Łączna liczba wyświetleń

piątek, 12 sierpnia 2011

Względność pojęcia kiczu, czyli słów kilka o fontannach w Barcelonie

Co jest kiczem, a co nie? Czy kicz jest kwestią gustu, czy złego smaku. Kto kształtuje normy tego smaku? Takie myśli naszły mnie, kiedy usłyszałam, iż najsłynniejszą fontannę w Barcelonie nazwano kiczem.
Nie wiem, czy byliście, widzieliście, czy znacie z autopsji. Oglądanie w Internecie niestety słabe da wyobrażenie, to trzeba zobaczyć na żywo. To troszkę tak, jak z Sagrada Familia (oglądając zdjęcie może się ona spodobać, ale znam też osoby, które twierdziły, iż stanowi ona wyraz złego smaku. Tymczasem te same osoby obejrzawszy Katedrę na żywo wpadły w coś w rodzaju ekstazy dla jej niepowtarzalności i uroku). Magiczne fontanny w Barcelonie to widowisko stanowiące połączenie trzech elementów; nauki (światło), sztuki (muzyka) i natury (woda). Kaskady wody wytryskujące w górę w rytm tonów najpiękniejszych walców Straussa, czy eksplodujące w rytm monumentalnej pieśni „Barcelona” w wyk. Freddiego Mercury i Monserrat Caballe oświetlone różnokolorowymi reflektorami świateł sprawiają wrażenie, jak gdyby tańczyły. Widowisko jest jedyne w swoim rodzaju i pozostaje w pamięci na całe życie. Jeśli kiedyś miałabym wrócić do Barcelony to poza Katedrą i dziełami Gaudiego chciałabym zobaczyć właśnie owe magiczne fontanny.
Ale wróćmy do pojęcia kiczu. Często mam wrażenie, że osoby nazywające dane zjawisko kiczem aspirują do miana znawców, osób o wyrobionym guście, wyrafinowanym, finezyjnym smaku. No właśnie, że aspirują to pewne, ale czy są.
A zatem, co oznacza słowo kicz. Wg wikipedii oznacza ono „dzieło tandetne, o miernej wartości, schlebiające popularnym gustom, które w opinii krytyków sztuki nie posiada wartości artystycznej, dzieło wykonane z przepychem, ale pozbawione smaku”. Tylko uwaga, to co dla jednych jest kiczem, przez innych może być uznane za wartościową sztukę. Kiczem często nazywa się dzieła pretendujące do nowatorstwa. Dziś nie do uwierzenia, ale kiczem nazywano dzieła Giotta, Botticellego, Rafaela, Leonarda da Vinci, Tycjana i wielu uznanych obecnie za pionierów twórców.
Osobiście nie uważam magicznych fontann za kicz, ale jeśli są one kiczem, to ja życzyłabym sobie oglądać taki kicz, jak najczęściej, nawet, jeśli miałoby to oznaczać, że gust mój pozostawia wiele do życzenia. Mądre powiedzenie stanowi, iż „o gustach się nie dyskutuje”. Osobiście znam też parę osób, które podzielają moją opinię na temat piękna spektaklu, jaki odbywa się w pobliżu Placa d`Espanya, pocieszam się zatem, że jestem w niezłym towarzystwie.
Nie oznacza to, że uważam Magiczne fontanny za dzieło sztuki, ale są one według mnie pięknym połączeniem harmonii dźwięków muzyki z szumem kaskad wody, synchronizacji tryskających strumieni z tonami muzyki oraz połączeniem tego wszystkiego z barwnymi refleksami świateł. Nie zawsze musimy być tacy serio, czasami dobrze poczuć radość dziecka i pooglądać coś co z wielką sztuką ma nie wiele wspólnego, ale daje radość słuchania, oglądania i przeżywania. Ilekroć słyszę Barcelonę momentalnie znajduję się nie pod Sagradą Familią, nie na Las Ramblas, nie pod Casa Mila czy Batho ale właśnie pod Fontannami. Prawie wszyscy lubimy pokazy sztucznych ogni, które też można nazwać przejawem kiczu, a jednak kiedy chcemy coś uczcić wybieramy iskrzące na niebie ogniki.
Dla przypomnienia Freddy i Monserat

Zdjęcia ze strony Obrazy dla fontann w Barcelonie.

4 komentarze:

  1. Uwielbiam "tańczące/grające fontanny" jak to kiedyś ktoś nazwał. Jeśli to jest kicz, to uwielbiam na ten kicz patrzeć :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wczoraj napisałam bardzo długi komentarz jednak jakiś chochlik mi go usunął :)
    Postaram się znów uchwycić sens moich słów.
    Trudno jest decydować o tym, czy dany przedmiot, działalność, dzieło jest kiczem. A już na pewno byłoby zbrodnią posługiwać się definicją z Wikipedii :) Zresztą zauważyłam, że coraz więcej osób posługuję się definicjami, nie próbując samemu odkrywać prawdziwego sensu słowa.
    W moim rodzinnym mieście Wrocławiu, również mamy fontannę światło-dźwięk i muszę przyznać, że jest to wspaniałe doświadczenie. Szczególnie nocą z kimś bliskim.
    Myślę, że dla wielu osób jest to kicz, jedynie dlatego, że fontanna pełni drobnomieszczańską przyjemność.
    Natomiast moim zdaniem o tym, czy jest to kicz, czy sztuka świadczą indywidualne uczucia odbiorcy.
    Jeśli dla kogoś jest to inspirujące przeżycie, to czy możemy nazywać to kiczem ?

    OdpowiedzUsuń
  3. nie wiem, co się dzieje z tym wpisywaniem komentarzy, bo też często mi pożera. Go gorsza pożarło mi obserwatorów, a licznik odwiedzin stanął w miejscu. Właśnie z tego powodu (tego rodzaju kłopotów na WP) zaczęłam przenosiny blooga. Jak widać - swoje ganicie, cudzego nie znacie :(
    Co do kiczu- też jestem zdania, że to indywidualne odczucia odbiorcy decydują o tym, czy się podoba coś czy też nie. Odwagą zaś wykaże się ten, kto nie będzie się bał obawiał przyznać do tego, że coś mu się podoba, niezależnie, od tego, czy będzie to krasnal w ogrodzie, harlequin, romansidło, czy też obrazy Rafaela, da Vici, Dalego. Ja wielbię wszelkie przejawy piękna, które być może pięknem są jedynie w moim odczuciu i nie wstydzę się tego. Dlatego powstrzymuję się od pochopnych etykietek i nazywania czegoś kiczem, nudą, płytkim, jałowym....

    OdpowiedzUsuń
  4. Chciałabym raz w życiu obejrzeć taki kicz :)

    OdpowiedzUsuń

Jestem bardzo rada z każdego komentarza, ale nie będę tolerować komentarzy agresywnych, wulgarnych, czy obrażających moich gości (innych komentatorów).