Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 25 września 2011

Paryż- szlakiem literatury - część 3 (wokół Les Halles)

Jeszcze chwilkę was pomęczę moimi wrażeniami z wakacji.
Okolicą, do której autorzy powieści mają szczególne upodobanie jest Les Halles. Przeszłość tej dzielnicy jest niezwykle urozmaicona. Tutaj umiejscowił akcję swojej powieści Emil Zola „Brzuch Paryża”, tu rozpoczyna swą ziemską wędrówkę Jan Baptysta Grenouille (Pachnidło Suskinda) tu także mają swoją siedzibę Klopin Postraszgłupca i jego kompania żebraków, włóczęgów, złodziei, łotrów spod ciemnej gwiazdy, którzy i mokrą robotą nie pogardzili (Dzwonnik z Notre Dame Wiktora Hugo).
Od ośmiuset lat w dzielnicy Halle znajdowały się hale targowe. Wokół Hal rozrastały się nowe kamienice; kupcy i rzemieślnicy się bogacili, a biedota przenosiła się na Dziedziniec Cudów. Stał tu pręgierz, do którego przywiązywano nieuczciwych kupców. Można było z nich drwić, szydzić, obrzucać błotem i odpadkami, ale nie można było używać kamieni, ani ostrych przedmiotów, aby nie uczynić fizycznej krzywdy.
Wiktor Hugo akcję swej powieści usytuował pod koniec XV wieku. Poza opisem Katedry największe wrażenie wywarł na mnie opis dzielnicy Hale i Dziedzińca Cudów. Wciąż przed oczami mam postać biednego poety Gringoira, który przemarznięty i głodny przemierza ulice od Placu Greve po Dziedziniec Cudów szukając w rynsztokach miejsca, w którym mógłby złożyć głowę i zażyć snu na znalezionym na ulicy sienniku. Niestety większość „miejscówek” jest już zajęta, a poeta idąc za całą masą beznogich, bezrękich, kalekich żebraków trafia na Dziedziniec Cudów.
Był rzeczywiście na tym strach budzącym Dziedzińcu Cudów, gdzie nigdy uczciwy człowiek nie znalazł się o tak późnej porze; w kręgu magicznym, gdzie znikał bezpowrotnie każdy urzędnik grodzki, każdy strażnik starościński, jeśliby się ośmielił tu zapędzić, w państwie złodziei, tej obrzydliwej brodawce na obliczu Paryża; w cuchnącym ścieku, z którego co rana wypływały i do którego co wieczór wracały, by gnić w nim przez całą noc, brudne wody występku, żebractwa, włóczęgostwa, zalewając zawsze ulice wszystkich stolic; w potwornym ulu, do którego o zmroku wracały ze swym łupem wszelakie trutnie społecznego porządku; w łże-szpitalu, gdzie Cygan, zbiegły mnich, wykolejony żak, łotr każdej nacji- Hiszpanie, Włosi i Niemcy, każdej religii; Żydzi, chrześcijanie, mahometanie i poganie, w dzień żebracy, pokryci malowanymi ranami, przeobrażali się nocą w zbójów, był krótko mówiąc, w ogromnej garderobie, gdzie ubierali się i rozbierali wszyscy aktorzy komedii, którą kradzież, prostytucja i zbrodnia od niepamiętnych czasów odgrywają na bruku Paryża.”
Nazwę swą dziedziniec zawdzięczał cudom, które się tam działy; żebracy i złodzieje- pseudoparalitycy i kalecy, będąc u siebie, przestawali udawać chorych.

Suskind, który swą powieść umieścił w początku XVIII wieku tak opisuje to miejsce:
„A w obrębie Paryża było znowu miejsce, gdzie panował smród zgoła infernalny, pomiędzy ulicami aux Fers i de la Ferronnerie, mianowicie na Cmentarzu Niewiniątek. Przez osiemset lat chowano tu zmarłych ze szpitala Hótel-Dieu i okolicznych parafii, przez osiemset lat dzień w dzień tuzinami zwożono tu trupy i zrzucano do podłużnych dołów, przez osiemset lat w kryptach i kostnicach składano warstwami kości. I dopiero później, w przededniu Rewolucji Francuskiej, kiedy to niektóre groby zapadły się niebezpiecznie i smród występującego z brzegów cmentarzyska skłonił mieszkańców już nie do gołych protestów, ale do prawdziwych buntów, cmentarz został nareszcie zamknięty i zlikwidowany, miliony piszczeli i czaszek zsypano do katakumb Montmartre'u, a na tym miejscu urządzono targowisko.
Tu właśnie, w najsmrodliwszym zakątku całego królestwa, 17 lipca 1738 roku urodził się Jan Baptysta Grenouille. Był to jeden z najgorętszych dni roku. Upał
przygniatał cmentarz ołowianą czapą i tłoczył w sąsiednie uliczki powietrze ciężkie od odoru zgniłych melonów przemieszanego ze swądem palonego rogu. Gdy zaczęły się bóle, matka Grenouille'a stała za straganem rybnym przy ulicy aux Fers i skrobała ukleje, które uprzednio wypatroszyła. Ryby, rzekomo tegoż ranka świeżo złowione w Sekwanie, cuchnęły już tak strasznie, że ich smród głuszył smród trupów”.
Mniej więcej w miejscu, gdzie dawniej znajdował się Cmentarz, zwany cmentarzem Niewiniątek dzisiaj znajduje się Fontanna Niewiniątek. Myślę, że nie wszyscy turyści fotografujący się na jej tle zdają sobie sprawę z makabrycznej roli, jaką przez wieki spełniało to miejsce. Dopiero Ludwik XVI po zamknięciu cmentarza i jego likwidacji (przez lata wywieziono kilka tysięcy wozów z kośćmi z terenów cmentarza) przyznał tereny sprzedawcom ziół i warzyw.
W XIX wieku Hale rozwinęły się i rozrosły. Wówczas Napoleon III wmurował kamień węgielny pod budowę targowiska w nowym klasycznym stylu. Miała to być konstrukcja z żelaza („otwarte parasole”). Powstały tam nowoczesne, przestronne, jasne hale, które zaopatrywały mieszkańców miasta w podstawowe artykuły spożywcze i artykuły luksusowe. Pomnik Halom wystawił w swej powieści „Brzuch Paryża” Emil Zola. Ta lektura jeszcze przede mną.
Hale miały swój specyficzny klimat, były wyjątkowym miejscem, z którym wiązały się oryginalne postaci, rytuały, zwyczaje i język. Nie brakło tu zarówno prostytutek, złodziei, kloszardów, jak i zagranicznych turystów. Tworzyły one folklor dzielnicy.
Niestety dzisiaj trudno odnaleźć klimat Hal z czasów Drugiego Cesarstwa. W 1969 r. decyzją burmistrza miasta J. Chiraca zburzono dawne hale i wybudowano nowe. Mają one przypominać „żelazne parasole” starych hal, jednak moim zdaniem wyglądają nijako. Takie połączenie szkła i metalu, w którym znajduje się kolejne centrum handlowe. Nowym Halom zabrakło duszy.
Powtórzyć można za Hugo … żałość bierze człowieka, kiedy widzi w czyje ręce dostała się architektura … (u Hugo średniowiecza, tutaj Drugiego Cesarstwa) i w jaki sposób dzisiejsi partacze (tutaj politycy) traktują ruiny tej wielkiej sztuki (tutaj historii i tradycji).
Zauważyłam, iż prowadzone są prace budowlane wokół Hal. W związku z krytyką Hal prowadzone są prace modernizacyjne. Co powstanie w ich wyniku nie wiem, może nadadzą klimat temu miejscu, a może uczynią je jeszcze bardziej pospolitym. Czas pokaże.
Zdjęcia: 1. Les Halles Felix Benoist, litografia ok. 1870-1880 rok, 2. Hale wśród zieleni, 2. Fontanna Niewiniątek, 3. Hale wewnątrz

6 komentarzy:

  1. Les Halles to niestety kolejny przykład, że jeśli chce się modernzować i ulepszać, to wymaga to szczególnej starannosci i dbałości przede wszystkim o zachowanie klimatu i pierwotnych cech miejsca i obiektu. A dziś najczęściej modernizacja = tony stali i szkła...

    A przeszłość dzielnicy mroczna - wiadomo, czym kończyło się zwykle dla wędrowca zpuszczenie się na terytoria, gdzie niepodzielnie władał król żebraków Klopin. Poźniejszy Cmentarz Niewiniątek także nie napawał optymizmem i zapachem nie zachęcał do wypraw w te okolice :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie było mnie trzy tygodnie, a tu tyle nowych wpisów. Też pamiętam doskonale Dzielnicę Cudów, gdzie złapano Gringora i chciano go powiesić. A dzisiejsze Halle w niczym nie przypominają yuch dawnych. Małgosia

    OdpowiedzUsuń
  3. Widać, że współczesne Hale nie zachowały tamtego klimaty i specyficznego smaczku. Człowiek jest dziwnym stworzeniem - potrafi tworzyć "cuda" a obok nich potrafi tworzyć takie "maszkary".

    OdpowiedzUsuń
  4. Być może odbywająca się obecnie przebudowa zniweluje szkody dokonane przez poprzedników.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja tylko na chwilę, bo ostatnio "zalatana" jestem - nie męczysz i nie nudzisz, Twoje relacje są fantastyczne!!! Dołączam do grona wielbicieli, którzy będą Cię nękać prośbami o pisanie przewodników!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. @Maniaczytania- dziękuję. Ja ostatnio trochę zaniedbałam czytanie, no ale czuję się usprawiedliwiona. Nie można trzymać nosa w książce, kiedy wokoło tyle pięknych miejsc, a oczy potrzebne są do patrzenia i zapamiętywania.

    OdpowiedzUsuń

Jestem bardzo rada z każdego komentarza, ale nie będę tolerować komentarzy agresywnych, wulgarnych, czy obrażających moich gości (innych komentatorów).