nikłość,
przenikliwa i łatwa,
rozpędzona nikłość promienia.
Nie ma ziemi, jest tylko
wyrzutnia do zewnętrzy otwieralnych świata,
do wielowymiaru,
gdzie rodnia gwiazd i barw i gdzie zaród
widzenia –
dokąd moja źrenica wzniosła się – i spadła.
(fragm. Wiersza Juliana Przybosia Widzenie Katedry w Chartres)
Powinnam napisać, że o katedrze w Chartres dowiedziałam się czytając listy Wyspiańskiego do Rydla, albo przeglądając podręczniki architektury, ale nie byłaby to prawda. Listy, a właściwie ich fragmenty czytałam dużo później. O Chartres po raz pierwszy przeczytałam u Dana Browna, to jemu zawdzięczam zainteresowanie Berninim, Rafaelem, Dürerem, paroma rzymskimi świątyniami i właśnie Chartres. Jakiś czas później przeczytałam wpis u Sary-Marii i zafascynowana opisem, pięknymi zdjęciami a także znajdując się na fali uwiedzenia pięknem średniowiecznych świątyń, których urodę sławił Wiktor Hugo w mojej ukochanej powieści Katedra Najświętszej Marii Panny w Paryżu (znanej też jako Dzwonnik z Notre Dame) postanowiłam odwiedzić Chartres i jej gotycką świątynię Notre Dame.
Kiedy wysiadłam z pociągu na stacji kolejowej w Chartres niemal od razu ukazały mi się górujące nad dachami zabudowań dwie smukłe, sięgające nieba wieże. Z daleka wyglądają one niemal identycznie, jednak kiedy przyjrzeć im się bliżej różnice dostrzegalne są gołym okiem. Różni je nie tylko dziesięć metrów wysokości (cóż to znaczy przy wysokości 115 metrów wyższej z wież), ale także styl. Do miasteczka przyjechałam w dość ładny, chwilami słoneczny wrześniowy dzień, nie miałam więc okazji ujrzenia katedry w nocnej oprawie, tak jak zobaczył ją 8 czerwca 1890 roku Stanisław Wyspiański. A wrażenia swoje opisał w liście do przyjaciela „oblana pełnem światłem księżyca wyglądała jak widmo wiekowe zastygłe i zakamieniałe z pojęciami średniowiecznymi - panujące dziś jeszcze ogromem swoich kształtów - bogactwem dekoracji i
Katedra pochodzi z przełomu XII i XIII wieku i powstała w miejscu, w którym stały wcześniej cztery inne świątynie. Zgodnie z legendą w III wieku do Chartres przybyli pierwsi chrześcijanie i odnalazłszy w grocie celtycką rzeźbę brzemiennej kobiety, którą uznali za wyobrażenie Najświętszej Panienki przyjęli to za cud i wybudowali tutaj pierwszy drewniany kościół. Oczywiście, jak to często bywa chrześcijańska świątynia powstała w miejscu, w którym wcześniej znajdowało się miejsce kultu pogańskich bogów.
Labirynt będący symbolem poszukiwania duchowego centrum, dążenia do samopoznania w symbolice katolickiej miał umożliwić człowiekowi średniowiecza odbycie na kolanach pielgrzymki do Ziemi Świętej. Ten labirynt dzisiaj jest prawie niewidoczny, gdyż posadzkę zastawiono niemal w całości krzesłami. O katedrze w Chartres mówi się, że jest miejscem tajemniczym, miejscem zetknięcia dwóch światów.
Dla mnie gotyckie katedry to nie tylko przesłanie o potędze i chwale, to nie tylko połączenie kamieni oraz szkła, to wyraz marzeń człowieka; dla jednych będzie to marzenie o zbliżeniu się do Boga, dla innych marzenie sięgnięcia do gwiazd.
No i na zakończenie nie mogłam sobie podarować Les Cathedrales w wykonaniu Bruno Pelletier (utwór od którego zaczęła się moja fascynacja gotyckimi katedrami)
A kiedy zastanawiałam się, czy wpis o katedrze opublikować (ostatnio ciężko mi się zabrac do pisania i publikowania, nic mi się nie podoba, mam dołek "twórzy" przeczytałam przepiękny wpis na temat gotyckich katedr w Reims i Paryżu u Nutty i jej zachętę do publikacji.
Zdjęcia. 1 Obraz Katedra w Chartres Corota Luwr, 2. Katedra od strony fasady zachodniej 3. fragment witraży od strony ołtarza, 4. Dziewica Maryja przy filarze, 5. Posągi Apostołów i Jezusa w Portalu południowym. 6. Fragment labiryntu
Dziękuję za wpis o katedrze znanej mi tylko z literatury. Marzy mi się pierwsze spojrzenie, które jest jak przywitanie, a potem poznawanie kolejne, niespieszne. I witraże chciałabym zobaczyć w słońcu, tę ucztę dla oczu.
OdpowiedzUsuńTeż uwielbiam wracac do miejsc już "poznanych", aby delektowac się pięknem miejsc tak urokliwych. Witraże w pełnym słońcu to jest piękna uczta, której udało mi się kilkakrotnie zażyć. Największe wrażenie ze wszystkich pięknych i piękniejszych witraży zrobiło na mnie Saint Chapel w Paryżu, ale tam właśnie zabrakło mi szczęścia do słońca, które przepuściłoby swe promienie przez diamenty witraży. Ale od czego są powroty. I zawsze lubię zostawic sobie cos (parę takich cosiów) właśnie na pretekst do powrotu i kolejnych odwiedzin
UsuńKatedry od zawsze mnie fascynowały. Zaczęło się od katedry w Nysie z pięknym bliźniaczym portalem i bogatym wystrojem licznych kaplic. Potem były i te najbardziej znane jak KND w Paryżu i Reims, i takie, o których niewielu słyszało. Katedra w Chartres na pewno jest tą z czołówki najpiękniejszych i najbogatszych w zdobienia. Nie widziałem jej na żywo, tylko na ilustracji w albumie. Twoja relacja i opis pięknie oddaje nastrój, jaki ogarnia człowieka wobec takich budowli. DOM dla Boga. Warto o tym pamiętać, zwiedzając takie miejsca.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Cieszy mnie, że potrafiłam wprowadzic w nastrój. Sama nie miałam okazji oglądać wielu polskich katedr, nie iwdziałam też katedry w Reims i zapewne wielu innych. Ale tak jak piszesz, każda i ta znana, niejako na świeczniku, będąca celem pielgrzymek wiernych i turystów, jak i ta, o której mało kto słyszał potrafią wzbudzic w nas całą masę emocji i pięknych doznań.
UsuńGdy tak mam przed oczami ostatni wpis nutty o katedrach właśnie, a teraz twój, to sobie myślę - tyle piękna, majestatu, światła! I jak do tego naszym katedrom (szukam zdrobnienia, ale nie znajduję)! Z taką nabożnością w szkole chłonęłam wieści o witrażach, ołtarzach, a stanie się przed kościołem Mariackim i... No właśnie. Być tam:)
OdpowiedzUsuńja myślę, że i u nas jest wiele pięknych, dech zapierających katedr, tyle, że po prostu o nich nie wiemy. Teraz kiedy czytam blogi podróżnicze (Sary-Marii, Moniki, Wkraja i inne) dowiaduje się o pięknych świątyniach, których nazwy nawet nie słyszałam. A Kościół Mariacki w Krakowie należy do jednej z nich, chociaż ten akurat jest znany chyba większości. Tak, Kraków mnie przyzywa od dwóch lat tam nie byłam. I już prawie leciałam (co prawda w grudniu) - ale se padły linie lotnicze :(, ale co nas nie zabije, to nas wzmocni i wierzę, że Kraków już niedługo odwiedzę
UsuńWacław Oszajca jest autorem wiersza bez tytułu:
OdpowiedzUsuń***
na portalu katedry w Chartres
Dialektyka trzyma na ręku
piastuje a może raczej pieści
zębatego smoka
z wężowej skóry dnia
wywija się cichy wieczór
A w innym wierszu o plebanii w katedrze tenże sam autor pisze:
(...)
tylko słońce
jeszcze niezmiennie
świeci i rozśmiany
diabeł pokazuje język aniołowi
który z jakiegoś ludzkiego powodu
stracił głowę.
Bardzo mi się podoba, zwłaszcza ten anioł tracący głowę- to taki ludzki wymiar boskości :)
Usuń