Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 26 grudnia 2021

Znalezione pod choinką (po raz kolejny)

Vittorio Corcos Marzenia
Co roku piszę list do Świętego Mikołaja i co roku proszę go o książki. To jest już jakaś jednostka chorobowa, bo sporządzając listę życzeń, zaglądam na strony księgarń i połowę pozycji z tej listy zamawiam od ręki, bo zanim Mikołaj do mnie dotrze minie trochę czasu, a ja chciałabym je mieć już natychmiast, no ewentualnie za dwa dni. Tym sposobem ilość książek, jakie wzbogaca w grudniu moją bibliotekę jest całkiem spora. W tym roku dzięki hojności Mikołaja oraz własnemu nieograniczonemu apetytowi czytelniczemu dotarły do mnie:

Arcydzieła malarstwa - Muzea Rzymu seria Arkady. Książki z tej serii zamawiam u Mikołaja od dwóch lat, bowiem zarówno ich cena, jak i waga mogą być nie do udźwignięcia. Są to wydania albumowe, przepięknie wydane, na kredowym papierze z dużą ilością zdjęć i ciekawymi opisami. Ich się nie czyta od deski do deski, je się ogląda tak, jakby oglądało się muzealne zbiory i w każdej chwili można odłożyć na półkę. Muzea Rzymu mam nadzieję staną przede mną otworem już na wiosnę, o ile epidemia nie pokrzyżuje planów. Z ogromną przyjemnością zagłębię się w studiowanie tej księgi teraz, aby dokonać wstępnej selekcji tego, co chciałabym obejrzeć na żywo. Pobieżne obejrzenie albumu uświadomiło mi, jak wspaniałe zbiory sztuki z XIX i XX wieku znajdują się w Galerii Sztuki Współczesnej. W Albumie znalazłam między innymi reprodukcję obrazu Vittorio Corcos Marzenia (z informacją, iż znajduje się w powyższej Galerii). 

Mela Muter Gorączka życia Karolina Prewęcka tej biografii,

jestem szalenie ciekawa, zwłaszcza po niedawnym odkryciu obrazów Meli w Muzeum Narodowym w Poznaniu. Pisałam o tym tutaj. 

Powrót z gwiazd Stanisław Lem- to książka, którą zamówiłam w tygodniu przedświątecznym, a która dopiero dotrze za kilka dni.  Inspiracją do jej zakupu była notka u Ani i chyba to zdanie  w niektórych sferach fikcja literacka stała się już rzeczywistością (szczególnie polecam fragment o księgarni). Lem jest dla mnie białą plamą na mapie literackich podróży. Fantastyka naukowa wydawała mi się zawsze bajką nie dla mnie, ale z drugiej strony kusiło, aby jednak spróbować, wszak Lem to Lem (cóż za odkrywcze stwierdzenie, ale jest to nazwisko - symbol).

Lalka Bolesława Prusa tej pozycji nie trzeba rekomendować. Choć ostatnio przeczytałam na jednym z portali książkowych iż czytelniczka nie przebrnęła przez pierwszych kilka stron. Dla mnie jest to jedna z ulubionych lektur. Przez niedopatrzenie nie miałam jej w swojej bibliotece, może dlatego, że była w domu rodziców i w każdej chwili mogłam po nią sięgnąć. Kiedy ujrzałam okładkę Lalki wydawnictwa Kolorowa klasyka od razu zapragnęłam posiadać ją w swoich zbiorach. Może nie najlepiej świadczy to o moim guście estetycznym, ale uważam że jest ona całkiem ładna. Twarda okładka, czytelna - nawet na moje potrzeby czcionka, parę ilustracji wewnątrz w stylu, jak na okładce i ciężar  (mimo, że nie najlżejsza) który sprawia wrażenie, że będzie ją wygodnie trzymać w ręku. Już nie mogę doczekać się powtórki.

Łuk Tryumfalny Erich Maria Remarque - wydawnictwo Rebis. O tej książce pisałam dwukrotnie, więc mała szansa, abym pisała po raz kolejny. Pomijając jej pewne wady polegające na dużej ilości banalnych sformułowań w ustach  jej bohaterów to mam doń duży sentyment. Podoba mi się jej klimat, Paryż, ba nawet bohaterowie. Ponieważ ostatnio czytałam ją pod Łukiem Tryumfalnym w dzielnicy, w której toczy się akcja powieści od tego czasu jej wspomnienie wiąże się nierozerwalnie z Paryżem, calvadosem i inną Joanną, z którą snułyśmy rozważania na temat bohaterów Remarque`a, no i piosenką śpiewaną przez Kamilę Klimczak - artystkę z piwnicy pod Baranami, jej wykonanie najlepiej mi odpowiada. Słowa do tej piosenki napisał Wojtek Młynarski.  Nie można nie posiadać w bibliotece książki, z którą wiąże się tak wiele miłych wspomnień i ciekawych skojarzeń. 

Matka Jagiellonów Dorota Pająk - Puda- wydawnictwo mg. Zanim obejrzałam w kościele Mariackim w Krakowie odrestaurowany ołtarz Wita Stwosza przeczytałam książkę na jego temat Tadeusza Chrzanowskiego.  Okazało się, iż zleceniodawczynią Ołtarza była Elżbieta Rakuszanka - żona Kazimierza Jagiellończyka, matka królów; kobieta brzydkiego oblicza, mądrego umysłu i pięknej duszy.  Od tamtej chwili poszukiwałam książki, z której mogłabym poznać bliżej tę fascynującą kobietę. 

Kobiety z obrazów Nowe Historie Małgorzaty Czyńskiej wydane przez Marginesy. Trochę obawiałam się tej pozycji, bowiem nie przepadam za takimi, jak jak to nazywam składankami. Zdecydowanie wolę biografię jednej osoby, niż zbiór opowieści o kilku, czy kilkunastu, obawiając się powierzchowności opisu. Choć z drugiej strony bardzo miło wspominam cykl gawęd o sztuce pióra pani Bożeny Fabiani. Książkę dostałam na Mikołaja, zdążyłam zatem przeczytać kilka rozdziałów i choć rzeczywiście, jeśli ma się pewną wiedzę na temat opisywanych tu kobiet można mieć niedosyt.  Natomiast kobiety, które znałam jedynie z nazwiska, a także te, których nie znałam wcale stają się dzięki opowieściom bliższe. Dlatego mimo wszystko polecam tę książkę laikom w dziedzinie sztuki. Okazuje się, iż wiele kobiet miało swoje zasługi w tej zdominowanej przez mężczyzn dziedzinie. Z dużą przyjemnością czytałam o Sofonisbie Anguissoli malarce żyjącej na przełomie XVI i XVII wieku, której udało się osiągnąć sukces i rozgłos. Została zaangażowana przez Filipa II Habsburga dla kształcenia jego żony, będącej zarazem córką Katarzyny Medycejskiej. O portrety jej autorstwa ubiegało się wielu możnych ówczesnego świata, bowiem umiała nie zakłamując rzeczywistości przedstawić każdą osobę w jak najkorzystniejszym świetle. 

Łempicka Tryumf życia Małgorzaty Czyńskiej- wydawnictwo Znak. Po recenzji u Małgosi ze Sztuki w papilotach nieco przygasł mój entuzjazm dla tej książki, ale pocieszam się, iż moja wiedza o Tamarze jest tak mizerna, że cokolwiek czego się dowiem będzie dla mnie z korzyścią.  Przewodnik po Kazimierzu Dolnym wydawnictwa travelbook - to pozycja którą zamówiłam w nadziei na kolejną wycieczkę do miasta nad Wisłą. Łączy nas Gdańsk, Gdańsk wielu kultur - wydawnictwo Instytut Kultury Miejskiej to zbiór kilkunastu tekstów napisanych przez osoby związane z miastem (przewodnicy, nauczyciele, historycy), którzy zwracają uwagę na wielokulturowość miasta. Temat mi bliski, a ze wstydem muszę przyznać mało znany.   

Strasznie monotematycznie pod tą choinką - książki i książki i jeszcze dla odmiany książki. Ale dla przełamania  schematu dostałam też bilet na mój kochany spektakl Kinky Boots (oglądałam w teatrze Dramatycznym w Warszawie i  zakochałam się). Z ogromną radością wybiorę się ponownie, w dodatku w dniu urodzin).   

Ponadto sprezentowałam sobie płytę Lekcja historii, na której utwory Jacka Kaczmarskiego śpiewają Bończyk, Brzeziński, Konarska, Michalak. Kilka lat temu miałam przyjemność obejrzeć ten koncert w Teatrze Ateneum. To był fantastycznie spędzony wieczór. Ogromnie spodobała mi się piosenka Krzyk (której tematem przewodnim jest obraz Muncha) oraz rewelacyjny i lepiej znany Autoportret Witkacego. Z chęcią posłucham piosenek ponownie.  


A poza tymi wyżej wymienionymi podarkami mikołajowymi sama podarowałam sobie coś bezcennego - dużą dozę optymizmu, spokoju i radości na przeciw wszystkim złym wieściom, jakie codziennie rano atakują z mediów postanowiłam miło spędzić święta. Jak zaplanowałam tak uczyniłam. Były i rodzinne spotkania i spacer i czas poświęcony lekturze. Można znowu rzec trwaj chwilo jesteś piękna, tym piękniejsza, iż do końca roku jestem na urlopie, a do końca pracy pozostał jeszcze tylko rok. 

15 komentarzy:

  1. Może zbyt subiektywnie podeszłam do książki o Łempickiej, stąd moja raczej negatywna opinia. W gruncie rzeczy książka nie jest zła, tylko moje oczekiwania były dużo większe, bo nic nowego tutaj nie znalazłam, raczej takie ogólnie znane fakty.
    O "Matce Jagiellonów" też pisałam u siebie niedawno, ale w tym wypadku, o ile pamiętam - w tonie dość entuzjastycznym, bo to naprawdę świetna pozycja, bardzo rzetelna i zarazem interesująco napisana.
    Z Twojej listy zapisuję sobie "Melę Muter", bo znam i lubię jej obrazy, ale o artystce mam wiedzę jedynie encyklopedyczną i z urywków w biografiach innych malarzy. "Lalkę" uwielbiam, wracam do niej co kilka lat. Jeśli ktoś pisze, że z trudem przebrnął przez kilka stron, to podejrzewam, że nie jest to ktoś wyrobiony czytelniczo, a raczej wielbiciel literatury lekkiej, łatwej i płytkiej, niestety. Do "Lalki" trzeba dojrzeć. Serii "Arcydzieła malarstwa" zazdroszczę, coś wspaniałego! - chyba też muszę sobie zrobić jakiś plan skompletowania tych przepięknych albumów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Subiektywny odbiór jest najcenniejszy, bo nasz własny, indywidualny. Być może i ja go podzielę, a może w mojej ocenie książka okaże się arcyciekawą. Ale rzeczywiście poziom naszej wiedzy na dany temat wpływa na opinię o książce. W książce o Kobietach z obrazów- czytałam jako pierwszy wpis na temat Susanne Valadon i byłam nieco zawiedziona, bowiem nie dowiedziałam się niczego więcej niż to, co opowiedziała mi koleżanka blogerka Czara z Paryża. A kiedy ona mi to opowiadała oprowadzając po Montmartrze byłam zachwycona. Tak więc wszystko zależy od punktu widzenia i okoliczności. w każdym razie miło było sobie przypomnieć postać ambitnej modelki, która została malarką, bo oczywiście większość z tych informacji przez lata się gdzieś zatarła. Matkę Jagiellonów zaczęłam czytać wczoraj i czytałam do pierwszej nie mogąc się oderwać, co ostatnio rzadko mi się zdarza. Ja jestem może nietypowym czytelnikiem, bo od najwcześniejszej młodości lubiłam czytać i z przyjemnością czytałam wszelkie książki, nawet lektury, dlatego Lalkę pokochałam od pierwszego czytania. Może niekoniecznie przemawiał wówczas do mnie Pamiętnik starego subiekta, teraz uważam za jedne z lepszych rozdziałów te pisane ręką Rzeckiego:) Arcydzieła malarstwa polecam. Samemu ciężko może się zdecydować na zakup, bo to dość kosztowna przyjemność i ciężka do przyniesienia do domu, ale na prezent od rodziny - myślę, że niezły pomysł. I rodzina nie ma kłopotu z wyborem i obdarowany zadowolony, że nie dostał np jakiegoś harlequina czy bestsellera.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zazdroszczę szczególnie Arcydzieła malarstwa :) To moje klimaty. Jeżeli chodzi o ceny to zajrzyj do internetowej księgarni tak czytam :)https://takczytam.com/
    A gdzie są stacjonarne, wiadomość tu:https://takczytam.pl/
    pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za podpowiedź, rzeczywiście ceny nieco niższe niż w księgarni którą najprawdopodobniej odwiedził Mikołaj. Muszę zapamiętać na przyszłość. Znam te księgarnie, w niej kupiłam podczas wycieczki bardzo ciekawą książkę Na ratunek Italii. Nie widziałam jednak w niej, a może nie zwróciłam uwagi na Arcydzieła malarstwa.

      Usuń
    2. Ja lubię outletowe księgarnie ;) Staram się korzystać.

      Usuń
    3. Często korzystam z Dedalusa i Taniej książki, czasami z allegro, choć tam częściej kupuję używane książki, a w przypadki albumów to muszą być nowe wydania. Takczytam.pl być może nie zauważałam wcześniej, bowiem nie mają w Gdańsku swojej fili, jest w Gdyni, ale tam bywam obecnie rzadziej.

      Usuń
  4. O rany, ile dobrodziejstw! I jeszcze idą w parze z urlopem, nic tylko zazdrościć i życzyć wielu wolnych chwil na czytanie. Niech magia tego świąteczno-noworocznego czasu sprzyja ciekawej lekturze, ja ogarnę blogowe zaległości i korzystając z ostatniego wolnego od pracy dnia też będę czytać do wieczora. Pozdrawiam przeserdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękować, dziękować. Właśnie skończyłam czytać pierwszą książkę mikołajową, druga jest w trakcie. Jakaż to radość przeogromna to wiedzą jedynie ci, którzy sami uwielbiają czytać. A udało się dziś także zaliczyć spacer i nawet zakupy zrobić. Życzę efektywnego wykorzystania urlopu w najlepszy możliwy sposób, czyli taki jaki lubisz najbardziej. Pozdrawiam

      Usuń
  5. Arcydzieła malarstwa Galerie Rzymu- piękna pozycja. Mam tylko Starą Pinakotekę w Monachium. Zaciekawiłaś mnie Melą Muter. Tej autorki czytałam jedynie Złotą królową i Sonkę. Och, Lem sporo lat temu zaczytywałam się sf. Coś co kiedyś było fikcją teraz stało się rzeczywistością. Na strychu mam kilka kartonów,(muszę je w końcu wywieść na stolik do biblioteki) a Powrót do gwiazd to przecież klasyka science fiction. Obecnie czytam Tamarę Łempicką Laury Claridge. Wcześniej czytałam - Ja Tamara - G. Musiała. Obie książki są fascynujące i teraz również mam wrażenie, że czytam o fikcyjnej postaci, a przecież Tamara słynęła z bujnego i dekadenckiego życia towarzyskiego.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z kolei nie mam Pinakoteki, a galerie Florencji Uffizi i Pitti oraz National Galery w Londynie. Za rok wybiorę kolejny tom. Czy możesz napisać, o jakiej książce wspominasz Złota królowa i Sonka (brzmi tak trochę jak opowieści historyczne, co mnie zaciekawiło, a nie mogę znaleźć w necie takich pozycji tej autorki). Lem, jak wspomniałam jest dla mnie czystą kartą, choć mam takie wrażenie, że coś czytałam za młodu, a może jedynie próbowałam czytać. Jestem ciekawa, kolega twierdzi, że raczej mi nie podejdzie. A mnie właśnie kusi to, że to co było kiedyś fikcją naukowa dziś stało się rzeczywistością

      Usuń
    2. Koniecznie muszę zmienić swój nawyk. Nie czytam swoich komentarzy ani postów, później wychodzą właśnie takie głupoty.
      Miałam napisać, że nie znam Matki Jagiellonów - Doroty Pająk - Pudu. Tej autorki czytałam: Sonkę: ostatnia żona Jagiełły oraz Złotą królową: Elżbieta Łokietkówna.
      Przepraszam:)

      Usuń
    3. Nie ma za co, ja też tak robię, szybciej piszę niż pomyślę. Ileż razy poprawiam kilka dni po publikacji mając nadzieję, że nikt nie zauważył, zdarzył mi się nawet błąd ortograficzny. A teraz wiem, co miałaś na myśli. Ostatnio zainteresowała mnie bardziej historia, więc może sięgnę i po te pozycje. Gdzieś czytałam że Matka Jagiellonów była debiutem autorki, to kolejne książki powinny być bardziej dopracowane.

      Usuń
  6. Książka pod choinką to zawsze dobry prezent zarówno literatura, książki podróżnicze jak i albumy (w moim przypadku malarstwa lub architektury). Wybór książek jest zawsze rzeczą subiektywną i raczej nikogo nie krytykuję za wybór w czasach gdy czytelnictwo upada. Może z czasem i gust się wyrobi. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak widzę mamy podobne zainteresowania. Choć albumy o architekturze stanowią u mnie niewielki zbiorek (jest Florencja, Rzym i Paryż seria Architektura i sztuka, miałam jeszcze Wenecję, ale ku mojej rozpaczy pożyczyłam komuś, nie pamiętam komu i przepadło, a kupić nie mogę). Mam jeszcze książkę o Baroku- architekturze i sztuce. Czuję się troszkę w tej dziedzinie niedouczona, zresztą to chyba tak jest, że im więcej czytamy, tym wydaje się nam że mniej wiemy. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam Wenecję, swoją, kupioną. Sprawdziłam bordowa okładka.
      Serdecznie pozdrawiam:)

      Usuń

Jestem bardzo rada z każdego komentarza, ale nie będę tolerować komentarzy agresywnych, wulgarnych, czy obrażających moich gości (innych komentatorów).