![]() |
Wydawnictwo Noir sur blanc 2009 |
Kolejne spotkanie z komisarzem Brunettim pozwoliło mi powrócić do Wenecji, tym razem grudniowej i wyjątkowo mroźnej. Guido rozwiązuje zagadkę śmierci afrykańskiego vu cumpra (czyli nielegalnego imigranta zajmującego się sprzedażą podróbek torebek. Tak przynajmniej się wszystkim wydaje). Nie znając tożsamości ofiary (ci, którzy go znali nabierają wody w usta) trudno dociec, komu mógł się narazić sprzedawca torebek i to do tego stopnia, iż padł ofiarą egzekucji). Poza zmową milczenia komisarz na polecenie przełożonego ma zaprzestać zajmowania się sprawą śmierci Afrykańczyka, a dodatkowo z komendy znikają akta sprawy. W sprawę zamieszane są różne czynniki rządowe. Czy komisarzowi mimo to uda się rozwiązać sprawę nie narażając swych bliskich na niebezpieczeństwo? Nie będę zdradzała treści fabuły.
Mogę napisać o tym, co wydaje się mniej istotne z punktu widzenia prowadzonego dochodzenia, a dla mnie jest niezwykle interesujące.
Obserwujemy jak Guido i Paola radzą sobie z problemami wychowawczymi, których tym razem dostarcza im Chiara lekceważąco wyrażająca się o czarnoskórych imigrantach. To skłania komisarza do rozważań na temat uprzedzeń.
![]() |
Wenecja zimą (co prawda nie grudniowa a lutowa) |
Lubił uważać, że jest człowiekiem o umiarkowanych poglądach, wychowanych podobnie jak większość Włochów bez uprzedzeń rasowych, ale był na tle uczciwy, by przyznać, że to przekonanie jest prawdopodobnie jeszcze jednym narodowym mitem. Łatwo dorastać bez uprzedzeń w jednolitym rasowo społeczeństwie. Jego ojciec nie znosił Rosjan i Brunetti zawsze uważał, że miał ku temu podstawy, jeżeli uznać za nie trzy lata spędzone w obozie dla jeńców wojennych. Sam instynktownie nie ufał południowcom, choć to uczucie wprawiało go w niemałe zakłopotanie. (str 44-45).
Jest też to co bardzo lubię, czyli nawiązania literackie. Komisarz (podobnie, jak cała jego rodzina) uwielbiający czytać ponownie dochodzi do wniosku dotyczącego analogii lektury sprzed wieków z bieżącą sytuacją.
Brunetti nie czytał Iliady- jego wymęczone licealne przekłady fragmentów trudno uznać za lekturę tekstu- aż do trzeciego roku studiów. Było to dziwne przeżycie. Chociaż nigdy nie czytał oryginału w tak dużym stopniu ukształtował on jego świat i kulturę, że Brunetti z góry wiedział, co przyniesie lektura każdej księgi. Nie zdziwiła go perfidia Parysa ani uległość Heleny, wiedział, że los śmiałego Priama jest przesądzony, a męstwo szlachetnego Hektora nie uratuje Troi przed zniszczeniem.
Akta [dostarczone przez współpracownika na temat działań policji względem imigrantów] wywoływały bardzo podobne odczucia literackiego deja vu. Gdy czytał podsumowanie działań policji w odpowiedzi na przybycie vu cumpra do Włoch był świadom, jak dobrze zna wiele elementów fabuły. Widział, że najpierw kramarzami byli Marokańczycy i Algierczycy, którzy nielegalnie sprzedawali wyroby rzemieślnicze przywiezione do Włoch. Pamiętał nawet, że wiele lat temu widział ich towary: figurki zwierząt rzeźbione ręcznie w drewnie, szklane paciorki, ozdobne noże i efekciarskie, podrabiane bułaty. Chociaż raport tego nie wyjaśniał, tę falę francusko-języcznych sprzedawców nazywano vu cumpra, naśladując ich nawoływania w łamanej włoszczyźnie, mające przyciągnąć uwagę potencjalnych nabywców. [od vuoi comprare- chcesz kupić]. W miarę, jak Afrykanie z położonych bardziej na południe terenów Czarnego Lądu zastępowali Arabów, zmniejszyła się częstotliwość popełnianych przez nielegalnych przybyszów przestępstw. Nadal wprawdzie łamano przepisy imigracyjne i handlowano bez zezwolenia, ale drobne kradzieże i akty przemocy praktycznie zniknęły z rejestrów zatrzymań ludzi, którzy odziedziczyli miano vu cumpra (str. 71-72).
![]() |
W sobotnie popołudnie bywa tłoczno |
czy innym razem czytając dzieje późnego cesarstwa rzymskiego napisane przez Ammianusa Marcellinusa.
Książka podobała mu się głównie z uwagi na zawarty w niej portret jednego z jego ulubionych bohaterów, cesarza Juliana. Ale nawet tutaj czytając opis oblężenia miasta Leptis w Trypolisie oraz perfidii i dwulicowości zarówno napastników jak i obrońców, uzmysłowił sobie swoją sympatię dla Afryki. Zakładników zabito, mężczyzn skazano na obcięcie języka za wyjawienie niewygodnej prawdy, ziemia leżała odłogiem wskutek grabieży i masowych mordów. Doczytał do końca księgi dwudziestej ósmej, ale potem zamknął książkę i uznał, że wcześniejszy sen będzie lepszy niż przypomnienie, jak niewiele zmieniła się ludzkość w ciągu niemal dwóch tysięcy lat (str. 111)
![]() |
Najlepsze tiramisu w Wenecji (choć nie jadłam zrobionego przez Paolę :) |
Nie mogło oczywiście zabraknąć w trakcie lektury kulinarnych smaczków.
-jak ten z bożonarodzeniowego targu
Jaśniejsze światło spływało ze straganów bożonarodzeniowego targu, gdzie sprzedawcy i wytwórcy z różnych regionów Włoch kusili kupujących lokalnymi specjałami: serami o ciemnej skórce i paczkami cienkiego jak papier pieczywa z Sardynii, oliwkami w rozmaitych kształtach i kolorach z całego półwyspu, oliwą i serem z Toskanii. Salami dowolnej długości, o dowolnym składzie i dowolnej średnicy z Reggio Emilia. (str. 11)
![]() |
Risotto con funghi (może nie wygląda, ale smakowało obłędnie) |
-czy ten ze zwykłej codziennej kolacji przygotowanej przez Paolę.
Kiedy Paola czekała na męża popijając leniwie prosecco ... Dzieci pochłaniały ogromne porcje pasticcio przyrządzonego z warstw polenty, ragu i parmezanu. Potem była tylko zapiekana cykoria pokryta plastrami stracchino, choć Paola nie mogła się nadziwić, że jej pociechy potrafią jeszcze coś zmieścić w żołądku. (str. 39).
Ilekroć czytam o jedzeniu mam ochotę coś przekąsić, nawet jeśli nie będzie to tak smakowite danie, jak te, które przygotowuje Paola.
![]() |
Czyżby Brunetti? |
Co mnie zaskoczyło to fakt iż w książce wydanej w 2005 r. (czyli dwadzieścia lat temu) zapalony obrońca środowiska inspektor Vianello dowodzi, iż w kwestii ochrony środowiska i tak jest już za późno na jakiekolwiek działania, gdyż skala zniszczeń jest nieodwracalna. Wniosek do którego ja doszłam dopiero niedawno. Możliwe, że nie chciałam wcześniej dopuścić go do świadomości.
Wiele razy powtarzałam, że kryminały nie są moją ulubioną lekturą, jednak dla Donny Leon robię wyjątek.
Przekład Marek Fedyszak.
Książka przeczytana w ramach stosikowego losowania u Anny.
Tego akurat nie czytałam i nie widziałam filmu (może go nie ma? ale poszukam) jak wiesz bardzo lubię komisarza, więc się potrudzę. Kiedy leżałam po operacji znalazłam kilka książek o Brunettim na audiotece i wysłuchałam a niedawno okazało się że mają też kilka rzeczy P.D.James, którą czytała Paola i też wysłuchałam a do tego okazało się że na podstawie tych książek jest nakręcony serial "Dalgliesh" który oglądam na BBC. U Donny Leon podoba mi się jak świetnie punktuje włoski sposób bycia i myślenia, przenikliwie, ale bez oceniania i z sympatią. Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńSuper są takie łańcuszki, dotarcie do książek naszych ulubionych bohaterów. Pewnie nie zawsze okaże się, że nam się spodobają, ale warto próbować. Ten włoski sposób bycia i włoskie przywary, choć czasami problemy, jakie drążą włoskie społeczeństwo bywają bardziej ogólnospołeczne. Biurokracja, z którą usiłuje walczyć, albo omijać komisarz kiedy zetknie się z tą z którą ja miałam do czynienia wydaje się nie taką znów najgorszą, a na pewno nie będzie zjawiskiem osamotnionym. Kiedy np. widzę jak komisarz i jego koledzy wychodzą z pracy, kiedy czują taką potrzebę (oczywiście nie w chwili, w której muszą wykonać jakieś czynności) i przyrównam to do czytników kart czasów pracy w mojej byłej firmie, gdzie nie można było pracować dłużej niż osiem godzin bez zezwolenia, a najważniejszą sprawą pod koniec miesiąca było rozliczenie czasu pracy i odpracowanie np. dwóch minut wcześniejszego wyjścia, to swoboda z jaką komisarz mógł wykonywać swoją pracę wydaje się godna pozazdroszczenia.
UsuńTak brak oceniania i sympatia - też mi się to podoba. Pozdrawiam
„Krew z kamienia” – intrygujący tytuł, aż się chce sięgnąć po książkę i zobaczyć, o co chodzi. :) Autorka miała świetny pomysł na tę serię, bo jedni sięgną po nie ze względu na intrygę kryminalną, inni na tło społeczne, jeszcze innych przyciągnie Wenecja.
OdpowiedzUsuńMnie też zaciekawił, a wystarczyłoby tu napisać jedno słowo i wszystko byłoby jasne, ale wówczas nie byłoby ciekawości podczas lektury. Kiedy moja przyjaciółka mówiła na promocji swojej książki o tym, iż nie może nic powiedzieć na temat fabuły swojej książki, bo jedno słowo mogłoby zdradzić wszystko - nie wierzyłam. Ale teraz rozumiem, że to prawda. Pomysł przedni, bo mnie bardziej niż kryminalna intryga (aczkolwiek interesująca) zajmuje tło, a także sygnalizacja globalnego problemu, o którym niby wiem, ale tak naprawdę jakoś dość powierzchownie.
UsuńO, masz wśród przyjaciółek pisarkę? :) Pochwała należy się też Tobie, bo niełatwo jest napisać recenzję w taki sposób, by nie zdradzić zbyt wiele, a jednocześnie zachęcić innych do czytania, zarysować tło, problemy.
UsuńMoże pisarka to za dużo powiedziane, choć wydała teraz trzecią książkę. Pisze i wydaje, pisanie ją pochłania. Ale znajduje też czas na wspólne wypady po kraju, wyjścia do teatru czy na wystawy, albo po prostu na ploty :) Choć nasze ploty znowuż bardziej ukierunkowane na nasze pasje, ale zdarzają się i inne tematy. Dziękuję za komplement
UsuńNa tym tomie chyba utknęłam, ale widzę, że opisywane problemy wciąż aktualne.
OdpowiedzUsuńZa każdym razem zastanawia mnie, jak Paola znajduje czas na pracę, gotowanie i czytanie dla przyjemności.;)
Co do zniszczenia środowiska - mój znajomy inżynier (70 l.) mówił, że już ponad 30 lat temu na uczelni wykładowca opowiadał, jakie negatywne zmiany zajdą w przyrodzie i niestety się nie mylił. Naukowcy wiedzieli i mówią o zagrożeniach od dekad, tylko politycy nie chcą ich słuchać.
Paola pracuje na uczelni, więc ma mniej godzin zajęć ze studentami i więcej wolnego czasu. Oczywiście jako matka, żona, kobieta ma sporo zajęć, jak choćby gotowanie (trzydaniowych obiadów czy kolacji- tak zawsze jest przystawka, danie główne i deser), a co za tym idzie zrobienie zakupów, że o innych prozaicznych czynnościach nie wspomnę. Wydaje się, jakby przychodziło jej to niezwykle lekko, mimochodem. A nie mają żadnej pomocy domowej. Ale przy już dość dorosłych dzieciach może można znaleźć trochę czasu na czytanie. :) Tak sobie to wyobrażam, nie mam skali porównawczej, bo jestem sobie sama sterem, żeglarzem i okrętem, więc i organizacja czasu u mnie wyglądała i wygląda inaczej.
OdpowiedzUsuńMnie się wydaje, że jej doba trwa o jakieś 5 godzin dłużej niż moja. Jak celnie zauważyłaś, Paoli wszystko przychodzi z łatwością - można wpaść w kompleksy.;)
UsuńTak, myślisz sobie, jajku jaka ja jestem niezorganizowana. Kiedy byłam we Włoszech moja ciocia przygotowywała codziennie może nie trzydaniowe, ale dwudaniowe obiady i kolacje i zajmowało jej to sporo czasu, może mniej niż mnie, bo lata doświadczeń, ale całkiem sporo, a czas jaki poświęcała na nasze wycieczki musiała "odrobić" po moim wyjeździe. Tak więc nie ma co wpadać w kompleksy. Paola to literacka fikcja, jak Guido który ma komfort pracy (mimo nacisków ze strony szefa) na własnych zasadach. Ale mimo wszystko jest w tej prozie sporo prawdy
UsuńZa kryminałami nie przepadam ale uwielbiam Donnę Leon za jej książki i filmy. Komisarz Brunetti, Paola i ich dzieci są fantastico. Uwielbiam ich sposób bycia, z klasą i na luzie. Czytając Twój post tak bardzo zatęskniłam za Wenecją, Włochami.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Rozumiem Ciebie, sama ilekroć czytam o Wenecji tęsknię za nią i gdyby nie te tłumy zapełniające ją o każdej porze roku już bym tam leciała.
OdpowiedzUsuńSpojrzałam na swoją dostępność jeśli chodzi o filmy i znalazłam stary film z 1958 roku Wenecja księżyc i ty. Trochę młodszy Spotkajmy się w Wenecji, dużo dokumentalnych, ale serialu Donna Leon z roku 2000 nie ma na netfilix. Anglicy też mają kręcić wkrótce serial o komisarzu Brunettim.
OdpowiedzUsuńO jedzeniu włoskim można rozprawiać bez końca. Chociaż mój gospodarz mówi , że lepszą pizzę serwują w Nowym Jorku niż we Włoszech. A gdy raz on starał się mówić po włosku, we Włoszech, to kelner właśnie z nowojorskim akcentem powiedział Thank you for trying but I speak English🤣
Serial jest na Romantice, do której nie mam dostępu. Ale skoro Anglicy mają kręcić serial to mnie cieszy, bo może będzie bardziej dostępny.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię włoskie jedzenie, ale akurat za pizzą nie przepadam. I też potwierdzam, że jadłam lepszą pizzę w innych miejscach. Natomiast ponoć najlepsza margarita w Neapolu wcale mi tak nie smakowała. Ale to może dlatego, że jak wspomniałam za pizzą nie przepadam.
Natomiast bardzo lubię raviolii, risotto, czy owoce morza.
Skoro kelner był z N.Y to nie dziwne, że wolał angielski. Włoski rzeczywiście doceniają, kiedy próbuje się mówić choć parę słów po włosku, ale nie ma w tym nic dziwnego, my też lubimy, kiedy cudzoziemiec mówi coś po polsku.
Nie nie. To był Włoch, ale mówił tak doskonale po angielsku. To było na Sycylii właściwie. Stamtąd dużo Włochów wyjeżdża do USA, chyba od czasów Ojca chrzestnego, Corleone🤣 prawdziwa włoska pizza jest inna niż te, które jemy. Gdy mam do wyboru, to też preferuję inne dania.
UsuńBardzo mi się podobają wpisy o książkach okraszone Twoimi zdjęciami z miejsc akcji. Do tego stopnia, że sam ostatnio zrobiłem sobie wycieczkę biegową po okolicach pobliskiego miasteczka, gdzie rozgrywała się akcja czytanego właśnie przeze mnie kryminału. Dziwne uczucie oglądać na żywo miejsca zbrodni opisywane przez autora :)
OdpowiedzUsuńKurde to tiramisu wygląda apetycznie.
OdpowiedzUsuń