Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 14 sierpnia 2017

Powrót do bezsennych nocy Dzienniki Józef Hen

Pamiętam, jak dobre wrażenie zrobiły na mnie Dzienniki - Nie boję się bezsennych nocy. Kiedy zobaczyłam książkę, która w tytule nawiązuje do tamtej pozycji bez wahania ją kupiłam. 
To oczywiste, że w literaturze nie szukamy wyłącznie lustrzanego odbicia własnych myśli, czy przeżyć, ale przecież lubimy się w niej przejrzeć i znaleźć potwierdzenie tego, że nie jesteśmy osamotnieni w naszym postrzeganiu świata. Powrót do bezsennych nocy obejmuje zapiski od początku 2014 roku do pierwszych tygodni 2016 roku. Mimo braku dat opis bieżących wydarzeń politycznych pozwala na umiejscowienie ich w czasie. I choć zapiski zdominowała sytuacja polityczna to można w nich znaleźć wiele smaczków literackich, ciekawych wątków historycznych, czy zwykłych spostrzeżeń. 
Proza życia przeplata się z poezją, poszukiwanie kabla do telefonu, z udziałem w kręceniu filmu dokumentalnego, a męka samodzielnego wyjścia z domu z relacją ze spotkania z czytelnikami. I tutaj podobnie, jak we wcześniejszych Dziennikach jedno wspomnienie wywołuje łańcuch innych z nim powiązanych, jedno nazwisko, tytuł książki, jakiś obraz przenoszę w odległą przeszłość. Może to też za sprawą wieku skłonność do dygresji sprawia, że wszystko się z czymś kojarzy. Indeks nazwisk występujących we wspomnieniach jest imponujący; od znanych pisarzowi osobiście literatów, poetów, dziennikarzy, polityków, działaczy po autorów czytanych książek, filozofów, postaci historycznych, które go zafascynowały. I tak, jak przy wcześniejszej lekturze pojawiła się chęć przeczytania Pod wulkanem, tak teraz chętnie zapoznałabym się z biografiami Michała z Montaigne czy Stanisława Augusta autorstwa pana Józefa. 
I wciąż ta myśl uparta towarzysząca autorowi - Czy zdążę? Wciąż ktoś mi wykrada godziny. A tyle by się chciało odnotować na bieżąco… (str. 33) pisze 91 letni człowiek. 
Czytając słowa Ignorowany przez pewne opiniotwórcze kręgi, muszę sam siebie przekonywać (i moich czytelników), że dla pewnych ludzi jest to moje pisanie coś warte, że ma sens żałuję, iż nie mogę zapewnić autora, jak wiele ono dla mnie znaczy. Jak często w jego wspomnieniach, czy refleksjach odnajduję własne. Z jaką przyjemnością czytam jego relacje.
Obok filozoficznych rozmyślań, obok całego szeregu literackich odwołań pojawia się obserwacja i obrazki nie wymagające komentarza. Jak ta o zwiedzaniu cmentarza Monte Cassino. 
Dzieci obsiadły dużego kamiennego orła. „Zrób bardziej z profilu”. Pstryk. „Teraz tylko tata”. Pstryk. A babcia? „Zrób zamyśloną minę”. Pstryk. … Ucałowania rączek. Najlepsze są hamulce firmy tej i tej i nie pożałują Państwo.. Szczepanowski kupił opla… A państwo teraz dokąd? Na obiad do Gaety…(str. 110).
Przypomina mi to pewien letni wieczór, kiedy po niezwykle pięknym koncercie, kiedy rozedrgane emocje we mnie aż buzowały, towarzysząca mi osoba zaproponowała wstąpienie do hurtowni z odzieżą. I wstąpiła. Ona wstąpiła...
Zwróciłam uwagę na zwiedzanie przez autora Galerii Borghese w Rzymie. Może dlatego, iż mnie samą przywiodły tam rzeźby Berniniego. Pan Józef pisze o popiersiach cesarzy, które mnie zupełnie umknęły oraz rzeźbie hermafrodyty, którą ja umiejscawiam w Luwrze. 
Nie uda mi się prowadzić życia intelektualisty, pochłoniętego lekturami, gryzmolącego uwagi na marginesach książek, a tego najbardziej bym chciał. Nie nadaję się na spokojnego emeryta. (str.123). Pisarz mimo swego dostojnego wieku prowadzi bardzo aktywne życie; uczestnicząc w spotkaniach z czytelnikami, udzielając wywiadów, występując w filmie, pisząc Dzienniki. 
Jest tu jakże mi bliskie zawłaszczanie przestrzeni. Tam, gdzie byłem – notuję - gdzie przysiadłem się, napiłem się kawy, zjadłem w barze, pogadałem – po włosku, angielsku, francusku- gapiłem się - to już jest moje, nowa mała ojczyzna, coś przyswojonego, coś za czym się tęskni. Nie mogę już wybierać się za granicę, odwiedzać (nie zwiedzać), ale pospacerowałbym przez via Sistrina, Barberini, aż do via Veneto, stałbym przed Signorią we Florencji. Mój już na zawsze Paryż. I Lwów, z pasażem Mikolascha, jakże teraz inny. Wystarczy. A Samarkanda? Dzisiejsza? O nie! Tamtą naszą Samarkandę odwiedzam we śnie. (str. 125). 
Jakże niedawno pisałam do kogoś o tęsknocie, która rozdziera mi serce, tęsknocie za Wenecją, moją Wenecją, jakże chciałabym pospacerować wąziutkimi uliczkami, mostkami, zaułkami, posłuchać szumu fal Canale Grande rozpruwanych przez vaporetto.
Mimo dużego krytycyzmu do otaczającej go/nas rzeczywistości jest w pisarstwie autora wiele pogody. Jest ironia i wyszydzanie głupoty, ale nie ma chęci odwetu. Jest też szacunek względem osób, których poglądów się nie podziela i jest też przestroga. Powrót do bezsennych nocy zdominowała sytuacja polityczna. Jest to może najsłabszą literacko częścią Dzienników, ale też trudno się dziwić tak wytrawnemu obserwatorowi rzeczywistości i doświadczonemu człowiekowi, że nie może pozostawać obojętnym wobec tego, co dzieje się w naszej Ojczyźnie. Wolałbym, żeby mój »Powrót do bezsennych nocy« nie był przeciążony przez to, co się dzieje w świecie politykierskim. Ale jak się ustrzec? Jak uciec do książek, do lektur, do rozważań literackich, psychologicznych, obyczajowych? Politykierzy wtargnęli buciorami w moje życie i w życie bliskich mi osób. To klęska. Moja osobista – i Polski. Wiele tu komentarzy odnośnie bieżących wydarzeń, komentarzy, które sprawią, że zwolennicy „dobrej zmiany” nazwą pisarza zdrajcą, czy lewakiem (żeby nie cytować bardziej dosadnych określeń). 
A puentą Dziennika są dla mnie dwa cytaty;
Obudziłem się. Żyję. Trwam. Zajmuję się sobą. Żyję, aby żyć, bo wolę to od nieistnienia. Ale jaki jest sens w tym życiu? Jaka jego treść, cel, pragnienie? Jestem zabytkiem. Dla niektórych. Pocieszam się, że są jednak tacy, którzy chętnie obcują z tym, co piszę. (Str. 167).
oraz Śmiejmy się! Kto wie, czy za sto milionów lat świat będzie jeszcze istniał (str. 280).
Panie pisarzu kochany (zakładając, że nie kokietuje Pan czytelnika) - ja bardzo chętnie obcuję z Pana dziennikami i życzę dużo siły (na powstanie kolejnego tomu) i uśmiechu (mimo wszystko i wbrew wszystkiemu).
Powrót do bezsennych nocy Dzienniki. Józef Hen Wydawnictwo Sonia Draga rok wydania 2016. 
Książkę przeczytałam w ramach stosikowego wyzwania u Anny. 
Coraz dłuższe przerwy w pisaniu. Coraz bardziej przytłoczona nierzeczywistością zdarzeń. Ale nadal nie tracę nadziei na cdn..