Łączna liczba wyświetleń

piątek, 19 sierpnia 2011

Nie tylko o tym, jak Gośka nago na miotle latała, czyli Mistrz i Małgorzata

..."Bądź tak uprzejmy i spróbuj przemyśleć następujący problem - na co by się zdało twoje dobro, gdyby nie istniało zło, i jak by wyglądała ziemia, gdyby z niej zniknęły cienie? Przecież cienie rzucają przedmioty i ludzie..."
Mistrza i Małgorzatę M. Bułhakowa czytałam po raz pierwszy wiele lat temu. Była to jednak inna wersja powieści; skrócona i ocenzurowana. Wersja, jakiej niedawno wysłuchałam (audiobook) jest pełną wersją powieści. Nie mniej jednak już tamta pierwsza lektura zauroczyła mnie, wprowadzając w świat magii, symboli i tajemnic. Powieść Bułhakowa to połączenie satyry, powieści miłosnej, rozważań filozoficznych, komedii, kryminału i fantazji. Powieść jest wieloznaczna i pełna symboli; są tam gadający kot, obywatele z poucinanymi głowami, chodzące garnitury, przemieszczający się w czasie i przestrzeni obywatele, pieniądze zamieniające się w papier, obywatelki w samej bieliźnie, latająca na miotle naga kobieta, zamieniony w wieprzka urzędnik. Są rozważania na temat dobra i zła. Jest też wielka miłość, dla której nie ma granic. No i jest fantastyczny, surrealistyczny, upiorny i intrygujący Bal u Szatana, na którym naga Małgorzata pełni rolę królowej. Dla mnie jest to powieść magiczna. Fabuła opiera się na trzech wątkach; pobytu szatana w Moskwie, miłości mistrza i Małgorzaty oraz spotkania Jezusa (tutaj Joszui) z Piłatem. Najmniej zajmująca, jak dla mnie jest wątek religijny; historia Jezusa, Piłata i Mateusza Lewity. Poza pierwszą jej częścią (fantastyczną) pozostała opowieść może nieco znużyć, choć muszę przyznać -wątek ten jest niezbędny dla całości powieści. Dwa pozostałe wątki mieszają się ze sobą. Szatan wraz ze swoją świtą (Korowiewem, kotem Behemotem, Azazzello i Helą) przybywa do Moskwy. A skutki jego działalności nie pozostają bez wpływu na życie Mistrza i Małgorzaty. Szatan dokonuje pokazów czarnej magii w teatrze, urządza bal, a przy okazji demaskuje absurdy radzieckiej rzeczywistości. Na jaw wychodzą ludzkie ułomności; zachłanność, obłuda, nieuczciwość. Wady te mają uosabiać system komunistyczny w stalinowskiej Rosji. Są tu pazerni na pieniądze urzędnicy, żądne pięknych strojów obywatelki, sprzedawcy nieświeżej żywności oraz mierni, piszący na zamówienie literaci. Powieść przedstawia smutną rzeczywistość początku XX wieku w Rosji Radzieckiej. Rzeczywistość, w której brakuje wszystkiego; począwszy od dóbr materialnych a skończywszy na walorach moralnych, choć może należałoby odwrócić kolejność. I co dziwne, to właśnie Szatan (Woland), któremu przypisuje się całe zło jest jednocześnie tym, który czyni dobro. „Jam częścią tej siły, która wiecznie zła pragnąc, wiecznie dobro czyni”. Nie tylko ten cytat z Fausta odwołuje się do powieści Goethego. Historia Małgorzaty, która jest gotowa duszę diabłu zaprzedać dla ratowania swojego ukochanego Mistrza przypomina historię Fausta, który gotów był duszę diabłu oddać w zamian za odnalezienie sensu życia. Jakkolwiek działania Wolanda nie zmieniają biegu zdarzeń ani ludzkich serc i charakterów, to jednak właśnie on był tym, który w świecie ateizmu udowadniał poecie Berliozowi, że historia Joszui (Jezusa) była historią prawdziwą. To on i jego świta piętnując zło i naśmiewając się zeń spełniają dobry uczynek obnażając je. To on wreszcie w świecie bez zasad wyznawał pewne zasady i nie tylko wynagrodził lojalność i posłuszeństwo Małgorzaty, ale także potrafił docenić jej bezinteresowną dobroć. Kiedy Małgorzata po wypełnieniu swego zadania mogła poprosić Szatana o jedną, jedyną rzecz i prosiła o coś nie dla siebie Woland pozwolił jej na kolejną prośbę. Moim zdaniem książka powinna nazywać się Szatan i Małgorzata. I jeszcze jedno. Książkę czyta aktor Henryk Boukołowski i czyta ją wspaniale. Myślę, że jego interpretacja jest swego rodzaju dziełem sztuki. Tutaj fragment filmu scena balu u Szatana Znalazłam go na youtube i lubię od czasu do czasu obejrzeć sobie tę scenę, mimo, iż filmu nie znam, a opinie są na tego temat dość rozbieżne. Woland do Małgorzaty: niech pani nigdy nikogo i o nic nie prosi! Nigdy i o nic, tych zwłaszcza, którzy są od pani potężniejsi. Sami zaproponują, sami wszystko dadzą. Moja ocena 6/6

17 komentarzy:

  1. "Mistrz i Małgorzata" to jedna z moich ukochanych książek, czytana już tak wiele razy, że niektóre fragmenty znam niemal na pamięć.
    A film (właściwie to serial) z którego pochodzi ten fragment oglądałam i dosyć mi się podobał - szczególnie Małgorzata. Bo Woland to już chyba zawsze kojarzył mi się będzie z Gustawem Holoubkiem z polskiej ekranizacji...

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla mnie "Mistrz i Małgorzata" to arcydzieło i też jedna z moich ulubionych książek, choć wiem, że jest wiele osób, które powiedzmy 'nie widzą głębi przesłania'. I przychylam się do przedmówczyni, dla mnie Woland = Gustaw Holoubek :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety nie widziałam polskiej ekranizacji z Holoubkiem. Muszę zajrzeć do internetu, czy nie można gdzieś nabyć płytki. W mizerii naszej telewizji z przyjemnością uraczyłabym się dobrą ekranizacją.

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba nigdy nie obejrzę ekranizacji tej powieści, bo jestem tak bardzo przyzwyczajona do swoich wyobrażeń bohaterów, że trudno byłoby mi znieść konfrontację z rzeczywistością.
    Uwielbiam tę powieść.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie mogę napisać, że jest to jedna z moich najukochańszych książek. Czytałam ją jak do tej pory tylko raz i oczywiście poddałam się jej urokowi. Tak jak piszesz o tym pięknie Małgosiu, o tej magii, tajemniczości.Będę musiała odnowić swoją znajomość z Bułhakowem.

    OdpowiedzUsuń
  6. @Lirael Tak, nasze wyobrażenia są czasami na tyle silne, że nie są w stanie znieść "konkurencji". Zresztą z ekranizacjami powieści, adaptacjami sztuk często tak bywa, że rozczarowują, trzeba wielkiego talentu, aby film dorównał literaturze, a już osiągnięcie wyższego poziomu jest nie lada osiągnięciem.
    @Balbina Ja również mam w planie tyle książek, po które chcę sięgnąć ponownie. Jest to jednym z powodów, dla których nie miałabym nic przeciwko znalezieniu się już na emeryturze.

    OdpowiedzUsuń
  7. "Mistrz i Małgorzata" to jedna z bardzo niewielu książek, które przeczytałam więcej niż raz - z reguły nie lubię wracać do już przeczytanych lektur, nawet jeśli bardzo mi się podobają. Ale kiedyś, już po lekturze "Mistrza..." wybrałam się na jakiś otwarty wykład na wydział rusycystyki, gdzie omawiane były symbole zawarte w tej powieści. I zrobiło to na mnie tak wielkie wrażenie, że ponownie sięgnęłam po te książkę, by poszukać w niej tego, o czym usłyszałam. I wrażenie z lektury było jeszcze większe :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. @witam Karolino. Jaka to radość, kiedy znajdzie się parę osób, które podzielają nasze do książki zamiłowanie.

    OdpowiedzUsuń
  9. "Mistrz i Małgorzata" także i dla mnie na zawsze pozostanie jedną z najważniejszych i najpiękniejszych książek mojego życia. Przebogata symbolika umożliwiająca wielokrotne czytanie i interpretowanie , faustowskie odniesienia, o których wspominasz, i przede wszystkim klimat całej powieści, którego nie sposób jest zdefiniować słowami.

    OdpowiedzUsuń
  10. Może założymy Klub wielbicielek Mistrza i Małgorzaty?

    OdpowiedzUsuń
  11. To ja się też zapisuję do takiego klubu wielbicieli Mistrza i Małgorzaty- uwielbiam tę powieść- Małgosia :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Szatan i Małgorzata? Eeee... Chyba lepiej nie zmieniać tytułu ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. @Małgosia - proszę bardzo przyjmuję zapisy :)
    @Anonimowy - absolutnie nie ośmieliłabym się zmieniać tytułu, ale dla mnie bohaterami są właśnie Małgorzata i Woland, mistrz jest raczej bohaterem Małgorzaty :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja polecam serial z roku 2005 jest świetny😀

    OdpowiedzUsuń
  15. Cieszy mnie bardzo, że przy tak trudnej książce jak Mistrz i Małgorzata komentarze pod Twoją recenzją są wyłącznie pełne zachwytu i szacunku. Jak najbardziej wpisz mnie do klubu miłośników MiM:)Chciałabym tu napisać, że miałam nadzwyczajne szczęście oglądać Mistrza i Małgorzatę jako sztukę teatralną a także jako sztukę w Teatrze Lalki i oba wykonania były absolutnie zachwycające, choć wydawać by się mogło, że czegoś tam wielowymiarowego jak Mistrz i Małgorzata nie da się przenieść na scenę. Na pierwsze przedstawienie zabrałam ze sobą młodzież, która nie znała tekstu, a jednak wyszli zachwyceni. Trzeba młodych zachwycać od razu arcydziełami. Ja czytałam Mistrza i Małgorzatę tylko raz, po latach chętnie sięgnę po nią znowu.

    OdpowiedzUsuń
  16. O MiM pisałam raz jeszcze na tym blogu przeczytawszy go po raz kolejny, a dziś chętnie przeczytałabym znowu przed wybraniem się do teatru muzycznego na musical. Miałam bilet na 30 września niestety z powodu choroby musiałam zrezygnować. Ilekroć czytam MiM znajduję nowe wątki, nowe cytaty.

    OdpowiedzUsuń

Jestem bardzo rada z każdego komentarza, ale nie będę tolerować komentarzy agresywnych, wulgarnych, czy obrażających moich gości (innych komentatorów).