Łączna liczba wyświetleń

środa, 11 października 2023

Listy Wyspiańskiego do Rydla

Piękna ogrodniczka Rafaela
Listy wydało Wydawnictwo literackie Kraków  w 1979 r. Obejmują one okres od 21 lutego 1890 r. po 2 czerwca 1906 r.

Należy jednak zaznaczyć, iż listów powstałych po 1899 r. jest tylko kilka. Być może panowie widywali się częściej, a może to skutek wystawienia Wesela w Teatrze krakowskim, po którym to wydarzeniu, jak głosiła plotka stosunki przyjacielskie miały ochłodnąć. 
Niemal jedną czwartą całości stanowią listy wysyłane do Lucka z Paryża i miejscowości, do których podróżował podczas europejskiej wyprawy, reszta powstała w Krakowie, kiedy Lucek przebywał a to w Warszawie, a to we Lwowie, a to w Paryżu. Widać, że panów połączyła głęboka więź przyjaźni. Współpracowali ze sobą, wymieniali uwagi na temat swoich prac, niekiedy dość krytyczne, pisali o wrażeniach z podróży czy o życiu w Krakowie. O tym przynajmniej pisał Stanisław. Wydanie nie zawiera odpowiedzi Lucjana, jedynie z kontekstu można się czasami domyśleć, o czym pisał korespondent. Wyspiański poza dość drobiazgowym opisem oglądanych dzieł sztuki pisał o pracy twórczej, o stosunkach panujących w Krakowie, o oszukujących go zleceniodawcach, braku zrozumienia i o braku funduszy, a też o swych planach podróżniczych, których nie udało się zrealizować. Często też robił wyrzuty Luckowi, iż tak rzadko i tak niewiele pisuje. Nie ma w nich słowa na temat matki jego dzieci, Teodory - przyszłej żony, choć w tym okresie na świecie już byli Helenka i Mietek.
Greuze Dziewczynka z lalką

Czytając opis wrażeń z Paryża z 16 maja 1890 r. liczący ponad 30 stron doszłam do wniosku, jak niewiele widziałam, albo też, jak niewiele zauważyłam. A list odwołuje się jeszcze do notatek i rysunków.
Jednak to, na co zwróciłam uwagę ten pierwszy zachwyt – oszołomienie miastem, jak ze snu. Opis odpowiada i mojemu wyobrażeniu miasta z końca XIX wieku.
ma się wrażenie, że jest się w samem centrum życia wesołego i handlarskiego że mię dolatują: gwar uliczny, hałas sprzedających i nawołujących różnymi głosami, turkot dorożek pędzących w różne strony, brzęk dzwonków tramwajowych - - wesołe piosenki paryżanek – z niższych pięter, turkot maszyny nieustający nade mną, (gdzie mieszka jakaś szwaczka a gdzie się wychodzi po spuszczanych schodach. Wieczorem jest tam więcej osób, ale jeszcze nie konstatowałem kto tam przychodzi) – a i moje vis a vis jest interesujące – jacyś studenci młodzi, przystojni, rano rysują – wieczorem jest ich czworo. Na tle zapuszczonych firanek obserwuję przez lornetę wcale przystojne dziewczęta, w białych koszulkach w ramionach moich ekierkowych bohaterów, są to bowiem architekci- -
Teniers Kuszenie Św. Antoniego
mam przed sobą katalog „salonu” z bardzo dobrymi rycinami fotograficznemi. - masę kwiatów które się tutaj tłumnie sprzedają i kupują- że mogę każdej chwili wyjść na miasto i nie bardzo się oddalając (bo mieszkam w środku miasta) – znaleźć się pod Notre Dame – nad Seqwaną - gapić się na ludzi, na piękne główki dziewczęce – stanąć pod jakimkolwiek słupem oblepionym czterdziestu afiszami teatralnemi i dowiadywać się że w Comedie francaise grają Oedypa króla (czy z XVIII wieku?- nie, oryginał Sofoklesa) – że w operze Hugenotów lub Fausta – w Odeonie Cida- Mignon w opera comique itd. - co najgłówniejsza, że pisząc do kogoś list mogę go
Ostade Szynk

zacząć od słów – np. Paryż dnia 16 go maja 1890 rp.- tego samego roku pańskiego którego upadałem pod ciężarem pracy pracując w pańskiej winnicy z której sok obecnie piję- bo piję sztukę- jak używasz tego wyrażenia, ale przychodzi mi to (zwłaszcza tutaj w Paryżu) równie łatwo jak np. napić się dobrej i świeżej wody na mieście z rezervoiru lub małej publicznej studzienki których tu wszędzie pełno – (a czego ty żadną miarą w Krakowie nie dokażesz). - przychodzi mi to równie łatwo bo wszystkie muzea i zbiory są wolne. - nic się nie płaci – a otwarte są dzień cały, tj. od 10 tej do 5 godziny – Proszę Cię, pomyśl sobie taki Louvre, gdzie jest z jakie 30 sal – jeśli nie więcej a każda pełna cudów piękna i sztuki, pomyśl sobie że te ściany, z których patrzą tak ciekawie główki dziewczęce Greuza, gdzie się kryje tyle śmieszności życia mieszczańskiego w obrazach Teniersa i Ostade – gdzie oprócz wspaniałych obrazów Ingres`a i Delaroche`a można godzinami stać przed La belle jardiniere Rafaela, lub portretem Infantki Marii Velasqueza – że te ściany są otworem dla ócz przeróżnej publiczności której nikt inny nie tamuje wejścia, że tu zobaczysz wszystkich, począwszy od tych z czerwonemi książeczkami w rękach – (bedeker) aż do nianiek z dziećmi, - poważnych znawców sztuki, w pelerynach
Delaroche Młoda męczennica

kratkowanych i cylindrach- (anglicy) aż do studentów łobuzujących się, i pomyśl- Jak ci ludzie nie mają się wcześnie kształcić, nie mają nabierać tej rzutkości myśli, nie mają sobie wyrabiać dowcipu – i gustu- i uczyć się prawie bezwiednie czcić piękno – jeśli ich szkolą taki Louvre – i masa innych galerii, - i jeśli tam każdemu przyjść wolno.(str.8-9)
Ilustracją wpisu są obrazy, jakie mógł oglądać w Louvre Wyspiański. Przy czym jak mogę domniemać część z tych obrazów zmieniała lokalizację. Dla przykładu portret Infantki Marii Teresy znajduje się obecnie w Wiedniu. Ja co prawda na inne obrazy zwróciłam uwagę, ale Luwr ma ich takie bogactwo, że każdy znajdzie coś dla siebie, a ci co nie znajdą zrobią sobie selfie pod Mona Lisą i też będą zadowoleni. 
Ignres Wielka odaliska

Valasquez  Portret Infantki Marii

A skutkiem tych i nie tylko tych studiów powstały takie między innymi dzieła: 


Chochoły

Widok na Wawel

Bóg Ojciec 

Polichromie u Franciszkanów

Macierzyństwo

To oczywiście tylko mały wycinek dokonań Wyspiańskiego- próbka zaledwie. Poza malarstwem i witrażami jest dramatopisarstwo, poezja, grafiki, scenografie, architektura. A żył zaledwie 38 lat. 

Kilka dni temu byłam świadkiem, jak dwaj uczniowie przygotowywali się do lekcji jadąc w tramwaju i czytając streszczenie Wesela. Zajęło im to jakieś dziesięć minut, co spuentowali- po co to takie bzdury pisać, o jakimś gostku co zgubił złoty róg i przez to inni stali jak zaklęci. Użyli nieco bardziej dosadnego słownictwa krytykując system oświaty. Pomyślałam sobie, iż może to nie była młodzież licealna, ale czy w innych szkołach przerabia się Wesele? Nie mam pojęcia. No cóż O mores o tempora

Chwilowo nastała większa częstotliwość pisania spowodowana przeziębieniem. Jak widać i to może mieć jakieś zalety.

16 komentarzy:

  1. Ciekawa lektura, zapewne, sądząc po tych fragmentach. Uwielbiam Wyspiańskiego, więc chętnie poszukam tej pozycji.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pod obrazem Paula DELAROCHE (1797-1856) widniej napis La Jeune Martyre (Młoda Męczennica) 1855 rok. Chrześcijanka, po tym jak nie wyparła się wiary została wrzucona przez Rzymian do rzeki aby nie odnaleźli jej inni wierzący. Gdybyś miała czas http://ewa-naprzeciwszczciu.blogspot.com/2014/05/louvre-malarstwo.html#comment-form
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za podpowiedź. Nie znałam tego obrazu z nazwy, choć nie wykluczam, że mogłam go oglądać w muzeum (ale jak wiesz nie sposób wszystkiego zapamiętać) Nazwa znaleziona w internecie wydawała mi się całkiem nieprzystająca do obrazu, bo nie ma wątpliwości, że bohaterką jest dziewczyna. Skąd się wziął młodzieniec, w dodatku zwłoki - to chyba też nazwa rzadko spotykana w odniesieniu do obrazu. Ale może się mylę. Oczywiście, że zajrzę do Ciebie

      Usuń
  3. Czytałam Listy Wyspiańskiego do l. Rydla oraz Wyspiańskiego do Mehoffera bo jak pewnie pamiętasz od dłuższego czasu fascynuję się Wyspiańskim. Jestem oczarowana witrażem "Bóg Ojciec – Stań się” i ilekroć jestem w Krakowie idę do franciszkanów aby się w niego wpatrywać. Poza tym jestem zachwycona tamtejszą polichromią.
    Gosiu, życzę Ci dużo zdrowia i częstszego publikowania postów.

    OdpowiedzUsuń
  4. Też lubię zajść do Franciszkanów. Nawet, jeśli nie zajrzę do środka, np. z powodu trwającego nabożeństwa to zawsze obejrzę sobie witraż, który pięknie wygląda i za dnia i po zmierzchu przy sztucznym oświetleniu. Te polichromie są tak rozpoznawalne, że wydawałoby się, zwykłe bratki, róże czy nasturcje, a całkiem niezwykłe. Dzięki za życzenia. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Te listy muszą być bardzo interesujące. A co do młodzieży w tramwaju, to musiała być licealna i to z trzeciej klasy. Niestety, większość nie ma pojęcia o niczym i nie chce mieć...

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie doceniają możliwości poznawczych nauki, nawet, jeśli program edukacyjny jest nie najlepszy i pozostawia wiele do życzenia, to nie czerpią radości z wiedzy- ich strata i obawa o kraj, którym rządzić będą osoby niewykształcone, nie znające podstaw historii i literatury własnego narodu. Kiedy ja chodziłam do liceum dla nas liczba czterdzieści i cztery była wręcz mistyczna, komu dziś mówi ona cokolwiek, ogary poszły w las i już wiadomo co to za lektura, wystarczył symbol, skrót, kod znaków. Oczywiście, że to inne pokolenie, że zmiany, że nic nie stoi w miejscu, ale to jest przerażające, bo za tym nie poszanowaniem wiedzy idzie nieposzanowanie drugiego człowieka, i tu nie tylko wielkiego Polaka, utalentowanego dramaturga, nauczyciela, który z tego odpytuje, ale to się przekłada na nieposzanowanie starszych, kolegów, innych.. Oj, sorry, tak mnie wzięło na narzekanie na czasy nasze, a przecież nikt nie powiedział, że nie będzie gorzej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się się w pełni. Dodatkowo uważam, że to doprowadzi do zaniku państw narodowych, bo nie będzie fundamentów kultury danego narodu. Komuś na tym najwyraźniej zależy.

      Usuń
    2. Niestety będzie gorzej. Nasi przodkowie się w grobach przewracają. Targowica 2.0 nadchodzi na pełnej.

      Usuń
  7. Bardzo dziękuję za przypomnienie tych książek (bo to dwa tomy bodajże) i wymianę listów.

    OdpowiedzUsuń
  8. U mnie to był jeden tom, ale być może jest drugi. Listy mądrych ludzi zawsze czyta się z ciekawością, czasami można w nich rozpoznać własne myśli, a czasami zdziwić się nad małostkowością czy poczuciem wyższości (nawet, jeśli uzasadnionym:).

    OdpowiedzUsuń
  9. Mhmm, od zawsze uwielbiam czytać ale kanon lektur to niekoniecznie było coś, do czego pałałam miłością. Gdybym przeklinała to kto wie, może nawet dla niektórych ówczesnych pozycji znalazłabym dosadne określenie a nie, że tylko "ranyyyy, ale to było głupie" :).
    Dużo zdrówka, polecam napar z cytryny i imbiru.

    OdpowiedzUsuń
  10. :::) Ja byłam jakaś dziwna, bo lubiłam czytać wszystko, lektury miałam przeczytane jeszcze przed rozpoczęciem roku szkolnego. I nawet jeśli mi się niektóre mniej podobały to czytając po latach często doceniam doceniam ich wartość. Pomijając lektury ideologiczne, że tak je nazwę. Imbir z cytryną na porządku dziennym u mnie ostatnimi dniami. Pomyliłam się zamawiając imbir i dostałam go tyle, że nie mam wyjścia, każda herbata ma wkładkę i to sporą :)

    OdpowiedzUsuń
  11. A ja uwielbiam czytać.
    Pozdrawiam:)*Chociaż może nie lektury.

    OdpowiedzUsuń
  12. No to jest nas więcej, na szczęście. :)

    OdpowiedzUsuń

Jestem bardzo rada z każdego komentarza, ale nie będę tolerować komentarzy agresywnych, wulgarnych, czy obrażających moich gości (innych komentatorów).