W tej kryminalnej opowieści z Wenecją w tle komisarz Brunnetti dochodzi do wniosku, iż może sprawiedliwości należałoby szukać na tamtym świecie, bo na tym zbyt często okazuje się to niemożliwe. Opisane w kryminałach schematy postępowania włoskiej policji, urzędników, polityków, sfer duchowieństwa, że już o mafiosach nie wspomnę nie stawiają tych struktur w najlepszym świetle. Co prawda to samo można by powiedzieć o każdej z tych instytucji w każdym innym kraju, ale tu mamy akurat Włoską policję i włoski wymiar sprawiedliwości. Wiele można zarzucić włoskim organom ścigania, ale komisarz Brunnetti niczym rozprawiający się z sycylijską mafią filmowy bohater Corrado Cattani robi swoje i pozwala uwierzyć, że są jeszcze uczciwi i oddani pracy gliniarze.
Tym razem Donna Leon na warsztat bierze przestępstwo popełnione z pychy.
![]() |
moje ukochane Frutti di mare (primo piati) |
Jak to w jej książkach bywa wątek policyjnego śledztwa przeplata się z wątkiem rodzinnym, a rozważania Paoli (żony komisarza) naprowadzają Guido na trop. Chyba po raz pierwszy Guido jest tak mocno zaabsorbowany śledztwem, że nie ma czasu na swoją ulubioną czynność, czyli czytanie. Nic dziwnego, jeśli równolegle prowadzi śledztwo w sprawie kradzieży na lotnisku. To Paola czyta. I to nie byle jaką lekturę, jest to podręcznik do religii jej córki.
Komisarz natomiast z chęcią pochłonąłby domowy obiad, jednak zmuszony do dłuższego pozostania w pracy indaguje żonę na temat omijającego go obiadu.
A nie jesteś ciekawy, co zamierzam czytać.
Nie chcę wiedzieć, co będziesz jeść.
Czyli chcesz wiedzieć co cię ominie?
Tak.
I się dąsać?
Nie.
[..] Jeśli obiecam, że zjem tylko grissini z serem, a potem przejrzałą brzoskwinię, to poczujesz się lepiej?
[…] A żeby ci wynagrodzić stracony obiad, obiecuję, że przyrządzę ci na kolację steki z miecznika i krewetki.
W sosie pomidorowym?
Tak. A jeśli starczy mi czasu, to z pozostałych brzoskwiń zrobię lody.
I może dodaj trochę mniej czosnku niż zwykle, co?- zasugerował wykorzystując, jak mu się zdawało, silną pozycję przetargową.
(str. 91)
![]() |
równie wspaniałe risotto con funghi (secondo piati) |
Aby za wiele nie zdradzać napiszę, tylko, iż ciekawie i znajomo brzmi wątek prowadzonego równolegle śledztwa w sprawie kradzieży na lotnisku. Od razu pomyślałam sobie, jak to dobrze, że zawsze podróżuję z bagażem podręcznym.
Oskarżonych wielokrotnie filmowano, jak grzebią i wyciągają rzeczy z walizek pasażerów, i ponieważ niektórzy z nich byli gotowi zeznawać przeciwko pozostałym w nadziei na łagodniejszy wyrok, komisarz nie miał zbyt wiele do roboty….(str. 76)
….Obrona (pracowników lotniska dopuszczających się kradzieży) wytoczyła argument, iż skoro kamery zostały zainstalowane bez wiedzy osób filmowanych, to naruszały prywatność oskarżonych- podpierając się wielofunkcyjnym, zapożyczonym od Anglików słowem privacy, by wypełnić lukę we własnym języku, w którym brakowało odpowiedniego terminu. Gdyby tę argumentację uwzględniono, a zdawał sobie sprawę, że to bardzo prawdopodobne, oskarżenie zostałoby oddalone, ponieważ wszyscy, którzy przyznali się do winy natychmiast wycofaliby swoje zeznania. Poza tym ci ludzie wciąż byli zatrudnieni przy bagażach, bo skoro konstytucja gwarantowała każdemu obywatelowi prawo do pracy, nie wolno było ich zwolnić (str. 112)
![]() |
tiramisu (dolci) Może nie wygląda zachęcająco, ale to najlepsze ever tiramisu jakie jadłam w życiu Sklepik I Tre Mercanti |
[…] sędzia rozpatrujący sprawę kradzieży na lotnisku postanowił, że nagranie zarejestrowane przez ukryte kamery w holu bagażowym rzeczywiście naruszają prywatność osób oskarżonych o okradanie bagaży, wobec czego nie mogą być użyte, jako dowody przeciwko nim. (str. 130).
Książki Donny Leon idealnie nadają się na wakacyjną lekturę.
Przeczytana w ramach stosikowego losowania u Anny
W pierwszej wersji wpisu podałam tytuł książki jako Zgubne środki - konia z z rzędem temu, kto wie, skąd mi się taki tytuł przyplątał.