Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 4 marca 2025

Krew z kamienia Donna Leon

Wydawnictwo Noir sur blanc 2009
Kolejne spotkanie z komisarzem Brunettim pozwoliło mi powrócić do Wenecji, tym razem grudniowej i wyjątkowo mroźnej. Guido rozwiązuje zagadkę śmierci afrykańskiego vu cumpra (czyli nielegalnego imigranta zajmującego się sprzedażą podróbek torebek. Tak przynajmniej się wszystkim wydaje). Nie znając tożsamości ofiary (ci, którzy go znali nabierają wody w usta) trudno dociec, komu mógł się narazić sprzedawca torebek i to do tego stopnia, iż padł ofiarą egzekucji). Poza zmową milczenia komisarz na polecenie przełożonego ma zaprzestać zajmowania się sprawą śmierci Afrykańczyka, a dodatkowo z komendy znikają akta sprawy. W sprawę zamieszane są różne czynniki rządowe. Czy komisarzowi mimo to uda się rozwiązać sprawę nie narażając swych bliskich na niebezpieczeństwo? Nie będę zdradzała treści fabuły.
Mogę napisać o tym, co wydaje się mniej istotne z punktu widzenia prowadzonego dochodzenia, a dla mnie jest niezwykle interesujące. 

Obserwujemy jak Guido i Paola radzą sobie z problemami wychowawczymi, których tym razem dostarcza im Chiara  lekceważąco wyrażająca się o czarnoskórych imigrantach. To skłania komisarza do rozważań na temat uprzedzeń.
Wenecja zimą (co prawda nie grudniowa a lutowa)

Lubił uważać, że jest człowiekiem o umiarkowanych poglądach, wychowanych podobnie jak większość Włochów bez uprzedzeń rasowych, ale był na tle uczciwy, by przyznać, że to przekonanie jest prawdopodobnie jeszcze jednym narodowym mitem. Łatwo dorastać bez uprzedzeń w jednolitym rasowo społeczeństwie. Jego ojciec nie znosił Rosjan i Brunetti zawsze uważał, że miał ku temu podstawy, jeżeli uznać za nie trzy lata spędzone w obozie dla jeńców wojennych. Sam instynktownie nie ufał południowcom, choć to uczucie wprawiało go w niemałe zakłopotanie. (str 44-45).

Jest też to co bardzo lubię, czyli nawiązania literackie. Komisarz (podobnie, jak cała jego rodzina) uwielbiający czytać ponownie dochodzi do wniosku dotyczącego analogii lektury sprzed wieków z bieżącą sytuacją.

Brunetti nie czytał Iliady- jego wymęczone licealne przekłady fragmentów trudno uznać za lekturę tekstu- aż do trzeciego roku studiów. Było to dziwne przeżycie. Chociaż nigdy nie czytał oryginału w tak dużym stopniu ukształtował on jego świat i kulturę, że Brunetti z góry wiedział, co przyniesie lektura każdej księgi. Nie zdziwiła go perfidia Parysa ani uległość Heleny, wiedział, że los śmiałego Priama jest przesądzony, a męstwo szlachetnego Hektora nie uratuje Troi przed zniszczeniem.
Akta [dostarczone przez współpracownika na temat działań policji względem imigrantów] wywoływały bardzo podobne odczucia literackiego deja vu. Gdy czytał podsumowanie działań policji w odpowiedzi na przybycie vu cumpra do Włoch był świadom, jak dobrze zna wiele elementów fabuły. Widział, że najpierw kramarzami byli Marokańczycy i Algierczycy, którzy nielegalnie sprzedawali wyroby rzemieślnicze przywiezione do Włoch. Pamiętał nawet, że wiele lat temu widział ich towary: figurki zwierząt rzeźbione ręcznie w drewnie, szklane paciorki, ozdobne noże i efekciarskie, podrabiane bułaty. Chociaż raport tego nie wyjaśniał, tę falę francusko-języcznych sprzedawców nazywano vu cumpra, naśladując ich nawoływania w łamanej włoszczyźnie, mające przyciągnąć uwagę potencjalnych nabywców. [od vuoi comprare- chcesz kupić]. W miarę, jak Afrykanie z położonych bardziej na południe terenów Czarnego Lądu zastępowali Arabów, zmniejszyła się częstotliwość popełnianych przez nielegalnych przybyszów przestępstw. Nadal wprawdzie łamano przepisy imigracyjne i handlowano bez zezwolenia, ale drobne kradzieże i akty przemocy praktycznie zniknęły z rejestrów zatrzymań ludzi, którzy odziedziczyli miano vu cumpra (str. 71-72).
W sobotnie popołudnie bywa tłoczno

czy innym razem czytając dzieje późnego cesarstwa rzymskiego napisane przez Ammianusa Marcellinusa.
Książka podobała mu się głównie z uwagi na zawarty w niej portret jednego z jego ulubionych bohaterów, cesarza Juliana. Ale nawet tutaj czytając opis oblężenia miasta Leptis w Trypolisie oraz perfidii i dwulicowości zarówno napastników jak i obrońców, uzmysłowił sobie swoją sympatię dla Afryki. Zakładników zabito, mężczyzn skazano na obcięcie języka za wyjawienie niewygodnej prawdy, ziemia leżała odłogiem wskutek grabieży i masowych mordów. Doczytał do końca księgi dwudziestej ósmej, ale potem zamknął książkę i uznał, że wcześniejszy sen będzie lepszy niż przypomnienie, jak niewiele zmieniła się ludzkość w ciągu niemal dwóch tysięcy lat (str. 111)

Najlepsze tiramisu w Wenecji (choć nie jadłam zrobionego przez Paolę :)

Nie mogło oczywiście zabraknąć w trakcie lektury kulinarnych smaczków.
-jak ten z bożonarodzeniowego targu
Jaśniejsze światło spływało ze straganów bożonarodzeniowego targu, gdzie sprzedawcy i wytwórcy z różnych regionów Włoch kusili kupujących lokalnymi specjałami: serami o ciemnej skórce i paczkami cienkiego jak papier pieczywa z Sardynii, oliwkami w rozmaitych kształtach i kolorach z całego półwyspu, oliwą i serem z Toskanii. Salami dowolnej długości, o dowolnym składzie i dowolnej średnicy z Reggio Emilia. (str. 11)

Risotto con funghi (może nie wygląda, ale smakowało obłędnie)

-czy ten ze zwykłej codziennej kolacji przygotowanej przez Paolę.
Kiedy Paola czekała na męża popijając leniwie prosecco ... Dzieci pochłaniały ogromne porcje pasticcio przyrządzonego z warstw polenty, ragu i parmezanu. Potem była tylko zapiekana cykoria pokryta plastrami stracchino, choć Paola nie mogła się nadziwić, że jej pociechy potrafią jeszcze coś zmieścić w żołądku. (str. 39).
Ilekroć czytam o jedzeniu mam ochotę coś przekąsić, nawet jeśli nie będzie to tak smakowite danie, jak te, które przygotowuje Paola. 
Czyżby Brunetti?

Co mnie zaskoczyło to fakt iż w książce wydanej w 2005 r. (czyli dwadzieścia lat temu) zapalony obrońca środowiska inspektor Vianello dowodzi, iż w kwestii ochrony środowiska i tak jest już za późno na jakiekolwiek działania, gdyż skala zniszczeń jest nieodwracalna. Wniosek do którego ja doszłam dopiero niedawno. Możliwe, że nie chciałam wcześniej dopuścić go do świadomości.

Wiele razy powtarzałam, że kryminały nie są moją ulubioną lekturą, jednak dla Donny Leon robię wyjątek.
Przekład Marek Fedyszak.

Książka przeczytana w ramach stosikowego losowania u Anny.

1 komentarz:

  1. Tego akurat nie czytałam i nie widziałam filmu (może go nie ma? ale poszukam) jak wiesz bardzo lubię komisarza, więc się potrudzę. Kiedy leżałam po operacji znalazłam kilka książek o Brunettim na audiotece i wysłuchałam a niedawno okazało się że mają też kilka rzeczy P.D.James, którą czytała Paola i też wysłuchałam a do tego okazało się że na podstawie tych książek jest nakręcony serial "Dalgliesh" który oglądam na BBC. U Donny Leon podoba mi się jak świetnie punktuje włoski sposób bycia i myślenia, przenikliwie, ale bez oceniania i z sympatią. Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń

Jestem bardzo rada z każdego komentarza, ale nie będę tolerować komentarzy agresywnych, wulgarnych, czy obrażających moich gości (innych komentatorów).