Łączna liczba wyświetleń

sobota, 30 listopada 2013

Król Ryszard III Wiliama Szekspira, czyli jak uatrakcyjnić klasykę




We współczesnym świecie, kiedy klasykę, a zwłaszcza klasykę dramatu czytają już chyba wyłącznie studenci filologii polskiej oraz teatrolodzy należałoby jakoś uatrakcyjnić Szekspira. Najprostszym sposobem wydaje się uwspółcześnienie przekazu teatralnego poprzez odniesienia do tego, co dla większości populacji będzie bardziej zrozumiałe. Nie widzę nic złego w nadawaniu dziełom klasyków nowej formy, pod warunkiem, że nie stanowi ona zbytniego uproszczenia i odwołania się do popkulturowych obrazków vide przedstawienie Makbeta Teatru Współczesnego ze Szczecina, o którym pisałam tutaj. Dobrym przykładem jest oparte na sztuce Ivo Bresana przedstawienie .Hamleta we Wsi Głucha Dolna z rewelacyjną grą aktorską panów Gajosa, Rewińskiego, Ferencego i Turka oraz pani Celińskiej). Dowcipnie i pomysłowo przedstawiła wrażenia z lektury Ryszarda III momarta posługując się zabawą w wynajdywanie różnic pomiędzy Ryszardem III Szekspira i Philippy Gregory (tutaj). Mam więc nie lada zagwozdkę, w jaki sposób przekazać wrażenia z lektury, aby zachęcić potencjalnych czytelników do zapoznania się z treścią tej literackiej quasi kroniki.
Może powinno się zakazać czytania Ryszarda, nie od dziś wiadomo, że zakazany owoc najlepiej smakuje. Tylko, jakie podać argumenty?
Po pierwsze – długość sztuki, Król Ryszard III to najdłuższa sztuka napisana przez Szekspira, liczy aż 205 stron. Osoby, które zainteresowane są biciem rekordów czytelniczych w miesiącu (dziesięć – czternaście - osiemnaście książek) mogą być zniechęcone sięganiem po „tak grubą książkę”.
Ale z drugiej strony rzecz pisana niemal wyłącznie w formie dialogów (z króciutkimi didaskaliami) czyta się błyskawicznie i wbrew pierwszym obawom, że łatwo nie będzie to sztuka jest dość prosta w przekazie (choć treści niesie niełatwe). Do gruntu zły, ogarnięty żądzą władzy Ryszard w celu osiągnięcia tronu eliminuje każdego, co do którego istnieje choćby cień podejrzenia, że mógłby osobiście lub samym tylko istnieniem stanowić dla jego przyszłego panowania zagrożenie. Ryszard nie baczy, czy jest to dziecię, młodzieniec, mężczyzna w sile wieku, nie ma też względu dla kobiet. Najbardziej zagrażających mu krewnych pozbywa się w pierwszym rzędzie. Dlaczego? To najważniejsze pytanie; czy Ryszard to samo zło przyobleczone w człowiecze kształty, czy ofiara tragicznego spotu okoliczności, dziecko swoich czasów, wypadkowa braku miłości. Jak dla mnie to typowy człowiek władzy, homo politicus.
Po drugie – autor maluje nie do końca prawdziwy portret ostatniego monarchy z dynastii Yorków. Fałszowanie historii - podejrzanie brzydko pachnie dla tropicieli afer i skandali. Nie od dziś wiadomo, że historię piszą zwycięscy, którzy swoich poprzedników gotowi są znieważać na wszelkie sposoby. Najłatwiej oskarżać tego, który nie może się bronić.
Po śmierci Ryszarda (zginął w bitwie pod Bosworth, która położyła kres długiej i wyniszczającej Anglię wojnie Dwóch Róż, czyli wojnie pomiędzy Lancasterami a Yorkami) rządy przypadły dynastii Tudorów (sprawdza się stara prawda, gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta), na czele której stanął Henryk VII. Po przejęciu steru rządów Tudorowie, którzy nienawidzili Ryszarda i dla których zarażenie tą nienawiścią ludu stało się jednym z priorytetów i kroków do umocnienia własnej pozycji tworzą wizerunek potwora, krwiożerczej bestii. Najpierw znieważają zwłoki nieszczęsnego, a następnie przypisują mu każdą niegodziwość, jaka przychodzi im na myśl, a tym samym poprzez kontrast sami jawią się wybawicielami i zbawcami Anglii. Ryszard III, jak podają dzisiaj badacze wcale nie był takim okrutnym i zbrodniczym potworem, jakim przedstawiały go pisane pod dyktando, albo dla przypodobania się Tudorom kroniki. Nie ma nawet dowodów na przypisywane mu zabójstwo bratanków. Nie oznacza to oczywiście, iż nie on był zleceniodawcą zabójstwa, czy też że był władcą bez skazy. Należy jednak pamiętać, iż rzecz cała miała miejsce w XV wieku (kiedy pojęcie moralności miało nieco inne znaczenie niż ma dzisiaj), w czasach, w których niemal każdy władca miał krew na rękach.
Czy Szekspir należał do zwolenników Tudorów nie wiem, w każdym razie żył w czasach, kiedy rządy sprawowała wnuczka Henryka VII Elżbieta I, a oficjalne kroniki przedstawiały Ryszarda, jako najgorszego ze zbrodniarzy. Może miał tego świadomość, iż przedstawiona przez kronikarzy historia sprzed stu lat jest nie do końca prawdziwa, może nie.
Ale z drugiej strony, czy to, iż Ryszard III nie był takim, jakim przedstawia go Szekspir odbiera wartości dramatu? Moim zdaniem absolutnie nie. Pisarz przedstawia w nim portret psychologiczny polityka dążącego do przejęcia władzy, który wyznaje zasadę cel uświęca środki. Szekspir przedstawia mechanizm politycznego cynizmu i zakłamania. Czytając Ryszarda III chwilami zadawałam sobie pytanie, czy nie jest to portret przejaskrawiony, czy naprawdę istnieją osoby aż do gruntu złe, bez sumienia, w których nie ma ani krzty moralności i empatii, dla których świat kręci się wokół ich własnej osi, osoby ogarnięte szaleństwem, wizją, żądzą. Po chwili zastanowienia musiałam przyznać, iż takich osób historia zna niestety nazbyt wiele.
Na wieść o chorobie króla (swego poprzednika) szekspirowski bohater wygłasza monolog, będący jego politycznym credo:
Tak, nie przeżyje, mam nadzieję, ale
Najpierw karetą wyślemy do nieba
George`a. Ciężarem rzekomych dowodów
Nadając wagę zmyśleniom, podsycę
W królu nienawiść jego do Clarence`a;
Jeśli ten skryty zamysł się powiedzie,
Więzień nie ujrzy jutrzejszego dnia.
To się załatwi- a wtedy niech Pan Bóg
Króla Edwarda bierze do swej chwały,
A mnie zostawi świat, bym się w nim krzątał!
Wtedy poślubię bowiem młodszą córkę
Warwicka- cóż, że zabiłem jej męża
I ojca? Zwrócę dziewczynie te straty,
Gdy sam się stanę jej mężem i ojcem.
I stanę się, tak; nie tyle z miłości,
Ile z uwagi na inny sekretny
Plan, który przez ten ślub wprowadzę w życie.
Nie dzielmy, jednak skóry na niedźwiedziu;
George wciąż oddycha, król choć śmierci bliski,
Żyje; gdy umrą, obliczymy zyski.
*
 

Po trzecie - ciężko się czyta dzieło pisane językiem szesnastowiecznym.
Ale czy rzeczywiście, czy język poety i opisane przezeń treści są tak nam obce; czy nie znajdujemy analogii do czasów nam współczesnych. Rzecz cała tyczy tego podłego Ryszarda (takich Ryszardów i dzisiaj nie brak, choć zmieniły się nieco metody działania mechanizm pozostał ten sam), ale i całe jego otoczenie nie pozostaje bez winy, czyż jego przyszłe ofiary nie są wcześniejszymi wspólnikami zbrodni, czy na scenie wydarzeń znajdujemy choć jednego sprawiedliwego. W Królu Ryszardzie III rozterki sumienia ma jedynie płatny morderca, na co odpowiada mu towarzysz przestępstwa słowami, które wyrażają moralność niemal wszystkich bohaterów sztuki.
Nie będę się z nim wdawał; sumienie robi z człowieka tchórza. Człowiek nie może spokojnie ukraść, żeby nie zaczęło go oskarżać; człowiek nie może zakląć, żeby go nie zrugało; człowiek nie może pójść do łóżka z żoną bliźniego swego, żeby sumienie tego nie wykryło. To duch wiecznie czerwony ze wstydu i wiecznie wykrzykujący nam w środku jakieś protesty albo ustawiający przeszkody. Zdarzyło mi się raz pod jego wpływem oddać sakiewkę ze złotem, którą przypadkiem znalazłem. Sumienie doprowadzi do nędzy, każdego kto je zachowa; ludzie wykurzają je z miast i osad jak najgorszą zarazę; kto chce żyć wygodnie i dostatnio, stara się ufać tylko sobie samemu i żyć bez niego. ** A monolog końcowy wygłoszony przez przyszłego władcę brzmi równie pięknie, co nieszczerze i przypomina przedwyborcze obietnice dzisiejszych polityków. I po raz kolejny zastanawiam się, co takiego sprawia, że władza jest dla człowieka tak pożądaną. Może potrafiłby na to udzielić mi odpowiedzi któryś ze sprawujących władzę.
A sam Ryszard, który tej władzy pożądał za cenę każdej zbrodni, czy trzymając ster rządów w swych rękach czuje się spełniony, czy też świadomy jej mechanizmu może spać spokojnie. Scena z duchami pomordowanych zdaje się odpowiadać na to pytanie i tylko dziwnym wydaje się, jak ten cyniczny polityk daje się uwieść ułudzie pokładając zaufanie w swoich poplecznikach, bowiem finał jest więcej niż pewny od samego początku. Doskonały portret Ryszarda kreśli Szekspir ustami jego matki;
… już twoje przybycie
Na świat zmieniło w piekło moje życie.
W mękach zrodzony, krnąbrny i oporny
W kołysce dziki i gniewny i niesforny
W wieku dziecięcym, awanturnik butny
W młodości hardy, podstępny, okrutny
W dojrzałych latach-dzisiaj jesteś jeszcze
Groźniejszy, jako że umiesz nienawiść
Ukryć pod maską życzliwej dobroci.
***
*str. 15 Król Ryszard III Wiliam Szekspir Wydawnictwo Polskiej Prowincji Dominikanów „W drodze” 1996 r. Tłumaczenie Stanisław Barańczak 
**  str. 55 tamże
*** str. 157-158 tamże
Za pożyczenie książki dziękuję momartrze. (książeczki dziś rozpoczęły swą podróż na zachód i mam nadzieję bez większej męki dotrą do domu przed świętami).

Sama po książkę sięgnęłam zaintrygowana teatralną adaptacją sztuki. Na festiwalu szekspirowskim w Gdańsku w zeszłym roku wystąpili aktorzy Teatru Jaracza w Łodzi. Przedstawienie w reż. Grzegorza Wiśniewskiego bardzo przypadło mi do gustu, bowiem pozbawione było udziwnień, uwspółcześnień, popisywania się reżysera, czy poprawiania Szekspira. Zachowując wierność pisarzowi przedstawił reżyser tragedię Ryszarda. Ten introwertyk nienawidzący wszystkiego i wszystkich, łącznie z samym sobą dąży nie tyle do zwycięstwo, co do samozagłady. A finałowa scena dialogu z matką pokazuje Ryszarda, który choć żywy już nie żyje.
Czy to jest przesłanie dla rządzących, iż z każdego szczytu jest tylko jedna droga, upadek? Ale kto by się tam dziś (czy kiedykolwiek) przejmował słowami poety.
A czy czytać Szekspira, czy nie to już musicie zdecydować sami.
Na zdjęciu Tower of London (fragment) - miejsce, gdzie kończyli życie polityczni przeciwnicy monarchów.

58 komentarzy:

  1. Szkoda, że nie wykorzystano ostatnich rewelacji na temat odkrycia zwłok Ryszarda do nakręcenia mody na czytanie Szekspira!:)
    Książki dotrą na pewno, ostatnio Poczta Polska spisuje się znakomicie. I oczywiście polecam się na przyszłość!:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Może wykorzystane zostaną w Anglii. Sama trafiłam na nie przez przypadek szukając informacji na temat Ryszarda III. Choć z drugiej strony już sobie wyobrażam wykorzystanie tych rewelacji podczas kolejnej adaptacji sztuki i chyba nie chciałabym oglądać drapiącego i wijącego się aktora, który wcielił się w rolę Ryśka.

    OdpowiedzUsuń
  3. A mnie się szalenie podoba okładka, szkoda, że Wydawnictwo Literackie nie skorzystało z usług pana Musierowicza :( A Ryszarda nie pamiętam w ogóle.

    OdpowiedzUsuń
  4. Okładka moim zdaniem rewelacyjna prosty i czytelny przekaz. I wcale się nie dziwię, że nie pamiętasz treści, ja zapamiętam dzięki skojarzeniu z teatralną adaptacją. Nie postawiłam oceny, bo jakoś trudno mi oceniać klasyka, nie uważam Ryszarda III za najlepsze dzieło Szekspira, ale na pewno warte uwagi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkie okładki Musierowicza są znakomite, zawsze żałowałem, że Szekspira przejęło WL i teraz mam pstrokaciznę na półce :( A powtórkę sobie kiedyś zrobię, Makbet w reklamowanym tłumaczeniu W.A.B.u mnie tylko zdrażnił.

      Usuń
    2. Wydaje mi się, że to właśnie te wydawane przez "W drodze" z racji dobieranych kolorów można było nazwać pstrokacizną:) Dziś przelotnie widziałam natomiast w księgarni zbiorowe wydanie dzieł Szekspira w tłumaczeniu Barańczaka - nie zajrzałam do środka, ale na oko miało toto z 1500 stron. Ciekawe, kto wpada na pomysł wydawania takich poręcznych egzemplarzy i czy są to te same osoby, które oferują pomoc przy utworzeniu domowej biblioteczki pasującej do wnętrza domu:P

      Usuń
    3. Ale jaka pstrokacizna, każdy tom w innym gustownym kolorku był. A i tak najważniejsze było te kilka kresek, z których był skomponowany tytuł.
      A takie tomiszcza to ewidentnie target gwiazdkowy :)

      Usuń
    4. No proszę, na chwilę udałam się do kuchni, ale upiec ciasto, a tu sobie buszują :) Bardzo mnie to cieszy. Target gwiazdkowy, chyba dla jakichś pseudointelektualistów, którzy stroją półki książkami odpowiedniego wyglądu dopasowanymi do otoczenia komponującymi się z całym otoczeniem. Widziałam gdzieś takie imitacje książek bardzo ładnie wykonane. Czyżby to złośliwość przez nas przemawiała? Nie..... to niemożliwe.

      Usuń
    5. jako ozdoba ten Szekspir trochę drogo wychodzi, tańsze, a bardziej ozdobne są tanie klasyki w gustownym skaju ze złoceniami :)

      Usuń
    6. Czytałam, że modna jest tapeta imitująca książki, a to może wyjść jeszcze taniej i nie trzeba ścierać kurzu.

      Usuń
    7. ale tapeta tak naturalistycznie nie wygląda :)

      Usuń
    8. Co prawda, to prawda. Gustowny skaj z tłoczonymi, złoconymi literami to jest to!

      Usuń
    9. Najlepiej buraczkowy skaj, bardzo gustowna rzecz :)

      Usuń
    10. Buraczkowy- notuję kolor.

      Usuń
    11. Jako pseudointelektualny, co prawda nie gwiazdkowy, ale mikołajkowy nabywca "Komedii" Szekspira w wydaniu Znaku, o którym tu chyba mowa, stwierdzam, że nie jest to taki głupi pomysł. Wszystko w jednym miejscu, grzbiet robi wrażenie na gościach, a w razie czego tom może posłużyć do obrony/ataku :P A tak serio, to mnie się podoba. Szekspira zgłębiam najczęściej w łóżeczku, więc gabaryt mi nie przeszkadza. A że nabyłem za 40 zeta to tylko radość :D

      Usuń
    12. Mam nadzieję, że to nie ja dostanę tym tomem po łbie :D

      Usuń
    13. A skądże! Wiedziałeś, że nabyłem w ramach prezentu, a słowem nie pisnąłeś. A tak w ogóle, to mi nie pasował do Pratchetta i stoi na samym dole półki za drzwiami do pokoju. Za to z łóżka mam łatwo sięgnąć :D No i nikt nie wspomniał, że lektura może zastąpić siłkę :P

      Usuń
    14. No wiesz, tak schować za drzwiami? To przynajmniej widać, żeś nie dla ozdoby go kupił :D

      Usuń
    15. To dla efektu zaskoczenia. Kiedy już gość oceni mnie po regaliku, to ja niby przypadkiem, pierdut, zamknę drzwi, a tam i parę Ceramów i Sienkiewicz Szancerem ilustrowany, i rzeczony Szekspir po oczach daje :P

      Usuń
    16. Zaczęłam sprawdzać półki pod kątem możliwości wykorzystania książki w celach obronnych i doszłam do wniosku, że mogą one służyć jedynie jako obrona przed bezczynnością (co przez najbliższe dwanaście lat mi nie grozi). Jedynie Nędznicy liczący suma sumarów jakieś 1600-1700 stron może by się nadali, gdyby nie nędzny wygląd; miękka okładka i brak złoceń. Tak więc muszę przyznać, że pomysł to niegłupi. A tak na serio to nie mam pojęcia jak wygląda to zbiorowe wydanie dzieł Szekspira, bo Szekspir u mnie nie zalega na półkach, poza jedną marną lekturą pustka. No i jak to trzeba uważać na słowa :)

      Usuń
    17. Iii tam! ZwL ma rację, że dopóki nie przeczytane, to faktycznie są to tylko ozdoby :D

      Usuń
  5. Philippie Gregory udało się nieco Ryszarda wybielić albo przynajmniej przedstawić w bardziej ludzkim świetle - przemawia do mnie wizerunek króla przez nią zaprezentowany, myślę, że jest w nim wiele prawdy.
    Mam to stare wydanie dramatów Szekspira, w tłumaczeniu Barańczaka - mam wielki sentyment do niego:) Czasem lubię powrócić do klasyki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czytałam Philippy,ale po wypowiedzi u momarty tego się właśnie domyślałam, że starała się ona oddać prawdziwy wizerunek monarchy, co nie było łatwe, bo przyzwyczajeni do pewnej wizji z trudem rozstajemy się z naszymi wyobrażeniami. A twój komentarz to potwierdza.

      Usuń
  6. Dramaty to na pewno łakomy kąsek m.in. dla czytelników zainteresowanych biciem rekordów miesięcznych lub rocznych w dziedzinie liczby przeczytanych stron, bo faktycznie tekst pochłania się błyskawicznie. :) Spore możliwości rysują się też przed poezją. :)
    Tutaj rekonstrukcja twarzy Ryszarda. Wyglądał całkiem sympatycznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No popatrz, a jakoś u tych rekordzistów nie widzę zbyt wiele klasyki (hmmm., przegapili taką szansę). Co do poezji to osobiście nie jestem w stanie tak szybko przełknąć najmniejszego tomiku, bo za bardzo próbuję odczytać myśl autora; z poezją mam trochę, jak z operą, chcę zrozumieć słowa libretto. A twarz rzeczywiście nie jawi się twarzą potwora, co akurat o niczym nie musi świadczyć, ale zdziwiło mnie, że współcześni Henrykowi poplecznicy fałszowali nawet portrety Ryszarda III, aby uzasadnić swoją tezę o potwornym charakterze monarchy.

      Usuń
    2. Ciekawa historia z tym fałszowaniem portretów! Zwykle monarsze konterfekty są idealizowane do granic możliwości, a tym razem było inaczej. W każdym razie w ujęciu Matejki wszyscy polscy władcy wyglądają dostojnie, nie pamiętam, żeby któryś wizerunek sugerował poważniejsze rysy na charakterze.
      Na pewno jedna cecha mnie łączy z Ryszardem III, a jest to pociąg do słodyczy, który u niego ujawnia się w stanie uzębienia (stwierdzono to niedawno po przebadaniu szczęki), a u mnie w zgoła innych rejonach ciała. :)

      Usuń
    3. A mimo tej idealizacji niektórzy władcy wyglądają "mało pięknie", ale to zapewne inne kanony urody miały wpłynęły na to, że to co mogło się podobać naszym praprzodkom nas nieco zadziwia. Oczywiście nie dotyczy to naszych władców, którzy wyglądają w matejkowskim wydaniu, jak wcielenie dobroci i szlachetności i zbiór zalet wszelakich. Pamiętam, jako dziewczynka dostałam poczet królów polskich- pocztówki i do dziś trudno mi ten idealistyczny wizerunek władców wymazać z pamięci :) Pociąg do słodyczy jeździ także moją trasą i też ujawnia się w innych rejonach. Ostatnio przez trzy miesiące zmienił trasę kursowania, co mnie niezmiernie cieszy, aczkolwiek tęsknię okrutnie i zastanawiam się, czy czasem nie nadłożyć drogi, aby go odszukać. :)

      Usuń
    4. Skoro na obrazach wyglądają "mało pięknie", ciekawe jak prezentowali się w rzeczywistości. :) Ja też w dzieciństwie miałam poczet w formie małej książeczki, na odwrocie reprodukcji obrazów Matejki były krótkie sylwetki wszystkich monarchów. Pamiętam, że wpatrywałam się w te portrety godzinami, wymyślając sobie rozmaite historie. :) Chyba najbardziej podobał mi się Bolesław Chrobry.
      Straszliwie zazdroszczę Ci konsekwentnej zmiany trasy pociągu, u mnie kursuje z zatrważającą częstotliwością. :(

      Usuń
    5. To chyba miałyśmy ten sam poczet królów- i mnie się najbardziej widział Łokietek taka dobroduszna twarz, pater patriae. Konsekwencja - jest silnie zagrożona, bowiem wczoraj upiekłam ciasto i co przejdę w pobliżu to się katuję wąchaniem i patrzeniem :( zobaczymy kto silniejszy

      Usuń
    6. Taka czarno-pomarańczowa okładka, format pocztówkowy? Trzymam kciuki za wynik pojedynku z kusicielskim ciastem! :)

      Usuń
  7. Jeśli chodzi o zafałszowanie historii Ryszarda III to dużo do myślenia dała mi lektura stareńkiego kryminału Josephine Tey pt. "Córka czasu". Świetna rzecz i jeśli interesuje Cię ta kwestia, to polecam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Temat mnie zainteresował, ale nie jestem pewna jak z moją niekompatybilnością z kryminałami, jakoś ostatnio kiepsko mi wchodzą. Ale będę miała na uwadze, może ze względu na to "dała do myślenia" :0 się skuszę

      Usuń
    2. To nie jest zwykły kryminał :) Oficer śledczy leży przykuty do szpitalnego łóżka. Żeby się nie nudzić, przeprowadza śledztwo ws. zamordowania książąt z Tower przez Ryszarda III i w miarę poznawania kolejnych źródeł i okoliczności pojawia się coraz więcej wątpliwości, czy wizja narzucona przez Szekspira rzeczywiście jest prawdziwa.

      Usuń
    3. W takim razie kupuję to. Czytałam książkę Quattrocento w którym historyk sztuki przeprowadza śledztwo w sprawie spisku Pazzich i odkrywa zleceniodawcę zbrodni sprzed ponad 500 lat. Bardzo mi się podobała

      Usuń
    4. Też to chciałam polecić, ale Kaye mnie ubiegła. Tu moja krótka opinia na temat tej książki - http://mcagnes.blogspot.com/2010/02/corka-czasu-josephine-tey.html
      A samego "Ryszarda III" przeczytam też, tylko jeszcze nie wiem kiedy.

      Usuń
    5. Dla ułatwienia dodam, że lekturę owej książki polecił mi wykładowca jako dobry przykład na weryfikację i krytyczną ocenę źródeł historycznych :)
      A biografię Kendalla również polecam. Ten sam autor napisał również rewelacyjną książkę o innym wysoce inteligentnym władcy, czyli o francuskim Ludwiku XI. Nie dziwota, że też polecam ;)

      Usuń
    6. Lista lektur do przeczytania puchnie, ale to tylko raduje. Cóż to byłaby za rozpacz, gdyby okazało się, że nie ma co czytać:), ale taki horror nam nie grozi. Że też ja nie zdecydowałam się na jakieś normalne studia, tylko poszłam na prawo :( Biografia Kendalla - o Szekspirze? Sorry, że pytam, ale trochę się pogubiłam.

      Usuń
    7. Wydawało mi się, że ktoś z komentatorów polecał biografię Ryszarda III autorstwa Kendalla, ale może coś mi się pomyliło. W każdym razie, to świetny przykład dobrze podanej i wiarygodnej biografii.

      Usuń
    8. Mi się też wydawało i przeszukałam komentarze, ale nie znalazłam, myślałam, że to ze zmęczenia nie kontaktuję, ale okazuje się, że tylko mi się przywidziało :)

      Usuń
    9. Już wiem! To u Agnes przy wpisie o "Córce czasu" polecano książkę Kendalla, a ja to skojarzyłam z Twoim tekstem. :)

      Usuń
    10. No i wszystko jasne, bo ja tam zaglądałam i czytałam wpis i komentarze, więc dlatego mi się też wydawało, że ktoś to gdzieś polecał, tylko nie wiedziałam w którym to kościele dzwoni :)

      Usuń
  8. Przeczytałam twoją opinię i naszła mnie jeszcze większa chęć na zapoznanie się z lekturą. Tylko spróbuję się nie nastawiać na nie wiadomo co, bo wygórowane oczekiwania kończą się zawodem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak, nastaw się na to, że to po prostu kryminał, tylko z wyjątkowym głównym bohaterem. Znakomite uzupełnienie samego dramatu.

      Usuń
  9. Bardzo mnie ucieszyło, gdy zobaczyłam w tytule Szekspira, bo ostatnio mam prawdziwą "manię" na tragedie. W związku z tematyką studiów zaczęłam na nowo odkrywać tragedie starożytnej Grecji i powiem szczerze, że jestem nimi coraz bardziej oczarowana! Ostatnio czytałam "Medeę" Eurypidesa i wprost nie mogłam się oderwać!
    Ale jeśli chodzi o dramaty historyczne Szekspira, to tu niestety nie mogę zbyt wiele powiedzieć. Podchodziłam do nich kilka razy, ale zawsze kończyło się to niepowodzeniem. Jednak po przeczytaniu Twojego wpisu myślę, że jednak warto- chociażby po to, żeby mieć porównanie z jego innymi dziełami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze mi się wydawało, że teksty starożytnych będą dla mnie zbyt trudne, ale to samo myślałam o Prouście, a teraz jestem zachwycona. Może więc kiedyś sięgnę i po Medeę, czy Fedrę. Ryszard III nie jest ciężki w odbiorze, podobnie jak Romeo i Julia (piszę o tych dwóch, bo mam je w miarę na świeżo w pamięci)

      Usuń
  10. Guciu, jak dobrze, że przypomniałaś o istnieniu Szekspira! Wyobraź sobie, że parę lat, temu GW wydała 20 tomików jego dramatów, w tłumaczeniu Macieja Słomczyńskiego (nie wiem, kto lepszy, on czy Barańczak), z załącznikiem płytki dvd z przedstawieniem tychże na deskach teatru TV BBC. I ja to nabyłam, z chęcią przeczytania, a przynajmniej zobaczenia każdej sztuki. Niestety, odłożyłam na półkę, ale nie myśl, że w celach reprezentacyjnych, nie, nie. Tomiki stoją sobie na regale w pokoiu tzw. rupieciarence ( tak, tak, mam ten komfort) i nikt, także ja, ich nie widzi i nie może podziwiać mojego oczytania w literaturze wyższej. Ale ja naprawdę mam szczere chęci, żeby tego Szekspira przerobić, bo nie ma to jak stara, dobra i zawsze aktualna klasyka, coraz częściej się o tym przekonuję. I teraz czuję się napomniana, zmobilizowana i wzięta do galopu, bo lata lecą! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Co do tłumaczenia- nie potrafię powiedzieć, bo ani nie znam angielskiego, aby porównać z oryginałem, ani nie próbowałam porównań. Koleżeństwo na blogach książkowych zdecydowanie przedkłada Barańczaka (Słomczyński ponoć tłumaczy w sposób nadto swobodny i niezgodny z treścią dzieła). Tak więc jeśli mam wybór wybieram Barańczaka. Jednak dopóki nie wiedziałam czytałam w przekładzie Paszkowskiego (i mi się podobało). Marzy mi się przypomnienie Hamleta czy przeczytanie Króla Leara. Życzę powodzenia w lekturze.

    OdpowiedzUsuń
  12. Uczono mnie, że Szekspir tworzył głównie dla zwykłej gawiedzi, więc prawda historyczna pewnie nie była dla niego istotna. Swoją drogą ciekawe, jaką wiedzą dysponował i jakie były jej źródła.
    Pamiętam dwie adaptacje: telewizyjną z Sewerynem i filmową z Ianem McKellanem. Ta druga o wiele bardziej zapadła mi w pamięć. Próbka tu: http://www.youtube.com/watch?v=DsGGjXZw1eQ
    Dla mnie to wspaniała opowieść o żądzy władzy oraz o człowieku, który w nietypowy sposób rekompensuje sobie niedostatki własnej osoby.

    OdpowiedzUsuń
  13. Napisałam dłuuuugą odpowiedź i zeżarło. Jeszcze raz. Filmiki nie mogę docenić i ocenić w pełni, bowiem mizerna znajomość języka stoi na przeszkodzie. Mogę jedynie napisać, że ten rodzaj uwspółcześnienie jest dla mnie dopuszczalny, zresztą łódzka inscenizacja także przenosi Ryszarda w czasy nam współczesne a panowie występują w garniturach. Tyle, że wygląda, iż inaczej zostały rozłożone akcenty. W zaprezentowanym filmiku- na ułomności fizyczne głównego bohatera, w łódzkim spektaklu bohaterowi nic nie dolega w sensie fizyczności, a głównym winowajcą okazuje się rzeczywiste, a może urojone odrzucenie w dzieciństwie ze strony najbliższych- tu matki. Nie widziałam, że Szekspir pisał głównie dla gawiedzi, moja edukacja polonistyczna zakończyła się na liceum (gdzie omawialiśmy Makbeta) i nie wiem czemu, ale wydawało mi się, że grał też dla dworu. Widocznie czas na biografię. Podzielam zdanie, iż to opowieść o żądzy władzy, a tłumaczenie, że ta żądza coś człowiekowi rekompensuje jest dla mnie jak najbardziej przekonywujące.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W filmie na pewno nie jego ułomność była najważniejsza, ale dążenie do władzy. A trudno nie było wykorzystać jego ułomności fizycznych, skoro takowe rzeczywiście posiadał.;(
      Dla dworu Szekspir także grywał, ale jego głównym odbiorcą byli zwykli ludzie.

      Usuń
    2. No to źle odczytałam obejrzany fragment, bo wydawało mi się w powiązaniu z twoją wcześniejszą wypowiedzią, że powodów swojego postępowania bohater upatruje właśnie w ułomności fizycznej, choć nie ona jest tu najważniejsza, tak jak nie najważniejsze jest obwinianie matki w łódzkiej inscenizacji.

      Usuń
    3. Z rekompensowaniem sobie niedostatków to była moja interpretacja.;)
      Matce Hamleta także niejedno przypisują różni reżyserzy.;(

      Usuń
  14. Świetny tekst. Oczywiście Ryszarda... znam ze sceny, ale chętnie bym przeczytała. Swoim postem zachęcasz wspaniale. A te dwa cytaty pozwalają stwierdzi, że to się doskonale czyta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyta się szybciutko i nawet w otoczeniu współpasażerów dojeżdżających o 5.30 do roboty idzie wartko, w najgorszym razie przeszkadzającym można zaserwować fragment dzieła - cytuję za momartą:
      „Wyrodku, tknięty palcem złego ducha,
      Ryjący wieprzu, od chwili narodzin
      Na zawsze uczyniony synem piekieł
      I niewolnikiem Natury; obelgo
      Dla łona własnej matki; wieczna hańbo
      Dla lędźwi ojca, ty cuchnąca szmato
      Honoru, godna wzgardy”

      Usuń
    2. Ależ on miał wyobraźnię i jak używał słowa.

      Usuń
  15. Do Lirael- nie mogę dodać komentarza pod twoim :( Okładka była czerwono - czarna, o ile pamiętam, bo minęło parę lat. Walka toczy się dalej i wciąż każdego dnia

    OdpowiedzUsuń

Jestem bardzo rada z każdego komentarza, ale nie będę tolerować komentarzy agresywnych, wulgarnych, czy obrażających moich gości (innych komentatorów).