![]() |
Katedra w Pelplinie |
Jeśli nie byliście w Pelplinie, pojedzcie tam koniecznie. Traficie na małą stację, z której rano odjeżdżają pełne pociągi, a przyjeżdżają puste, a wieczorem odwrotnie; nieco dalej przejdziecie koło rozsypującej się fabryki czegoś tam, cukru chyba, potem mały placyk, kilka domów na krzyż i kiedy stracicie nadzieję na cokolwiek, traficie na olbrzymią średniowieczną katedrę, która jak ceglana szkatuła o misternych sklepieniach, zamyka w sobie niewyobrażalne gotyki i baroki, amorki i kardynałów, spiętrzone w relikwiarzach czaszki, tańczącego Chrystusa i wiele innych fenomenalnych rzeczy.
To mówiłem do Basi:
-Basiu popatrz, jakie to by było wspaniałe zdjęcie, te światła z witraży na stallach. A Basia się krzywiła. Nie da się, nie wyjdzie.
-Bujakowi -popatrzyłem z wyższością – by wyszło.
No i oczywiście zrobiła, i wyszło, i teraz chodzi dumna i blada.
(str.14 Wydawnictwo WAB wydanie VI rozszerzone okraszone rodzinnymi zdjęciami. Niestety zdjęcia Basiniego z katedry tam nie ma).
![]() |
Słoneczniki |
Jadę zatem do Pelplina przeczytawszy wcześniej krótką notkę na temat Katedry, cystersów, których sprowadził na nasze ziemie książę lubiszewsko - tczewski Sambor II. Jego bratanek Mestwin (zwany też Mściwojem) II najstarszy syn pomorskiego księcia Świętopełka II podarował wieś Pelplin (zwaną ówcześnie Polplinem) wraz z okolicznymi ziemiami mnichom.
Wysiadam na małej stacji, a wraz ze mną wysiada jeszcze z pięć osób. Raczej nie przyjechali tu zwiedzać. Żadna z tych osób nie idzie w tym samym co ja kierunku. Jest godzina dziewiąta rano. Droga do katedry zajmuje mi około dziesięciu minut. Po drodze mijam kilka brzydkich bloków mieszkalnych, Biedronkę, Pepco i targ, na którym wrze życie towarzyskie, sporo tam ludzi. Kiedy skręcam w boczną uliczkę prowadzącą do Katedry trafiam na uliczkę obrośniętą z jednej strony słonecznikami. Owe słoneczniki tak mnie urzekają, że przez chwilę zapominam o celu mojej podróży. Vincent miałby tu pole do popisu, ale on wolał pola Prowansji. Kiedy mijam po lewej stronie budynek biblioteki mija mnie starszy pan na rowerze. Mówi mi dzień dobry. Oczywiście odpowiadam z szerokim uśmiechem. Kto dziś mówi dzień dobry. Od pięciu lat mieszkam pod nowym adresem, w bloku, który zamieszkuje około stu osób, a na pozdrowienia odpowiada zaledwie kilka starszych pań i panów.
![]() |
Anielskie polichromie |
Zanim wejdę do wnętrza Świątyni obchodzę ją dookoła. Jak przystało na gotycką katedrę jest majestatyczna, jej wieża sięga nieba, a okna zdobią piękne kolorowe witraże. W przeciwieństwie do francuskiego gotyku jest ceglana. Jej zewnętrze nie poraża dekoracyjnością. W zasadzie trzeba długo szukać, aby znaleźć jakieś zdobienia. Pierwsze i jedyne znajduję przy portalu północnym, który był kiedyś głównym wejściem do świątyni. Siedzący w tympanonie Chrystus otoczony aniołami prezentuje swoje rany. W porównaniu z francuskimi, czy włoskimi katedrami prezentuje się wyjątkowo skromnie, oczywiście nie licząc jej wielkości, która jest godna Domu Bożego.
![]() |
Pendella z Powitaniem Królewny Urszuli |
Historia świątyni sięga XIII wieku, kiedy to Pelplin wraz z okolicznymi ziemiami został nadany cysterskim opatom. Były to tereny bagniste, co wcale nie przerażało cystersów. Słynęli oni z różnorakich umiejętności, między innymi melioracyjnych. Wyznawali i stosowali maksymę ora et labora, módl się i pracuj. I przez pierwsze wieki swej działalności tak czynili. Poszukiwali na siedziby swych wspólnot miejsc odludnych, które dzięki pracy swych rąk cywilizowali i przystosowywali do zamieszkania. Znali się na uprawie roli, budownictwie, hodowli bydła, karpi, tam gdzie się osiedlali następował postęp cywilizacyjny, bowiem od nich uczyli się różnych profesji okoliczni mieszkańcy. Długo szukali miejsca swej nowej siedziby i staranni ją wybierali. A kiedy już znaleźli przystąpili do osuszania gruntu i opalowania, wyrębu okolicznych lasów i gromadzenia materiału budowlanego, stawiania pieców do wypalania cegły i zakładania warsztatów. Prace budowlane rozpoczęto na początku XIV wieku i trwały one około 250 lat, jednak świątynię konsekrowano znacznie wcześniej, choć bez zasklepienia naw bocznych i transeptu.
![]() |
Mestwin II |
Wnętrze świątyni prezentuje się znaczniej ciekawiej. Nie będę opisywać wszystkich kaplic, rozkładu, usytuowania świątyni. Każdy zainteresowany i tak zwróci uwagę na co innego i to z różnych przyczyn. Pamiętam, jak bodajże Herbert opisywał tympanon zdobiący mały kościółek św. Trofima w Arles. Gdyby nie ten jego opis, ja nie zwróciłabym nań najmniejszej uwagi podążając śladami Vincenta. W katedrze Pelplińskiej spodobały mi się zdobiące transept polichromie z aniołami. Odezwała się od dawna datowana słabość do tych dobrych duchów opiekuńczych. Od razu też pojawia się skojarzenie z krakowskimi polichromiami w kościele Mariackim. Spodobały mi się też medaliony z łacińskim pisanymi gotycką czcionką inskrypcjami zawierającymi boże przykazania. Nie mam pojęcia z jakiego pochodzą okresu, bo wiadomo, że świątynia, jak każda historyczna budowla wiele przeszła i wielokrotnie była odbudowywana i przebudowywana, ale myślę, że dobrze to konweniuje z najcenniejszym dziełem znajdującym się w Muzeum Diecezjalnym w Pelplinie, czyli jedyną w Polsce Biblią Gutenberga. Bogato zdobione ołtarze, ambona, rokokowe konfesjonały czy przepiękne organy oczywiście przykuwają wzrok, ale ja zawsze staram się wyszukać jakiś element, który zapamiętam, coś co przykuje moją uwagę. Tym razem był to fresk pochodzący z przełomu XIV i XV wieku odkryty podczas prac regotyzacji prowadzonych pod koniec XIX wieku. Fresk przedstawia św. Krzysztofa niosącego na plecach małego Jezusa w szafirowej szacie. Święty będący patronem podróżnych i tutaj wywiązuje się ze swej roli chroniąc w podróży przyszłego Zbawiciela Ludzkości. Spośród licznych ołtarzy zdobionych białymi marmurowymi figurami świętych mój wzrok przykuła predella pod ołtarzem Św. Urszuli przedstawiająca wspaniały żaglowiec w porcie i jakieś szacowne towarzystwo wyglądające na dworskie. Zaciekawiło mnie, co robi tutaj królewska świta. Okazało się, że jest to, a jakżeby inaczej królewna Urszula, która przybyła do Kolonii witana przez Radę Miejską. Stroje dworzan i patrycjuszy są typowo XVII wieczne, a zatem taki obraz mógłby zdobić ściany mieszczańskiego domu zamożnego gdańszczanina, ba mógłby zawisnąć w samym Dworze Artusa. Królewna Urszula stoi na czele 11 dziewic (z których w przekazach zrobiono 11 tysięcy). No i wszystko jasne, chodzi o świętą Urszulę z jej świętą świtą.
![]() |
Św. Krzysztof z Chrystusem (XIV/XV wieczny fresk) |
Moje bystre oko wypatrzyło też posąg Mestwina II jedyny posąg świecki w świątyni. Ale można powiedzieć, że mu się to należało, wszak gdyby nie on nie byłoby cystersów i nie byłoby tu ich siedziby.
Oczywiście nie sposób przeoczyć przepięknych drewnianych stalli tych renesansowych pod obrazem Przemienienie na Górze Tabor oraz tych wczesnobarokowych pod ołtarzami Św. Maurycego i Św. Młodzianków. No i to, co w gotyckich katedrach zachwyca mnie od zawsze piękna witrażowe okna z tym najbardziej dekoracyjnym za ołtarzem głównym. Swoją drogą ołtarz główny to największy w Polsce i należący do największych w Europie ołtarzy o wysokości 25 metrów. Złocone zdobienia dają po oczach.
![]() |
Okno witrażowe za ołtarzem głównym |
Nie udało mi się obejrzeć ambony będącej akurat w renowacji. Jest zatem powód do kolejnych odwiedzin Pelplina. Mam już nawet chętną do towarzystwa.
Po odwiedzeniu katedry udałam się do Muzeum Diecezjalnego. Sama nie wiem, co było dla mnie ważniejsze, odwiedziny w świątyni, czy obejrzenie pierwszej na świecie drukowanej księgi, zwanej Biblią Gutenberga. W Muzeum znajdują się biblie sprzed okresu druku Biblii Gutenberga przepisywane ręcznie, oraz biblie powstałe po wydrukowaniu pierwszej książki. Jest tam też zrekonstruowana maszyna drukarska, na jakiej drukowano pierwsze książki. Dla miłośniczki słowa drukowanego (pisanego też) to niezły rarytas możliwość obejrzenia księgi pochodzącej z XV wieku, księgi wydrukowanej w ok 200 egzemplarzach, z których do dnia dzisiejszego przetrwało 47 lub 49 sztuk. Z czego w krajach Europy Wschodniej zaledwie trzy (dwie w Rosji i jedna w Polsce). Aż dziw, że Muzeum było całkowicie puste. Nie napiszę, że mnie to smuciło, mogłam sobie spokojnie przyjrzeć się tej najważniejszej w Polsce księdze i pozostałym eksponatom.
![]() |
Biblia Gutenberga |
Po wizycie w Muzeum był czas na spacer po Ogrodach Biskupich. Nie są one zbyt rozległe, ale właśnie dzięki niewielkim rozmiarom są klimatyczne; staw, pergola, parę klombów, pomnik Guttenberga (zgodnie z tablicą informacyjną wcześniej stał przy ulicy Jaśkowa Dolina w Gdańsku). Na koniec kawa w kawiarence Cystersów, gdzie jest dość duży wybór słodkości a także parę kanapek do wyboru. To był ładny, słoneczny i ciepły dzień i ciekawa wycieczka, która uświadamia, iż czasami nie trzeba daleko jechać, aby zobaczyć ciekawe miejsca i bezcenne zbiory.
![]() |
Pomnik Gutenberga w Ogrodach Biskupich |
![]() |
W Ogrodach Biskupich |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jestem bardzo rada z każdego komentarza, ale nie będę tolerować komentarzy agresywnych, wulgarnych, czy obrażających moich gości (innych komentatorów).