Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 4 maja 2023

Nie tylko poetycki Lublin

Kamienica pod Lwami
Pomysł odwiedzenia Lublina miał swój początek w sierpniu zeszłego roku, kiedy wpadłam tu z krótką wizytą na wystawę malarską Tamary Łempickiej. Zdążyłam ją obejrzeć w ostatnim tygodniu trwania, o czym pisałam tutaj.  Był gorący sierpniowy dzień, niemiłosierny upał, a ja szłam przepełniona bogactwem wrażeń niepozwalających na dodanie do nich kolejnych wynikających z oglądania miasta. Nie przeszkodziło to jednak w zauważeniu jego klimatu, jakże innego od dotychczas odwiedzanych miejsc. Może wynika to z faktu, iż mało znam ścianę wschodnią naszego kraju, a może to Lublin jest miejscem wyjątkowym. W pewnym sensie przecież każde miasto jest wyjątkowe. Spodobała mi się jego architektura – kamieniczki pokryte sgraffito, barwne, z licznymi zdobieniami, ze zdjęciami - portretami w oknach, malunkami poetów. Kiedy szukałam znanych artystów pochodzących bądź działających w Lublinie odkryłam, że Lublin to miasto obfitujące w poetów. Może klimat tego miejsca sprzyja tworzeniu poezji. Koleżanka, z którą podróżowałam po powrocie napisała wiersz poświęcony miastu.
Kamienica czterech poetów


Najmniej nam znani to Biernat z Lublina (poeta, bajkopisarz, tłumacz, wydawca pierwszej drukowanej książki, oczywiście modlitewnika, bo cóż innego w XVI wieku mogłoby być drukowane). Za moich czasów szkolnych jeszcze się wspominało to imię w podręczniku języka polskiego, choć poza imieniem i krótką notką o Raju dusznym przezeń napisanym nic ponadto. Kolejnym poetą, a zarazem wykładowcą Akademii Zamoyskiej, kompozytorem, rajcą i burmistrzem Lublina był Sebastian Klonowic (zwany też z łacińska Acernusem). Kolejne nazwisko znane ze szkoły, choć już poza nazwiskiem nic więcej nie pamiętałam.
Kamienica z sgraffito w hołdzie rysownika A.Kota
Dalej idzie Wincenty Pol, urodzony na początku XIX wieku w Lublinie Polak z wyboru, brał udział w powstaniu listopadowym, odznaczony był krzyżem virtuti militari, geograf, wykładowca na Uniwersytecie Jagielońskim, miłośnik gór, no i literat uprawiający poezję wzorowaną na wielkich romantykach. Choć fragment jego Instrukcji dla Polaków który sobie wynotowałam brzmi mało romantycznie, ale za to patriotycznie.  

Niechaj głodny huci Rus
Szuka swych stepowych muz
Szuka kawiarnianych art
I z ulicznej tłuszczy larw
Gdy mu taki wbijem klin
Musi zmykać sukin syn
Ponad Wołgę, Newę, Boh
Pić czaj, żreć z kapustą groch
A wtedy nasz wolny kraj
Pieśń zaśpiewa Trzeci Maj


Wincenty Pol mieszkał w Lublinie zaledwie kilka lat (będąc dzieckiem). Został jednak upamiętniony wraz z Klonowicem, Biernatem z Lublina i Janem Kochanowskim na jednej z kamienic.
Jana Kochanowskiego zostawiłam sobie na koniec wierząc, iż jest on najlepiej znany z tej czwórki poetów. Jako uczennica szkoły podstawowej uczyłam się na pamięć trenów - utworów żałobnych napisanych po śmierci kilkuletniej córeczki Urszulki.
Rynek 12 kamienica Konopiców

Pamiętam też, jak moja młodsza o dziesięć lat siostra powtarzała po mnie

Nieszczęsne ochędóstwo, żałosne ubiory mojej namilszej cory…


W wykonaniu czterolatki brzmiało to zadziwiająco; połączenie staropolszczyzny z dziecięcym seplenieniem.
Kochanowski zajmował się nie tylko poezją, był też dworzaninem króla Zygmunta Augusta II, brał udział w przygotowaniach do Sejmu Lubelskiego (na którym uchwalono Unię z Litwą - 1569 rok), świadkiem II Hołdu Pruskiego, który opisał w dziele Proporzec, albo Hołd Pruski. Związany był też z dworem Jana Firleja Marszałka Koronnego. Kochanowski wielokrotnie odwiedzał Lublin, tutaj zmarł w poszukiwaniu sprawiedliwości za zabójstwo szwagra.

Pomnik J.Czechowicza Plac Unii Lubelskiej
Kiedy szukałam artystycznych powiązań z Lublinem trafiłam na dwóch wielkich poetów Józefa Czechowicza, poetę, który tu się urodził i tu tragicznie zginął oraz Julię Hartwig, której Victoria tak mocno do mnie przemówiła, że mam ją wciąż w pamięci. A jak wiadomo nie należę do osób, które podążają ścieżką poezji. Victoria (wiersz można znaleźć tutaj wśród kilku innych) doskonale oddaje nastrój rodaków w dniu zakończenia wojny, z jednej strony radość i ulgę, że w końcu znienawidzony Niemiec nie będzie się tu panoszył, mordował, grabił, niszczył, a z drugiej rozgoryczenie, że mimo tak ogromnej ofiary krwi nie my będziemy stanowić o swojej ziemi i przyjdzie nam zgiąć kark przed „wyzwolicielem-okupantem”. Julia Hartwig urodziła się w w Lublinie i przebywała w nim do wybuchu wojny. Była poetką, eseistką, tłumaczką, łączniczką w AK, działaczką życia kulturalnego podziemia. Wydała kilkadziesiąt tomików poezji.
Ku Farze najstarsza uliczka Lublina
 
Poetą, który był związany z Lublinem przez całe swoje życie był Józef Czechowicz, awangardowy poeta dwudziestolecia międzywojennego, który napisał Poemat o mieście Lublinie zaczynający się tak:
Na wieży furgotał blaszany kogucik
na drugiej – zegar nucił.

Mur fal i chmur popękał
w złote okienka:
gwiazdy, lampy.
Lublin nad łąką przysiadł.
Sam był –
i cisza.
Dokoła
pagórów koła,
dymiąca czarnoziemu połać.
Mgły nad sadami czarnemi.
Znad łąki mgły.
Zamknęły się oczy ziemi
powiekami z mgły.


Zaułek Hartwigów
Lublin pamięta o swoich poetach. Julia Hartwig wraz z ojcem fotografem i bratem fotografikiem zostali uhonorowani Urokliwym Zaułkiem, któremu nadano miano Zaułka Hartwigów. Na schodach utrwalono fragment Elegii Lubelskiej (dziś mało czytelny), a na ścianie kamienicy utwór Koleżanki. Tutaj w czasie wojny przebiegała granica getta.
Ja wybrałam inny niż ten wytłoczony na schodach fragment elegii Lubelskiej.

Lublin
jeszcze nie kresy ale już kresy
haftowane ręczniki na stołach święte obrazki na ścianach
na jednych ikony na innych Jezus o płonącym sercu
pienia nabożne w różnych językach
i nieme powietrze w którym zastygł jęk pomordowanych
wepchnięte w gardła zawodzenie a potem cisza
wielka i ostateczna cisza z odorem duszącego dymu
i roznoszonych wiatrem łachmanów

Lampa pamięci Podzamcze

Cisza występująca w obu utworach łączy mi się z latarnią pamięci, która pali się non stop za dnia  i w nocy, a upamiętnia  żydowskich mieszkańców miasta pomordowanych w trakcie wojny (a stanowili oni 1/3 wszystkich mieszkańców Lublina). Piękny sposób na upamiętnienie - pamiętać i nigdy nie zapomnieć.
Nie wiem dlaczego Lublin skojarzył się, nie tylko mnie, z Bruno Schulzem i jego Sklepami Cynamonowymi. Czy to z powodu sklepiku z pamiątkami mieszczącego się w bramie Grodzkiej z jego uroczą panią sklepikarką. Czy z powodu małomiasteczkowego klimatu, jaki w nim odnalazłam. W sklepiku nie oparłam się pokusie zakupu Sklepów cynamonowych, które tuż przed wyjazdem odczytałam na nowo.













Z Lublinem związany jest również mój ukochany pisarz doby pozytywizmu autor Lalki - Bolesław Prus (Aleksander Głowacki). Jako dziecko po stracie rodziców zamieszkał w Lublinie u wujostwa na ulicy Olejnej 8. Chodził do szkoły realnej przy Placu Katedralnym. W związku z udziałem w powstaniu styczniowym przebywał w więzieniu na Zamku Lubelskim. Uczęszczał do gimnazjum przy Narutowicza 12, a w kościele Św. Ducha wziął ślub z Oktawią Trembińską. Jan Mincel występujący w Lalce pryncypał Stanisława Wokulskiego miał swój pierwowzór w Lublinie. Był właścicielem sklepu korzenno-galanteryjnego przy ulicy Krakowskie Przedmieście (z pajacem w oknie). W Lublinie też mieszkał subiekt Morski, który użyczył postaci Rzeckiemu. Był bohaterem wojen napoleońskich, grał na gitarze i był właścicielem pudla. A brat pisarza Leon został przedstawiony jako patriota agitujący do powstania styczniowego młodego Stanisława Wokulskiego. 

Na pierwszym planie po lewej stronie Kościół Św. Ducha, w którym Aleksander Głowacki brał ślub,dalej budynek Nowego Ratusza, a w głębi Brama Krakowska

Zamek Lubelski, pełniący dawniej funkcje więzienia (tu przebywał Aleksander Głowacki za udział w powstaniu styczniowym) dziś Muzeum Narodowe z obrazem Matejki Unia Lubelska




Lublin poza atrakcjami kulturalnymi zaspokoił także nasze potrzeby kulinarne. Wszystkie jadłodajnie, które odwiedziłyśmy dawały jeść smacznie i sporo. Dla przykładu kotlet po lubelsku w jadłodajni na Rynku Sielsko, anielsko nie dość, że ogromny to jeszcze bardzo smaczny.


Kotlet po lubelsku (czyli bez panierki, a w samym jajku)

Jeśli ktoś szuka bardziej wyrafinowanych smaków polecam Cafe Zadora też na Rynku, gdzie zjadłyśmy pyszne Crepes Suzette. Na ich wspomnienie leci mi ślinka.

Mniam
A po tak obfitym posiłku spacer w Ogrodzie Saskim. Tak - w Lublinie znajduje się zarówno Krakowskie Przedmieście, jak i ulica Królewska czy Ogród Saski.

Ogród Saski

To oczywiście tylko mała garść lubelskich impresji, w kolejce do opisania czekają już kolejne miasta i kolejne książki, kolejne wystawy i spektakle. 


17 komentarzy:

  1. Pięknie pokazałaś nieznane mi oblicze Lublina. Właściwie to - chociaż z lubelszczyzny pochodzi część mojej rodziny - sam Lublin znam bardzo słabo, jakieś wspomnienia sprzed kilku dekad, raczej ze współczesnej części miasta, gdzie odwiedzaliśmy dalekich kuzynów. Nie miałam pojęcia o tych klimatycznych zakątkach. Szukając w pamięci znanych postaci z tego miasta, zupełnie zapomniałam o Prusie, a Kochanowski nawet mi się z Lublinem nie skojarzył. Twórczość Prusa uwielbiam, a o Kochanowskim pisałam rozprawkę na maturze, zachwycając komisję wnikliwą wiedzą (a pracę oddałam jako pierwsza, po prostu usiadłam i pisałam, pisałam...). Powinnam chyba wybrać się kiedyś w tamte strony. Kotleta na cały talerz (a nawet na ćwierć) na pewno bym nie zjadła, ale ten Creps Suzette wygląda bardzo zachęcająco :))).

    OdpowiedzUsuń
  2. I ja nie pamiętałabym o Prusie, gdyby nie nasza blogowa koleżanka Agnieszka z bloga Moje podróże literackie (napisała kilka książeczek o związkach pisarzy z miastami w tym o Prusie). Zaskoczyło mnie to, że istniał prawdziwy pan Mincel i miał sklep na Krakowskim Przedmieściu w dodatku w Lublinie, a nie w Warszawie, kiedy ja zawsze będąc w stolicy wyobrażałam sobie, że tam właśnie się ten sklep mieścił. Kotleta nie zjadłam całego (trochę zostawiłam), ale crepsa zjadłabym jeszcze jednego.

    OdpowiedzUsuń
  3. Miasta można zwiedzać na wiele sposobów, trop literacki jest bardzo ciekawy. W Lublinie byliśmy bardzo dawno, wówczas wiele domów było odrapanych i zaniedbanych, teraz gdy miasta pięknieją należałoby wybrać się ponownie i skonfrontować wspomnienia z teraźniejszością. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety i dziś wiele kamieniczek wymaga odrestaurowania, np. ta, w której mieszkał Ignacy Kraszewski (o- zapomniałam i o tym pisarzu wspomnieć, choć jego związki z Lublinem nie były zbyt silne mieszkał tu przez rok, jako uczeń). Czy ta zamieszczona na zdjęciu kamienica pod lwami. Ale też wiele kamieniczek zostało ładnie odrestaurowanych

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetnie pokazany przekrój życia znakomitych postaci Lublina, Udane ujęcia na zdjęciach. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, ale gdzie mi do twoich zdjęć. Pozdrawiam

      Usuń
  6. Po Lublinie spacerowałam w sierpniu 2018 roku. Pogoda była piękna, na Starym Mieście trwał Jarmark Jagielloński, który przyciągnął turystów z różnych zakątków Polski i spoza niej. Zwiedziliśmy wtedy wiele lubelskich zabytków i wędrowaliśmy tymi samymi ulicami co Ty. Uzupełniłaś moją wiedzę na temat mieszkańców miasta.
    I jeszcze tak nawiasem mówiąc po literze "p" w Crêpes Suzette występuje litera "e", gdyby jej nie było "p" było by nieme. Nie mniej jednak każdy wie o co chodzi. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieki za wyłapanie literówki, a może błędu w nazewnictwie. Już poprawiłam

      Usuń
  7. To jest moment idealny żeby podziękować Ci za widokówkę z Lublina, która doszła już kilka dni temu. Przyczepiłam ją w kuchni do regału i cieszy moje oko i serce. Bardzo Ci za nią dziękuję. A Lublin jest piękny i bardzo klimatyczny chociaż jeszcze tam nie dotarłam. Twoje zdjęcia potwierdzają to co już wiedziałam z innych blogów. I muszę przyznać, że wcześniej w ogóle nie myślałam, że Lublin jest aż tak fajny i nawet byłam nieźle jego urokiem zaskoczona. Mam nadzieję, że kiedyś Lublin zaskoczy mnie osobiście.
    Pozdrawiam Cię przeserdecznie Gosia i życzę Ci fajnego weekendu.

    OdpowiedzUsuń
  8. Cieszę się, że kartka dotarła. Przyznam, że sama mam przyjemność, iż mam do kogo wysłać kartkę w czasach, kiedy przesyłanie kartek zostało wyparte przez przesyłanie MMS-ów, zdjęć na whatsappie, zamieszczanie na f-b czy innych mediach. Ale kartka zostanie z nami na dłużej, a takie zdjęcie w telefonie za chwilę zostanie wyparte przez inne i kolejne. Przyznam, że i ja nie myślałam, że Lublin tak mi się spodoba. Oczywiście jak napisał wkraj są różne sposoby odczytywania miasta, jedni pójdą szlakiem historii, inni poezji, inni będą szli pierwsza w prawo, druga w bok, czyli przed siebie, a jeszcze inni szlakiem knajpianym. I myślę, że wszyscy znajdą coś dla siebie. Jest wiele ładnych odnowionych kamieniczek, uwagę przyciąga Kamienica Konopiców- swą błękitną barwą, ale też te odrapane, z deskami zamiast okien mają swój klimat. Pozdrawiam również.

    OdpowiedzUsuń
  9. W zeszłym roku porwałem się na rowerowe kółko po Lubelszczyźnie ze stolicą regionu jako clou programu. Niestety, mimo że dzień był długi, to trasa również, więc na zwiedzanie pełną gębą pozwolić sobie nie mogłem. Ale wrócę, bo Lublin jest rzeczywiście klimatyczny i warto mu poświęcić więcej czasu niż tylko na szybki rzut okiem na stare miasto :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jest taki stan, mam nadzieję, że nie -jak mawia mój ulubiony historyk sztuki na pięć minut przed Powązkami- kiedy człowiek ma bardzo dużo czasu :) Nazywa się emerytura. Ale, choć nie mogłam w to uwierzyć, kiedy jeszcze na nią czekałam i w tym stanie brakuje czasu. ..Gdzież on się podziewa- nie wiem.

    OdpowiedzUsuń
  11. Lublin nie jest mi znany. Kilka razy oglądała Twoje zdjęcia i zaczytywałam się postem. Miasto oczarowało mnie i mam nadzieję, że i ja kiedyś go zobaczę.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo zachęcający wpis, może wreszcie tego lata się wybiorę. A teraz muszę coś zjeść, bo zrobiłam się głodna po zdjęciu kotleta i deseru.;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Życzę powodzenia w podróżowaniu i smacznego w pożywianiu się :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Oniemiałam przytłoczona Twoją wiedzą:) Jeszcze sobie z kila razy poczytam Twój opis, żeby poukładać wszystkich wielkich poetów i pisarzy, co się przewinęli przez Lublin. Od siebie dodam tylko, że zupełnie mi umknęło - czyli nie przygotowałam się należycie:) - iż w pałacu Jerzego Potockiego z końca XVIII, gdzie mieścił się tzw. "dawny kryminał" zanim więzienie przeniesiono na zamek odresturowany nota bene z pomysły St. Staszica, urodził się mój idol doby upadku IRP i początku zaborów, jeden z najszlachetniejszych ludzi tamtej epoki hrabia Stanisław Kostka Potocki, Wnuk Jerzego. St. Kostka Potocki też jest autorem, jakże znamiennego także dla naszych czasów, dzieła: Podróż do Ciemnogrodu - jeszcze tego nie czytałam, ale już ostrzę sobie zęby. Obecnie w tym pałacu mieszczą się zapewne wydziały KUL, bo to uczelnia jest jego właścicielem.

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie wspomniałam o Sztukmistrzu z Lublina, ale też w tej powieści nie dopatrzyłam się miasta zbyt wiele, moim zdanie równie dobrze mogłaby się toczyć w każdym innym mieście. Jako ciekawostkę można by dodać info o pomniku sztukmistrza z Lublina (Jaszy Mazura), czyli człowieka na linie autorstwa Jerzego Kedziory, który balansuje nad ulicą Grodzką. O Stanisławie Kostce Potockim nie wiedziałam. Teraz w Pałacu Potockich jak czytałam trwa remont i przebudowa i jeszcze nie wiadomo, na co zostaną przeznaczone znajdujące się tam pomieszczenia.

    OdpowiedzUsuń

Jestem bardzo rada z każdego komentarza, ale nie będę tolerować komentarzy agresywnych, wulgarnych, czy obrażających moich gości (innych komentatorów).