Nie mogąc odżałować niepowodzenia w zakupie biletów na wystawę obrazów Vermeera udałam się na film dokumentalny o amsterdamskiej ekspozycji. Film Vermeer. Blisko mistrza reż. Suzanne Raes dokumentuje proces przygotowań do jednej z największych wystaw malarskich ostatnich lat. Największej wystawy prac Holendra.
Zaczynają go słowa dyrektora Rijksmuseum, będącego organizatorem wystawy. Słowa, które mogą się wydać dziwne w ustach mocno dojrzałego człowieka, kiedy opowiada o tym, jak po obejrzeniu swoich pierwszych Vermeerów (jako kilkuletni chłopiec) zemdlał. Przesadzona reakcja? Ja go rozumiem, sama przeżyłam ostatnio napad palpitacji serca i ogromną słabość oglądając wystawę malarzy szkoły paryskiej w Konstancinie Jeziornej. A mam za sobą lata doświadczeń związanych z poznawaniem sztuki.
Film dokumentuje okres od pomysłu wystawienia jak największej ilości dzieł mistrza do dnia otwarcia wystawy; przedstawia negocjacje i próby wypożyczenia obrazów zarówno z galerii państwowych znajdujących się w Europie i Ameryce jak i od prywatnego kolekcjonera, badania, jakim poddano obrazy przed ich ekspozycją prowadzone w celu uzyskania pewności autorstwa, dyskusje nad sposobem prezentacji dzieł. Mamy możliwość obejrzenia i tych obrazów, które udało się sprowadzić do Amsterdamu, jak i tych, które z różnych powodów nie mogły zostać udostępnione. Niektóre są tak delikatnej kondycji, iż nie przetrzymałyby transportu, inne zostały przekazane przez donatorów z zastrzeżeniem nie opuszczania murów galerii, jeszcze inne stanowią cel pielgrzymek turystów z całego świata, więc ich tymczasowi zarządcy nie mogą pozwolić sobie na choćby kilku miesięczną ich nieobecność.
Przy okazji oglądania filmu uświadomiłam sobie, jak mało znam obrazy, które trafiły na drugą półkulę. Wikipedia na 37 obrazów, których autorstwo przypisuje się Vermeerowi (z czego co do kilku istnieją spore wątpliwości) podaje, iż 22 obrazy znajdują się w Europie, a 15 w Ameryce. A zatem ponad jedna trzecia trafiła za ocean.
Kiedy dowiedziałam się o wystawie najbardziej zależało mi na obejrzeniu właśnie tych obrazów. I nawet jeśli nadal moimi ulubionymi są te, które znajdują się w odległości nie dalszej niż pięć godzin lotu to znalazłam parę „amerykańskich” Vermeerów, którym chętnie bym się przyjrzała.
Podczas prac badawczych nad obrazem Przerwana lekcja muzyki (Nowy York) ustalono, iż wisząca w rogu pokoju klatka na ptaki została domalowana na obrazie dużo później i na pewno nie jest autorstwa Johannesa. Ponoć klatce tej przypisywano ważne znaczenie, zastanawiano się nad jej symboliką, a tymczasem to żart, albo autorski pomysł któregoś z naśladowców? uczniów? przypadkowego malarza, który chciał mieć swój udział w historii sztuki.
Moim ukochanym amerykańskim Vermeerem jest Kobieta z dzbanem. Może to zasługa filmu Dziewczyna z perłą, a może delikatność modelki oraz wszelkie odcienie niebieskości, który to kolor bardzo lubię.
Natomiast nigdy nie darzyłam sympatią ani dziewczyny w Czerwonym kapeluszu, ani Dziewczyny z fletem. Przed samą wystawą podważono autorstwo Vermeera w stosunku do Dziewczyny z fletem. Spowodowało to konflikt pomiędzy pracownikami waszyngtońskiego muzeum (w którym obraz się znajduje) a pracownikami muzeum w Amsterdamie. Konflikt ostatecznie zażegnano, choć autorstwo jego twórcy nadal budzi wątpliwości. Wikipedia podaje w stosunku do obu obrazów wątpliwość co do autorstwa. Ponieważ nie podobały mi się te obrazy nie przeżyłam rozczarowania, jakie stały się udziałem dyrektora Rijksmuseum (przekonanego o autorstwie Vermeera; między innymi z uwagi na podobieństwo obu obrazów oraz zielony pigment użyty do malowania twarzy. Był to znak rozpoznawczy malarza, nikt poza nim nie stosował go do tego celu).
Zaczynają go słowa dyrektora Rijksmuseum, będącego organizatorem wystawy. Słowa, które mogą się wydać dziwne w ustach mocno dojrzałego człowieka, kiedy opowiada o tym, jak po obejrzeniu swoich pierwszych Vermeerów (jako kilkuletni chłopiec) zemdlał. Przesadzona reakcja? Ja go rozumiem, sama przeżyłam ostatnio napad palpitacji serca i ogromną słabość oglądając wystawę malarzy szkoły paryskiej w Konstancinie Jeziornej. A mam za sobą lata doświadczeń związanych z poznawaniem sztuki.
Film dokumentuje okres od pomysłu wystawienia jak największej ilości dzieł mistrza do dnia otwarcia wystawy; przedstawia negocjacje i próby wypożyczenia obrazów zarówno z galerii państwowych znajdujących się w Europie i Ameryce jak i od prywatnego kolekcjonera, badania, jakim poddano obrazy przed ich ekspozycją prowadzone w celu uzyskania pewności autorstwa, dyskusje nad sposobem prezentacji dzieł. Mamy możliwość obejrzenia i tych obrazów, które udało się sprowadzić do Amsterdamu, jak i tych, które z różnych powodów nie mogły zostać udostępnione. Niektóre są tak delikatnej kondycji, iż nie przetrzymałyby transportu, inne zostały przekazane przez donatorów z zastrzeżeniem nie opuszczania murów galerii, jeszcze inne stanowią cel pielgrzymek turystów z całego świata, więc ich tymczasowi zarządcy nie mogą pozwolić sobie na choćby kilku miesięczną ich nieobecność.
Przy okazji oglądania filmu uświadomiłam sobie, jak mało znam obrazy, które trafiły na drugą półkulę. Wikipedia na 37 obrazów, których autorstwo przypisuje się Vermeerowi (z czego co do kilku istnieją spore wątpliwości) podaje, iż 22 obrazy znajdują się w Europie, a 15 w Ameryce. A zatem ponad jedna trzecia trafiła za ocean.
Kiedy dowiedziałam się o wystawie najbardziej zależało mi na obejrzeniu właśnie tych obrazów. I nawet jeśli nadal moimi ulubionymi są te, które znajdują się w odległości nie dalszej niż pięć godzin lotu to znalazłam parę „amerykańskich” Vermeerów, którym chętnie bym się przyjrzała.
Przerwana lekcja muzyki Źródło |
Moim ukochanym amerykańskim Vermeerem jest Kobieta z dzbanem. Może to zasługa filmu Dziewczyna z perłą, a może delikatność modelki oraz wszelkie odcienie niebieskości, który to kolor bardzo lubię.
Dziewczyna z Dzbanem- Nowy Jork Źródło |
w czerwonym kapeluszu Źródło |
Dziewczyna z fletem- źródło |
Zielony pigment wykorzystano także do namalowania tła Dziewczyny z perłą. To co dziś wydaje się czarnym, jednorodnym tłem było ciemnozieloną materią, najpewniej udrapowaną zasłoną, czy kotarą. Badania obrazów przy pomocy dzisiejszego sprzętu (rentgeny, skanery…) pozwalają na odkrycie wielu ciekawostek, obalają pewne teorie, potwierdzają inne.
Dziewczyna z perłą - Haga - Źródło |
Uliczka Rijksmuseum - Źródło |
W filmie podkreślono rolę, jaką odgrywała camera obskura przy malowaniu przez Vermeera obrazów. Zastosowanie tego urządzenia pozwalało widzieć pewne przedmioty w sposób wyraźny, a inne zamglony, inaczej układało się światło, materia. Nie umiem tego zrozumieć, a tym bardziej wytłumaczyć. Kiedy patrzyłam przez camera obscura widziałam tylko zamazane nieostre kształty. Jednak nałożenie na widziany obraz cienkiej pergaminowej kartki pozwalało na odtworzenie widzianej scenki.
Większość obrazów Vermeera ma niewielkie rozmiary, dla przykładu Dziewczyna z perłą 40 na 46,5 cm, a Koronczarka 21 na 24,5 cm. Nie przeszkadza to jednak, aby trzy małe obrazki mogły zapełnić całą muzealną salę i przyciągnęły uwagę mocniej niż olbrzymie kilku metrowe płótna.
Astronom Luwr |
Chrystus u Marii i Magdaleny |
Ponieważ, jak widać tylko szczęśliwcy mogli i będą mogli doświadczać osobistego spotkania z obrazami swych ulubionych malarzy polecam filmy dokumentalne z serii Wielka sztuka na ekranie. Można je oglądać w sieci kin studyjnych. Niektóre z nich można też obejrzeć w publicznej telewizji (np. na Tvp Kultura). Nie sądziłam, że kiedyś będę zachęcała do oglądania telewizji, a już na pewno nie publicznej, ale jak widać od każdej reguły są wyjątki.
A jeśli tak jak ja chcielibyście obejrzeć prace Vermeera z bliska to pamiętajcie, że 22 obrazy znajdują się w Europie. Moja najukochańsza Dziewczyna z perłą znajduje się w Muzeum w Hadze.
Mleczarka Rijksmuseum- źródło |
Mnie także nie udało się zdobyć biletu na tę wystawę, ale podobnie jak Ty obejrzałam znakomity dokument, polecam jeżeli go nie widziałaś, "Nieśmiertelny Vermeer" https://vod.tvp.pl/filmy-dokumentalne,163/niesmiertelny-vermeer,398922. Zapewne wiele fragmentów z "Blisko mistrza" pokrywa się z "Nieśmiertelnym Vermeerem, ale jak sama wiesz Vermeera nigdy dość.
OdpowiedzUsuńKiedy z Twojego wpisu dowiedziałam się, że Twoim ulubionym obrazem jest Dziewczyna z dzbanem, to od razu wiedziałam dlaczego, zanim przeczytałam dalej. Pamiętam nasze spotkanie i Twoje ubranie w kolorze niebieskim :) :) Zawsze kojarzyć mi się będziesz z kolorem niebieskim.
Pozdrawiam serdecznie :)
Zlokalizowałam ten film na vod i zaraz go obejrzę, będę wiedziała, czy są podobne. Jak mówisz, Vermeera nigdy dosyć. Ja oglądałam dokument z cyklu wielka sztuka na ekranie - o wystawie Vermeera w Londyńskiej National Gallery - o muzyce na obrazach J.V. Rzeczywiście bardzo lubię niebieski, nie tylko na obrazie, ale też na sobie :) Pozdrawiam Gosia
OdpowiedzUsuńObejrzałam Nieśmiertelnego Vermeera. Treści się nie powielają. No może podkreślenie roli camera obskura w malarstwie Holendra, poza tym jest to inne potraktowanie tematu, bardziej dotyczy osoby w przeciwieństwie do Vermeer Blisko mistrza, który bardziej dotyczy obrazów. Choć oczywiście są to tematy ze sobą nierozerwalnie powiązane więc chcąc nie chcąc się przenikają. Dzięki za namiar
OdpowiedzUsuńCzy jest jakiś trop w tym, iż Dziewczyna z dzbanem, Przerwana lekcja muzyki, Astronom i Mleczarka - dla mnie jedne z najbardziej rozpoznawalnych Vermeerów, oprócz oczywiście Dziewczyny z perłą - mają okna z lewej strony? Znam Vermeera od dzieciństwa a dopiero dziś zwróciłam na to uwagę. Film chciałabym obejrzeć - tylko tak mogę na dłużej zapoznać się z dziełami mistrza, wtedy mówiło się chyba flamandzkiego?
OdpowiedzUsuńZ tego, co pamiętam z paru oglądanych filmów dokumentalnych na temat Vermeera i jego obrazów, wiele jego obrazów przedstawia jego pracownię, która mieściła się w domu, w którym mieszkał z rodziną, a tam właśnie był taki układ, okno po lewej Moim zdanie Vermeer korzystał z pracowni w domu, w którym mieszkał, a tam okno znajdowało się po lewej stronie, a posadzka była czarno-biała. Flamandowie to chyba raczej ludność zamieszkująca kiedyś tereny obecnej Belgii, ale ja nie znam tak dobrze historii.
OdpowiedzUsuń