności, co prezentowane przez bohaterów postawy uzależnione/ bądź niezależne od kwestii wiary. Dziękuję bardzo za wizytę i wypowiedź

      Usuń
    2. Pewnie miałam, bo wcześniej czytałam trzy inne jej powieści, które były wg mnie bardzo dobre. Tu przeszkadzał mi nadmiar tematów: wiara, szaleństwo, rasa, emigracja, relacje rodzinne, relacje damsko-męskie itd. Nie jest to powieść zła, ale moim zdaniem Murdoch ma w swoim dorobku lepsze.

      Usuń
    3. Może i racja, że gdyby autorka skupiła się na mniejszej ilości zagadnień książka byłaby jeszcze lepsza, też cenię prostotę, tutaj jednak nie czułam zamętu ilością poruszonych zagadnień, raczej pole do przemyśleń. Skoro uważasz, że inne powieści są lepsze mogłabyś coś polecić, a ja przetestuję na sobie.

      Usuń
    4. Inne też uwzględniają kilka wątków, ale jakoś ładniej się splatają. Znasz może "W sieci"? Dwa lata temu rozmawialiśmy o niej w klubie, podobała się: http://czytankianki.blogspot.com/2011/11/klub-czytelniczy-odc-11-w-sieci.html

      Usuń
    5. Z tego wszystkiego zaczęłam się zastanawiać, co by tu z Murdoch poczytać.;)

      Usuń
  7. Nie znam W sieci- Czas aniołów to była moja pierwsza Iris. Notuję kolejny tytuł do przeogromnej listy. Ale to nic, one sobie te tytuły siedzą gdzieś tam w głowie i w odpowiedniej (mam nadzieję) chwili się ujawnią i zagadają do mnie. Zaglądam do linka (przy okazji do Izy, o której (nieładnie) zapomniałam (oj jak to się nazywa to zapominanie hm). Ciekawa, czy twoje zastanowienie przejdzie w czyn. Czasami śledzę dyskusję w klubie, ale wciąż nie mam śmiałości się odezwać (zresztą przeczytałam tylko kilka książek z omawianych, a i te jakiś czas temu), bo wydaje mi się, że się wygłupię. Jak w podstawówce nigdy się nie zgłaszałam, a zapytana zawsze coś odpowiedziałam mniej lub bardziej sensownego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wygłupić się? No proszę Cię! My tylko wyrażamy swoje opinie.;) Odważ się.;)

      Usuń
    2. No, nie wykluczone, z wiekiem robię się coraz bardziej odważna, podróżować zaczęłam samodzielnie kilka lat temu i była to najlepsza decyzja w życiu. Będę śledzić, co na styczeń.

      Usuń
  8. Z powieściami Murdoch zetknęłam się już dawno temu. "Czasu aniołów" akurat nie czytałam. Nie podobały mi się "Rycerze i zakonnice". Zachwyciło mnie "Morze, morze" - to o emerycie, który kupił sobie domek nad morzem. Liczył na spokój, ale się rozczarował. W tej książce znajdują się przepiękne opisy morza. Tę książkę czytałam jak zaczarowana :)
    Murdoch rewelacyjnie opisuje różne męczarnie duchowe i uczucie zakochania. W jej książkach bardzo często pojawiają się zakonnice, księża, homoseksualiści. "W "Henryku i Katonie" jednym z bohaterów jest ksiądz, który zakochał się w atrakcyjnym chłopcu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tematyka ciekawa, bo taka w pewnym stopniu odizolowana od społeczeństwa grupa społeczna, osoby o innym sposobie życia, innych (niezrozumiałych czasami) potrzebach budzą zainteresowanie. O ile nie jest to temat- wabik, mający spowodować wzrost poczytności (wiadomo-zakazany owoc smakuje najlepiej) to nie mam nic przeciwko temu. Po jednej książce nie mogę ocenić na ile to wykorzystanie ciekawego tematu (czytałam jedynie, że sprawy filozoficzno-religijnych rozważań na temat moralności to niejako "obsesja" pisarki. Oby tylko takie bywały, to świat nie byłby taki zły. A Morze- kusi i tytułem i tematyką- uwielbiam morze.

      Usuń

Jestem bardzo rada z każdego komentarza, ale nie będę tolerować komentarzy agresywnych, wulgarnych, czy obrażających moich gości (innych komentatorów).