Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 22 października 2020

Simenon Podróz z Wenecji i Niewinni

Ostatnio pojawiam się na chwilę i znikam. Poza przygnębieniem spowodowanym epidemią zmagam się z kłopotami zdrowotnymi bliskich. Stąd rzadsza obecność w tym miejscu.  Dodatkowo i mnie dopadła niedyspozycja, tylko i aż angina, która uwięziła w czterech ścianach skuteczniej niż wirus.

Na urlop, który dziś jest już tylko wspomnieniem zamówiłam parę książek, między innymi dwie powiastki Simenona, który miały stać się idealną lekturą wakacyjną. 

Podróż z Wenecji

Po lekturze Kota Simenona po kolejną powiastkę (trudno 135 stronicową książeczkę nazwać inaczej) sięgnęłam bez obaw. I o ile całość przeczytałam jednym tchem, ulegając pisarskiemu talentowi intrygowania czytelnika oraz umiejętnościom skłonienia go do zadawania pytań,  o tyle zakończenie mocno mnie rozczarowało. Justin Calmar wracając samotnie z wakacji spędzonych z rodziną w Wenecji poznaje w pociągu tajemniczego mężczyznę. Ulegając jego czarowi i umiejętności prowadzenia rozmowy opowiada mu o sobie więcej niżby sobie tego życzył. Czy sprawia to urok nieznajomego, czy brak asertywności bohatera, ale podejmuje się on wykonania drobnej przysługi. W dzisiejszych czasach prośba współpasażera zapewne natychmiast wzbudziłaby czujność. Nie mam pojęcia, jak zachowałby się przeciętny paryżanin jakieś siedemdziesiąt lat temu, kiedy to ma miejsce akcja opowiadania. Calmar poproszony o odebranie małej walizeczki ze skrytki na dworcu i zawiezienie jej pod podany adres godzi się spełnić przysługę bez wahania. Nie zaproponowano mu za to żadnego  wynagrodzenia, ot przysługa grzecznościowa. Od początku zadajemy sobie pytanie dlaczego to zrobił, dlaczego okazał się tak naiwnym człowiekiem. Każda kolejna decyzja jest konsekwencją tej pierwszej. Każde rozwiązanie wydaje się złe. Nie oczekiwałam wyjaśnienia zagadki, pytania wydawały się ważniejsze od odpowiedzi, jednak pomysł z zakończeniem, w którym bohater znajdujący się w sytuacji nie do pozazdroszczenia zostaje wmanewrowany w jeszcze bardziej zawikłaną mnie nie przekonał. Lektura przeczytana w ramach Stosikowego wyzwania u Anny

Niewinni

Niezrażona rozczarowaniem, jakie sprawił Pociąg do Wenecji sięgnęłam po Niewinnych. Georges C`elerin prowadzący z powodzeniem zakład jubilerski po dwudziestu latach wydawałoby się szczęśliwego małżeństwa traci w wypadku samochodowym żonę Annette. Nie byłoby w tym wypadku niczego niezwykłego, gdyby nie okolica, w której Annette wtargnęła pod samochód. Nie był to rewir, w którym pracowała. Georges nie potrafi poradzić sobie ze stratą, obwinia się, iż nie był dobrym mężem, nie potrafił uszczęśliwić żony, bo choć kochał ją nad życie, ich związek wydawał się chłodny, jego uszczęśliwiała jej obecność, ona wydawała się ledwie tolerować wspólne życie. Czy nie potrafił uszczęśliwić kobiety? Uznał za pewnik, że się kochają, i to mu wystarczało. Nie zastanawiał się, czy ona wolałaby żyć inaczej, czy nie powinien poświęcać jej więcej uwagi.  Pochłaniała go praca, Annette także angażowała się w rolę asystentki społecznej, a kiedy spotykali się wieczorem, nie mieli sobie nic do powiedzenia. Byli po trosze jak dwoje lokatorów pensjonatu rodzinnego, widujących się przy posiłkach i jedzących w milczeniu, a potem uciekających przed telewizor (str. 88). Od samego początku pojawia się w tle pewna postać, która jak się wydaje będzie kluczem do rozwiązania zagadki i tak też się stanie. Czytało się lekko, z zainteresowaniem, nie mniej również Niewinni, w przeciwieństwie do nieprawdopodobnie spuentowanego Pociągu do Wenecji jako lektura nazbyt przewidywalna nie spełniła oczekiwań. Obu książeczkom daleko do wspaniałego Kota Georges`a Simenona. Jednak co by nie mówić, nie są to takie zwykłe opowiastki. Postawieni w sytuacjach nadzwyczajnych bohaterowie dowiadują się o sobie rzeczy, jakich nawet by nie podejrzewali, a taka wiedza to rzecz bezcenna.

4 komentarze:

  1. O tak, "Kot" rzeczywiście był wspaniały. :) Mam pytanie. Czy w "Podróży z Wenecji" znajdują się może ciekawe opisy tego miasta?

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety W podróży z Wenecji brak Wenecji, śladowe ilości na pierwszej i drugiej stronie i odjazd pociągu ze stacji. Połowa akcji dzieje się w pociągu. Niestety Kot rozbudził we mnie duże oczekiwania i żadna z opisanych im nie sprostała.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaciekawiły mnie te pozycje, mimo wszystko, chętnie przeczytam. Historia z nieodpłatną przysługą dla nieznajomego do mnie przemawia, jako całkiem realny przypadek, bo chociaż sama jestem bardzo asertywna i w ogóle unikam bliskich acz przelotnych znajomości, to znam takiego człowieka, a może nawet kilku... - którzy bez wahania spełniliby prośbę przygodnego współpasażera, ot tak, bo tacy są i uszczęśliwia ich pomaganie innym. Niezależnie od kłopotów, w jakie się przy okazji pakują.

    OdpowiedzUsuń
  4. W takim razie to lektura w sam raz dla ciebie. Jak się nie ma jakiś wygórowanych oczekiwań to idealna książka dla odprężenia. :) Mnie się wydaje, że nie podjęłabym się spełnienia takiej przysługi, ale kto wie, czasami w nadzwyczajnych sytuacjach dowiadujemy się o sobie czegoś, czego nigdy byśmy nie podejrzewali.

    OdpowiedzUsuń

Jestem bardzo rada z każdego komentarza, ale nie będę tolerować komentarzy agresywnych, wulgarnych, czy obrażających moich gości (innych komentatorów).