Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 10 lipca 2022

Wizyta w Palazzo Doria Pamhilij w Rzymie

Na dziedzińcu Pałacu

Koleżanka z pracy zapytana, czy jedzie zwiedzać, czy wypoczywać odparła szybko, że zwiedzać to będzie dwa dni, a resztę wypoczywać. Wypowiedziawszy te słowa, na które zapewne nie zwróciłabym uwagi, niemal natychmiast, jakby uświadomiła sobie, że popełniła jakieś straszne głupstwo – sprostowała - nie, nie, zwiedzać będziemy najwyżej dzień, a potem wypoczywać. I wydaje się odetchnęła z ulgą, iż ktoś mógłby ją podejrzewać, o tak niecne zamiary, jak zwiedzanie na urlopie.

Rozbawiało mnie to setnie, zabrzmiało tak, jakby zwiedzanie było czymś o czym nie warto wspominać,  czymś do czego nie powinno się przyznawać, czymś wstydliwym.

A mnie się marzy taki grand tour w XVIII czy XIX wiecznym stylu, kiedy człowiek podróżował po to, aby poznawać świat, ludzi i siebie, aby na własne oczy zobaczyć  miejsca, o których pisali literaci i które utrwalali malarze na swych płótnach. Zapewne  dlatego moje wyjazdy związane są ze zdzieraniem butów, marszrutą od rana do wieczora  poprzez ulice, place i galerie. Najchętniej połączone z wizytą w teatrze czy na koncercie.

Sala balowa

Podczas tegorocznego wiosennego rzymsko-florenckiego grand tour odwiedziłam ponownie Galerię w Palazzo Doria Pamhilij mieszczącą się przy Via Corso.

Pałac rodu Pamphilij w monumentalnym Rzymie nie wyróżnia się od strony fasady  niczym szczególnym. Ot, kolejna budowla, jakich wiele. Dopiero wejście na zielony dziedziniec budzi zaciekawienie. Po raz pierwszy kilka lat temu weszłam tam przez przypadek. Był to szczęśliwy przypadek. Od tamtej chwili marzyłam o powrocie i ponownym obejrzeniu jego bogatych zbiorów. 

Historia tego pałacu zaczyna się na przełomie XV i XVI wieku, kiedy zaprojektowany z przepięknym arkadowym dziedzińcem (ponoć dziełem samego Donato Bramante) wzbudził podziw papieża Juliusza II z rodu della Rovere. Wówczas zażyczył on sobie, aby pałac został podarowany jego bratankowi, Francesco Maria della Rovere. Kolejnym właścicielem pałacu został ród Aldobrandinich, a z powodu braku męskiego potomka pałac odziedziczyła Olimpia Aldobrandini.

Galeria lustrzana

Olimpia, jako jedyna spadkobierczyni ogromnej fortuny rodu, w wieku 15 lat wyszła za mąż za księcia Borghese. Po jego śmierci, 23 letniej wdowie wpadł w oko bratanek papieża Innocentego X, Camillo Pamhilij. Camillo był synem Olimpii Maldaichini, innej niezwykłej kobiety tamtego okresu. Olimpia Maldaichini w przeciwieństwie do swej synowej, pochodziła z niezamożnej rodziny poborcy podatkowego. Ojciec chciał, aby podobnie, jak jej siostry wstąpiła do klasztoru. Olimpia sprzeciwiła się woli ojca i wyszła za mąż za najbogatszego w miasteczku człowieka Paola Niniego wykazując niezwykłą wówczas siłę woli. Po śmierci męża wydała się za brata Giovani Batisty Pamhilego, Pamphillio. Była bardzo wpływową kobietą i to ona doprowadziła swego szwagra polityką kupowania poparcia na tron Piotrowy, a potem została jego prawą ręką i rządziła polityką papiestwa. Olimpia Maidalchini nie była zadowolona z decyzji syna ożenku z Olimpią Aldobrandini. Była świetną partią, ale zarówno matka, jak i wuj papież przeznaczyli go do kariery duchownego. Dla przyszłej żony zrezygnował z tytułu kardynalskiego.

Kaplica Pałacowa

Olimpia Aldobrandini, będąca jedyną spadkobierczynią bogatego rodu, wdową po księciu Borghesse (kolejny zamożny ród) i żoną papieskiego bratanka  miała ogromne fundusze, dzięki którym powiększała rodową kolekcję dzieł sztuki, a także rozbudowywała i upiększała odziedziczony pałac. Wniosła w wianie kolekcję dzieł sztuki, która stała się zaczątkiem Galerii znajdującej się do dziś w Pałacu przy Via Corsa.

Po śmierci ostatniego męskiego potomka rodu Pamphilj, księżnę Annę Pamphilj wydano za mąż za genueńskiego arystokratę Andreę III Doria. Ich potomek żyjący na przełomie XVIII i XIX wieku, doprowadził do kolejnej modernizacji pałacu. Wtedy powstała też sala Balowa i odnowiono kaplicę. Dzieło powiększania pałacu kontynuowali również jego potomkowie, wówczas wybudowano między innymi pałacowe stajnie, w których dzisiaj znajdują się pomieszczenia sąsiadującego z pałacem banku.

Galeria lustrzana 2
Palazzo jest więc spuścizną kilku niezwykle zamożnych rodów (Borghese, Pamphilij, Aldobrandini, Doria).

Wygląd samego pałacu jest imponujący, zachwycają zwłaszcza sala balowa, czy galeria lustrzana ze złoconymi sztukateriami, lampami, posągami oraz dekoracyjnym pokrytym freskami sklepieniem.

Z ciekawostek pałac jest cały czas zamieszkały przez potomków rodu, którzy spierają się o spuściznę przodków. Przed wejściem do budynku można oglądać niezwykle imponujące najnowsze modele aut jego mieszkańców. Myślę, że wśród męskiej części odwiedzających Galerię wielu będzie bardziej zainteresowanych stojącymi w przejeździe brannym lamborghini niż którymkolwiek z obrazów.

Ponadto w Pałacu znajduje się między innymi stacja naukowa Polskiej Akademii Nauk.

Ja, nieczuła na  wdzięki współczesnych karoc przyjemność czerpałam z oglądania dzieł sztuki malarskiej.   

Jest ich tutaj ogrom. Na mnie największe wrażenie zrobiły;
Portret Innocentego X (Velazquez)
Wyeksponowany w malutkiej salce na końcu jednego z korytarzy galerii portret Innocentego X pędzla Valazqueza. Dumny wzrok, majestat postaci, bogate papieskie szaty i coś co sprawia, że nie można tego papieża po prostu minąć. Jakiś nieprzyjemny dreszcz sprawia, że nie czujemy się zbyt komfortowo stając twarzą w twarz z Giovanim Batistą Pamhilij, był to papież okrutny, straszliwy niczym Juliusz II papa teribile (a jednak ten namalowany przez Rafaela Juliusz II ma jakiś rys łagodności i zmęczenia, w przeciwieństwie do portretu Innocentego).  Był to człowiek apodyktyczny, okrutny i władczy, tu z zaciśniętymi ustami, z trudem próbuje przybrać maskę majestatycznego duchowego dostojnika. Kiedy papież ujrzał swój portret miał ponoć zakrzyknąć to zbyt prawdziwe.
 Innocenty X wg Bacona (Stany Zjednoczone)

Ostatnio poznałam bardzo ciekawy portret będący reinterpretacją tego najbardziej znanego portretu papieża. Portret – hologram namalowany przez Bacona. Papież wygląda, jak uwięziony w klatce, jakby siedział na krześle elektrycznym, usta ma otwarte i wrzeszczy z wściekłości i gniewu. Jest być może jeszcze bardziej prawdziwy, niż mógł namalować go Velazquez.  U niego papież milczy (choć z trudem zapewne to mu się udaje), u Bacona wrzeszczy.

Odpoczynek podczas ucieczki do Egiptu Caravaggio – to jeden z dwóch obrazów, które najlepiej zapamiętałam podczas pierwszej wizyty w galerii. I chyba pierwszy Caravaggio, który mnie urzekł, pierwszy z tych wiszących w galeriach sztuki. Powstały z inspiracji Ewangelią Św. Mateusza obraz podróży Józefa z rodziną do Egiptu w celu uniknięcia gniewu Heroda zawiera nietypową scenkę.

Odpoczynek  podczas ucieczki do Egiptu Caravaggio
W Ewangelii mowa jest o cudownościach i niezwykłościach wydarzeń w podróży do Egiptu, ale nie ma tam mowy o grającym na skrzypcach aniele. Prawdopodobnie pomysł zrodził się w otoczeniu kardynała Del Monte (jednego z mecenasów Caravaggia) miłośnika muzyki i sztuki. Skrzypce były wówczas nowoczesnym, używanym od niedawna instrumentem. Święta rodzina przedstawia zwykłych prostych ludzi, Józef to człowiek, który nie bardzo rozumie, skąd wziął się tutaj anioł i dlaczego gra im na skrzypcach, jest zażenowany swoim ubóstwem i pokorny, nosi zwykłe szaty i ma bose nogi. Natomiast  Maryja zmęczona podróżą wraz z dzieciątkiem śpią. Blask bijący od anioła oświetla tę część obrazu. Gra światłem to typowe dla Caravaggio). Obok Odpoczynku podczas ucieczki do Egiptu znajduje się obraz Pokutująca Magdalena, do której postaci pozowała ta sama modelka. Zauroczył mnie ten anioł - nie anioł, chłopiec-hermafrodyta, z rozwianym lokiem i przypiętymi skrzydłami, nagi, a jednak osłonięty zwiewną wstęgą.

Dla miłośników Caravaggia zbiory Galerii to istny raj. Obok siebie znajdują się wspomniana wyżej Pokutująca Maria Magdalena i Święty Jan Chrzciciel. Ten ostatni (chyba) wypożyczony z Muzeów Kapitolińskich (więc lepiej się nie nastawiać, że będzie tam na stałe).

Piękny obraz Jana Brueghela starszego niemal ginie w natłoku tych wszystkich Tycjanów, Rafaeli, Carracich, Massysów. Pejzaż połączony z biblijną opowieścią o wygnaniu Adama i Ewy z raju zachwyca delikatnością, kolorytem, sielanką. Na pierwszym tle znajdują się fauna i flora, całe bogactwo ziemskie, a Adam z Ewą ledwie widoczni w oddali jakby nieistotny element całości.

Raj ziemski Jan Brueghel Starszy
Do kolekcji osobistej obrazów Zwiastowań oraz obrazów Filippo Lippiego - byłego zakonnika, artysty o pojemnym sercu dołączyłam kolejne Zwiastowanie.


którego koloryt uzależniony od kąta padania światła był zupełnie inny 


Z przyjemnością także poznałam kolejnego Memlinga, bowiem jak dotąd pierwsze i jedyne skojarzenie z Memlingiem, czyli tym, czym słynie Muzeum Narodowe w Gdańsku jest Sąd Ostateczny (obraz, przed którym spędziłam tak wiele czasu, jak przed żadnym innym). 

Mniej znany Hans Memling (tytuł Opłakiwanie? Zdjęcie z krzyża?- nie znam)

Artystą, na którego zwróciłam uwagę w zbiorach Galerii był Quentin Masys. Dotąd kojarzony jedynie z jednego obrazu Bankiera z żoną (znajdującego się w Luwrze). Teraz po lekturze książki Rozmowy obrazów tom 1 Grażyny Bastek także z portretem Starej kobiety (brzydkiej księżniczki) znajdującym się w National Gallery w Londynie. Jestem pewna, że musiałam go tam widzieć, jest bowiem charakterystyczny. Jest to portret kobiety o zniekształconych chorobą rysach twarzy, wyglądający karykaturalnie. Znajdujące się w Galerii Pamphilij obrazy Masysa także przedstawiają osoby o twarzach nieco zniekształconych. Takie osoby o wyjątkowym wyglądzie, nietypowych, często zniekształconych rysach twarzy  były wówczas (XVI wiek) przedmiotem zainteresowania, sprowadzano je na dwory panujących, uwieczniano na obrazach, pokazywano. Brzydota fascynowała malarza.

Na zakończenie popiersie Olimpii Maldaichini, którą można by nazwać kobietą papieżem, bowiem wywierała bardzo duży wpływ na dworze swego szwagra. Trochę to dziwne, bowiem miał on silny, apodyktyczny charakter, iż pozwalał swej szwagierce na tak wiele, ale też wszystko co miał jej właśnie zawdzięczał. Na popiersiu Alessandro Algardiego Olimpia w wieku mocno dojrzałym wieku. Chyba nie chciałabym spotkać tej kobiety na swojej drodze.Widać, że słowo nie, nie istnieje w jej słowniku.

Olimpia Maidalchini - papieżyca, albo prawa ręka papieża Innocentego X

17 komentarzy:

  1. W Palzzo Doria Pamhilij nie byłam, ale kilka dzieł znajdujących się tam znam z różnych publikacji i tak na przykład w którymś z moich postów opublikowałam portret papieża Innocentego X pędzla Velázqueza jako że był związany z treścią posta. Nie wiem który to post, ale pamiętam, że treść kartki, którą papież trzyma w dłoni, jego ubiór i wyraz twarzy wiązały się z moją publikacją.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ewo, dobrze, że do mnie zawitałaś, bo właśnie chciałam się wpisać u Ciebie i kazało mi się zalogować, ale to wyglądało tak, jakbym miała zalogować się na twoje konto, a potem wywalało mnie z twojego bloga do mnie. Dziwna sprawa. Kiedyś wydawało mi się, że w portretach nie ma nic ciekawego, ot czyjaś twarz, czasem miła, czasem mniej, a tymczasem dziś odkrywam bogactwo znaczeniowe w dobrych portretach. I mam szczególną słabość do paru papieży, którzy mieli szczęście do malarzy, jak właśnie wspomniani Juliusz II czy Innocenty X. Te paradne stroje to jedno, ale to oddanie charakteru to dopiero majstersztyk. Tak namalować władcę, aby go nie urazić, a jednocześnie oddać charakter. Nie wspomniałam o drugim obrazie jaki najlepiej zapamiętałam po pierwszej wizycie w Galerii- była to jedna z wersji zimowego krajobrazu z łyżwiarzami i klatką na ptaki Bruegla. Może dltatego, że zawsze lubiłam obrazy zimy i mam do nich słabość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po raz drugi bez problemu mogę tu komentować. Nie wiem co Google w bloggerze narobiły, bo na innych blogach tak gładko już mi nie idzie z tym komentowaniem. Muszę pokombinować, żeby dodać komentarz. Na Twojej stronie w górnym prawym rogu pokazuje mi, że jestem u Ciebie zalogowana, natomiast na moim własnym od dłuższego czasu wyświetla mi się "zaloguj się" i kiedy klikam w "zaloguj się" to otwiera mi się moja stronę z tytułami postów (statystyki), później klikam "wyświetl bloga" i dopiero wtedy w górnym, prawym rogu wyświetla mi się tak jak trzeba "adres mailowy, nowy post, projekt, wyloguj się". Nic nie blokowałam i nic nie zmieniałam w ustawieniach. I tak w kółko. Jakaś niechęć mnie już ogarnia do prowadzenia bloga.
      Pozdrawiam :) :)

      Usuń
    2. Po tym drugim moim komentarzu, kliknęłam u Ciebie "wyloguj się" i już komentarza nie mogłam napisać, bo ukazała mi się wiadomość "zaloguj się w Google". Kliknęłam i przekierowało mnie na mój profil Google po czym musiałam się najpierw zalogować u siebie, żeby móc napisać komentarz u Ciebie. Prawdziwy zawrót głowy. Nie wiem o co chodzi, jestem zalogowana a nie jestem. Uf!

      Usuń
    3. Tzn. że wszyscy mamy takie same, lub podobne problemy. To rzeczywiście zniechęca. Nic, nie poddajemy się, próbujemy. Najgorsze, że nie ma nawet do kogo tego zgłosić. A ten, kto spowodował zmiany zapewne się tym wcale nie przejmuje. Cieszę się, że mimo wszystko spróbowałaś dać znać. Ja też będę próbować nadal

      Usuń
  3. Małgosiu!
    Twoje posty z muzeów są niezwykle inspirujące. Jak wiesz, uwielbiam bywać w takich muzeach i podziwiać dzieła dawnych malarzy. Takie malarstwo łatwo do mnie dociera. Muszę się przyznać, że troszeczkę zazdrościłam Ci, ale tak wiesz, pozytywnie, wyjazdu do Florencji i Rzymu. Spokojnego wędrowania po salach pełnych wspaniałej sztuki. Zaplanowaliśmy wyjazd do Rzymu we wrześniu lub na początku października. Obecnie wiem, że w najbliższym czasie raczej nie zdecyduję się na żaden lot. Fasadę pałacu widziałam ale w Galerii Dorii Pamphilj nie byłam i pewnie już nie będę. Szkoda bo są tam jak widzę, dzieła wyjątkowej urody.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety to co się dzieje na lotniskach może skutecznie odstręczyć od podróżowania. Miałam pomysł na wrzesień na wylot do Chorwacji, ale też zrezygnowałam na rzecz polskiego morza. Już ostatni powrót z Rzymu, kiedy spędziłam siedem godzin na lotnisku, co jak się dziś okazuje należy zaliczyć do jedynie siedmiu godzin, przy odwołanych lotach- było dla mnie męczącym i ciężkim przeżyciem. Kolejny wylot planuję w lutym licząc, że do tego czasu sytuacja się rozładuje nieco a pandemia nie pokrzyżuje na nowo planów. Już chyba wolałabym, aby ceny biletów znacząco podrożały, ale aby był komfort podróży, a nie niepewność, czy samolot zabierze nas tam a potem z powrotem.

      Usuń
  4. Świetne miejsce, kolekcja obrazów z najwyższej półki, same znamienite nazwiska. Co do rzeźby Olimpii Maidalchini odczucia mam takie same jak Twoje. Ten wyraz twarzy świadczy o jej władczym charakterze nawet gdy nie zna się faktów z jej życia. Galeria mieści się w imponujących wnętrzach. Jeśli mogę coś podpowiedzieć odnośnie pisania komentarzy, najlepiej korzystać z przeglądarki Chrome, nie przekierowuje i oszczędza sporo czasu i nerwów. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. O Olimpii też wiem nie za wiele, poza tym, co usłyszałam w audycji historyka sztuki na temat papieża X i jego szwagierki. Uderzyło mnie to, że ta niezwykle majętna kobieta zaraz po śmierci szwagra wywiozła z jego siedziby wszystko, co się dało, z dziełami sztuki i kosztownościami, a potem odmówiła jego pochówku, twierdząc, że jest ubogą wdową. Wstrętne babsko. Właśnie zamówiłam książkę na jej temat, więc ciekawa jestem, czego się jeszcze dowiem na jej temat. Ale w końcu nie tylko panowie mają monopol na paskudne zachowanie. Dzięki za podpowiedź z przeglądarką. Od wczoraj jakoś mniejsze mam problemy z komentowaniem, ale jak powrócą to wypróbuję.

    OdpowiedzUsuń
  6. Najchętniej oprotestowałabym cały świat:) Dlaczego ja jeszcze tam nie byłam i nie widziałam tych cudów?! Tak nie może być, od stycznia robię grafik na wycieczki bliższe i dalsze - ten fantastyczny pałac już jest tam wpisany i to na cały dzień, choćbym miała podpierać się zębami:). A zwiedzanie tylko jeden dzień, to jak wyjazd w góry na jedną wycieczkę:) Każdy niech wypoczywa tak, aby odzyskać siły, ja jednak należę do tych, co jak się nie umęczą ponad wszelkie wyobrażenie chodzeniem czy wspinaczką to mają zmarnowany urlop. A pani Olimpia Maidalchini miała wybitne poczucie humoru:)Najpierw okradła szwagra a potem odmówiła mu pochówku, trzeba mieć naprawdę talent do takich pomysłów. Co do portretów jak dotychczas niewiele poświęcałam im czasu, zdecydowanie wolę plenery, nawet jeśli jest to siejący grozę H. Bosch.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, każdy niech tam wypoczywa, jak lubi i na ile mu fundusze pozwalają, choć czasami, jak się bardzo chce, to można znaleźć sposób, aby korzystać z dobrodziejstw kultury za całkiem nieduże pieniążki (o dziełach sztuki w świątyniach pisałam już kilka krotnie i niedługo napiszę ponownie. Można też niektóre galerie odwiedzić w pierwszą niedzielę miesiąca bezpłatnie. W tych większych, bardziej znanych są tłumy, ale można znaleźć też coś dla siebie). Ja przez długi czas portrety omijałam szerokim łukiem, bowiem nie budziły zainteresowania, wydawały mi się nudne. Pierwszym który mnie zauroczył był portret papieża Juliusza II Rafaela, tego strasznego papieża (papa terribile), który budził postrach i respekt. A to po przeczytaniu biografii Michała Anioła zainteresował mnie ten papież, bardzo go wówczas znielubiłam, choć dziś patrzę na niego inaczej, dostrzegając i jego zalety na polu mecenatu nad artystami, nawet, jeśli pobudki jego czynów nie były szlachetne. Jest kilka wersji tego obrazu, pierwszą zobaczyłam w Ufizzi i od tego czasu dostrzegłam urok portretowych obrazów. Oczywiście nie wszystkie portrety mnie zajmują, nie wszystkie zwracają na siebie uwagę, jak jest ich wiele obok siebie rzadziej mi się zdarza wyłowić jeden najbardziej interesujący, ale mam swoich ulubieńców, do których należą portrety malowane przez Rafaela.

      Usuń
  7. O tak, w szesnastym wieku malarze lubili uwieczniać ludzi, którzy byli w jakiś sposób chorzy lub kalecy. Przypomina mi się w tym momencie Bruegel Starszy i jego słynni „Ślepcy”. Ja też miałam problemy z logowaniem, i to podczas korzystania z przeglądarki Chrome, bardzo mnie to martwiło, ale na szczęście od lipca ten problem minął. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzięki za informację, jakoś nie natrafiłam na ten obraz wcześniej. Ciekawy i przejmujący. Ostatnio, jakby nieco lepiej z logowaniem i komentowaniem.

    OdpowiedzUsuń
  9. Zwiedzanie na urlopie? Kto to widział? 😉. Ja jako powsinoga - włóczykijka nawet sobie nie wyobrażam urlopu bez szwędania się, za to doskonale mogę sobie wyobrazić niedosyt po powrocie. Tylko muzea zwiedzam rzadko, robiąc wyjątek tylko dla tych najbardziej znanych. Mam to szczęście, że u Ciebie mogę nadrobić braki w kulturze 😊.
    Pozdrawiam serdecznie i życzę fajnego weekendu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pochlebca:) ale to miłe, w zasadzie pochlebczyni

      Usuń
  10. Tęsknię za Włochami, ale tam albo obostrzenia, albo za gorąco...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety, rzadko warunki są idealne. Choć akurat podczas tamtego wiosennego pobytu było raczej za zimno, niż za gorąco. :) Ale jak się planuje podróż nie jesteśmy w stanie przewidzieć pogody, strajków na lotniskach, rozwoju pandemii, czy wojen w Europie, albo wybuchu wulkanu (pamiętam, jak taki jeden uziemił kilkanaście a może kilkadziesiąt lotów, kiedy kilka a może już kilkanaście lat temu z Paryża- czarna wulkaniczna chmura krążyła nad Europą).

      Usuń

Jestem bardzo rada z każdego komentarza, ale nie będę tolerować komentarzy agresywnych, wulgarnych, czy obrażających moich gości (innych komentatorów).