Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 7 sierpnia 2011

Edith w Teatrze Miejskim w Gdyni


Przeczytawszy wpis u książkowca (domek z papieru - w tradycję już wchodzi, że zaczyna być moją inspiracją), pomyślałam, że warto przenieść mój wpis dotyczący jednego z najlepszych oglądanych przeze mnie ostatnio przedstawień teatralnych. Z racji moich muzycznych (musicalowych) zainteresowań częściej bywam w teatrze muzycznym, niż w teatrze tradycyjnym. Z obawy przed kolejnym komercyjnym przedstawieniem teatralnym zdecydowanie bardziej wolę wybrać się na spektakl słowno-muzyczny lub koncert. Ostatnia wizyta w Teatrze Wybrzeże na sztuce Szef wszystkich szefów sprawiła, że mocno się będę zastanawiać przed kolejną w teatrze wizytą. Myślę, że zrobiono wielką krzywdę sztuce próbując robić z niej "nowoczesny" teatr, czytaj motywem przewodnim sztuki była kopulacja na scenie oraz zaszokowanie widza ilością wulgaryzmów. Z tego powodu zasadniczy temat sztuki umyka z pola widzenia. Zasadniczy, czyli na tyle, na ile spośród tej szokującej terapii udało mi się wynieść - sztuka manipulowania ludźmi, w pracy, w grupie, w rodzinie.
Ale ad rem, czyli do rzeczy. Przedstawieniem, o którym chciałam napisać jest widowisko słowno - muzyczne „Piaf” w Teatrze Miejskim w Gdyni.
Myślę, że najlepszą rekomendacją są opinie internetowe. Z opiniami jest tak, że ile ludzi tyle zdań, a nawet więcej, bo może być, jak z tym powiedzonkiem „ja i owszem mam wyrobione zdanie na określony temat, ale nie do końca się z nim zgadzam”. Natomiast, jak spojrzy się na Opinie na temat spektaklu, to są to niemal w całości opinie pozytywne, a nawet entuzjastyczne. Rzadko jest zdarza, że coś podoba się niemal wszystkim.

Przedstawienie jest zrobione dobrze aktorsko, przypomina tym, którzy znają biografię Edith (a tym, którzy jej nie znają przybliża) ciężkie życie „paryskiego wróbelka”. Odrzucona jako dziecko, wychowywana w rynsztoku, śpiewająca na ulicy, często głodująca, nadużywająca używek, nieszczęśliwa w związkach (choć można też powiedzieć, że miała szczęście, bo kochała i była kochana przez swego boksera) i spełniająca się na scenie Piaf nie miała lekkiego życia.
W tytułowej roli występuje aktorka Teatru Miejskiego w Gdyni Dorota Lulka (aktorka mało znana, nie występuje w serialach, czy seetcomach). Dawniej grała w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku, w Teatrze Muzycznym w Gdyni oraz w Teatrze Nowym w Poznaniu.
Ma fantastyczny, mocny głos, a jej śpiew przykuwa uwagę. I choć Piaf była niepowtarzalna, jej głos jedyny w swoim rodzaju, to niektóre piosenki w wykonaniu pani Doroty po prostu wbijają w fotel. Wykonuje je tak fantastycznie, że przenosimy się do Paryskiej Olimpii (której budynek nawiasem mówiąc wygląda dość nieciekawie i łatwo go minąć niezauważenie). Myślę, że ten występ spodobałyby się samej Edith. A piosenka Non, je ne regrette rien (Niczego nie żałuję) wykonywana na zakończenie spektaklu, kiedy na ekranie widzimy sylwetkę Edith i słyszymy głos pani Doroty powoduje, że serce podchodzi do gardła, a dusza unosi się pod sufitem. Ze spektaklu wychodzimy uwzniośleni i jacyś tacy lepsi.
Wychodzą nuciłam sobie
-choć życie ma kres
Jednak coś przecież jest
Co zostaje, nie idzie do nikąd
Jakaś reszta na dnie
Co nie ciszą jest, nie
Bo ta reszta jest właśnie muzyką
Muzyką

Cieszmy się każdym dniem, nie odkładajmy życia na później, bo nikt nie wie, co przyniesie nam jutro. Nie czekajmy na coś, co nastąpi kiedyś, żyjmy dziś i nie żałujmy niczego.

Zdjęcie 1. Piaf 2. aktorka odtwarzająca rolę Piaf w filmie Niczego nie żałuję, 3. Dorota Lulka w roli Piaf
Może uda się wam posłuchać

http://www.youtube.com/watch?v=s3dfZG1ANKE

Czy ktoś może mnie oświecić jak wstawiać linki, aby się otwierały?

5 komentarzy:

  1. Życie i piosenki Edith Piaf idealnie nadają się do tego, aby posłużyć za osnowę spektaklu. Swego czasu widziałam "Piaf" w wyk. Agnieszki Matysiak - jej interpretacja utworów wywołała we mnie mnóstwo emocji, powodowała ciarki na plecach i zaszklone oczy. Z tego, co widzę w podanym przez Ciebie fragmencie p. Lulka również stanęła na wysokości zadania. Edith Piaf była niepowtarzalna, ale cieszę się, że nasze aktorki są w stanie sprostać tak trudnej sztuce poruszenia widza, przekazania wszystkich tych emocji, od których aż skrzy się w tych cudownych piosenkach.
    PS Aktywny link najłatwiej wstawić klikając po prostu na napis "Link" w panelu edycji posta i wkleić/wpisać go w okienko, które wyskoczy na ekranie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Już zwyczajowo się rumienię, gdy wchodzę tutaj ( a w moim wieku już nie powinnam). Cieszę się, że nawiązałaś do dobrej tradycji teatru. I jaki zbieg okoliczności! Byłam, widziałam, pamiętam! Kilka lat temu w rzeszowskim teatrze spektakl "Piaf" z Justyną Szafran w tytułowej roli. Maleńka postać z potężnym głosem, tak że skojarzenia z pierwowzorem nieuniknione, ale pozytywne. Co tam! Cudne piosenki, łzawiące oczy. Poruszona wspomnieniem szukałam na stronie Teatru Siemaszkowej, ale każdy nowy dyrektor kasuje dokonania poprzednika i teatr "rodzi się" na nowo. Jakby tradycji nie było. Szkoda. A nawet chwilę dyrektorem był aktor występujący wtedy w przywołanej sztuce. Dzięki za poruszenie czułych strun:)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak to dobrze, że są jeszcze takie piękne i poruszające czułe struny przedstawienia. I jak dobrze, że są jeszcze odbiorcy, którzy doceniają ich wartość.
    Co do linka- spróbuję zrobić jak piszesz :) może się uda, choć co do, to ja mawiają "troszkę techniki i już się gubimy"

    OdpowiedzUsuń
  4. ja używam kodu html (wpisanego ręcznie).
    niestety nie jestem w stanie go wkleić w komentarzu tak, żeby nei wyświetlał się jako link, wrrrrr.

    OdpowiedzUsuń
  5. dzięki, dzięki dziewczyny co do porad "technicznych" - będę próbować.

    OdpowiedzUsuń

Jestem bardzo rada z każdego komentarza, ale nie będę tolerować komentarzy agresywnych, wulgarnych, czy obrażających moich gości (innych komentatorów).